Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I.7.

Podjechaliśmy pod kawiarnię, w której pracowała wieczorami u swoich rodziców Katarzyna Wrońska, znana jako moja była żona. Nigdy nie przyjęła mojego nazwiska, więc po rozwodzie nie musiała go zmieniać... Tym razem Angela zagrała oskarowo. Zatrzymałem Jaguara przed samym wejściem, wzbudzając niemałą sensację wśród gości, którzy siedzieli w ogródku. Obszedłem auto dookoła i otworzyłem drzwi od strony Angie. W tej czerwonej sukni i ciemnych okularach wyglądała, jak jakaś gwiazda filmowa. I tak też się zachowywała. Mój garnitur wypadał przy niej blado, ale i tak oczy wszystkich zwrócone były na panią doktor. Normalnie, brakowało tylko, żeby jakiś desperat poprosił ją o autograf. Podałem jej ramię, a ona wzięła mnie pod rękę i weszliśmy do kawiarni. Podeszliśmy do baru i zamówiłem nam dwie kawy. Mina Kaśki była bezcenna. Angela chyba zauważyła, o kogo chodzi, bo przez chwilę patrzyła na moja byłą żonę, jak na kogoś bez znaczenia, a potem przykleiła się do mnie i pocałowała mnie namiętnie na jej oczach.

– Uwielbiam cię, Jakub – wymruczała mi do ucha, ale na tyle głośno, żeby Katarzyna ją usłyszała. – Możesz dziś ze mną zrobić, co zechcesz.

– To pijmy tę kawę, bo już się nie mogę doczekać – odpowiedziałem, pożerając ją wzrokiem i zupełnie ignorując moją byłą. Wiem, szczeniackie zagranie, ale było mi to potrzebne.

Wypiliśmy kawę przy barze, a potem rzuciłem na blat stówę (a co mi tam, miałem zarobić trochę więcej na tej misji), Angie wzięła mnie pod rękę i wyszliśmy z kawiarni. Kiedy otwierałem Angeli drzwi perłowego Jaguara, zauważyłem, że Kaśka wyszła przed lokal. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale ja rzuciłem tylko w jej stronę „cześć", a potem wskoczyłem do autka od strony kierowcy i odjechałem stamtąd, paląc gumę.

Kiedy byliśmy już dość daleko, zwolniłem i spojrzałem na Angelę:

– Dziękuję ci za to. Cztery lata na to czekałem – powiedziałem po prostu.

– Wiem. Nie ma sprawy – uśmiechnęła się przyjaźnie.

– To gdzie jedziemy na kolację? – spytałem.

– Zarezerwowałam nam stolik „Pod Fredrą".

– Świetnie – ucieszyłem się, że mamy podobny gust. Ja nigdy nie lubiłem fastfoodów i nie przepadałem też za kuchnią orientalną. Europejska w zupełności zaspokajała mój apetyt.

Po kolacji i deserze moja zjawiskowa towarzyszka spojrzała na mnie spod swoich długich rzęs i spytała wprost:

– Jedziemy do ciebie czy do mnie? – Nie wiedziałem czy ufam Angeli na tyle, żeby pojechać z nią do niej. Wystawienie się w ten sposób mogło znowu skończyć się porwaniem albo czymś jeszcze gorszym. Nie chciałem jednak wyjść na cieniasa, no i naprawdę miałem na nią ochotę. Ta kobieta rozbudziła we mnie ukryte żądze, nad którymi przestawałem panować. Z drugiej strony, jeśli osiągnęła już cel swojego szefa i przekonali mnie razem do wzięcia udziału w tej dziwnej misji, czego mogła jeszcze ode mnie chcieć? – Czyżby naprawdę miała ochotę na mnie? – To nadal jeszcze mi się nie mieściło w głowie, ale skoro sama spytała, byłbym głupcem, gdybym nie skorzystał.

– Do mnie – odparłem więc. – Wziąłbym cię jeszcze raz pod ścianą w korytarzu – puściłem do niej oko.

– W porządku, ale pod warunkiem, że na korytarzu się nie skończy. Zawiodłeś mnie ostatnio – spojrzała na mnie niewinnie. – Aktorka z niej pierwszej klasy – musiałem przyznać, ale to wcale nie zmniejszyło mojej ochoty na nią. Zwłaszcza, od kiedy dowiedziałem się, że jest nie tylko piękna, ale i inteligentna. - Nawet jeśli niekoniecznie wykorzystywała swoją inteligencję w słusznym celu i sprzedała się jakiemuś dupkowi, który prawdopodobnie marzył o przejęciu władzy nad światem za pomocą sił nadprzyrodzonych... – O czym myślisz, Jakub? – spytała, jakby czytając w moich myślach.

– Nie skończy się na korytarzu, Angie, możesz mi wierzyć – odpowiedziałem, ignorując jej ostatnie pytanie.

Zapłaciłem rachunek za kolację i deser, zostawiając kelnerowi spory napiwek (w końcu przestałem roztrząsać się nad każdym groszem) i wyszliśmy z restauracji. Pojechaliśmy do mnie. Tym razem Angela nie rzuciła się na mnie już w drzwiach. Widocznie czekała na moją inicjatywę.

– Co będzie z tym korytarzem? – spytała, patrząc na mnie uważnie, chodź widziałem, że jest spięta i ewidentnie podniecona, bo prawie niezauważalnie przebierała nogami.

– A co ty taka niecierpliwa? – spytałem ją ze śmiechem. – A skoro tak, to trochę się zabawimy...

– Nie drażnij się ze mną, Jakub. Lubię cię, ale wiesz po co tu przyszłam – odparła, wystawiając do mnie język.

– Wiem – moje oczy się zaświeciły, ale nie zamierzałem jej tak szybko dać tego, czego chciała. – Ale może najpierw napijemy się wina? Masz ochotę?

– Daj – syknęła, niezadowolona, że przeciągam sprawę. Jednej rzeczy nie rozumiałem. Przecież taka kobieta, jak ona, mogła mieć KAŻDEGO faceta. Dlaczego chciała mnie? Przecież już załatwiła ze mną interes, czyli osiągnęła cel, po który została przysłana...

Wyjąłem z szafki jedyną butelkę wina, którą dostałem kiedyś z prezencie i której nawet nie miałem kiedy ani z kim wypić do tej pory. Leżała tam ze trzy lata. Na szczęście wino się nie psuje. Nalałem nam po lampce i podałem jedną Angeli.

– No to chyba za naszą misję – stuknąłem swoim szkłem w jej.

– A ja wolę za naszą znajomość – odparła, przewiercając mnie wzrokiem.

– Niech będzie, że za obie okazje – zgodziłem się. Upiłem trochę wina i poczułem najpierw przyjemny chłód, a potem jeszcze przyjemniejsze ciepło, rozchodzące się po języku i podniebieniu, a potem ogrzewające mi przełyk i żołądek. Angie wzięła łyk i na jej policzkach zaraz pojawiły się rumieńce.

– Ile masz lat, Angelo? – spytała nietaktownie, ale to było pierwsze pytanie, jakie mi przyszło na myśl.

– Kobiety się nie pyta o wiek, nie słyszałeś? – odparła i wystawiła do mnie język. Zaczerwienił jej się od wina. Wyglądało to zabawnie.

– Ale ja cię spytałem.

– W moim dowodzie widnieje data urodzenia w 1983 roku – odpowiedziała wtedy. Szybko policzyłem sobie, że jest o dwa lata starsza ode mnie, a to oznaczało, że ma trzydzieści sześć lat. Moja była żona była z kolei o dwa lata młodsza i teraz widziałem różnicę.

– A czemu pytasz o mój wiek?

– Bo jesteś dojrzałą i pewną swego kobietą. To widać.

– Jak to było z twoją żoną? – spytała mnie nagle.

– Chyba z byłą żoną. A to była historia, jakich wiele – odpowiedziałem, czując, że chcę jej o tym opowiedzieć, w końcu to z siebie wyrzucić. Poszedłem w kierunku salonu i rozsiadłem na kanapie z lampką wina. Angela dołączyła do mnie. Usiadła obok i słuchała.

– Chyba jednak nie tak wiele...

– Tak się tylko mówi. Ona właśnie kończyła studia z technologii chemicznej, a ja byłem na drugim roku studiów doktoranckich z archeologii. Utrzymywałem się ze stypendium. Kaśka po obronie poszła od razu do pracy do laboratorium, a ja kończyłem pracę doktorską i prowadziłem zajęcia ze studentami. Pobraliśmy się po roku znajomości. Ona miała już wtedy pracę, a ja ciągle byłem na utrzymaniu państwa... Właśnie zacząłem też doktorat z biologii. I tak było jeszcze przez następne cztery lata, bo dopiero kiedy skończyłem drugie studia doktoranckie, zacząłem pracę na uczelni na pełen etat. A raczej na dwie połówki – jedną na biologii, a drugą na archeologii. Tak jak pracuję do dziś.

– Czyli żona nie była zadowolona z tego, że się uczysz i nie zarabiasz?

– Nie tylko z tego. W ogóle nam się nie układało.

– W łóżku też nie? – Angela nie dowierzała. Zaśmiałem się.

– Ciekawska jesteś.

– Troszkę. Ale tylko o ciebie jestem tak ciekawa – odparła. – To jak było? Czemu się rozstaliście? – Westchnąłem i przewróciłem oczami. To nie był temat, o którym lubiłem choćby myśleć, a co dopiero mówić. Ale Angie miała rację. Trzeba było to w końcu powiedzieć.

– Moja była żona była wychowana dość surowo. W takiej tradycyjnej katolickiej rodzinie. Wiesz, seks tylko po ślubie, pod kołdrą, na plecach i przy zgaszonym świetle – odpowiedziałem, a Angela o mało się nie zakrztusiła swoim winem. Odłożyła lampkę, a ja musiałem klepnąć ją w plecy.

– No dobra, to by wyjaśniało szybki ślub. Chciałeś się jej dobrać do majtek. Ale po kilku latach małżeństwa było tak samo?

– Tak. Tylko ze mną – odparłem, próbując zapanować nad zniecierpliwieniem. A więc po tylu latach to ciągle mnie jeszcze jakoś wkurzało.

– Jak to?

– Angie... okazało się, że moja żona „seks tylko na plecach i przy zgaszonym świetle" miała w jednym czasie trzech kochanków! I bynajmniej nie bzykała się z nimi przy zgaszonym świetle i po misjonarsku. A na sprawie rozwodowej, za którą zapłacili jej rodzice, próbowała mi wmówić, że musiała szukać kochanków, bo nie zadowalałem jej w łóżku! – w moich oczach tliła się żądza mordu. Na samo wspomnienie tych wydarzeń, mimo że minęły już cztery lata, wciąż mnie telepało. Angela tymczasem zaczęła się śmiać aż spadła z kanapy. Tarzała się po podłodze i popłakała się ze śmiechu.

– Kuba...

– Co ci jest? – spytałem w końcu zaniepokojony.

– Padłam.

– A mnie to ciągle wkurza. Czuję się jak frajer.

– Widzę. Ale niepotrzebnie – Angela wstała i znowu usiadła obok mnie. – Jesteś super facet. Zwyczajnie się nie dobraliście. Nie trzeba było się tak spieszyć ze ślubem, tylko najpierw dobrze poznać laskę. Do kogo masz pretensje, że nie pasowaliście do siebie? Kazał ci się ktoś żenić?

– Niby nie...

– No widzisz. Było-minęło. Dzisiaj za to twoja była żona miała minę, jakby zobaczyła ducha. I chyba przemknął jej przez myśl mały żal, że nie poczekała, aż się tak dobrze ustawisz, żeby miała cię z czego oskubać.

– Pewnie tak właśnie było.

– No to dość smętów, doktorku – Angela usiadła mi na kolanach i objęła mnie za szyję. - Przelecisz mnie w końcu? Bo zaczynam się już niecierpliwić... – puściła do mnie oko, a ze mnie w jednym momencie zeszła cała złość.

– Jesteś wariatką, Angie – zaśmiałem się. – Oczywiście, że cię przelecę. I to nie jeden raz. – Wstałem z nią na rękach i zaniosłem ją do swojego łóżka. Tam rozebrałem najpierw ją, a potem siebie i zacząłem zabawę. Kimkolwiek by nie była i z jakiegokolwiek powodu nie nalegała na znajomość ze mną, w tym momencie było mi to zupełnie obojętne. Liczyła się tylko spalająca nas namiętność. Bo co do tego nie miałem wątpliwości. Angela lubiła seks ze mną tak samo, jak ja z nią. A ja w końcu nie czułem się, jak frajer, w relacjach damsko-męskich.

Następnego dnia zadzwoniłem do Simóna Beniteza, że przyjmuję propozycję misji dla WHO w Meksyku. Obiecał dać mi szczegóły w ciągu kilku najbliższych dni. Do końca tygodnia załatwiłem wszystkie sprawy związane z pracą na uczelni. Przeprowadziłem umówione egzaminy i wpisałem studentom oceny. Na prośbę rektora dziekan udzielił mi urlopu naukowego. W końcu oficjalnie jechałem do Meksyku na badania archeologiczne.

Lipiec 2019.

Pakowanie nie zajęło mi zbyt wiele czasu. W piątek, 12 lipca rano, byłem już gotowy do wyjazdu. Mieszkanie zostawiłem pod opieką rodziców, na opłaty ustawiłem zlecenia stałe z konta. Jaguara zabrał ode mnie ten sam goryl, który miał taką słabość do Angeli. Czekałem już tylko na transport.



Kochani! Rozdział I się skończył. Teraz cofniemy się w czasie o 1000 lat (!), żeby wyjaśnić Wam pewną tajemnicę... Nie możecie się już doczekać? Na to liczę :-D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro