ROZDZIAŁ 23
CASIE
Niby to wciąż ten sam program, w którym biorę udział co tydzień.
A jednak mam wrażenie, że aktualny odcinek będzie zupełnie inny.
Krótka, fioletowo-różowa, bufiasta sukienka — to chyba nie najlepszy strój do zmagania się ze sobą podczas pokręconych, ryzykownych wyzwań. Spoglądam na swoje dłonie. Mój zegarek jest bardzo zgrabnie wpasowany w rękawiczki o kolorze kwiatu wiśni. Po chwili zastanowienia dotykam swojej twarzy. Okazuje się, że maska pozostaje nieodłącznym elementem mojej kreacji.
Trafiam do bardzo dobrze znanego mi miejsca, czyli tak zwanego pokoju wypoczynkowego. Jedynie zmieniło się ułożenie siedzeń, a za nimi widnieje dość spory ekran. Elegancko ubrany pan prowadzący siedzi na zielonej pufie, mojej pufie.
Jak mógł mi to zrobić.
Rozglądam się po zgromadzonych zawodnikach. Muszę przyznać, że Hamulcowi naprawdę do twarzy w tej smukłej, czerwono-szarej sukience. Oczywiście, nie mogło w jej kreacji zabraknąć ćwieków, choćby w tej skromnej, drobnej postaci paska. O, i nawet Dela wystroili! Czy jest z tego zadowolony? Nie jestem pewna, bo jego uśmiechnięta chusta nawet teraz jest nieodłączną częścią jego ubioru.
A gdzie jest Błysk?
Rozglądam się po całym pomieszczeniu.
— Sorry za spóźnienie... Ale już jestem, zwarty i gotowy! — Nagle słyszę za mną. O wilku mowa. Odwracam się w jego stronę, opierając ręce na biodrach.
— Masz zegarek, dzięki któremu możesz się przyśpieszać, jakim cudem mimo to nadal się spóźniasz? — Uśmiecham się na widok Błyska w eleganckim stroju.
— Nie wiem... To chyba dar. — Wzrusza ramionami. Mam już coś odpowiedzieć, ale wtedy zwraca się do nas Albert:
— Dobrze, skoro jesteśmy już wszyscy, możemy zaczynać. Zajmijcie miejsca. — Wyraźnie gestykuluje.
Spoglądam na Błyska i dostrzegam charakterystyczną iskrę w jego oczach. Co on znowu kombinuje? Pędzi w stronę jasnozielonej sofy i rozkłada się na niej, zajmując całą jej objętość.
— Złaź z mojej kanapy. — Staje przed nim Del, próbując wyglądać na rozzłoszczonego. Jednak ja dostrzegam na jego twarzy wyraźne rozbawienie.
— Której? — Oprawca udaje zdezorientowanego.
— Nie udawaj niewiniątka! Przecież dobrze wiesz, że zawsze siadam na tej kanapie, nieustannie od pierwszego odcinka! — Próbuje zrzucić złodzieja, jak mogłoby się wydawać, z tronu. Kręcę głową z uśmiechem, obserwując ich zmagania.
— Ej, dzieciaczki! W piaskownicy możecie się pobawić potem, a teraz zajmijcie miejsca, bo zaraz wchodzimy na wizję... — Przyznam szczerze, że lepiej bym tego nie podsumowała niż Hamulec.
Del posyła spojrzenie Błyskowi niczym z typowego westernu.
— Jeszcze tego pożałujesz, zobaczysz — stwierdza żartem, po czym rzuca się na błękitne siedzenie. — Ale tu wygodnie — dodaje przeciągle, wykonując przesadzone, aktorskie gesty. Jego nemezis w odpowiedzi przewraca oczami rozbawiony.
Kiedy Błysk przestaje się rozkładać na kanapie, zdając sobie sprawę, że nie ma innego wolnego miejsca, siadam obok niego.
— Wchodzimy na wizję za pięć, cztery, trzy, dwa... — mówi prowadzący, odliczając palcami pozostały nam czas. Po chwili rozbrzmiewa muzyka, jak przypuszczam na wstęp.
— Witajcie w kolejnym odcinku "Bitwy o czas"! Ten jednak będzie się nieco różnić od poprzednich... Ze względu na to, że w naszym programie właśnie zakończył się pewien etap, chyba najwyższa pora na podsumowanie? — Zwraca się do kamery.
To prawda. Do tej pory poznawali nas widzowie, tak jak my siebie nawzajem. Przeżyliśmy trochę przygód, a w tym czasie między nami powstała bardzo nietypowa relacja, którą koniec końców można nazwać "więzią".
W następnym odcinku zapewne rozpocznie się etap eliminacji.
Czy to nas zmieni?
— Widzowie mają do was wiele pytań, ale nim zaczniemy... Czy zdajecie sobie sprawę, że wasze nowe tożsamości, zachowania wrosły w społeczeństwo? — zwraca się do nas Albert, a my w odpowiedzi spoglądamy po sobie. — W takim razie pokażę wam parę prostych przykładów. Gify stosowane podczas internetowych rozmów. Niby coś bardzo banalnego, ale czy pomyślelibyście, że pojawią się na nich wasze twarze? Pozwólcie, że zaprezentuję wam moje dwa ulubione. — Na ekranie za nami pojawia się zapętlone nagranie przedstawiające Błyska. Dotyka drabiny i ucieka przed nią, gdy ta formuje się w klatkę. Pamiętam, to było podczas pierwszego odcinka, gdy chłopak kończył przechodzić swój tor.
— Podobno najczęściej się go używa w sytuacjach, gdy ludzie opowiadają o unikaniu swoich obowiązków — podsumowuje Albert, a my zaczynamy się śmiać.
Następny gif przedstawia moment z drugiego odcinka. Doskonale pamiętam, jak musieliśmy ganiać tę piekielną paczkę. Nagranie uchwyciło moment, kiedy chcę podsadzić Hamulca na wyższe piętro, ale ta ignoruje mnie i dostaje się tam o własnych siłach. Potem następuje zbliżenie na moją zmieszaną twarz. Widząc ten krótki urywek, znów nie możemy opanować śmiechu.
— Tego chyba nie muszę komentować — kwituje prowadzący. — Powstało też trochę gadżetów w tematyce programu: koszulki, plecaki... — Pokazuje nam przelotnie kilka przykładów. Napisy na wskazanych produktach głównie odnoszą się w żartobliwy sposób do umiejętności naszych zegarków. Są również do kupienia gadżety typu uśmiechnięta chusta, jaką nosi Del.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że zyskaliśmy tak dużą popularność. I jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłam?
— Skoro już wiecie, na czym stoicie, pozwólcie, że zadam wam parę pytań od widzów. — Mężczyzna zaczyna przewijać komentarze na tablecie. — Okej, mam jeden. Pierwsze pytanie jest skierowane do Dela, który wysławił się jako torreador czujników podczas pierwszego odcinka. Nie ulega również wątpliwości, że uśmiechnięta chusta stała się jego znakiem rozpoznawczym. Diana pyta: Czy masz dziewczynę?
— Cóż... Póki co, nie — odpowiada, śmiejąc się.
— Mam też inne pytanie skierowane do ciebie, jego nadawcą jest pewien Anonim: Czy jest jakiś powód, dla którego wybrałeś akurat taką chustę?
Del przez chwilę spogląda na prowadzącego w zamyśleniu.
— Chyba czasem tak jest lepiej: dawać radość innym uśmiechem. Nie każdemu trzeba pokazywać swoją słabość czy smutek. Momentami lepiej jest to zachować dla siebie, ukryć pod maską... — Wszyscy spoglądamy na niego z zainteresowaniem. — No i... To całkiem zabawny design, co nie? — dodaje radośnie, próbując na nowo rozluźnić atmosferę.
— Co racja, to racja — odpowiada rozbawiony prowadzący, po czym znów zagląda do tableta. — Teraz przyjrzyjmy się temu, co ciekawi fanów w Błysku, który już na samym początku postanowił się wyróżnić. Zapewne pamiętacie jeszcze, że omal nie stracił życia, gdy urwała się lina, po której schodził. Dlaczego? Nasz zawodnik stwierdził, że wchodzenie po schodach jest zbyt męczące. — Uśmiecham się, słysząc słowa Alberta.
— Pierwsze pytanie pada od Roya: Czy jeśli przyśpieszysz czas i w trakcie tego czasu użyjesz ponownie zegarka, czy to znaczy, że przyśpieszysz czas podwójnie?
Błysk przez chwilę zastanawia się, przyjmując pozę myśliciela. Jego osobliwe oczy zdają się teraz wędrować po zupełnie innym świecie.
— Całkiem interesujące pytanie. Aczkolwiek, gdy drugi raz naciskam zegarek, wszystko wraca do normy. Ale być może jest na to inny sposób... Muszę to sprawdzić. — Oczywiście, typowy Błysk — wiecznie dociekliwy, sprawdzający wszystkie możliwości.
— Czekamy z niecierpliwością — komentuje Albert. — Następne pytanie zadała... Pewna dziewczyna z Chin. Nie umiem tego przeczytać, wybacz. Całe szczęście komentarz jest już po angielsku. Brzmi "Czy udało ci się odkryć, jakim cudem przeżyłeś, spadając z tak wielkiej wysokości? Oczywiście mam na myśli pierwszy odcinek".
W jak wielu krajach nas oglądają?
— Tak, zostałem uratowany — odpowiada jedynie, ale prowadzący zdaje się oczekiwać rozwinięcia. — Rozumiem, że chcecie wiedzieć przez kogo... Ale nie powiem wam. To znaczy, to nie tak, że nie chciałbym. Po prostu zacząłem się zastanawiać: Dlaczego ta osoba sama się nie ujawniła? Przecież to mogłoby jej dać więcej fanów. Doszedłem do wniosku, że nie wszyscy bohaterowie lubią być w blasku fleszy. Niektórzy postanawiają pozostać w cieniu, pomagać w ukryciu. Dlatego nie wyjawię wam tożsamości mojego wybawcy. Jeśli ten ktoś postanowi się do tego przyznać, wtedy poznacie prawdę — kończy. Czuję wewnętrzne ciepło, w efekcie czego uśmiecham się. To prawda, traktowanie mnie jak bohaterkę jedynie mogłoby mnie wprowadzić w zakłopotanie. Nie potrzebuję być w centrum uwagi.
To wręcz zaskakujące jak bardzo Błysk to rozumie.
***
SHANE
Spoglądam na prowadzącego, który ukradkiem wciąż próbuje utrzymać swoją fryzurę w stanie perfekcji. Nadal odstaje mu parę włosów, ale to zupełnie nieistotne.
W końcu, kto zwraca uwagę na takie rzeczy?
No, może jest ktoś.
— No i mamy pytanie dla Stopklatki, naszej radosnej iskierki: Czy twoje życie zmieniło się od czasu, gdy dostałaś zegarek?
— Cóż, niejednokrotnie słyszałam rozmowy na temat mnie jako uczestniczki programu... Mogę jedynie sobie wyobrazić, co by mogło się stać, gdyby wyszła na jaw moja prawdziwa tożsamość... — Zauważam, że przytrzymuje sobie dłonie, aby nie zacząć wykonywać przesadnych gestów. Na jej twarzy gości nieco zmieszany, aczkolwiek szczery uśmiech. W efekcie i ja unoszę kąciki ust. — Ale ja sama myślę, że jakoś szczególnie się nie zmieniłam. Zawsze staram się być sobą w stu procentach — kończy. Mężczyzna kiwa głową, po czym znów zagląda do tableta. Stara się utrzymywać ten sam wyraz twarzy, ale dostrzegam, że niektóre komentarze od widzów musiały go rozbawić.
— O, widzę jakąś dłuższą wypowiedź. Jej autorem jest Roy: Czy kiedy zatrzymujesz czas, staje dosłownie wszystko: powietrze, ogień i tym podobne, czy może jednak to zachowuje swój normalny tryb, no bo w sumie jakbyś nie miała czym oddychać, to tak w sumie kiepsko i czy w trakcie działania zegarka jesteś w stanie wprawić w ruch takie przedmioty jak radio lub telewizor, czy jednak to wszystko jest zamrożone, bo na przykład takie oglądanie filmów, na które normalnie nie masz czasu byłoby fajne, nie uważasz?
Myślę, że zawarcie takiej treści, nie używając pomiędzy znaków zapytania, wcale nie musi równać się z tym, że to jedno pytanie.
Stopklatka przez chwilę spogląda na prowadzącego osłupiała. Przypomina mi teraz mnie, gdy mam rozwiązać zadanie matematyczne na tablicy.
— Poproszę telefon do przyjaciela. Błysk, to ty lubisz rozgryzać takie rzeczy — odpowiada po chwili rozbawiona, a ja zaczynam się śmiać.
— To ty masz zegarek zatrzymujący czas, musisz sobie jakoś z tym poradzić . — Krzyżuję ręce, a ta przewraca oczami i zaczyna się zastanawiać.
— Dobra, a więc jeszcze nigdy podczas używania zegarka się nie udusiłam, kiedy wprawiam w ruch na przykład już kiedyś stworzone nagranie, działa, ale nie wiem, jakby to było, gdybym spróbowała odtworzyć coś, co jest nadawane na żywo. I tak, oglądanie filmów, na które normalnie nie miałoby się czasu, jest fajne — odpowiada, na koniec pokazując zęby. No proszę, jak pięknie sobie poradziła.
— Ostatnia w kolejce jest nasza mistrzyni ciętej riposty, czyli Hamulec. Pierwsze pytanie pada od osoby o nicku Dolphin: Czemu wszystko chcesz robić sama i nie chcesz (a może nie umiesz) zaufać innym?
Zawodniczka przez chwilę milczy. Zdaje się dobierać w głowie odpowiednie słowa. Po jakimś czasie wzdycha cicho.
— Teraz między zawodnikami jest całkiem miła atmosfera. Ale przecież wszyscy dobrze wiemy, że to się skończy wraz z etapem eliminacji. Trzymając się na dystans, mogę sobie ograniczyć niepotrzebne emocje. — Dostrzegam, że ukradkiem zaciska dłoń w pięść.
Następuje krótka, nieprzyjemna cisza. Albert jednak postanawia ją przerwać, chrząkając. No tak, w końcu to ma być show, a nie stypa. Prowadzący zagląda do tableta.
— O, wygląda na to, że mamy tu twoją fankę. Pewna Julie zadała kilka pytań z rzędu. Wybierz liczbę w przedziale od jeden do pięciu — zwraca się do Hamulca.
— Sześć.
— I tu cię mam, bo jest też szóste pytanie. — Prowadzący układa dłoń w pistolet. — Brzmi ono: Czy zostaniesz moją przyjaciółką?
Przez chwilę przyglądam się Hamulcowi. Jej spojrzenie wydaje się być cieplejsze niż wcześniej.
— Nie wiem, jeśli kiedyś się spotkamy i okażesz się fajną osobą... — odpowiada, a mężczyzna w tym czasie kiwa głową.
— A skoro już jesteśmy w temacie poznawania... Chyba najwyższa pora przedstawić wam naszych gości specjalnych! — Niepostrzeżenie statysta okryty cieniem dostawia dwa białe fotele.
To jest właśnie cichy bohater. Człowieku, szanuję cię za to, co robisz.
Po chwili zauważam dwie zbliżające się sylwetki.
Pierwszy to dość młody mężczyzna o krótkich, czarnych, nieco nieułożonych włosach i bardzo jasnych, błękitnych oczach. Jeden z guzików jego eleganckiej, białej koszuli jest niezapięty. W dodatku prześwituje pod nią T-shirt przedstawiający superbohatera z komiksów. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś przypomniał mu o tym wywiadzie w ostatniej chwili, lub momentalnie został wyrwany z huraganu pracy.
Obok niego luźnym krokiem idzie kobieta o dość sporych, okrągłych okularach. O dziwo wygląda to u niej dobrze. Ma ciemnobrązowe włosy do ramion, choć dostrzegam po odrostach, że z natury powinny być w kolorze ciemnego blondu. Jej przesadnie kolorowa sukienka z jakiś przyczyn zdaje mi się pasować do jej osobowości.
— Moi drodzy, mam przyjemność wam przedstawić naszych głównych grafików...
Na chwilę przestaję słuchać słów prowadzącego, uważnie przyglądając się nowym postaciom. Przede mną właśnie siedzą osoby, które zaprojektowały graficznie to bardzo nietypowe show...
— Zaraz, zaraz... Wy to wszystko wymyśliliście? Mam na myśli, tą całą masę projektów strojów i tym podobne? — wyrywam się nagle, a kobieta potakuje z uśmiechem. — To jest niesamowite! Jakim cudem w dwóch głowach mieści się tyle pomysłów na ciekawe designy i całą resztę? W dodatku są wykonane genialnie! Mam wrażenie, że zadbaliście o niemalże każdy najdrobniejszy szczegół... — Oglądam siebie jakby na potwierdzenie tych słów.
Graficy spoglądają na siebie porozumiewawczo z uśmiechem na ustach.
— Praca, praca i jeszcze więcej pracy... — podsumowuje mężczyzna.
— Proszę, uczcie mnie! Weźcie na staż! Cokolwiek! — kontynuuję, a z każdym moim słowem kąciki ust pary unoszą się coraz wyżej.
— Czy to nie byłoby ciekawe, gdyby uczestnik programu stał się potem jego grafikiem? — stwierdza kobieta, a ja otwieram usta, żeby wyrzucić z siebie natłok kolejnych pytań skierowanych do gości specjalnych.
— Ekhem... Błysk, przepraszam, że ci przerwę, ale to ja dzisiaj prowadzę z nimi wywiad. — Albert sprowadza mnie na ziemię.
— Przepraszam — mówię, próbując ukryć moje zakłopotanie. Spuszczam głowę, uciekając spojrzeniem od reszty. Czuję się, jakby ktoś przyłożył kubki z gorącymi napojami do moich policzków.
Po chwili ktoś mnie szturcha łokciem. To Stopklatka. Zerkam na nią, a ona posyła mi ciepły uśmiech. Odwzajemniam to.
***
CASIE
Spoglądam na Błyska, który w skupieniu słucha grafików, którzy przedstawiają to, czym się zajmują, pomagając sobie wizualizacjami na ekranie. Chyba nikt nie docenia pracy tej dwójki tak bardzo jak on.
Z tego co mówią nasi goście, to co robią, wydaje się być dość... trudne i skomplikowane.
Zapewne takie właśnie jest.
Muszę przyznać, że ta dwójka jest bardzo interesująca — zdają się mieć kompletnie inne podejście, a mimo to potrafią nawiązać wspólny język i razem stworzyć coś niepowtarzalnego. Może to właśnie jest ich siła — odrębność.
Kiedy goście muszą już nas opuścić, Błysk zdaje się czuć niedosyt. Zapewne mógłby ich słuchać znacznie dłużej. Ale co mu się dziwić, nie dość, że mówili o rzeczach, którymi, nie da się ukryć, chłopak się interesuje, to jeszcze przedstawiali to w ciekawy sposób. Zawieszam na nim oko przez dłuższy czas do momentu, w którym przerywają mi słowa Alberta:
— Del, Hamulec, Stopklatka, Błysk... Osoby, które dostały wielką szansę na zmianę swojego życia. Nieraz dokonują niemożliwego. Ale koniec końców są też zwykłymi ludźmi, mają uczucia, tak jak my wszyscy. — Na ekranie najpierw pojawia się zdjęcie przedstawiające Dela i Błyska, którzy rozbawieni układają pistolety z dłoni. Potem wyświetla się obraz, gdzie tym razem to ja jestem z Delem. To moment, w którym mnie przytulił. Widząc je, uśmiecham się pod nosem, a Błysk zdaje się mu uważnie przyglądać.
— Nie ulega też wątpliwości, że pewna dwójka zawodników szczególnie mocno się ze sobą związała. Chyba tylko oni byli w stanie ze sobą tańczyć podczas zmagań o zdobycie możliwości władania czasem... Oczywiście mam tu na myśli Błyska i Stopklatkę. — Słysząc te słowa momentalnie sztywnieję.
Po chwili na ekranie pojawia się zdjęcie. To selfie przedstawiające naszą roześmianą dwójkę. Skąd oni to mają?!
Przypominam sobie.
To było podczas odcinka, w którym połączyliśmy umiejętności naszych zegarków.
Czyli ten aparat jednak działał.
Serce momentalnie mi przyśpiesza. Mam wrażenie, że zaraz zacznie dziać się coś, po czym będę miała ochotę uciec, schować się pod sofą, zakopać się... Wrócić do domu!
— Śmiertelnie poważna walka o zdobycie przewagi w następnym etapie, czy po prostu miłe spotkanie? Oceńcie sami — komentuje prowadzący, wprowadzając mnie w coraz większe zakłopotanie. Zaczynam trząść nogą i stukać palcami o oparcie miękkiej kanapy.
— Jak można się domyślić po wydarzeniach z tego samego odcinka, ta dwójka opracowała jakiś specjalny sposób, który pomógł im z łatwością wygrać. Jednak czy umieli to zachować w tajemnicy, gdy tydzień potem zmienił się skład drużyn? Pozwólcie, że zaprezentuję wam to na nagraniach.
Zaraz, co?
Na ekranie pojawia się film ukazujący mnie i Dela w pokoju z pufami. Z łatwością rozpoznaję ten moment. Zawodnik czeka na moją odpowiedź odnośnie wyjawienia tajemnicy mojej i Błyska.
— Przepraszam, ale nie mogę tego zrobić. Może to zabrzmi głupio albo banalnie, ale mimo wszystko ufam mu. To prawda, Błyskowi zależy na wygranej, bardzo się do tego przykłada. Jednak to nie w jego stylu, żeby nie dotrzymywać słowa. Mimo wszystko wierzę, że podejmie taką decyzję jak ja — oto co mówi Stopklatka z nagrania.
Filmowy Del przez chwilę milczy, patrząc na mnie ciepłym spojrzeniem.
— W porządku, ty romantyczko. — Zaczyna mi czochrać włosy i łaskotać, a ja nie mogę się powstrzymać od wydawania z siebie pisków. W tym momencie nagranie się urywa.
Czuję na sobie spojrzenie Błyska. Mimo że nie jest nachalne, staram się go unikać jak ognia, boję się nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Czemu musimy teraz siedzieć obok siebie?! Proszę mnie stąd natychmiast zabrać! Mam ochotę zniknąć z taką łatwością jak film z ekranu. Czuję się, jakbym szła przez pustynię w kurtce zimowej.
— Zobaczmy jednak, czy wierności dotrzymał i Błysk. — Po tych słowach moje zmieszanie przeradza się w ciekawość. Momentalnie wbijam spojrzenie w ekran.
Nagranie przedstawia Błyska i Hamulca opierających się o jedną ze ścian. Chłopak chwilowo spogląda w jakiś odległy, nieznany dla widza punkt.
— Nie mogę ci tego zdradzić. Może to trochę nielogiczne, ale są momenty, w których tracisz głowę i nie umiesz myśleć w ten sposób. Mam tak właśnie teraz. Stopklatka mi ufa, a ja ufam jej. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale koniec końców nie chciałbym jej zawieść... Sama rozumiesz. — Błysk z filmu w tym momencie zerka na Hamulca. Ta jedynie wzdycha.
— Jesteś głupi, wiesz? — Jej słowa nie brzmią wcale oschle, nawet można w nich dostrzec nutkę ciepła.
— Tak, wiem. — Wyciąga rękę w stronę dziewczyny, żeby przybić z nią żółwika. Hamulec odwzajemnia jego gest.
W tym momencie nagranie się kończy.
Spoglądam na Błyska, który wbija się w kanapę, zakrywając sobie chustą większość jego twarzy.
Po jakimś czasie w końcu zbiera się na odwagę, by zerknąć w moją stronę. Posyłamy sobie porozumiewawcze spojrzenia. Oboje ukradkiem wyjmujemy niewielkie elementy z naszych zegarków i wymieniamy się nimi, przez co nasze dłonie na chwilę się stykają. Potem po cichu naciskamy tarcze i wszystko wokół staje w miejscu. Zamaszyście podnosimy się z kanapy.
— Czemu nikt nam nie powiedział, że byliśmy nagrywani nawet wtedy?! — zrywa się niemal od razu.
— No właśnie, myślałam, że to nasze prywatne rozmowy! — dołączam się i oboje zaczynamy iść w stronę korytarza.
— Zero swobody.
— Zero prywatności.
— A jak mój pies to oglądał? — ciągnie dalej.
— Masz psa? — pytam z zainteresowaniem.
— W sumie to nie. — Na dźwięk tej odpowiedzi zaczynam się śmiać.
Wędrujemy dalej, nieustannie wymieniając powody, dla których zajście, które przed chwilą miało miejsce, nie spodobało nam się. Wkrótce dotarliśmy do korytarzu pełnego szyb. Chłopak opiera się na barierce.
— Koniec końców trafiliśmy do dziwacznego programu, gdzie używamy jakichś zegarków z niestworzonymi możliwościami. Czego mogliśmy się spodziewać? — Na te słowa uśmiecham się pod nosem i wzdycham. Dołączam do Błyska i również opieram się na barierce.
Muszę przyznać, że nocą widok na tor prezentuje się dość ciekawie, a właściwie nawet malowniczo. Oczywiście wtedy, gdy obserwujesz go z góry, a nie musisz po nim przechodzić, narażając się na atak serca. Rozmyte, kolorowe plamki świecą na głęboko granatowym tle, jakby kolorowe świetliki, czy panorama wielkiego miasta wieczorem. Uśmiecham się, wpatrując się w tę zaskakująco piękną scenerię.
— A tak swoją drogą... To co wtedy powiedziałaś, wiesz na nagraniu, było naprawdę... miłe — Słyszę głos Błyska po jakimś czasie. Spoglądam w jego stronę.
— I vice versa. — Wtedy patrzymy na siebie przez chwilę. — Wiesz... Czasem przez tą twoją chustę dość ciężko jest mi rozpoznać twoje emocje — dodaję.
Ten zastanawia się i niedługo potem opuszcza materiał z jego twarzy, wiążąc go na szyi jak kowboje z filmów.
— Tak lepiej? — pyta mnie z uśmiechem.
— Zdecydowanie. — Również unoszę kąciki ust. Potem znów zwracamy nasz wzrok na widok za oknem.
— Wiesz, kiedy z tobą rozmawiam, mam wrażenie, jakbym cię znał... Znaczy tak bardziej niż powinienem na tym etapie... — odzywa się nagle.
Słysząc te słowa, spoglądam na niego, a on czując na sobie moje spojrzenie, również się odwraca w moją stronę. Patrzymy tak na siebie przez jakiś czas, ignorując całą resztę. Nie myślimy w tej chwili, że jesteśmy uczestnikami dziwacznego programu, który skończy się prędzej czy później, a wtedy to wszystko pryśnie.
Czuję się zupełnie, jakbyśmy się wpatrywali w głąb prawdziwych nas, tych nastolatków ukrytych pod jakimiś dziwnymi aparaturami.
Błysk przybliża się jeszcze kawałek, nie odrywając ode mnie wzroku. Jedna część mnie ma ochotę stąd uciec z obawy od powikłań, natomiast druga chce tu zostać jak najdłużej. Wiem, że chciałabym go kiedyś tak po prostu poznać, bez tej całej kolorowej otoczki. Zwyczajnie wyjść gdzieś z nim, porozmawiać. Zerkamy na siebie jeszcze przez jakiś czas, ale chłopak momentalnie wytrzeszcza oczy i odsuwa się.
— Za chwilę skończy nam się czas — woła, zbierając się do powrotu.
— Jak to? Przecież mamy jeszcze kilka szans — odpowiadam zakłopotana.
— Widziałaś po komentarzach, jakich mamy fanów.Jeśli na wizji pokaże się pusta kanapa choćby na ułamek sekundy, zacznie się snucie teorii spiskowych...
— Masz rację... — Wsuwam dłonie we włosy, czując się, jakby ktoś właśnie mi oznajmił, że spóźniłam się do szkoły.
— Szybko! — Zaczyna biec w stronę pokoju z pufami, a ja prędko podążam za nim. Zdyszani siadamy na miejscach. Błysk ekspresowo poprawia swoją chustę, doprowadzając ją do poprzedniego stanu.
— Tak siedziałam? — pytam go nieco zaaferowana.
— Ta noga trochę w lewo, a u mnie wszystko ok? — Zdaje się sprawdzać każdy milimetr swojego stroju.
— Tak, tylko jeszcze jedna rzecz... — Przysuwam nasze dłonie do siebie i posyłam mu uśmiech. Nie muszę widzieć jego twarzy, by wiedzieć, że to odwzajemnia.
Po chwili wszystko znów wraca do swojego normalnego trybu.
Jedyne, co pozostało z wydarzenia po zatrzymaniu czasu, to nasze porozumiewawcze spojrzenia.
— Jednak nie wszystkie relacje są tak kolorowe jak tej dwójki — odzywa się prowadzący. — Przyjrzyjmy się jeszcze jednej sytuacji spoza typowej rywalizacji między naszymi zawodnikami.
Nagranie przedstawia moją rozmowę z Hamulcem, a raczej jej monolog skierowany pod moim adresem. To był odcinek, kiedy byłyśmy w jednej drużynie. Do dziś pamiętam, jak z trudem wysłuchiwałam te bolesne słowa. A to wszystko przez jedno głupie pytanie. Od razu wyraz mojej twarzy pochmurnieje i wraca nieprzyjemne kłucie w okolicy szyi. Mimo że to dzieje się tylko na filmiku, na nowo zawiązuje mi język.
— Dlaczego zachowałaś się w taki sposób? — Albert zwraca się do zawodniczki.
Hamulec przez chwilę się nie odzywa, po czym zwraca się w stronę kamery:
— A ty, czy gdybyś dostał szansę, nie skorzystałbyś? Gdybyś otrzymał nadzieję na zmienienie czegoś, stałbyś bezczynnie? Czy miałeś kiedyś wrażenie, że jednak możesz mieć na coś wpływ? Kiedy do tej pory właściwie musiałeś biec na oślep, desperacko szukając ratunku? Po tym co widzieliśmy, co dzieje się wokół nas, wiedząc, że wszystko idzie ku upadku? Czy zamierzasz czekać, aż pojawi się nieistniejący bohater? Czy może wziąłbyś sprawę w swoje ręce i walczył o swoje? Czy poddałbyś się?
Słysząc te słowa, mimowolnie rozchylam usta. Nie mam pojęcia, jakie doświadczenie ma za sobą ta dziewczyna, ale jednego jestem pewna. Jeśli kiedyś wydarzyłaby się jakaś katastrofa, to ona byłaby w stanie podnieść nas wszystkich i zagrzać do działania.
Czy ja dałabym radę podjąć się czegoś takiego?
Ona ma w sobie wiele odwagi, której wcześniej nie dostrzegałam.
Rozchyla usta, by jeszcze coś powiedzieć:
— Bo ja nie zamierzam się poddawać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro