15
- Bartek -
Minął kolejny dzień odkąd jesteśmy na tej wycieczce we Włoszech a ja dalej nie mam odwagi wyznać Faustynie uczucia, jedyna osoba która mi w tym Pomorze to Patryk przecież wie o tym co czuje do Faustyny stwierdziłem że muszę znów porozmawiać o tym z Patrykiem bo już sam nie wiem co robić lecz nie musiałem do niego podchodzić bo zrobił to sam, po prostu zobaczył że jestem za bardzo zamyślony
- Bartek po raz kolejny dziś jesteś zamyślony
co jest? - spytał kładąc rękę na moje ramie
- W skrócie to chodzi o Faustynę
- Co znów?
- Ja nie dam rady jej tego powiedzieć
- Bartek spokojnie, ja wiem że ty dasz radę
- A ty po jakimś czasie zapytałeś Kingę o związek?
- Wcześniej nie wiedziałem jak mam to zrobić ale po jakimś czasie to zrobiłem
- No widzisz, ja mam to samo
- Ja właśnie popełniłem błąd, mogłem to zrobić wcześniej, więc ty nie popełnij tero samego błędu i to po prostu zrób
- Dobrze, spróbuje
- Dasz radę, wierze w ciebie
- Dziękuje Patryk
Okłamałem go, wiedziałem że narazie tego nie zrobię, boje się odrzucenia może spróbuje się
jutro z nią umówić, dziś jest zmęczony tymi myślami i najchętniej bym przespał cały dzień
lecz nie, zaraz wybieramy się na plaże
wszyscy więc wypadało by też iść
Na plaży bawiłem się świetnie jak i w wodzie
ale i też robiłem zdjęcia Faustynie, lub razem robiliśmy zdjęcia i w tym czasie jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy, miałem wrażenie że ona też coś do mnie czuje albo mi się wydaje chciałbym aby tak było, zrobię to jutro
tak napewno dam radę tylko muszę się z nią umówić, bo później może już być za późno
- Chciałabyś się jutro spotkać poza hotelem?
- Jasne, czemu nie
- To popołudniu bądź gotowa
- Jasne
Jak wróciłam do hotelu to odrazu poszliśmy
na kolacje, wziąłem sobie tosty i trochę winogron oraz herbatę, reszta wzięła podobnie
oraz tak samo herbatę, Faustyna zjadała więcej owoców niż normalnego jedzenia przez co nie byłem z tero zadowolony bo chciałem aby zjadła coś normalnego
- Masz dojeść tego tosta a nie tylko owoce
- Ale ja nie chce
- Dobra odpuszczę ci tą kolacje, ale śniadanie masz zjeść całe
- Dobra zjem, ale śniadanie
- A czemu teraz nie chcesz?
- Bo nie jestem jakoś głodna
Po posiłku wszyscy poszliśmy do pokoi i położyłem się na łóżku i chciałem zasnąć co udało mi się na chwile ale jak się przebudziłem
to byłem sam w pokoju nawet to i lepiej bo jest pokój i cisza, przebrałem się oraz umyłem zęby
i znów się położyłem do łóżka lecz usłyszałem
otwieranie drzwi a potem poczułam jak mój materac się ugina, szybko się odwróciłem
i zobaczyłem Faustynę
- Nie idziesz do nas? - spytała blondynka głaskając moją głowę
- Przepraszam ale jestem zmęczony
- Przecież nie zmuszam cię Bartuś, śpij sobie
ja też mam zamiar iść spać ale oni tam siedzą
i jest strasznie głośno
- Chodź tu do mnie
- Nie no, poczekam aż wyjdą
- Jeśli jesteś zmęczona to chodź się tu połóż do mnie
- Ja wytrzymie, nie jestem jakoś bardzo zmęczona
- Dobrze, nic na siłę
- Dobranoc Bartuś
- Dobranoc Faustynka
Faustyna wyszła z mojego pokoju a ja poszedłem spać dalej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro