Rozdział 4
Perspektywa Amber
- Wstawaj!!!- blondyna wydarła mi się do ucha
- Nie!
- Jedziemy na zakupy
- Od razu trzeba było!!- zerwałam się i podeszłam do szafy, wyciągnęłam crop który zakrywa tylko piersi i spodenki z wysokim stanem. Po drodze do łazienki wyciągnęłam bielizne z Victoria Secret i wygoniłam blondyna który gapił się na mnie. A to pewnie tylko dlatego że wyciągnęłam bielizne przy nim. Yghh....
Zbiegłam na dół i ubrałam moje Vansy. Chłopaki już stali ubrani i tylko ja ich trzymałam w tym domu...
Pojechaliśmy do galerii i odwiedziliśmy pare sklepów w których nie było niczego dla mnie. Gdy chłopcy mieli już wszystko dla siebie ja miałam tylko bluzke. Weszliśmy do jak to chłopcy powiedzieli. ,, ostatni i tylko w nim nadzieja‘‘ sklepu i tam była ta nadzieja. Kupiłam chyba z piętnaście bluz i bluzek, jakieś pięć par spodni i cztery pary shortów. Jakieś zakolanówki i dwie sukienki. Po tem wszyscy poszliśmy do plastycznego i takich różnych by kupić wszystko do szkoły która jest już za dwa tygodnie, więc wypadałoby kupić plecak. Ale ja mam tak duże wymagania że nic nie mogłam znaleźć.
W końcu na jednej z wystaw zobaczyłam go!!! Czarny z żółtym napisem NIRVANA rzuciłam się na niego razem z Luke'iem i to on wygrał a ja musiałam się zadowolić takim samym tylko z białym napisem.
Potem wszyscy pojechaliśmy do domu a Luke i Ashton wpadli na pomysł by zrobić impreze, oczywiście musiałam się zgodzić bo wypomniali mi fakt że wtedy zamiast jechać się schlać to szukali mnie w parku a na dodatek Luke był pobity przeze mnie.
Po jakichś piętnastu minutach w domu było pełno trunku i czerwonych kubeczków. Nalałam sobie soku pomarańczowego i poszłam do mojego pokoju. Rozpakowałam się i zaczęłam pokolei przymierzać i dopasowywać ubrania do siebie. Potem i tak wszystko wrzuciłam do szafy nie fatygując się z tym by zawiesić je na wieszkach czy coś, po prostu rzuciłam i już. Na dole było już słychać muzyke i drących się ludzi. Postanowiłam się przebrać i zejść na dół. Ubrałam moją bluze i shorty z wysokim stanem. Zeszłam do tłumu ocierających się o siebie ludzi. Przepchałam się przez nich do kuchni i wlałam sobie zwykłej wody i popiłam tabletke na ból głowy. Zobaczyłam jak Luke i Ashton mi się przyglądają więc by szybciej zniknąć z widoku wyszłam przez wielkie szklane drzwi balkonowe. Które po chwili się otworzyły, nie odwracałam się bo domyślałam się kto to. Stanął obok mnie i patrzył wyczekująco.
- Co?- burknęłam
- To ty mi powiedz! Co to było?! Co to za tabletka??- prychnęłam i usiadłam na podłodze przewieszając nogi i kładąc się na plecach
- Głowa mnie boli Ashtonku a poza tym to od jakiegoś czasu tak mam- uśmiechnęłam sie sztucznie i zamknęłam oczy
- Zanieść cię do pokoju czy zostajesz??
- Odpowiesz mi na jedno pytanie???- spytałam ignorując go totalnie
- Yhymm
- Dlaczego mi nie powiedziałeś że śpie w pokoju Luke'a. Mogłeś mi to powiedzieć, już dawno bym się wyniosła albo kupiła nam nowy dom. Wszystkim- dodałam po chwili.
- Luke sam się zgodził a potem jakoś się rozmyślił a nie powiedziałem bo wiedziałem że od razu się wyprowadzisz wiedząc że to akurat jego sypialnia.
- Czyli jutro jak przejdzie wam kac, poszukamy domu który nam wszystkim będzie odpowiadał okej?- chłopak prychnął
- Nie kupisz domu
- Oj kupie, kupie. A Luke będzie miał tą swoją zajebaną sypialnie
- Dlaczego wy się tak nie lubicie
- Luke to dupek i pewnie ma dziewczyny na jedną noc- prychnęłam
- A Amber to suka i dziwka która pieprzy się więcej razy w tygodniu niż ja- głos Luke'a rozbrzmiał się za plecami
- Ashton przyniesiesz mi całą butelke czystej bez niczego??- chłopak spojrzał na mnie zszokowany i zaczął się śmiać
- Nie dasz rady skarbie- powiedział i wyszedł a Luke dalej się gapił na mnie
- Co to za tatuaż??- szybko naciągnęłam bluze i spodnie by zakryć kawałek brzucha- Eee, nie ignoruj mnie. Mnie się nie ignoruje- powiedział zły
- A widzisz ja cie ignoruje i nic ci o tym tatuażu nie powiem więc przestań drążyć temat sukinkocie.- uśmiechnęłam sie sarkastycznie i podeszłam do Ash'a który właśnie wszedł i odebrałam moją czystą. Wzięłam parenaście łyków i wytarłam buzie. Nic nadzwyczajnego, jak dla mnie. Lepsze rzeczy się piło
- Ona to wypiła- powiedział Calum, którego zawołał Ashton- Serio wypiła całą i nawet się nie skrzywiła
- O boże wielkie mi halo!!- wyrzuciłam ręce do góry i weszłam do kuchni zabierając coś ze stołu i wróciłam na balkon
- Tego nie dasz rade. Lepiej od razu to odłóż- prychnęłam i wzięłam kilka łyków zwykłego Rumu. Ktory jak się okazało nie jest takim zwykłym. Lekko się skrzywiłam ale ze smakiem wypiłam reszte. Nie moja wina że mam słabość do alkoholu i kocham takie rzeczy.. nie moja i huj....
- Twoja siostra to robokop- zaśmiał się Calum
- Chce z nią pogadać, Calum wyjdź. Bardziej ufam Luke'owi i wiem że nic nie wygada- Calum wyszedł a ja się zaśmiałam. On chyba nie myśli..o huj
- Czegk chcesz wiedzieć Ashton- mruknęłam cicho
- Co robiłaś jak byłaś w LA- powiedział prosto z mostu
- Żyłam- parsknęłam śmiechem- A tak serio to znalazłam sobie kochających przyjaciół, szkoła, praca i takie tam- powiedziałam w skrucie chociaż nie wspominałam o kilku faktach
- A coś więcej?? Wiem że jest coś jeszcze
- To już nie moja wina że nie chce lub nie moge tego powiedzieć. Pa- wyszłam z balkonu i rzuciłam się u siebie na łóżko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro