Rozdział 6
Perspektywa Amber
Wsiadłam do auta nie czekając na blondyna i odjechałam jak najdalej od niego. Gdy stanęłam na światłach w przeciwną stronę jechały trzy sportowe auta. Poprawiłam tuż pod oczami i pojechałam dalej. Zaparkowałam na podjeździe i udałam się do domu.
Nie wiem dlaczego jechałam z nim. Nie wiem wogóle dlaczego jechałam, byłam pijana a wsiadłam do mojego ukochanego auta. Mogłam się rozbić. Gdybym nie chciała nigdzie jechać ten gnój by się niczego nie dowiedział. Weszłam do domu gdzie nie było już ani jednej osoby. Pobiegłam na góre i wykąpałam się w gorącej wodzie. Poszukałam na półkach i w szafkach jakiejś żyletki ale nigdzie nie było. Spojrzałam na maszynke do golenia i ją rozwaliłam. Zrobiłam płytką ranę, która przyjemnie piekła i odrzuciłam ostrze. Wzięłam ręcznik i przyłożyłam do świeżej rany. Wyszłam z łazienki i ubrałam moją czarną halke. Weszłam do kordłe zakładając frotke na ręke gdzie mam przeciecie i poszłam spać.
**************
- Am, wstawaj!!- Calum szturchnął mnie w ramie- Amber nie zmuszaj mnie bym zawołał Ashton'a
- Idź sobie. Luke wam pewnie powiedział dlatego jesteś taki miły
- A co Luke miał nam powiedzieć??
- Już nic- zerwałam się i stanęłam przed szafą- Chce się przebrać więc wyjdź- Calum posłusznie wyszedł i zamknął drzwi za sobą
Wyciągnęłam jasne jeansy z przetarciami i dziurami na kolanach a na góre założyłam długi sweterek z długimi rękawami by zakrywał moją rane. Zeszłam na dół już pomalowana a włosy zostawiłam w niechlujnym koku.
Usiadłam przy stole i wzięłam jabłko. Każdy z nich gapił się na mnie jak w obrazek
- Możecie skończyć??!- spytałam zirytowana
- Dlaczego nam nie powiedziałaś??- spytał Ashton, wstałam osłoniłam sweter i pokazałam mu krzyżyk
- Widzisz ten krzyżyk??- kiwnął głową- On znaczy że zamknęłam rozdział i to coś też się mieściło w nim. Czyli nie miałam o czym mówić a ten facet dostał za swoje
- Jak to dostał za swoje
- Normalnie, Jake go pobił- wzruszyłam ramionami i skończyłam jeść jabłko. Rzuciłam do kosza nawet nie patrząc bo i tak wiedziałam że trafie
- Za niedługo szkoła nie- powiedział Calum
- Tak, za niedługo. Nawet nie wiesz jak mi się uśmiecha chodzenie z Luke'iem do klasy- chłopak uśmiechnął się sztucznie i zamyślił na chwilę, potem poruszył ustami a ja dokładnie zrozumiałam co chciał mi powiedzieć ,, też się ciesze suko'', uśmiechnęłam sie sztucznie i wyszłam z domu zgarniając po drodze mój telefon.
Usiadłam na schodach i zaczęłam szukać domu dla nas. W końcu trafiłam na coś co może im się spodobać. Wróciłam do kuchni i wyciągnęłam telefon na środek
- Może być??-spytałam, zdezorientowani spojrzeli na wyświetlacz i uśmiechnęli się
- Jest spoko- pierwszy odezwał się Ashton
- Ile garaży??
- Jeden pod domem wielkości kilkunastu- wzruszyłam ramionami i wybrałam numer sprzedawcy
- Ile masz swoich aut??
- Nie wiem nie liczyłam ich już po pieciu- fuknęłam
******************
- Gdzie ci się spieszy??- spytał Mike
- Jutro się wyprowadzamy wiec teraz wszyscy jedziemy wybrać sobie meble kochaniutki- poklepałam go po policzku i zawołałam reszte. Zbiegli ze schodów i ustawili się w szeregu, tylko Luke wyszedł z domu i czekał przy swoim aucie.
Każdy z nas wsiadł do swojego i pojechaliśmy do wielkiego sklepu z meblami. Zaczęliśmy wybierać łóżka, oczywiście każdy ma swój gust i miał inne. Ja miałam duże dwuosobowe z szarym zagłówkem, Ash miał jakieś takie wysokie, Calum kupił sobie chyba największe z nas bo to on zarezerwował największy pokój, a Mike wybrał jakieś z kolorowym dołem. A za to nasza gwiada Luke miał wielkie czarne łoże małżeńskie, bo powiedział że codzienne jakaś bedzie leżała obok niego. Prycham na to, ale to ja mam pokój obok niego i nie mam ochoty słuchać jęków jego i jakiejś dziwki.
Reszta zakupów poszła sprawnie wiec w kilka godzin wyposażyliśmy cały dom i jeszcze dzisiaj nam przywiozą kupione meble. A jutro będzie ekipa montażowa, by poskręcać to wszystko i poustawiać.
Zaparkowałam moj samochód i weszłam do domu. Poszłam do pokoju, by zacząć się pakować do walizek i toreb. W trakcie ktoś zapukał z drzwi. Powiedziałam ciche proszę a do pokoju wszedł Luke. Warknęłam pod nosem i powróciłam do pakowania ostatniej walizki. Chłopak usiadł na łóżku i uśmiechnął
- Masz u mnie dług
- Co?? Nie mam żadnego długu debilu!!!
- Masz! Chyba że mam powiedzieć Ashton'owi o tym co wczoraj zrobiłaś. O tym jak sięgnęłaś po żyletke z maszynki- zacisnęłam usta w wąskom linie i pokiwałam głową
- Dobra, ale tylko słówko a ci skręce kark. Wypad- pychnęłam blondyna za drzwi i padłam na łóżko.
Zamknęłam oczy i odpłynęłam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro