Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVI

Asi, wstawaj noo... - poczułam jak ktoś się na mnie kładzie. Kto to był? Oczywiście Astar! Otworzyłam jedno oko i mruknęłam:
- Jeszcze chwila.
Ponownie je zamknęłam i przewróciłam się na prawy bok. Nie było mi jednak dane ponowne zaśnięcie, ponieważ poczułam ręce przyjaciela pod moją koszulką. Zaczął mnie łaskotać, skubany. Śmiałam się do łez i prosiłam żeby przestał, jednak zrobił to dopiero gdy obiecałam mu, że wstanę. Nie miałam wyjścia - prawdopodobnie nie przeżyłabym następnego ataku.
Wczoraj, po imprezie wróciłam grzecznie do pokoju. Astara nie było, co oznaczało, że on również był u siebie. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w koszulkę, którą podkradłam przyjacielowi i poszłam spać.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą szatę, bieliznę, legginsy, skarpetki i oczywiście moje glany. Założyłam wszystko na siebie i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, a włosy uczesałam w mocny koczek. Postanowiłam się nie malować, ponieważ nie widziałam w tym głębszego sensu. Wiedziałam, że treningi Kylo są męczące, wiec cały makijaż tak czy inaczej po prostu by ze mnie spłynął.
Udałam się na stołówkę i prawie od razu zobaczyłam moje towarzystwo. Dosiadłam się do Astara i Cassie - siedzieli przy tym samym stoliku co ostatnio. Na śniadanie zjadłam owsiankę. Od razu wyszłam z budynku i udałam się w umówione miejsce. Oparłam się o chłodny mur i przymknęłam oczy. Czułam, jak ciepłe promienie słońca padają na moją twarz. Widziałam masę ciemnych linii, powoli wędrujących wokół mnie. Zaczęłam bawić się jedną, przyciągając ją do siebie i oddalając, na zmianę. W pewnym momencie przeszkodziło mi jednak ogromne źródło mocy, dość szybko przesuwające się w moją stronę. Przestraszyłam się na początku, jednak gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tylko i wyłącznie stojącego przede mną Kylo.
***
Prowadził mnie przez las, wręcz magiczny. Wszędzie było widać ciemne, wąskie linie mocy. Dostrzegałam także kilka jasnych, lecz nie miałam pojęcia czym są. W porównaniu do ciemnych, przesuwały się niczym lekkie piórko. Trzymały się ode mnie z daleka, jakby bały się, że mogę zrobić im krzywdę.
Po dość długim spacerze dotarliśmy do małej, drewnianej altanki. Weszłam po schodkach i usiadłam na ziemi. Kylo zrobił to samo.
- Dzisiejszy trening będzie inny. Nauczę cię kontroli mocy. Zobaczysz, do czego można ją wykorzystywać. - powiedział. - Zamknij oczy i skup się - wykonałam jego polecenie. - Myśl o smutnych, przygnebiajacych rzeczach. Wpadnij w gniew. Pomyśl o zrobieniu krzywdy komuś, kto zrobił ją kiedyś tobie. - starałam się słuchać jego poleceń, jednak żadna z rad nie działała. Otworzyłam oczy.
- Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. W ten sposób nigdy nie będę w stanie skupić się na mocy. Pokażę ci jak ja to robię, dobrze? - zapytałam i nie czekając na jego reakcję zamknęłam z powrotem oczy. - Zrelaksuj się. Pomyśl o miłym dla ciebie miejscu, lub osobie, która jest dla ciebie ważna. Pomyśl o niezwykłej przyrodzie tego lasu. O źródle mocy, kryjącym się we wszystkich stworzeniach galaktyki. - zakończyłam. Czułam jak ciemne nitki powoli zaczynają krążyć wokół mnie. Pojawiło się również więcej białych, które jakby przestały się mnie bać. Otaczały mnie i ocierały się o mnie, lekko łaskocząc przy tym moją skórę.
- Nie! - usłyszałam krzyk mojego towarzysza, który wybudził mnie z transu. Białe linie natychmiast oddaliły się ode mnie i zniknęły. - Tak się robi po jasnej stronie! Tutaj musisz potęgować swój gniew! Tylko tak wygrasz z wrogiem! - dalej krzyczał.
- Czułeś to, prawda? Połączenie dwóch stron jest najsilniejsze. Gniewem nic nie osiągniesz. Doskonale o tym wiesz. - powiedziałam i wstałam z podłogi. Zeszłam po schodkach i zaczęłam kierować się z powrotem do klasztoru.
***
Dzisiaj dłuższy. Wiem, że trochę nudą wieje, ale obiecuję że już niedużo akcja się rozkręci 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro