Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Rano obudził mnie hałas w kuchni. Z prędkością światła wyciągnęłam broń spod poduszki i po chwili stałam w drzwiach kuchni z pistoletem wyciagniętym do Hemmo.

-Co ty robisz?!?- spytał rozbawiony

-Trzeba było być cicho.- skarciłam go

- Muszę jechać do szkoły a ty jak se chcesz- mruknął. Powrócił stary Hemmings.

- Zostaje- oznajmiłam mu.

- Zostać z tobą?!?

- Nie.- syknęłam

- Spokojnie- uniósł ręce w geście obronnym

-Sory- mruknęłam

Gdy blondyn wyszedł ja walnęłam się plackiem na kanape w salonie. Żałuje że w tym domu nie ma siłowni. No chociaż worka.

Zamknęłam oczy i zobaczyłam w wyobraźni wczorajszą noc. Derek, klub, Luke, ratunek....

Otworzyłam szeroko powieki i zaczęłam gapić się w sufit nieogarniętym wzrokiem. Nagle w domu rozległo się pukanie do drzwi...

Poszłam do wielkiego korytarza z którego skierowałam się do wielkich drzwi. Otworzyłam je szeroko i zmarszczyłam brwi na osobe która stoi za framugą.

-Co ty robisz?!- spytałam

- Chciałem zobaczyć jak się czujesz!- wyznał skruszony

- Brian odejdź stąd! To źle się skończy- powiedziałam spokojnie chociaż w środku gotowałam się ze złości

- Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem!!- uniósł zrozpaczony głos- Naprawdę żałuje tego!! Nie chciałem ci zrobić krzywdy tym oknem!

- Chyba wierz że ci nie uwierzę prawda?!?

- Wiem, ale będe się starał byś jednak to zrobiła- zobaczyłam jak jego oczy lekko się zaszkliły

- Dlaczego to zrobiłeś?!?

- Potrzebowaliśmy pieniędzy a na pracę nie mieliśmy czasu- zagryzł warge

-  Dalej ich potrzebujecie?!?- spytałam, gdy przypomniałam sobie co ja robiłam dla pieniędzy

-Tak. Jeszcze raz cie przepraszam. Pójde już- powiedział smutno i odwrócił się

- Ile potrzebujecie?!?

- 50 kawałków- powiedział odwracając się w moją strone

-  Chodź do środka- chłopak zaskoczony otworzył szerzej oczy pełne nadzieji

Wszedł za mną do mojego domu i od razu usiadł na kanapie.
Poszłam do sejfu z którego wyciągnęłam pieniądze a następnie wpakowalam je do czarnej torby sportowej.

Wróciłam do chłopaka i rzuciłam mu torbe na kolana. Zmieszany spojrzał mi w oczy.

- Derek...umm no wiesz.. zrobił to?!- spytał smutnym głosem

-Nie. Hemmings mnie ,,uratował‘‘- powiedziałam kreśląc cudzysłów w powietrzu

-To dobrze- szepnął do siebie- Chcesz może wyjść na kawe??

- Jeszcze nie teraz ale kiedyś napewno - zapewniłam go

- To może ja pójde- wskazał na drzwi

- Przyjechałeś autem czy przyszłeś z buta

- Spacerek- mruknął niezadowolony

- Odwioze cie- powiedziałam- I bez sprzeciwu- zagroziłam mu

- Dobrze szefowo- uśmiechnął się promiennie

Razem wyszliśmy na wielki podjazd na którym stały dwa auta. Odblokowałam drzwi czarnego BMW i wsiadłam równo z chłopakiem.

Odpaliłam auto a potem wyjechałam z podjazdu. Jechałam jak normalny człowiek nie chcąc straszyć tej  biedaczyny. Odwróciłam glowe w jego strone i spytałam

- Gdzie mieszkasz?!?

- World*********- podał mi swój adres a po chwili staliśmy pod jego domem.

Z zewnątrz prezentował się bardzo dobrze. Wielkie szklane okna, cały biały z kopertowym dachem.

- Dzięki- powiedział i cmoknął mój policzek.

- Spoko- mruknęłam lekko skrzywiona

Wysiadł z uśmiechem i pognał prosto do domu. Na koniec odwrócił się i pomachał krótko.

Nue czekając ani chwili dłużej odjechałam z piskiem opon.

Wróciłam do domu gdzie na kanapie zastałam Austina gapiącego się w telewizor z pudełkiem lodów.

- Austin!!,-krzyknęłam. Chłopak wstał na baczność szybko odkładając pudełko.- Poinformować mnie nie mogłeś??-powiedziałam z wyrzutem

- A po co?? I tak mi nic nie zrobisz mała- uśmiechnął się zadziornie

- Chcesz się przekonać??- mruknęłam cicho po czym rzuciłam się na niego i zaczęłam łaskotać.

Role się odwróciły i teraz to Austin siedział na mnie okrakiem i łaskotał.

- Austin!!-krzyknęłam przez śmiech- Prze....przestań!!!!- łzy popłynęły mi po policzkach

- A co jak nie??-  nagle ktoś go ze mnie ściągnął a tym kimś był Hemmings

- Luke?

- Nie!!Babcia Teresa- prychnął pogardliwie

- Austin wpadniesz później??

- Jasne gołąbki- uciekł z krzykiem

Gdy wyszedł Hommo spojrzał na mnie wyczekująco

- Ide spać- mruknął

-  Gdzie niby??!- spytałam zdezorientowana

- U Ciebie idiotko!- fuknął po czym podbiegł na góre

Szybko  wbiegłam do mojego pokoju zaraz po nim. Skoczyłam jak szczupak na łóżko uprzedzając blondyna który po chwili leżał obok mnie.

Wziął mojego pingwina Edzia i mocno przytulił. Westchnęłam cicho i weszłam pod koc.

- Co robiłaś?!?

- Wiesz....leżałam na kanapie plackiem potem miałam wizyte a potem następną wizyte a wtedy przyszłeś ty

- Kto był na tej pierwszej ,,wizycie‘‘??- spytał sarkastycznie

- Nie twoja sprawa

- A właśnie że tak

- Pogibało cię

- Dowiem się tego od ciebie, prędzej czy później mała- mruknął gdy zamknęłam oczy i prawie odpływałam do krainy jednorożców

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro