Rozdział 28
Mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam tym rozdziałem.
Wiem że jest słaby ale miałam naprawdę ciężki dzień! Nauka!yhgg
- Dlaczego zabrałeś mnie ze szkoły?!?- pytam z założonymi rękami
- Wyjeżdżasz
- Tak, za kilka dni do Los Angeles
- Nie. Wyjeżdżasz do Hiszpanii z Luke'iem- zadławiłam się powietrzem.- Idź się pakuj. Jeszcze dzisiaj macie lot
- Hola, hola. Coś ci się pomieszało?! Ja nigdzie nie pojade z nim- powiedziałam spokojnie
- Mam cie sam spakować?!!
- Jesteś pojebamy dobrze wiesz że nigdzie nie pojade, a szczególnie z nim!!!.
- Albo się spakujesz albo zrobie to ja
- Tylko się nie zdziw gdy wróce sama.
Skończyłam po godzinie i zeszłam z wielką walizką na dół.
- Gotowa?!
- Na ile dni tam jedziemy?!- zignorowałam go
- Miesiąc- wytrzeszczyłam oczy po czym spojrzałam na gburowatego blondyna
- Dobra. Kiedy lot!?!
- Za pół godziny, musicie już jechać
- Dlaczego on?!?
- Zna Hiszpanie i jest z nas najodpowiedzialniejszy-prychnęłam i poszłam za Calumem, który taszczył moją walizke do auta Ashton'a
- Co ty tam napchałaś?!- jęknął
- Ubrania, kosmetyki, pieniądze i takie tam...
***********
- Rusz się!!- usłyszałam krzyk Luke'a przed sobą
- Ciężko z taką walizką!!- chłopak warknął i wziął od mnie walizke
Doszliśmy do kontroli gdzie sprawdzili nas i bagaże. Potem ruszyliśmy do bramek a po nich do samolotu.
- Ile będzie trwał lot?!?
- Kilkanaście godzin- mruknął
- Świetnie!- szepnęłam i oparłam głowe o szybkę.- Może teraz oddasz mi mój telefon?!!?- spytałam kiedy sobie o tym przypomniałam
- Umm.....czekaj chwile.....musze go znaleźć- zaczął przeszukiwać wszystkie swoje kieszenie, potem bagaż podręczny i na końcu odwrócił się do mnie- Został w domu- warknęłam jak pies i zamknęłam oczy
- Nara- przechyliłam głowe w strone okienka i chciałam iść spać. Jednak boje się startu
- Zaraz startujemy, lepiej nie zamykać oczu. Zakręci ci się w głowie
- T..tttyll..- ze strachu gdy samolot zaczął się rozpędzać zasłoniłam oczy i wbiłam się w siedzenie
- Nie wierze!! Ty sie boisz!- wybuchnął śmiechem, spojrzałam na niego wściekła- Ej, chyba nie chcesz mnie zabić co?!- powiedział spokojnie. Po chwili oderwaliśmy się od ziemi a ja w panice przytuliłam się do blondyna- Już lecimy- oderwałam się od niego i zawstydzona wbiłam wzrok za okno
Po chwili moje powieki same zaczęły się kleić i zasnęłam
**********
- Ośliniasz mnie- fuknął a ja leniwie otworzyłam oczy i gwałtownie odsunęłam uderzajac głową o szybe
- Ałł- jekłam i rozmasowałam bolące miejsce- Długo jeszcze?!?
- Godzina!?!
- Niee!!!- osunęłam się na siedzeniu podwijajac przy tym moją bluzke- Nie gap sie zboku- poprawiłam się na miejscu po czym oznajmiłam mu że ide do toalety.
Weszłam do małego pomieszczenia i szybko załatwiłam swoje sprawy. Rozejrzałam się dookoła i zakręciło mi się trochę w głowie. Zaczęłam ciężko oddychać. Chciałam otworzyć drzwi ale zacięły się. Zaczęłam walić w powłoke by ktoś mi otworzył
- Luke!!!!- krzyknęłam
- Co tam się dzieje!?!?- za drzwi doszedł głos jakiejś kobiety- Halo prosze pani!?!
- Drzwi się zacięły a ja mam klaustrofobie!!- krzyknęłam- Pomocy!!!
- Niech się pani uspokoi i oddycha miarowo
- Łatwo pani mówić, ja się tu dusze!!!!- krzyknęłam.
- Może ktoś mi pomóc?!?- za drzwi rozbiegł się jej krzyk
- Szybko! Niech mi pani pomoże!!!- obraz zaczął mi się rozmazywać i sunęłam się po ścianie
- Słyszy mnie pani!?!?
- Amber!! Odezwij się!!!- nagle drzwi otworzyły się z hukiem na pół samolotu- Boże dziewczyno!!- wziął mnie na ręce i zaniósł tam gdzie kazała mu stewardessa
- Dziękuję!- mruknęłam cicho
- Niech się pani napije- podała mi szklanke z wodą którą szybko opróżniłam- Lepiej!?!?
- Tak, zdecydowanie
- Chodź na miejsce- blondyn wziął mnie na ręce i posadził na siedzeniu- Czemu nic mi nie powiedziałaś!?!
- Daj mi odpocząć!!-uśmiechnęłam się- Daj telefon!
- Po co ci??
- No daj!! Chce pograć w gry a z tego co pamiętam to ty mi zabrałeś mój i zostawiłeś w domu- wetchnął po czym wręczył mi urządzenie
Pograłam chwile a potem nastąpiło ogloszenie o lądowaniu. Zapięłam pas i oddałam telefon Hemmings'owi. Objął mnie ramionami i przyciągnął do siebie. Po chwili puścił i ogłosił że wylądowaliśmy.
Wyszliśmy z samolotu i odebraliśmy bagaże. Przed lotniskiem czekał na nas samochód do którego wsiedliśmy i pojechaliśmy do hotelu.
Gdy zatrzymaliśmy się przed budynkiem, wyciągnęliśmy walizki i ruszyliśmy do środka.
- Jak to kurwa nie ma!!?!?- usłyszałam krzyk blondyna z recepcji
Podeszłam do niego by posłuchać co jest powodem jego darcia się.
-Przykro mi za tą pomyłke ale naprawdę wszystko jest już zajęte.
- To chce mi pani powiedzieć że ktoś pomylił rezerwację!?- kobieta za wysokim blatem nieśmiało kiwnęła głową
- O co chodzi!?!?
- Bedziemy spać w jednym łóżku- nie wiedząc czemu upadłam na ziemie ale szybko się podniosłam
-Niech pani da mi tą karte do pokoju- kobieta podała mi ją i dokładnie powiedziała gdzie pokój.
Zaciągnęłam moją walizke do windy po czym wcisnęłam guzik z dużą piątką. Chwile jechaliśmy aż w końcu metalowe drzwi się rozchyliły. Weszliśmy do naszego pokoju. Fuu jak to brzmi!!
Rozejrzałam się dookoła po czym weszłam do łazienki. Wróciłam do pokoju i zaczęłam się rozpakowywać.
Wzięłam z walizki czystą bielizne, shorty z wysokim stanem i krótką bluzke. Umyłam się oraz przebrałam.
Pociągnęłam blondyna za ręke i wyprowadziłam z pokoju. Wyszliśmy z hotelu
- Gdzie ty chcesz iść?!
- Kupić telefon chcę- mruknęłam
- To w drugą stronę chodź!! Tam jest więcej sklepów.- przytaknęłam mu i poszliśmy po mój nowy telefon.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro