Rozdział 61
# miesiąc później#
Wiecie jak to jest gdy wszystko idzie zajeboście i nagle sie wali?
Otóż teraz ja tak mam
Wszystko było pięknie i ładnie aż di czasu kiedy mój ojciec mnie nie porwał.
#wspomnienie#
- Ja jade na zakupy bo wy kupujecie same piwsko!- krzyknęłam do czterech debilu bijących się o kluczyki do auta
- Małpa- mruknął oburzony Cal
-Taka prawda- nagle do kuchni wszedł Ash
- No chociaż jeden- uniosłam ręce w góre
Zgarnęłam kluczyki od pierwszego lepszego auta po czym zeszłam do garażu.
Odpaliłam auto i pojechałam do najbliższego supermarketu od siedmiu boleści
# godzine potem#
- Coś jeszcze?- spytała mnie ochydna kasjerka
- To wszystko pryszczomordzie- syknęłam bo suka zaczęła mnie wkurzać
- Szmata- mruknęła pod nosem po czym rzuciła mi reszte
- Do widzenia-bąknęłam i wyszłam ze sklepu
Wyszłam na parking po czym otworzyłam auto by zostawić na przesnim siedzeniu jedną z siatek no bo tam miałam pączki. A je trzeba zjeść.
Potem zgarnęłam reszta zakupów i cisnęłam nimi do bagażnika, gdy już miałam go zamykać zostałam gwałtownie pchnięta w tył i uderzona czymś w głowe
# koniec#
Z niemiłosienym bólem głowy podniosłam wzrok na otwierające się drzwi w których stanął nie kto inny jak ten pierdolony sukinsyn
Wszedł przez drzwi a za nim dwójka jego ,, przylep,, i z tego co się orientuję to oboje są młodzi i jak widze wysportowani.
Przystojni też ale Luke'owi nikt nie dorównuje.
- Podnieść cie czy se poradzisz?- spytał
- Pierdol sie- warknęłam i wstałam z zaciśniętymi pięściami
-Skuć ją- rzucił do chłopaków
- Sama sie skuje- mruknęłam do jednego z nich co wywołało śmiech ojca ale pozwolił mi sie skuć
Zacisnęłam sobie metalowe obręcze na nadgarstkach, po czym zostałam złapana za ramiona i wyprowadzona z pokoju.
Przynajmniej o tym pomyślał i nie musze siedzieć w jakiejś starej norze tylko w pokoju który przypomina mi coś w stylu ,,ala burdel,, ale co tam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro