Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Szli w ciszy przez las, wracając do zakonu Ren. Chłopak zastanawiał się nad sytuacją zaistniałą przed chwilą. Jak mógł tak postąpić?! Dlaczego w tym momencie jej życie było ważniejsze od jego?! On...martwił się o nią! To niedorzeczne. On, wielki Kylo Ren, potwór i morderca, postrach całej Galaktyki, MARTWIŁ SIĘ o głupią dziewczynę. Ale coś go do niej ciągnęło. I nie miał pojęcia, że z wzajemnością.
***
Gdy ponownie weszłam na teren zakonu, od razu wypatrzyłam Astara. Siedział na trawie, pod jednym z wysokich drzew. Jego blond włosy powiewały lekko na wietrze. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że chłopak ma zamknięte oczy. Biła od niego energia, ale słabsza niż od Kylo, bo tak się przedstawił. Nie chciałam podchodzić zbyt blisko, żeby mu nie przeszkadzać. Czułam, że jest jakby w transie i skupia energię płynącą cienkimi liniami wokół siebie. Oczywiście musiałam zamknąć oczy żeby to zobaczyć, spojrzeć na świat oczami magii - tak określałam moje zdolności.
Nagle chłopak gwałtownie wziął głęboki oddech i otworzył oczy. Popatrzył w moim kierunku, a gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, posłał mi lekki uśmiech i wstał z ziemi. Podszedł w moją stronę i przytulił. Zdziwiłam się na ten gest, ale po chwili oddałam przytulasa.
- Szczerze myślałem, że nie zobaczę cię więcej żywej... Ej, czemu jesteś mokra? - zaśmiałam się i oderwałam od chłopaka.
- Powiedzmy, że... wpadłam do jeziora.
Astar zrobił wielkie oczy i pociągnął mnie za rękę w stronę wejścia do budynku.
- Chodź, musisz się przebrać. I zobaczyć nowy pokój.
Nie spodziewałam się, że w środku świątynia będzie tak niesamowita. Większość ścian była w janych kolorach - namalowane były na nich rozmaite wydarzenia. Od narodzin różnych stworzeń, przez walki plemion, po palenie ich na stosach. Wszyscy paleni byli pokazani jako stworzenia otoczone jasną poświatą. Z początku nie rozumiałam o co mogło chodzić autorowi arcydzieł, lecz później domyśliłam się okrutnej prawdy. Te wszystkie stworzenia miały identyczne zdolności do moich.
Pokój, który pokazał mi Astar był duży, utrzymany w ciemnych kolorach. W zasadzie chyba powinnam to nazywać raczej mieszkaniem, ponieważ mieściły się tu sypialnia, salon i łazienka.
- Suche ubrania znajdziesz w szafie w sypialni. Przebieraj się, masz dziesięć minut. Poczekam na ciebie w salonie, bo zaraz jest kolacja, a nie sądzę żebyś sama trafiał na stołówkę.
Jak poradził chłopak, udałam się do sypialni, wcześniej zamykając drzwi. Podeszłam do szafy i otworzyłam jej obydwa skrzydła. Moim oczom ukazały się czarne szaty, wiszące na wieszakach, jak i normalne ubrania sportowe i dresowe, poukładane  starannie na półkach. Wybrałam jednak jedną z szat, widziałam, że wszyscy w nich chodzą. Drzwi do łazienki były połączone w pokojem. Weszłam do niej i zdjęłam bluzę, buty oraz spodnie. Zostałam w bieliźnie i czarnej bluzce z krótkim rękawem, która, o dziwo, nie była mokra. Założyłam również czarne leginsy, a na to szatę i na stopy glany. Nie mam zamiaru się z nimi rozstawać.
Podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim. Szata sięgała mi do ziemi i zakrywa ręce. Czułam się w niej idealnie, jakbym nosiła to ubranie przez lata. A przecież mam je na sobie dopiero kilka minut.
Związałam jeszcze włosy w luźny warkocz i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do salonu gdzie zobaczyłam chłopaka rozwalonego na kanapie. Jednak gdy mnie ujrzał, momentalnie podniósł się do pozycji siedzącej, a ja dostrzegłam błysk w jego oczach.
- Teraz to już jestem pewien, że Ciemna Strona jest ci przeznaczona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro