Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=22=

Bakugou nie mógł zrozumieć dlaczego w książkach i filmach bohater po przebudzeniu nigdy nie wie gdzie się znajduje. On wiedział od razu. Gdy tylko otworzył oczy rozpoznał jasne ściany salonu, stolik kawowy, o który uderzył nogą kilka razy i od razu przypomniał sobie wszystkie szczegóły poprzedniej nocy.

— Kurwa — jęknął, podnosząc się do pozycji siedzącej. Plecy bolały go od spania na kanapie, a w kolanie dziwnie strzelało. Nie miał pojęcia co go podkusiło do zostania z dziewczyną.

Właściwie to wiedział. I to go przerażało.

Chłopak podniósł się na nogi i przeciągnął leniwie, a jego kręgi szyjne wydały przy tym dość niepokojący dźwięk.

Pierwszym co zrobił było zajrzenie do dziewczyny. Stanął tylko w progu i przez chwilę patrzył na jej śpiącą sylwetkę. Nie wszedł do sypialni. Nie chciał się zbliżać, pamiętając wczorajsze ciepło w brzuchu i ten dziwny dreszcz. Brunetka spała na boku z uroczo rozchylonymi wargami. Czarny warkocz odznaczał się na białej pościeli, a ona... Wyglądała jak anioł.

Katsuki zamknął drzwi sypialni i skierował się do kuchni, gdzie dziewczyna zostawiła swój telefon. Nie mógł dłużej zostać, nie chciał jej budzić, a potrzebował z nią stałego kontaktu, na wypadek gdyby... Gdyby ten facet miał jednak czelność ją zaczepiać.

Chłopak zadzwonił do siebie z jej telefonu i w ten właśnie sposób uzyskał jej numer. Zapisał go jako Akira, a swój kontakt w komórce dziewczyny oznaczył swoim nazwiskiem i imieniem.

Odłożył urządzenie na miejsce i rozejrzał się. Dochodziła szósta, a on musiał wracać.

Zanim jednak opuścił mieszkanie - pod czujnym okiem jego właściciela, czającego się na korytarzu - położył jej na stoliku nocnym sztylet, tak żeby miała go pod ręką w razie niebezpieczeństwa, a po krótkim wahaniu także pocałował ją w policzek.

***

— Gdzie byłeś całą noc?

Aizawa oparł się o biurko, krzyżując ramiona na piersi.

— U rodziców — odparł Bakugou, mając nadzieję, że kłamstwo przejdzie.

— Twoja matka ma inne zdanie na ten temat — odparł nauczyciel, a blondyn zaklął w duchu.

— U znajomej — westchnął ciężko, wsuwając dłonie w kieszenie spodni.

— Znajomej? — spytał mężczyzna z powątpiewaniem.

— Tym razem serio mówię — mruknął. — Musiałem jej pomóc.

— Pomóc?

— To takie dziwne?! — wybuchnął blondyn. — Też mam ludzkie odruchy!

Wyraz twarzy mężczyzny nie zmienił się nawet odrobinę.

— Nie kwestionuję tego, Bakugou — odparł. — Ale moim obowiązkiem jest uświadomienie ci, że nie możesz opuszczać terenu szkoły po godzinie siódmej wieczorem, a zwłaszcza bez poinformowanie któregokolwiek z nauczycieli.

Bakugou milczał. Dyskusja nie miała sensu.

— Za takie wybryki powinieneś być wyrzucony ze szkoły — powiedział Aizawa. — Masz szczęście, że nic się nie stało. Tym razem skończy się na upomnieniu.

Bakugou odetchnął z ulgą. Naprawdę mu się udało?

— Na razie — dodał nauczyciel. — Poruszę twój temat na radzie pedagogicznej, ale...

Mężczyzna przerwał i spojrzał na niego przenikliwie.

— Będę miał cię na oku — zapewnił.

***

— Wyglądasz jakbyś miał zaraz kopnąć w kalendarz — Kaminari oparł się o ławkę blondyna. Bakugou podniósł zmęczony wzrok.

— Zdychaj — mruknął niemrawo.

— "Spadaj" brzmi bardziej poprawnie politycznie — powiedział Kirishima, stając za Katsukim. — Wszystko gra, Bakugou?

— A widziałeś, żeby spał dzisiaj w Akademiku? — Denki ściszył głos. Czerwonowłosy ściągnął usta.

— Stary, gdzieś ty był? — spytał z troską, pomieszaną z lękiem.

— Nie wasz interes — mruknął, po raz kolejny sprawdzając czy nie dostał nowej wiadomości. Czy ona nie napisała. Było to dość mało prawdopodobne zważywszy na to, że nadal żyła w przekonaniu, że nie ma jego numeru.

— Bro, myślałem, że się przyjaźnimy — westchnął Kirishima. — Dobrze wiesz, że możesz nam ufać.

Blondyn jednak nie słuchał. Myślami był zupełnie gdzie indziej i poważnie zaczął się martwić. Podniósł się bez żadnego ostrzeżenia i wyszedł z klasy na korytarz. Wybrał numer i przyłożył telefon do ucha, mając nadzieję, że tym razem odbierze. Zadzwonił po raz czwarty od początku lekcji.

Nie odebrała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro