Rozdział 62
Zaczęli mnie prowadzić przez długi korytarz. Wszystko wyglądało tu jak w jakimś domu mafii
Dopraowadzili mnie do jakiegoś pokoju gdzie po chwili wszedł mój ojciec z jakąś teczką
- Witaj kochana-powiedział
- Widziałeś mnie już- warknęłam
- Ehh...niemiła jak zwykle- zaśmiał się
- Och... pojebany jak zwykle- zawtórowałam mu
- Dobra, przejdźmy do rzeczy. Ja mam do ciebie pięć pytań na które mi odpowiesz
- Pod warunkiem że sama będe miała tyle pytań- warknęłam
- Zgoda- westchnął- Pierwsze pytanie. Ile masz pieniędzy na koncie?-u z uśmiechem
- Kilkanaście milionów- westchnęłam bo wiem co chce od mojej kasy
- Ile masz tych pięknych autek?- jak tak dalej pójdzie to będe spłukana
- Ponad sto pięćdziesiąt- powiedziałam a facet zamlaskał z uznaniem
- Gdzie Hemmings i Ashton?- spytał
- W domu zwykle- prychnęłam
- Normalnie odpowiedzieć nie umiesz?- ocho ktoś tu pytania marnuje
- Zmarnowałeś pytanie- prychnęłam
- Dobra- zastanowił sie- Gdzie odbywają się wasze wyścigi?- o kurwa
Patrzyłam na niego i szukałam dobrego kłamstwa
- Nie jeżdżę już na nie, więc nie wiem gdzie są- przyjrzał mi się uważnie.po czym odchylił się na fotelu i machnął dłonią że mam mówić- Gdzie jestem?? Nie chodzi o pokój tylko lokalizacje- powiedziałam szybko wiedząc że chciał mi odpowiedzieć ,,w pokoju,,
- Sprytna dziewczyna- pochwalił- My jesteśmy w mojej willi na Starline street( zmyślona ulica)- powiedział.
Uśmiechnęłam się i kontynuowałam
- Gdzie trzymasz broń?- spojrzał na mnie z byka ale odpowiedział
- W piwnicy- taa bardzo kreatywne to
- Ilu masz ludzi?- zawahał się
- Około czterdziestu na terenie willi- zmarszczyłam brwi i dalej zdawałam pytania
- Dodatkowe zabezpieczenia?
- Alarm przy bramie, kilka kamer z czujnikami ruchu no i szyfr do sejfu na górze-Ochocho sejjfik
- Hasło do sejfu?
- Twoje imię- spuścił głowe a ja uchyliłam.usta ze zdziwienia
- Kochasz mnie jak córkę?- spytałam powoli
- Kocham- spojrzał mi w oczy- Chciałbym by nasze kontakty były normalne a nie takie- wskazał rękoma na naszą dwójkę
- Wypuść mnie a będzie dobrze- powiedziałam
Wtedy ktoś wparował do środka i zastrzelił ojca. Spojrzałam na sprawce po czym od razu rzuciłam się na szyje Hemmingsa
- Nic ci nie jest?- spytał z troską wymalowaną w jego oczach
- Nie- powiedziałam i wtedy przypomniało mi się o sejfie- chodź!- krzyknęłam i pociągnęłam go na góre
Na dole było słychać strzały a my znaleźliśmy sejf i poprostu zgarnęliśmy całą kase z niego.
Gdy zeszliśmy po schodach pośród padniętych ciał ludzi ojca stała trójka przyjaciół a w tym mój brat
Przytuliłam ich i szybko wróciliśmy do domu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro