Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Zaczęłam nasłuchiwać czy Luke już śpi a jak sie upewniłam wyślizgnęłam się spod jego obleśnej łapy i biegiem znalazłam sie w salonie przez który musiałam przejść. Chłopaki grali w jakąś gre w miare cicho

- I jak się spało??

- Lepsza bedzie pobudka Lukeya- zaśmiałam się krótko poszłam do kuchni. Nalałam zimnej wody z kostkami lodu do miski i z uśmiechem na ustach weszłam do pokoju blondyna.- Luke!!- krzyknęłam, chłopak zerwał się na równe nogi zszokowany moim wrzaskiem. Wylałam na niego wode z lodem a na koniec rzuciłam miske i trawiłam na sam czubek głowy

- Amber!!!!!!!!!- krzyknął na cały dom. Zbiegłam do salonu, chowajac się za Ashton'en- Gdzie ona jest!!!- krzyknął zbiegając za mną-Chodź tu ty suko!!!- warknął wściekły i złapał w pasie. Przerzucił przez ramie jak worek, nie zwracał uwagi na mone krzyki, biłam, szczypałam, szarpałam jego włosy i wreszcie  zostałam wrzucona do wody. Szybko złapałam wdech próbując wypłynąć. Nie moja wina że nie umiem pływać. Zaczęłam się duskć i szamotać, w końcu Luke zdał sobie sprawę że nie żartuje i wskoczył do basenu wyciągając mnie na kafelki wyłożone wokół. Wykaszlałam całą wode i weszłam mokra do domu. Calum i Mike zaczęli się śmiać ale Ashton z poważną miną skarcił ich i podbiegł do mnie zatapiając w swoich ramionach

- Mogłeś ją zabić!- powiedział z wyrzutem do blondyna

- ALE NIE ZABIŁEM!!!!!!- krzyknął zirytowany blondyn i już chciał iść na górę kiedy moje słowa go zatrzymały

- Dziękuje. Mam u ciebie podwójny dług- powiedziałam to od niechcenia. Wcale nie chciałam mieć u niego długu, nie wiadomo co mu szczeli do tego pustego łba przecież

***************

Od wrzucenia do basenu czuje się jakbym umierała. Kaszel, katar, ból brzucha i wymioty to najlepsza mieszanka by trafić do szpitala. Ubrałam się w luźne dresy i koszulke Jake'a. Zeszłam na dół, po drodze uderzyłam się w głowe o ściane. Nie zwracając uwagi na okropny bół weszłam do kuchni i bez sił opadłam na krzesło. Usłyszałam szamotanie, które oznaczało że ktoś wszedł i stanął obok mnie. Podniosłam wzrok ma Calum'a ze słabym uśmiechem. Popatrzył na mnie po czym wybrał czyjś numer i zaczął rozmawiać. Po chwili odłożył telefon i wziął mnie na ręce. Wsadził do samochodu, zapinając pas

- Gdzie jedziemy??- szepnęłam

- Do szlitala, mie chce patrzeć jak się męczysz- powiedział włączając się w ruch drogowy- Naprawdę źle się czujesz, widać to- uśmiechnęłam sie słabo,

- Ja chce Ashton'a- mruknęłam jak kot

- Ashton przyjedzie z twoimi rzeczami

- A mama?

- Twoja mama będzie w szpitalu

- A tata?- spytałam z nadzieją

- Dobrze wiesz jakie macie stosunki- powiedział smutnym głosem

Calum wyszedł i wziął mnie na ręce. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Potem posadzili mnie na wózku i zawieźli gdzieś, strasznie chciałam spać. Co chwila otwierałam oczy i zamykałam. W końcu się poddałam i zamknęłam oczy

- Am nie zasypiaj!!!!- krzyknął Calum

- Daj mi spać- mruknęłam cicho, chłopak prychnął i jestem pewna że wtedy się uśmiechał

*************

Obudziłam się na niewygodnym szpitalnym łóżku. Obok mnie spał Ashton trzymając moją ręke. Roześmiałam się i obudziłam ciemnego blondyna. Uśmiechnęłam się co odwzajemnił i mocno przytulił

- Kiedy stąd wyjde??

- Lekarze mówili że jutro albo pojutrze

- Wole jutro, chcę udusić blondyna- warknęłam i wtedy weszła trójka chłopaków  a za nimi- Maya!!! Jake!!!!!- krzyknęłam, May podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Zamknęłam oczy i otworzyłam. Jake przytulił mnie i pocałował w policzek. Luke warknął cicho a ja zmroziłam go spojrzeniem- Luke nie przytulisz mnie??- spytałam z miną zbitego psa, blondyn nachylił się i przytulił, przydusiłam go i uśmiechnęłam- To przez ciebie- szepnęłam mu na ucho- Podwójny dług się zmniejszył- uśmiechnęłam sie sztucznie

- Okej- wtrącił się Ashton, puściłam go z triumfalnym uśmiechem

- Jak się czujesz?- spytała Maya

- Jest spoko- Luke prychnął i wyszedł z sali

- Pójde z nim pogadać

- Okej i zawołaj lekarza bo bardzo dobrze się czuje- Ashton wyszedł a ja spojrzałam na moich przyjaciół- Od kiedy tu jesteście??- spytałam

- Od dwóch dni, ale nie mogliśmy znaleźć twojego domu- Jake przybliżył się do mnie i cmoknął w czoło

- Dlaczego??

- GPS nawalił a my za dobrze tego miasta nie znamy. Gdy Ashton zadzwonił do nas że jesteś w szpitalu od razu tutaj przyjechaliśmy i niestety ale musimy dzisiaj wieczorem wracać- wytłumaczyła Maya

- Ważne że was widze- uśmiechnęłam sie słabo, oczy May zaszkliły się i rzuciła się na mnie- Nie płacz, proszę!!-powiedziałam głaskając ją po plecach

- May musimy już iść, jest już 16 a do hotelu mamy godzine drogi, potem jeszcze ty będziesz się pakować pół i tylko pół godziny zostanie nam na dojazd na lotnisko- prychnął Jake

- Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy- uśmiechnęłam sie a Jake podszedł mnie przytulić

- Trzymaj się kochanie

- Wypierdalaj z tym kochanie- zaśmiałam się i zauważyłam jak Luke z Ashton'em mordują go wzrokiem

- Pa- pomachali mi wyszli z sali

- Gdzie lekarz??

- Wiem co chcesz od niego i nie, nie wypiszesz się na własne życzenie- powiedział Ash

- Ale

- Bez ale- pokiwał palcem a ja opadłam na łóżko

- Pan i Władca się znalazł kurka- prychnął na mnie i wyszedł. Pozostali też. Ułożyłam się wygodnie i poszłam spać



Może maratonik?? Pisać w komentarzach!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro