21
- Bartek -
Obydwoje obudziliśmy się w tym samym czasie
z Faustyna i odruchowo odrazu spojrzałem na nią lecz ona już na mnie patrzyła, uśmiechnąłem się do niej i włożyłem rękę pod kokardę gładząc jej udo, leżeliśmy w ciszy patrząc się na siebie a w dodatku gładziłem jej udo
- O Wow - odparłem przerywając głuchą ciszę
- Hmm?
- Jak się czujesz?
- Lepiej, wogóle to zaspaliśmy do szkoły
- Faustynka dziś jest sobota
- Serio? Myślałam że jest piątek
- To coś ci się pomyliło
- No raczej - podniosła się okrywając się kołdrą na piersiach
- Nie musisz się przykrywać, przecież już Cię widziałem wczoraj
- Wiem, ale przecież nie będę przed tobą nago latała
- Jeśli chcesz to możesz, mi to nie przeszkadza mi się to podoba - położyłem dłoń na jej udzie ściskającą
- Tak, wiem Bartek
- Czas wstawać, idziemy robić śniadanko bo musisz coś zjeść
- Głodna nie jestem
- No i co? I tak musisz zjeść prawda?
- Nie będę się z tobą kłócić o takie coś ale doprowadzasz mnie tym do szału
- Nie dyskutuj ze mną
- Słucham?
- Faustyna w tym momencie wstajesz i idziesz jeść śniadanie
- Ale ja nie chce narazie
- Faustyna idziesz jeść
- Mam ci to przeliterować, nie mam ochoty w sumie to idę do domu, nie będę się z tobą użerać
- Nie no najlepiej tak idź do domu
- A żebyś wiedział że pójdę
Faustyna podniosła moją koszulkę z podłogi i ją na siebie założyła, rzuciła kołdrę i poszła do łazienki, wstałem z łóżka ubrałem na siebie jasno nieboskie spodnie, szarą bluzę, białe skarpetki
zszedłem na dół i postanowiłem zrobić placki z cukinii i marchewki, miałem specjalną patelnię
na takie rzeczy więc kiedy przygotowałem sobie wszystko to mogłem wlewać na patelnię aby się placki zrobiły, zrobiłem sobie kawę a Faustynie herbatę jeszcze do tych placków zrobiłem sos śmietanowy, rozłożyłem talerze na stół oraz placki które leżały na dużym talerzu, położyłem sos i nasze napoje, w oczekiwaniu na Faustynę posprzątałem na blacie lecz jak przyszła to nawet słowem się do mnie nie odezwała i chciała wyjść ale ja ją zatrzymałem
- Siadaj do stołu - odparłem spoglądając na blondynkę
- Nie mam zamiaru
- Jak zjesz chociaż jednego placka to Cię wypuszczę
- Słuchaj nie chce powiedzieć czegoś czego później będę żałować dlatego łaskawie cię proszę abyś mnie wypuścił
- Chociaż herbatę wypij
- Bartek!
- Przepraszam - odpowiedziałem ze smutkiem w głosie
- No otwieraj mi już te drzwi bo jestem umówiona z kimś
- Z kim?
- Nie powinno cię to interesować
Westchnąłem i podeszliśmy do drzwi aby otworzyć drzwi Faustynie, za nim zdarzyłem się
z nią pożegnać ona już zniknęła z pomieszczenia
zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do kuchni
odechciało mi się jeść więc placki wpakowałem w folie aluminiową i zaniosłem do lodówki tak samo jak sos, wylałem herbatę Faustyny bo co innego miałem z tym zrobić, wziąłem swoją kawę
i usiadłem na kanapie w salonie, włączyłem film sobie i popijałem kawą, ten poranek nie należał
niestety do najlepszych wogóle nie mam pojęcia
co się stało z Faustyną a może to coś ze mną nie tak zjebałem sobie już kolejny związek a może to taka chwilowa kłótnia i przyjdzie Faustynę, lecz ona nawet nie zwróciła uwagę na to że chciałem
ją przeprosić, może się wczoraj za szybko rozpędziłem ale to jej nie przeszkadzało a po drugie zaczęła to ona i podobało się jej to, już nie wiem co mam myśleć chyba powinienem się położyć ale za nim to zrobiłem to zadzwoniłem
do Julity może ona coś mi pomoże
- Cześć, obudziłem cię czy nie? - spytałem popijając już zimną kawę
- Nie, a coś się stało że dzwonisz?
- Tak, chodzi o Faustynę
- Pokłóciliście się?
- Nie, znaczy tak a po za tym to skład wiesz że
się pokłóciliśmy
- Rozmawiałam z nią a za chwilę jestem z nią umówiona, właśnie idę do kawiarni w której mamy się spotkać
- Powiesz mi co się z nią ostatnio dzieje, wczoraj jeszcze, dobra nie ważne po prostu dziś rano zaczęła się ze mną kłócić o to że nie jest Głodna
a ja ją tylko poprosiłem o chociaż mały kawałek
nawet nie pożegnała się ze mną tylko poszła
mówiąc że się speszy bo jest z kimś umówiona
Ale na szczęście wiem że to z tobą jest umówiona
- Spokojnie Bartek, ona by cię nie zdradziła
- No wiem ale już zaraz zostałem zdradzony to co mam myśleć
- Uwierz mi że tak się nie stanie
- Dziękuję, bardzo mi pomogłaś
- Spoko, dzwoń jak będziesz chciał pogadać
jestem po obu stronach pamiętaj bo Faustyna też jest moją przyjaciółką od dziecka
- Wiem, dobra rozłączam się bo idę spać
- Pa - rozłączyłem się
Położyłem się na kanapie i próbowałem zasnąć lecz nic z tego, cały czas myślę o tym co będzie
dalej ze mną i Faustyną, nie chce aby to się skończyło na rozstaniu, postanowiłem jednak
iść na spacer, ubrałem kurtkę oraz buty i wyszedłem, na dworze sypał śnieg ponieważ
mamy grudzień a za tydzień wigilia, ogólnie
w tym tygodniu mamy zrobić sobie wigilię przyjacielską którą będziemy organizować
wszyscy razem a potem będzie dwudziesty czwarty grudnie gdzie razem z rodziną mamy spędzisz święta, o ile wróci moja mama z ojcem
z Londynu, zszedłem po woli nie speszyłem się nigdzie chciałem odpocząć na świeżym powietrzu
ale nagle poczułem dłoń na moim ramieniu odwróciłem się i zobaczyłem rozpaczoną blondynkę która odrazu się do mnie przytuliła
położyłem dłoń z tyłu jej głowy i głaskałem
- Co się stało? - spytałem cicho a blondynka pociągnęła nosem
- Przepraszam
- Przecież nic się nie stało
- Stało się, nie chciałam żeby tak wyszło tylko się wtedy zdenerwowałam, nie musisz mi wybaczać jeśli nie chcesz
- Ja ci już dawno wybaczyłem i rozumiem że mogło ci się zdarzyć to zdenerwowanie
- Dziękuję - pocałowałem blondynkę w czoło
- Jakbyśmy się dziś nie pogodzili to bym nie zasnął, bo miałbym cały czas świadomość że
jesteśmy pokłóceni
- Tak samo bo to moja wina
- Naprawdę cię kocham
- Też cię kocham
- Nareszcie, czekałam aż się pogodzicie - odparła niska brunetka podchodząc do nas
- Właśnie nareszcie, nie kłóćmy się więcej o takie rzeczy
- Nie będziemy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro