Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Interludium - Polowanie na Ix U

Tysiąc lat wcześniej

W dzień jesiennej równonocy zostałem postawiony pod ścianą przez niewyobrażalną obelgę, jakiej dopuścili się na mnie inni bogowie, a przede wszystkim moja narzeczona, Ix U, i jej ojciec, Chaac. Najpierw bogowie przyrzekli, że dostanę młodą i piękną Ix U za żonę, a potem... ona mnie zdradziła, w przeddzień naszego ślubu oddając się człowiekowi. Co z tego, że Chaac zabił tego człowieka na miejscu, skoro Ix U uciekła? Z wściekłości wypuściłem na ludzi straszną zarazę. To i tak było nic przy tym, co oni zrobili mi...

Pięćset lat minęło

Mimo upływu czasu wciąż nie mogłem przejść do porządku nad tą sprawą. Czułem się zdradzony, ośmieszony, poniżony. Moje ego kulało, a frustracja nie mogła znaleźć ujścia. Chaac co prawda powiedział mi, że ukarał Ix U wygnaniem i młoda nie będzie mogła wrócić przed upływem tysiąca lat, ale podejrzewałem, że to był jakiś element umowy między nimi, a nie kara. Stary pewnie mnie oszukał, żeby chronić jedyną córkę. Postanowiłem poszukać jej na własną rękę i ukarać, zanim posiądę ją na zawsze. Bo jedno było pewne. Mimo upływu lat wcale nie przestałem jej pożądać i chciałem, żeby była moja. Ix U była boginią miłości, a jej czar działał na wszystkich. Nawet ja, Xibalba, bóg ciemności i śmierci, nie pozostałem obojętny na jej urok. Byłem z tego powodu jeszcze bardziej wściekły, bo miłość nie pozwalałaby mi nawet ukarać jej przykładnie. Po prostu całym sobą pragnąłem ją mieć. Chciałem, żeby mnie kochała i była tylko moja. Pewnie pozwoliłbym jej nawet na jakąś swobodę, bo przecież szczęśliwa żona, to szczęśliwy mąż. Och, gdyby tylko ona nie była taka głupia... żylibyśmy już razem szczęśliwie od setek lat.

Mimo upływu prawie pięciu wieków, nie udało mi się odnaleźć choćby śladu Ix U. Wtedy przypadkiem podsłyszałem rozmowę Chaaca i Ixchel, rodziców mojej słodkiej i krnąbrnej bogini.

– Gdzie ją ukryłeś, Chaac? – spytała Ixchel.

– Nie mogę ci powiedzieć. Nikomu nie mogę. Obiecałem jej, że przez tysiąc lat nikt nie będzie jej niepokoił. Może przez ten czas podróży po świecie i poznawania innych kultur, dojrzeje i zmądrzeje na tyle, żeby chcieć dobrowolnie wrócić do domu.

– To również moja córka, mam prawo wiedzieć – zdenerwowała się Ixchel.

– To moja JEDYNA córka – podkreślił Chaac. – Ostatnim razem była w Europie. Więcej ci nie powiem, wracaj do męża – dodał i uznał rozmowę za skończoną. Ixchel wyszła, sarkając. A ja poczułem jednocześnie złość i podziw dla boga burz. Ale swoją frustrację musiałem jakoś wyładować. Z pomocą przyszli mi Hiszpanie, którzy najechali ziemie naszego ludu. Od tej pory, jako bóg śmierci, miałem mnóstwo roboty...

Wiek XIX i powstanie Meksyku

Niepodległość Meksyku przyniosła względny spokój na tych ziemiach. Wojny się skończyły i od tej pory nie miałem już tyle pracy. Mogłem znowu skupić się na poszukiwaniach Ix U. Przez następnych sześćdziesiąt lat obleciałem za nią cały świat, a kiedy wróciłem do domu, miałem wrażenie, że wszyscy się ze mnie śmieją. A najbardziej ona. Wtedy też z wściekłością zauważyłem, że ona cały czas była blisko, na Jukatanie. Była ludową szamanką i leczyła ludzi z wirusów, które im zsyłałem. Zanim jednak zdążyłem zadziałać, jej ziemskie ciało umarło śmiercią naturalną, a tylko Chaac wiedział, gdzie odrodzi się następnym razem i na jak długo. Byłem wściekły, bo Ix U znowu mi się wymknęła, a ja ani razu nie pogodziłem się z myślą, że będę musiał na nią czekać aż tysiąc lat. Czułem rozsadzającą mnie złą energię, a to mogło oznaczać tylko jedno. Musiałem wywołać jakąś wojnę. Najlepiej ogromną, o zasięgu globalnym. Taaaaak... bo latając po świecie w poszukiwaniu Ix U, poznałem go dobrze. Przestałem ograniczać się tylko do Mezoameryki. Poczułem moc, jakiej nie miałem nigdy dotąd.

Wiek XX, Królestwo Xibalby.

W roku 1901 zacząłem znowu poszukiwania Ix U. Musiała być już osiemnastoletnią panną, gdziekolwiek się odrodziła. Miałem ogromną ochotę dowiedzieć się, jak smakuje w nowym wydaniu. Moja cierpliwość do niej już dawno się skończyła. Nie mogłem się doczekać, kiedy zanurzę zęby w jej ciepłej szyi i wyssę z niej życie. Nie, stop! Wampirem byłem w jednym z poprzednich wcieleń i nic mi to nie dało... Ale wizja Ix U w moich ramionach, oddanej mi, uległej, rozpalała moją wyobraźnię. Nie czułem się już nawet, jak myśliwy na polowaniu, tylko jak głodny zwierz, który musi ten głód zaspokoić za wszelką cenę, bo inaczej sam pożegna się z życiem.

Ponieważ nie znalazłem śladu działalności Ix U w Meksyku (a wierzcie mi, sprawdziłem wszystkie szamanki w tym przeklętym grajdole), przeniosłem się do Europy akurat, kiedy wybuchła tam wojna. Znając podstęp Chaaca, przeszukałem najpierw najbiedniejsze i najmniej rzucające się w oczy kraje. Wszystko na nic. Nigdzie nie znalazłem kobiety, która poświęciłaby życie leczeniu ludzi i której wiek i postawa pasowałyby do obecnego wcielenia Ix U. Dopiero, kiedy wojna się skończyła, zrozumiałem, że zostałem wyprowadzony w pole. Na odchodne wywołałem jeszcze epidemię grypy i tyfusu w Europie i wróciłem do Meksyku, żeby przycisnąć Chaaca:

– Ile jeszcze zamierzasz mnie zwodzić, teściu? – spytałem z sarkazmem w głosie.

– Jeszcze nie jestem twoim teściem, Xibalbo – odpowiedział Chaac – i nie wiem czy w ogóle nim zostanę.

– A myślałem, że byliśmy po słowie?

– Czasy się zmieniły... – westchnął Chaac. – Dziś nikt już nie poważa starych bogów. Ba, niewielu w ogóle w nas wierzy. Tradycja na naszych oczach zmienia swoje oblicze. W dzisiejszych czasach trzeba walczyć inaczej. Nawet Itzamna przebąkuje coś o tym, że chciałby odejść, bo dość ma swojej niewiernej żony i głupich dzieci. Wyobrażasz sobie? Co zrobią ludzie bez boga mądrości?

– Zgłupieją doszczętnie – zarechotałem, nie mogąc się powstrzymać.

– Nie. Oni nas już nie potrzebują.

– A co z Ix U? Jej też nie potrzebują?

– Ona, to co innego. Ludzie zawsze pragną i będą pragnęli miłości. Jeśli ktokolwiek ma przyszłość w tym nowym świecie, to tylko ona.

– Dlatego wolałbym mieć ją po swojej stronie – zauważyłem.

– To chyba już nie zależy od ciebie. Ani ode mnie, jakby się dobrze zastanowić... - Chaac potarł brodę. – Ona żyje własnym życiem od wielu setek lat. I nieźle jej idzie, z tego co widzę.

– Gdzie ona jest?! – warknąłem, łapiąc Chaaca za fraki i potrząsając nim.

– A co mi zrobisz? Zabijesz mnie? – zaśmiał się bóg burzy lekceważąco. – Nie oddam ci mojej jedynej córki, chyba że ona sama tego zechce. Tyle zrozumiałem przez te lata.

– Znajdę ją – odpowiedziałem groźnie i wyszedłem, nie żegnając się z niedoszłym, a może przyszłym teściem.

– Pamiętaj, że nad nami jest jeszcze Hunab Ku – przypomniał mi Chaac na odchodne. Ale ja już go nie słuchałem.

Wróciłem do Europy i zrozumiałem, że zostałem wyprowadzony w pole. Ona była tu cały czas i obecnie była już starszą kobietą. Wściekły, wywołałem następną wojnę, wiedząc, że ona ujawni się, chcą pomagać ludziom. Tym głupim ludziom, którymi tak łatwo było manipulować... Nie rozumiałem czemu ona wybrała ich? Dlaczego postawiła tę marną rasę ponad mnie, boga, który ją kochał? Przecież oni byli słabi, źli, tak łatwo było nimi manipulować... Tak łatwo zapominali o miłości, którą im ofiarowała i poddawali się nienawiści, żądzy władzy, bogactwa czy śmierci. Nie musiałem się nawet wysilać, żeby panować nad ich marnymi umysłami. A Ix U ich kochała. Ich. Nie mnie!

Miałem rację. Ta wojna, straszniejsza od poprzedniej, pociągnęła za sobą tysiące istnień i wywołała najgorsze demony, które zawładnęły ludźmi. Bez trudu znalazłem Ix U, bo wyróżniała się między tymi złymi i słabymi ludźmi, którzy poddali się mojej władzy. Jej ziemskie ciało przyszło tym razem na świat we Francji, więc to tam powinienem był jej szukać poprzednim razem. Teraz miała 58 lat. Została aresztowana za pomoc żydowskim dzieciom i ukrywanie ich przez Niemcami. Osadzono ją w obozie koncentracyjnym, ale nawet tam robiła, co mogła, żeby tym ludziom pomagać. Bez trudu wcieliłem się w komendanta obozu. Był mniej więcej w wieku Ix U, która tam miała na imię Marie.

Planowałem wziąć ją podstępem, ale kiedy zobaczyłem, jak pełna troski pochyla się nad jakimś człowiekiem, żeby mu pomóc, wściekłość przejęła władzę nad zimną kalkulacją.

– Nie znalazłem cię na pierwszej wojnie, to musiałem wywołać drugą – powiedziałem, a Ix U podniosła na mnie swoje przerażone oczy. Wcześniej mnie nie poznała. Nie wiedziała, że depczę jej po piętach od kiedy opuściła Meksyk. Zdradziłem się i to był mój błąd. Zanim nastąpił dzień jesiennego zrównania dnia i nocy, Ix U odebrała sobie to ziemskie życie, a ja nie zdążyłem nad nią zapanować. Wiedziałem, że następnym razem Chaac rzuci ją w jakieś miejsce, które nie przyjdzie mi nawet do głowy. Miałem tylko jedną szansę, żeby ją znaleźć. Zrobić to, jako człowiek i pojawić się na ziemi wcześniej niż ona, żebym w dniu jej urodzin, który przypadał przecież zawsze w dzień jesiennego zrównania dnia i nocy, mógł ją odnaleźć i już nie stracić z oczu, aż osiągnie dorosłość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro