Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Bryan od kilku minut ledwo kontaktuje. W sumie to mu się nie dziwie bo wypił osiem drinków. Ale w cale nie jest mi go szkoda.

Pociągnęłam go na pomost przy jeziorze i rzuciłam. Chłopak upadł na drewno i coś tam mruczał. Usiadłam na nim okrakiem po czym zaczęłam uderzać w twarz. Chłopak jęczał co jakiś czas a gdy kopnęłam go w czuły punkt, jego oczy prawie wyszły z orbit a on sam wydawał się być trzeźwy

- To dopiero początek Bryan- szepnęłam mu do ucha i wróciłam na impreze.

Wzięłam kluczyki od Dereka i poszłam do auta. Usiadłam na miejsce kierowcy i czekałam na powrót tego idioty. Długo nie musiałam bo ponawił się po pięciu minutach totalnie zalany i ledwo wgramolił się na siedzenie.

Wzięłam mój telefon telefon i zadzwoniłam do Ashton'a, że jade do domu razem z Derekiem. Przyznaje że mój brat nie był zachwycony ale to jego sprawa.

- Gdzie mieszkasz??- spytałam

- Nnaa.mmmorrrow- i jeszcze coś tam mruczał ale nie słuchałam go. Pojechałam do domu i zaciągnęłam go do mojego pokoju. Rzuciłam na łóżko, kiedy chłopak leżał tam ja poszłam do mojej szafy i poszukałam ciuchy Jake'a. Stwierdziłam że są podobnej postury i powinny pasować na niego

Wyciągnęłam dwie bluzki i bluze oraz pare dresów. Tak mam dużo ciuchów Jake'a, Ashtona i Caluma też mam już kilka.

Cudem ściągnęłam z niego bluzkę po czym bezwstydnie gapiłam się oraz jeździłam palcami po jego umięśnion ym torsie i nałożyłam czystą, ale wcześniej wzięłam dezodorant którym odświeżyłam w jakimś stopniu chłopaka. Potem ściągnęłam jego spodnie razem z butami i skarpetkami.

Uniosłam jego nogi, przerzucając na drugą strone łóżka. Podsunęam go wyżej i przykryłam ciepłą kordłą.

Sama zaś wykąpałam się, przebrałam i zjadłam jabłko. Wzięłam jeszcze wode i kilka tabletek dla niego.

Weszłam pod kordłe i obróciłam plecami do chłopaka. Zamknęłam oczy i chwilę pomyślałam o Bryanie.
Gdy moje powieki stawiały opór przed dalszym rozmyślaniem i gapieniem się w sufit, oddałam się snu.

********

W nocy budzono mnie jeszcze trzy razy. Wczoraj godzine po nas wrócił Luke i Amanda( chociaż suka tu nie mieszka), a nad ranem wróciła reszta i niestety ale to ja musiałam wnosić ich do pokoi.

Odwróciłam się do Dereka. Tak słodko wyglądał z oklapniętymi włosami ma czole, uchylonymi ustami i być może się troche ślinił ale to akurat w jego wykonaniu jest słodkie.

Patrzyłam jak brunet zaczyna się budzić z jękiem i odbrazu złapał się za głowe

- Tu masz tabletki i wode

- Dzięki! I czy ty mnie przebrałaś?!?!

- Tak, ale bokserek nie tykałam- uśmiechnęłam sie i rzuciłam mu ciuchy

- Skąd masz męskie ciuchy

- Przyjaciela, mam dużo ciuchów jego jak i brata oraz Caluma- bąknęłam- Zejdziesz na śniadanie za chwilę

Poszłam do kuchni ubrana w czarne rurki z dziurami na kolanach i białą zwiewną bluzkę. Wyciągnęłam wszystko co potrzebowałam do naleśników, po czym dokładnie zmieszałam i zaczęłam smażyć.

Gdy skończyłam do kuchni wszedł Derek. Pocałował mnie w policzek i usiadł naprzeciwko mnie. Z uśmiechem podałam mu naleśniki, oraz nutelle, różne kremy, owoce i bitą śmietane. Chłopak uśmiechnął się szczerze co ja odwzajemniłam.

- Połknęłeś tabletki??

- Tak. Dziękuje ci za wszystko

- Możesz mi to wynagrodzić- uśmiechnęłam sie

- Zabiore cie w jedno miejsce. Spodoba Ci się- mruknął i nałożył sobie bitą śmietane na palca po czym wysmarował mój nos

- Tak, chcesz się bawić?!- wzięłam syrop klonowy i wylałam na jego twarz.

- Jak tak można?!- udawał obrażonego

- Derek- zero odzewu, wzięłam recznik papierowy i zmazałam z chłopaka. - Chodź obudzimy kacowiczów- zaśmieliśmy  się razem

Razem szybko pobiegliśmy na góre do schowka. Wyciągnęłam megafon który kiedyś kupił Ashton i razem weszliśmy do pierwszego pokoju. Lukuś i Amanda....

- Wstawać!!!!!!- krzyknęliśmy razem. Nie sądziłam że to takie głośne, ale to nawet lepiej.

- Co wy odpierdalacie??- mruknął Luke- Zabije ci Irwin, ty też Reed dostaniesz-  uciekłam z pokoju ciągnąc za ręke

- Co teraz??

- Chowamy wszystkie tabletki jakie są w domu.- uśmiechnęłam sie szatańsko i wyciągnęłam wszystkie pudełka i udałam się do pokoju.

- Do roboty kace!!!!!- krzyknęłam na cały dom. Wbiegliśmy do mojego pokoju i schowaliśmy tabletki.

- Dużo wczoraj wypiłem??

- Można tak powiedzieć że schlałeś się w trzy dupy.- uśmiechnęłam się

- Mamrotałem coś...no...wiessz takiego..- podrapał się po karku

- Nie wiem, nie słuchałam ciebie od czasu kiedy nie mogłeś wymówić swojego adresu

- Oh

Nagle w całym pokoju rozległo się walenie, nie dobijanie do drzwi to lepsze określenie. Podeszłam do drewnianej powłoki i otworzyłam. Nagle obraz mi się rozmazał i poczułam straszny ból.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro