Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28


Mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam tym rozdziałem.

Wiem że jest słaby ale miałam naprawdę ciężki dzień! Nauka!yhgg

- Dlaczego zabrałeś mnie ze szkoły?!?- pytam z założonymi rękami

- Wyjeżdżasz

- Tak, za kilka dni do Los Angeles

- Nie. Wyjeżdżasz do Hiszpanii z Luke'iem- zadławiłam się powietrzem.- Idź się pakuj. Jeszcze dzisiaj macie lot

- Hola, hola. Coś ci się pomieszało?! Ja nigdzie nie pojade z nim- powiedziałam spokojnie

- Mam cie sam spakować?!!

- Jesteś pojebamy dobrze wiesz że nigdzie nie pojade, a szczególnie z nim!!!.

- Albo się spakujesz albo zrobie to ja

- Tylko się nie zdziw gdy wróce sama.

Skończyłam po godzinie i zeszłam z wielką walizką na dół.

- Gotowa?!

- Na ile dni tam jedziemy?!- zignorowałam go

- Miesiąc- wytrzeszczyłam oczy po czym spojrzałam na gburowatego blondyna

- Dobra. Kiedy lot!?!

- Za pół godziny, musicie już jechać

- Dlaczego on?!?

- Zna Hiszpanie i jest z nas najodpowiedzialniejszy-prychnęłam i poszłam za Calumem, który taszczył moją walizke do auta Ashton'a

- Co ty tam napchałaś?!- jęknął

- Ubrania, kosmetyki, pieniądze i takie tam...

***********

- Rusz się!!- usłyszałam krzyk Luke'a przed sobą

- Ciężko z taką walizką!!- chłopak warknął i wziął od mnie walizke

Doszliśmy do kontroli gdzie sprawdzili nas i bagaże. Potem ruszyliśmy do bramek a po nich do samolotu.

- Ile będzie trwał lot?!?

- Kilkanaście godzin- mruknął

- Świetnie!- szepnęłam i oparłam głowe o szybkę.- Może teraz oddasz mi mój telefon?!!?- spytałam kiedy sobie o tym przypomniałam

- Umm.....czekaj chwile.....musze go znaleźć- zaczął przeszukiwać wszystkie swoje kieszenie, potem bagaż podręczny i na końcu odwrócił się do mnie- Został w domu- warknęłam jak pies i zamknęłam oczy

- Nara- przechyliłam głowe w strone okienka i chciałam iść spać. Jednak boje się startu

- Zaraz startujemy, lepiej nie zamykać oczu. Zakręci ci się w głowie

- T..tttyll..- ze strachu gdy samolot zaczął się rozpędzać zasłoniłam oczy i wbiłam się w siedzenie

- Nie wierze!! Ty sie boisz!- wybuchnął śmiechem, spojrzałam na niego wściekła- Ej, chyba nie chcesz mnie zabić co?!- powiedział spokojnie. Po chwili oderwaliśmy się od ziemi a ja w panice przytuliłam się do blondyna- Już lecimy- oderwałam się od niego i zawstydzona wbiłam wzrok za okno

Po chwili moje powieki same zaczęły się kleić i zasnęłam

**********

- Ośliniasz mnie- fuknął a ja leniwie otworzyłam oczy i gwałtownie odsunęłam uderzajac głową o szybe

- Ałł- jekłam i rozmasowałam bolące miejsce- Długo jeszcze?!?

- Godzina!?!

- Niee!!!- osunęłam się na siedzeniu podwijajac przy tym moją bluzke- Nie gap sie zboku- poprawiłam się na miejscu po czym oznajmiłam mu że ide do toalety.

Weszłam do małego pomieszczenia i szybko załatwiłam swoje sprawy. Rozejrzałam się dookoła i zakręciło mi się trochę w głowie. Zaczęłam ciężko oddychać. Chciałam otworzyć drzwi ale zacięły się. Zaczęłam walić w powłoke by ktoś mi otworzył

- Luke!!!!- krzyknęłam

- Co tam się dzieje!?!?- za drzwi doszedł głos jakiejś kobiety- Halo prosze pani!?!

- Drzwi się zacięły a ja mam klaustrofobie!!- krzyknęłam- Pomocy!!!

- Niech się pani uspokoi i oddycha miarowo

- Łatwo pani mówić, ja się tu dusze!!!!- krzyknęłam.

- Może ktoś mi pomóc?!?- za drzwi rozbiegł się jej krzyk

- Szybko! Niech mi pani pomoże!!!- obraz zaczął mi się rozmazywać i sunęłam się po ścianie

- Słyszy mnie pani!?!?

- Amber!! Odezwij się!!!- nagle drzwi otworzyły się z hukiem na pół samolotu- Boże dziewczyno!!- wziął mnie na ręce i zaniósł tam gdzie kazała mu stewardessa

- Dziękuję!- mruknęłam cicho

- Niech się pani napije- podała mi szklanke z wodą którą szybko opróżniłam- Lepiej!?!?

- Tak, zdecydowanie

- Chodź na miejsce- blondyn wziął mnie na ręce i posadził na siedzeniu- Czemu nic mi nie powiedziałaś!?!

- Daj mi odpocząć!!-uśmiechnęłam się- Daj telefon!

- Po co ci??

- No daj!! Chce pograć w gry a z tego co pamiętam to ty mi zabrałeś mój i zostawiłeś w domu- wetchnął po czym wręczył mi urządzenie

Pograłam chwile a potem nastąpiło ogloszenie o lądowaniu. Zapięłam pas i oddałam telefon Hemmings'owi. Objął mnie ramionami i przyciągnął do siebie. Po chwili puścił i ogłosił że wylądowaliśmy.

Wyszliśmy z samolotu i odebraliśmy bagaże. Przed lotniskiem czekał na nas samochód do którego wsiedliśmy i pojechaliśmy do hotelu.

Gdy zatrzymaliśmy się przed budynkiem, wyciągnęliśmy walizki i ruszyliśmy do środka.

- Jak to kurwa nie ma!!?!?- usłyszałam krzyk blondyna z recepcji

Podeszłam do niego by posłuchać co jest powodem jego darcia się.

-Przykro mi za tą pomyłke ale naprawdę wszystko jest już zajęte.

- To chce mi pani powiedzieć że ktoś pomylił rezerwację!?- kobieta za wysokim blatem nieśmiało kiwnęła głową

- O co chodzi!?!?

- Bedziemy spać w jednym łóżku- nie wiedząc czemu upadłam na ziemie ale szybko się podniosłam

-Niech pani da mi tą karte do pokoju- kobieta podała mi ją i dokładnie powiedziała gdzie pokój.

Zaciągnęłam moją walizke do windy po czym wcisnęłam guzik z dużą piątką. Chwile jechaliśmy aż w końcu metalowe drzwi się rozchyliły. Weszliśmy do naszego pokoju. Fuu jak to brzmi!!

Rozejrzałam się dookoła po czym weszłam do łazienki. Wróciłam do pokoju i zaczęłam się rozpakowywać.

Wzięłam z walizki czystą bielizne, shorty z wysokim stanem i krótką bluzke. Umyłam się oraz przebrałam.

Pociągnęłam blondyna za ręke i wyprowadziłam z pokoju. Wyszliśmy z hotelu

- Gdzie ty chcesz iść?!

- Kupić telefon chcę- mruknęłam

- To w drugą stronę chodź!! Tam jest więcej sklepów.- przytaknęłam mu i poszliśmy po mój nowy telefon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro