Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

- Hej- chciałam jej jeszcze coś powiedzieć ale do klasy weszła nauczycielka

- Dzień dobry!!!

################################

- Dzień dobry!!!- usiadła za biurkiem i zeskanowała każdego z nas wzrokiem. Uśmiechnęła się chytrze i wstała- Zrobicie projekt w parach!!- uderzyłam głową o ławkę a moj plecak z niej spadł.

- Jak mamy się dobierać!?!?- spytała jakaś dziewczyna

- Tiffany i Tris przygotują karteczki z imionami dziewczyn. Każdy chłopak bedzie podchodził i mówił imie dziewczyny.- spojrzałam na Sophie która wydawała się być zaczarowana.

- Soph!!- szturchnęłam ją- Sophie!!- powiedziałam troche głośniej. Ocknęła się i spojrzała na mnie- Na kogo się tak gapisz.

- Na Matta- uśmiechnęłam się a dziewczyna zarumieniła- Patrz to ten szatyn z kolczykiem w brwi- zmrużyłam oczy by lepiej widzieć

- Masz gust!!- uśmiechnęłam się

- On na mnie nie zwraca uwagi! Jest w elicie- pogłaskałam dziewczyne po plecach i nagle padło jej imie

- Sophie- dziewczyna i ja spojrzałyśmy w miejsce gdzie rozchodził się głos. Ucieszona że bedzie z Mattem poszła do niego i przytuliła

- Amber- nie!!nie!!nie!! Luke wypowiedział moje imie!?!?

- Nie!!!- jekłam- Błagam! Nie!!!- schowałam twarz w dłoniach

- Amber podejdź tu!- powiedziała nauczycielka, wykonałam jej polecenie i stanęłam obok- Macie na to dwa miesiące. Prosze, przyłóżcie się. Ten projekt to 20 procent oceny koncowej. A teraz siadajcie na miejsca

- Uwierz mi ja nie mam zamiaru się wysilać,- fuknęłam do blondyna

- Ja też- od fuknął

Usiadłam w ławce i zaczęłam niby słychać nauczycielki. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i reką zatkałam buzie

Nieznany: Hej kochanie xx
Ja: Kim jesteś?!
Nieznany: Twoim koszmarem
Ja: A na serio
Nieznany: To jest serio
Ja: Nie pisz do mnie
Nieznany: Spokojnie skarbie.
Ja: Odwal sie
Nieznany: Mam kogoś na kim ci zależy
Ja: Haha!! Fajny żart
Nieznany:( załącznik)

Łzy znalazły miejsce w moich oczach gdy zobaczyłam zobaczyłam że ten przychopata ma mojego psa z Los Angeles. Cookie jest dla mnie najważniejszy dlatego nie narażałam go na podróż i zostawiłam ze starszą sąsiadką która jest dla mnie jak babcia. Zawsze mnie wspierała i kochała gdy przychodziłam do niej z tym cudownym psiakiem.

Ja: Nie waż mu sie nic zrobić
Nieznany: Narazie
Ja: Kim ty kurwa jesteś
Nieznany: Pa skarbie xx

Soph przytuliła mnie widząc że.coś jest nie tak.

- Wszystko okej??

- Nie- pociągnęłam nosem zwracając uwage Luke'a i nauczycielki- Proszę pani moge wyjść!?

- Coś sie stało??- spytała czule

- Tak, musze natychmiast wyjść- nauczycielka kiwnęła głową a ja wyszłam biegiem z klasy.

Pobiegłam do łazienki i rozkleiłam się. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie mojego labradorka i rzuciłam telefon do plecaka. Zmyłam makijaż i nałożyłam nowy, chociaż nie zakrył do końca podpuchniętych oczu to zawsze coś. Wyszłam z łazienki równo z dzwonkiem i udałam się do szafki. Wrzuciłam książki i oparłam sie o nią.

- Amber!!- ręka Luke'a powędrowała na moje plecy

- Czego?!

- Zostawiłaś długopis- prychnęłam i chciałam mu go zabrać lecz nie miał żadnego długopisu.- Płakałaś- stwierdził- Myślałem że takie suki nie płaczą- teraz przeciął strune. Złapałam jego koszulke i walnęłam mocno o szafke. Chłopak uśmiechnął się arogancko, pchnęłam go na podłoge i z całej siły walnęłam z otwartej ręki w policzek

- Nienawidzę ciebie Hemmings- wstałam i kopnęłam go w krocze- Na zawsze.

- Nawzajem- krzyknął za mną

- Panno Irwin, do mnie!!- odwróciłam się do wścibskiej nauczycielki i podeszłam tak blisko by nikt nie słyszał co mówię

- Mnie się nie traktuje jak psa. Uważaj sobie, bo źle skończysz- warknęłam- Noe wchodź mi w droge Elmory- odeszłam od niej zostawiając ją w wielkim szoku.

Usłyszałam jak mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go i odebrałam

-Hej Amber
- Hej Derek!- uśmiechnęłam sie słabo
- Koktajl jeszcze jest aktualny
- Jasne
- To może dzisiaj o 18, przyjadę po ciebie, tylko musze mieć twój adres
- Jasne, zaraz ci napisze, to do 18 Derek
- Do 18- uśmiechnęłam sie i rozłączyłam

Napisałam mu mój adres i poszłam za szkołę zapalić. Wyciągnęłam z plecaka papierosy i zapalniczke, po czym podpaliłam ten wytwor rakotwórczy. Usiadłam na wysokim murku i zaciągnęłam się. Zaczęłam gapić się na łąke która była za szkołą, dziwne troche. Gdy tak patrzyłam na obraz przede mną moj telefon zaczął dzwonić jak szalony a na wyświetlaczu widać tylko jedno imie ,, Ashton‘‘, nie mam zamiaru odbierać. Wyłączyłam telefon i wyciągnęłam z plecaka bluze na której usiadłam.

Zaczęłam się zastanawiać, po co tu przyjechałam?? Po co chciałam coś naprawiać? Wszystko było zajebiście!! Wiem że w LA nie było najlepiej ale lepiej niż tu.

Zauważyłam że sie siedziałam bo było widać zachodzące słońce. Wyjęłam telefon z kieszeni plecaka i sprawdziłam godzine. Otworzyłam szerzej oczy gfy zobaczyłam że siedze tu dwie godziny które dla mnie minęły jak pięć minut. Na wyświetlaczu było pęłno powiadomień

45 nieodebranych połączeń od ,,Ashton‘‘
20 nieodczytanych wiadomości

Zeskoczyłam z muru i poszłam do auta. Na parkingu nie było już żadnego auta oprócz mojego. W spokoju wsiadłam do środka.
Rzuciłam plecak na siedzenie i stwierdziłam że musze coś zmienić.

I jak wam sie podoba moje opowiadanie??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro