Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

- Faustyna -

Dziś wybieramy się do Hani ponieważ musimy obgadać sprawy sylwestrowe i gdzie się odbędzie
czy może u kogoś w domu lub wynajmiemy jakiś lokal a może jednak gdzieś pojedziemy, ubrałam
na siebie szare spodnie oraz białą bluzę, zrobiłam
sobie fryzurę czyli warkoczyka i pomalowałam się
delikatnie i złożyłam kolczyki które dostałam od Bartka, złożyłam czarną kurtkę oraz białe buty
i wyszłam z domu prosto odrazu kierowałam się
do Hani i nie zatrzymywałam nigdzie

Kiedy dotarłam na miejsce to widziałam że Bartek już jest oraz świeży, zapukałam do drzwi
a otworzyła mi je Hania, odrazu jak mnie zobaczyła to się uśmiechnęła i wpuściła do środka
rozebrałam się i poszliśmy do salonu gdzie siedział tam mój chłopak z szklanką w ręce
i tak samo świeży, usiadłam obok Bartka i się uśmiechnęłam do niego oraz przytuliłam

- Część Faustynka - cmoknął mnie w czoło

- Hej, masz siniaki gdzieś po wczorajszym lodowisku?

- Akurat dopadło mnie szczęście i nie mam nigdzie

- Za to ja mam

- Gdzie?

- Na pośladku, jak się wczoraj wyjebałam do tyłu

- Boli Cię? Wymasować ci? - spytał kładąc dłoń na moim pośladku

- Bartek nie jesteśmy tutaj sami, zachowuj się

- Dobrze, przepraszam

- Nie przepraszaj tylko się zachowuj, nie muszą wszyscy wiedzieć co robimy nie raz nocami

- Już mieliście? - spytał chłopak mojej przyjaciółki

- Tak, i to dwa razy - odpowiedział zadowolony mój chłopak

- Bartek! - krzyknęłam zezłoszczona

- Nie rozmawiajmy o tym bo Faustynka się wkurza

- Nie to ty próbujesz mnie zdenerwować

- Dlaczego niby ja?!

- Prosiłam cię abyś nie mówił o tym, ale ty dalej musisz swoje - pojawiły mi się łzy w oczach

- Ale po co płaczesz odrazu, robisz z siebie ofiarę bo nie rozumiem

- Hania zadzwoń do mnie jak wszystko uzgodnicie i powiedz mi co i jak, bo ja nie mam zamiaru to siedzieć ani minuty dłużej, a tym bardziej z nim

- Znów to przez ciebie się kłócimy - odparł wskazując na mnie placem

- Tego palca wsadź sobie w, wiesz gdzie

Ubrałam buty oraz kurtkę i wyszłam z domu Hani zezłoszczona zachowaniem Bartka, co go podkusiło aby o tym w tym momencie rozmawiać
a może rzeczywiście to ja zaczynam, chyba powinnam tam wrócić i go przeprosić za taki naskok na niego lecz głupio mi z drugiej strony
bo to po raz kolejny i mogę być tego pewna że mi nie wybaczy, usiadłam na ławce aby wszystko przemyśleć i czy napewno mogę tam wrócić
siedziałam tam nie może z dziesięć minut aż zobaczyłam grupkę starszych chłopaków, troszkę
się przestraszyłam bo akurat szli w moją stronę
a raczej do mnie, nie mogłam uciec i nie miałam wyboru musiałam zostać na tej ławce, jeden z chłopaków usiadł obok mnie i położył dłoń na moje udo, dopiero wtedy poczułam strach
chłopak zaczął się do mnie coraz bardziej zbliżać
a ja zaczęłam się trząść ale nie z zimna tylko ze strachu, usłyszałam krzyk znów jakiegoś chłopaka Ale ten głos należał do mojego chłopaka, chłopak który siedział obok mnie uciekł tak jak reszta osób z jego grupki, a Bartek usiadł obok mnie i przytulił dzięki temu potrafiłam się uspokoić

- Dziękuję - wyszeptałam wtulona w chłopaka

- Przepraszam

- Nic nie zrobiłeś, to ja jestem winna

- Nie prawda tylko po prostu mogłem nie zaczynać a żadnej kłótni by nie było

- Jak się tu znalazłeś?

- Martwiłem się o ciebie więc poszedłem za tobą na szczęście przeszedłem w samą porę, jakby ci coś zrobił to kurwa zajebałbym go tutaj

- Gdyby nie ty to nie wiem jakby się to skończyło nie chce wiedzieć, nie mogłam zareagować bo się bałam, przepraszam

- Za co?

- Chciał mnie pocałowała, przecież to zdrada

- Nie Faustynka, to nie jest zdrada bo wiem że ty tego nie chciałaś a on się do ciebie dobierał

- A skąd wiesz że nie chciałam? - spytałam a do jego oczu napłynęły łzy - żartowałam

- O Jezu, nie strasz mnie tak - zaśmialiśmy się

- Nigdy bym tego nie zrobiła - cmoknął mnie w usta

- Wracamy do Hani?

- Tak chodźmy bo zimno

Wstaliśmy z ławki złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do Hani aby dalej obgadywać nasze plany na Sylwestra, akurat jak weszliśmy do domu to każdy już był więc usiedliśmy na kanapie
z Bartkiem i roznieśliśmy wszyscy ustalając co będziemy robić w ten dzień, na początku stwierdziliśmy że zrobimy sylwestra u mnie w domu ale później jednak stwierdziliśmy że pojedziemy do Zakopanego na kilka dni i wynajmy domki, bardzo mi się to podobało
w sumie jak każdemu

Leżałam na kolanach Bartka i dalej rozmawialiśmy o planach na sylwestra ale zaczęłam zasypiać lecz Bartek nie pozwolił mi
na to i budził mnie

- Faustynka wstawaj, nie zasypiaj

- Daj mi spokój - odparłam i poprawiłam się na jego kolanach

- Odwiozę Cię do domu

- Mhm

Poczułam jak Bartek bierze mnie na ręce i żegna się ze wszystkimi, posadził mnie na krześle i założył buty a potem kurtkę, trochę widziałam
jak on się ubiera i bierze mnie znów na ręce
zostałam posądzona na siedzeniu, siedzieliśmy
w jego samochodzie

Kiedy byliśmy na miejscu to obudziłam się
i pożegnałam się ze swoim chłopakiem, całusem w usta i wyszłam z samochodu, Bartek czekał i patrzył aż wejdę do domu a kiedy to zrobiłam to odjechał

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro