=29=
— Widzę cię tu przed dziewiętnastą, Bakugou — powiedział Aizawa, wsuwając ręce w kieszenie. Blondyn skinął głową nauczycielowi i ruszył w stronę wyjścia. O dziwo, przekonanie wychowawcy, żeby pozwolił mu wyjść, zajęło mu krócej niż się spodziewał.
— Idziesz do niej? — spytał Kirishima, wychodząc zza rogu. Bakugou westchnął cicho. Niepotrzebnie wspominał przyjacielowi o tym, co mu się śniło. Co prawda, Eijiro wiedział tylko tyle, że była tam Akira, krew i czerń, ale to wystarczyło, żeby dojść do jednego wniosku: Bakugou musiał sprawdzić czy wszystko u niej w porządku. Zwłaszcza, że nie odpisywała na jego wiadomości.
— Ta — mruknął w odpowiedzi, wychodząc przed budynek Akademika.
— Iść z tobą? — spytał Kirishima, nadal dotrzymując chłopakowi kroku.
— Nie — odparł blondyn. — Pójdę sam. Posiedzę z godzinę i wrócę.
— Okay — czerwonowłosy pokiwał głową i zatrzymał się. — Mam nadzieję, że nic jej nie jest.
Bakugou nie odpowiedział. Sam miał taką nadzieję.
***
Blondyn wszedł na klatkę po raz kolejny dzięki pani z kotem. Wbiegł na odpowiednie piętro po trzy schodki na raz i zapukał do drzwi jej mieszkania. Odczekał chwilę, jednak nikt mu nie otworzył. Nacisnął na klamkę, lecz drzwi były zamknięte. Lekko spanikowany zaczął walić w drewno, zaciskając zęby i modląc się w duchu, żeby była cała.
— Nie męcz się, młodzieńcze — usłyszał głos po swojej prawej i odwrócił się. W progu sąsiedniego mieszkania stał uśmiechnięty staruszek. — Masz.
Bakugou automatycznie złapał przedmiot, który rzucił mu mężczyzna, a kiedy zaciskał na nim palce, uświadomił sobie, że facet dał mu klucz.
— Oddaj, jak będziesz wychodził — powiedział i zamknął za sobą drzwi. Blondyn przez chwilę patrzył na złoty numerek na drewnie, po czym otrząsnął się i rzucił do zamka.
Kiedy drzwi ustąpiły Bakugou wbiegł do mieszkania. Zajrzał do sypialni, salonu, kuchni, na balkon, a nawet do łazienki. Ani śladu dziewczyny. Co gorsza, zniknęło wszystko. Pościel, książki, kosmetyki, sztylety. Mieszkanie było zupełnie puste. Gotowe do wynajęcia. Chłopak obracał się wkoło nie mogąc zrozumieć co się właściwie stało. Był pewny, że nie pomylił mieszkań. To musiało być tu. Więc gdzie jest wszystko? Gdzie jest Akira?
Chłopak opadł na kolana i zacisnął pięści. Co się stało? Odeszła? Tak bez słowa? Bez pożegnania? Dlaczego to zrobiła? Jak mogła...?
Bakugou nigdy nie płakał i mimo że teraz był tego bliski, zacisnął zęby i podniósł się z podłogi. Nie. Coś zdecydowanie było nie tak.
Chłopak wyszedł z mieszkania, zamykając za sobą drzwi i zapukał do tego, w którym mieszkał staruszek. Mężczyzna otworzył zanim blondyn zdążył zabrać rękę i uśmiechnął się do niego smutno.
— Masz na imię Bakugou? — zapytał, odbierając klucz od chłopaka.
— Tak — blondyn zmarszczył brwi, a staruszek uniósł w górę palec wskazujący.
— Zaczekaj. Mam coś dla ciebie — powiedział i zniknął w głębi mieszkania, by po chwili wrócić z białą kopertą w dłoni. — Proszę. Zostawiła to przed wyjazdem.
Bakugou wziął list do ręki i patrzył na niego przez chwilę. Czy jednak... Zostawiła go.
— Uhm... Dziękuję — mruknął w roztargnieniu i ruszył w stronę schodów, nie spuszczając wzroku z kawałka papieru. Mężczyzna patrzył za nim chwilę, po czym westchnął ciężko i zamknął drzwi.
***
Blondyn dotarł do Akademika w tempie dwa razy szybszym niż zazwyczaj. Bez słowa minął parę przyjaciół i profesora Aizawę, patrolującego korytarze i zamknął się w swoim pokoju, by w końcu przeczytać list.
Niemal rozerwał papier, próbując otworzyć kopertę, a gdy w końcu mu się udało, wyjął z niej złożoną kartkę i przyłożył do nosa. Pachniała jej perfumami. Tymi, które tak uwielbiał.
Chłopak z bijącym sercem rozłożył papier i spojrzał na pochyły charakter pisma dziewczyny. Zaciskając wargi zaczął czytać, a z każdym kolejnym słowem jego żołądek coraz bardziej zaciskał się w supeł. Z każdym kolejnym zdaniem gula w jego gardle rosła. Z każdą kolejną linijką do oczu napływały mu łzy.
"Nie rycz" nakazał sobie, jednak nie był tak silny, jak mógłby się spodziewać.
Pojedyncza łza spadła na kartkę, rozmazując atrament w słowie "kocham".
Więcej komentarzy, bo się zbuntuje i nie będę pisać >~<
~B
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro