Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47

Obudziłam się przez osobę obok. Hemmings szarpał się i rzucał jak jakaś płotka na wędce. Dosłownie.

Odwróciłam się w jego stronę i dostałam z pięści w nos. Szybko się za niego złapałam i podniosłam.

Pobiegłam bo łazienki i pochyliłam nad umywalką by nie musieć oddechać własną krwią. Po chwili przemyłam to i spojrzałam w lutrze. Westchnęłam wkurzona po czym wyciągnęłam plaster i umieściłam go na nosie mocno przyciskając końcówki.

Postanowiłam że ubiore się w jakieś ciuchy. Padło na koszulke blondyna i jego rurki, które świetnie pasowały na mnie, chociaż nogawki to musiałam podwijać kilka razy bo on kest wysoki jak wieża Eiffla. Dziwie się że go nie mylą jeszcze z nią.

Weszłam do pokoju gdzie blondyn przecierał twarz. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Spojrzałam na Hemmingsa który przyglądał mi się a szczególnie mojemu nosowi

- Co ty sobie zrobiłaś?!?- parsknął śmiechem

- Po pierwsze to ty mi to zrobiłeś, a po drugie odwieź mnie do domu- mina mu zrzędła

- Czemu??! To o ten nos?? Czy o to co zrobiłem??- spytał gorączkowo

- Muszę to przemyśleć Luke. Ja nie wiem czy cie kocham- mruknęłam cicho, a chłopak zaczął się histerycznie śmiać. Tak bardzo że aż sztucznie to wyglądało

- Ale...ja.. ciebie nie kocham Amber!!- powiedział między napadami śmiechu- Mi chodziło o to byś wczuła się w role mojej dziewczyny- opanował śmiech i spojrzał na mnie- Czemu płaczesz??

NO WŁAŚNIE?!!? CZEMU JA PŁACZE???

Otarłam łzy i wybiegłam z jego domu.

Biegłam w kierunku jakiegoś sklepu gdzie wbiegając strąciłan kosz z jabłkami a ekspedientka zaczęła się na mnie drzeć.

Po kilku minutach podeszłam do kasy i zapytałam się gdzie jestem a ta mi odpowiedziała że na drugim końcu miasta.

Zadzwoniłam po taksówkę i usiadłam na murku przy markecie. Po piętnastu minutach samochód stał już pod moim nosem.

Wsiadłam do środka i podałam mu adres.

- Poczeka pan tutaj chwile? Przyniose pieniądze- mężczyzna uśmiechnął się i kiwnął głową

Szybko wbiegłam do MOJEGO domu i wyciągnęłam pieniądze które szybko wręczyłam taksówkarzowi i wróciłam do domu.

Rzuciłam się na kanape i leżałam nie zwracając na nic uwagi.

Ocknęłam się dopiero gdy ktoś krzyknął mi do ucha. Spojrzałam smutno na osobe a raczej osoby które to zrobiły i uśmiechnęłam się na widok Caluma

Wtuliłam się w niego a on zaskoczony oddał przytulasa.

- Czym sobie zasłużyłem na przytulasa od ciebie hmm??

- A nie moge tak poprostu cię przytulić??

- Ty??

- Tak, ja

- Ty?! Dziewczyna która po trzech próbach gwałtu nie płakała, która przeszła tak wiele ale żyje dalej i ty dziewczyna która nikomu nie wybacza mnie przytuliła za nic. To nie możliwe więc mów prawde.

- Mówie, nic się nie stało. Mam taką potrzebe.

- Skoro masz to se miej mnie w to nie mieszaj- powiedział i oddał mnie w ręce Mike'a który mocno mnie objął i podparł swój podbrudek na moich włosach zaciągając się ich zapachem

Nagle z korytarza doszły krzyki, a po chwili w salonie stali Soph,Ash i upity Luke Hemmings

- Co wy robicie??- spytałam widząc jak Ash i Soph bardziej podtrzymują blondyna...

- Luke chciał do ciebie. Jesteś jego dziewczyną więc zajmij się nim- powiedział Ash

- To było kurwa udawane- warknęłam a Ashton zrobił duże oczy- Co się tak patrzycie!? Chciałam się na kimś zemścić a on był moją pomocą. Dalej jest ale mniejsza z tym.

- Więc to jest tylko przedstawienie??

- Tylko i wyłącznie. Zanieście go do mojego pokoju.-rozkazałam

- Okej- powiedziała Soph i wręczyła Luke'a Calum'owi, Ashton'owi i Mike'owj

Razem zanieśli go do góry a ja spięta poszłam za nimi. Rzuci go na łóżko i wyszli zostawiając mnie samą z ledwo kontaktującym blondynem.

- I co ja mam zrobić skoro rozłożyłeś się na całym łóżku?- spojrzałam na niego i westchnęłam

Zabrałam jedną poduszke i rzuciłam na jego brzuch. Położyłam się na nim i zasnęłam.

Tak, zasnęłam na torsie Hemmo!!

*************

Przebudziłam się dość efektownie jakby to tak ująć. Spadłam z chłopaka który się obudził. Jękłam po czym złapałam się za tyłek.

- Och to ty!- powiedział jakby kamień spadł mu z serca

- Fajnie, a teraz spierdalaj. Musze się naszykować na wyścigi- warknęłam

Naprawdę mam zamiar jechać na nie

- Nie pojedziesz

- A to niby czemu??

- To nie dla ciebie. Dzisiejsze wyścigi są najważniejszymi w roku.

- No to tym bardziej ja tam musze być- uśmiechnęłam się i odwróciłam

- Nawet nie wiesz o co jest wygrana

- Dowiem się tam

- Będzie już za późno

- No? O co jest wygrana??

- Szefowie gangów zakładają się, że ten który wygra może wziąć wszystko co chce od przeciwnika.

- Ach czyli auto?! Motor?! Pieniądze? Dom? Broń? Serio?? Tylko tyle??

- Mogą wziąć sobie też człowieka na przykład ciebie a wtedy będziesz tylko jego

- A jakbym się nie.zgodziła??

- Musisz ale jest jeszcze jedno wyjście

- Jakie??

- Musisz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro