Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

Gdy tylko dotarliśmy na umówione miejsce spotkania, w moje nozdrza uderzyła mocna woń alkoholu wymieszana z obłędnie słodkim zapachem. Nie miałam pojęcie co to było, lecz pachniało wspaniałe.
- Czujesz? - zapytał nagle Astar. Kiwęłam głową. - To owoce Retonu. Na tej planecie jest ich pełno, a w smaku są przepyszne. - Uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę sporego stołu, na którym rozłożone było jedzenie i picie.
Chłopak wziął kawałek owocu do ręki. Był żółto - różowy, okrągły, pokrojony w plasterki. Przybliżył się do mnie i wsadził mi owoc do ust. Nie spodobało mi się to więc zmarszczyłam brwi. Zaśmiał się cicho i przejechał dłonią po moim policzku. Rozgryzłam jedzenie i wręcz utonęłam we wspaniałym smaku. Smakował obłędnie, był delikatny i słodki, dawał przyjemny kwaśny posmak. Przymknęłam na chwilę oczy, aby je później otworzyć.
- Miałeś racje... to jest zajebiste. - Przyznałam, a na moje usta wkradł się głupi uśmiech. -Teraz czas na coś mocniejszego!
***
Zabawa trwała w najlepsze. Spróbowałam już chyba każdego rodzaju alkoholu. Byłam nieźle wstawiona, ale jeszcze nie pijana. Miałam mocną głowę. Zachowałam zdrowy rozsądek i postanowiłam nie dotykać więcej alkoholu, żeby nie mieć jutro na treningu kaca.
- Zatańczysz? - zapytał mnie Astar i wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Chętnie. - uśmiechnęłam się. Muzyka która leciała w tym momencie mylą idealna do rytmicznego podskakiwania i wymachiwania w górę rękami. Byli tu chyba wszyscy uczniowie zakonu, ponieważ było dość tłoczno. Parę razy otarłam się lekko biodrami o przyjaciela, zanim w dalszym imprezowaniu nie przerwał nam krzyk.
- A co tu się dzieje?!
***
Hej! Co u was?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro