27
- Faustyna -
Dziś wybieramy się do Hani ponieważ musimy obgadać sprawy sylwestrowe i gdzie się odbędzie
czy może u kogoś w domu lub wynajmiemy jakiś lokal a może jednak gdzieś pojedziemy, ubrałam
na siebie szare spodnie oraz białą bluzę, zrobiłam
sobie fryzurę czyli warkoczyka i pomalowałam się
delikatnie i złożyłam kolczyki które dostałam od Bartka, złożyłam czarną kurtkę oraz białe buty
i wyszłam z domu prosto odrazu kierowałam się
do Hani i nie zatrzymywałam nigdzie
Kiedy dotarłam na miejsce to widziałam że Bartek już jest oraz świeży, zapukałam do drzwi
a otworzyła mi je Hania, odrazu jak mnie zobaczyła to się uśmiechnęła i wpuściła do środka
rozebrałam się i poszliśmy do salonu gdzie siedział tam mój chłopak z szklanką w ręce
i tak samo świeży, usiadłam obok Bartka i się uśmiechnęłam do niego oraz przytuliłam
- Część Faustynka - cmoknął mnie w czoło
- Hej, masz siniaki gdzieś po wczorajszym lodowisku?
- Akurat dopadło mnie szczęście i nie mam nigdzie
- Za to ja mam
- Gdzie?
- Na pośladku, jak się wczoraj wyjebałam do tyłu
- Boli Cię? Wymasować ci? - spytał kładąc dłoń na moim pośladku
- Bartek nie jesteśmy tutaj sami, zachowuj się
- Dobrze, przepraszam
- Nie przepraszaj tylko się zachowuj, nie muszą wszyscy wiedzieć co robimy nie raz nocami
- Już mieliście? - spytał chłopak mojej przyjaciółki
- Tak, i to dwa razy - odpowiedział zadowolony mój chłopak
- Bartek! - krzyknęłam zezłoszczona
- Nie rozmawiajmy o tym bo Faustynka się wkurza
- Nie to ty próbujesz mnie zdenerwować
- Dlaczego niby ja?!
- Prosiłam cię abyś nie mówił o tym, ale ty dalej musisz swoje - pojawiły mi się łzy w oczach
- Ale po co płaczesz odrazu, robisz z siebie ofiarę bo nie rozumiem
- Hania zadzwoń do mnie jak wszystko uzgodnicie i powiedz mi co i jak, bo ja nie mam zamiaru to siedzieć ani minuty dłużej, a tym bardziej z nim
- Znów to przez ciebie się kłócimy - odparł wskazując na mnie placem
- Tego palca wsadź sobie w, wiesz gdzie
Ubrałam buty oraz kurtkę i wyszłam z domu Hani zezłoszczona zachowaniem Bartka, co go podkusiło aby o tym w tym momencie rozmawiać
a może rzeczywiście to ja zaczynam, chyba powinnam tam wrócić i go przeprosić za taki naskok na niego lecz głupio mi z drugiej strony
bo to po raz kolejny i mogę być tego pewna że mi nie wybaczy, usiadłam na ławce aby wszystko przemyśleć i czy napewno mogę tam wrócić
siedziałam tam nie może z dziesięć minut aż zobaczyłam grupkę starszych chłopaków, troszkę
się przestraszyłam bo akurat szli w moją stronę
a raczej do mnie, nie mogłam uciec i nie miałam wyboru musiałam zostać na tej ławce, jeden z chłopaków usiadł obok mnie i położył dłoń na moje udo, dopiero wtedy poczułam strach
chłopak zaczął się do mnie coraz bardziej zbliżać
a ja zaczęłam się trząść ale nie z zimna tylko ze strachu, usłyszałam krzyk znów jakiegoś chłopaka Ale ten głos należał do mojego chłopaka, chłopak który siedział obok mnie uciekł tak jak reszta osób z jego grupki, a Bartek usiadł obok mnie i przytulił dzięki temu potrafiłam się uspokoić
- Dziękuję - wyszeptałam wtulona w chłopaka
- Przepraszam
- Nic nie zrobiłeś, to ja jestem winna
- Nie prawda tylko po prostu mogłem nie zaczynać a żadnej kłótni by nie było
- Jak się tu znalazłeś?
- Martwiłem się o ciebie więc poszedłem za tobą na szczęście przeszedłem w samą porę, jakby ci coś zrobił to kurwa zajebałbym go tutaj
- Gdyby nie ty to nie wiem jakby się to skończyło nie chce wiedzieć, nie mogłam zareagować bo się bałam, przepraszam
- Za co?
- Chciał mnie pocałowała, przecież to zdrada
- Nie Faustynka, to nie jest zdrada bo wiem że ty tego nie chciałaś a on się do ciebie dobierał
- A skąd wiesz że nie chciałam? - spytałam a do jego oczu napłynęły łzy - żartowałam
- O Jezu, nie strasz mnie tak - zaśmialiśmy się
- Nigdy bym tego nie zrobiła - cmoknął mnie w usta
- Wracamy do Hani?
- Tak chodźmy bo zimno
Wstaliśmy z ławki złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do Hani aby dalej obgadywać nasze plany na Sylwestra, akurat jak weszliśmy do domu to każdy już był więc usiedliśmy na kanapie
z Bartkiem i roznieśliśmy wszyscy ustalając co będziemy robić w ten dzień, na początku stwierdziliśmy że zrobimy sylwestra u mnie w domu ale później jednak stwierdziliśmy że pojedziemy do Zakopanego na kilka dni i wynajmy domki, bardzo mi się to podobało
w sumie jak każdemu
Leżałam na kolanach Bartka i dalej rozmawialiśmy o planach na sylwestra ale zaczęłam zasypiać lecz Bartek nie pozwolił mi
na to i budził mnie
- Faustynka wstawaj, nie zasypiaj
- Daj mi spokój - odparłam i poprawiłam się na jego kolanach
- Odwiozę Cię do domu
- Mhm
Poczułam jak Bartek bierze mnie na ręce i żegna się ze wszystkimi, posadził mnie na krześle i założył buty a potem kurtkę, trochę widziałam
jak on się ubiera i bierze mnie znów na ręce
zostałam posądzona na siedzeniu, siedzieliśmy
w jego samochodzie
Kiedy byliśmy na miejscu to obudziłam się
i pożegnałam się ze swoim chłopakiem, całusem w usta i wyszłam z samochodu, Bartek czekał i patrzył aż wejdę do domu a kiedy to zrobiłam to odjechał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro