Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI

Chłopak wszyszedł z kajuty przeznaczonej dla więźniów; obecnie przebywała tam dziewczyna. Intrygował ją niesamowicie, czuła się przy nim zupełnie inaczej niż przy jakiejkolwiek osobie którą poznała. Biła od niego dziwna energia, która przyciągała dziewczynę, a jednocześnie resztki jej zdrowego rozsądku radziły trzymać się od niego z daleka. Wygrała jednak ciekawość, postanowiła więc na razie nigdzie nie uciekać. Zamiast tego oparła głowę o zimny metal dziwnego stołu, do którego swoją drogą była przypięta, i zamknęła oczy by zdrzemnąć się przez chwilę.
***
Obudziły ją głosy i szczęki zamków przypięć krępujących jej kończyny. Zdziwiona podniosła głowę, ale natychmiast tego pożałowała, ponieważ obsunęła się z dziwnego urządzenia wprost w czyjeś ramiona. Podniosła głowę, a na widok maski w kolorze hebanu, uśmiechnęła się głupkowato. Mistrz Ren nie został jej dłużny, i od razu powiedział:
- Od razu wiedziałem, że na mnie lecisz.
- Przykro mi, jeżeli to zrani twoje serduszko, ale chłopcy na poziomie podziemnego parkingu nie są w moim typie.
Wyrwała się z jego uścisku i wyszła z kajuty. Po chwili otempienia Kylo wyprzedził ją i poszedł w stronę wyjścia ze statku. Chwycił rękaw bluzki dziewczyny i pokazał drogę.
Gdy platforma opadła na ziemię, oniemiała z wrażenia. Przed sobą widziała ogromną łąkę i jezioro z małym wodospadem, a wszystko otoczone spokojnym lasem mieszanym.
- Wow. - szepnęła do siebie, lecz jej towarzysz to usłyszał.
- Co znaczy "wow"? - zmarszczył brwi pod maską.
- Dziecko słońca nie do końca. - mruknęła w jego stronę i wyszła na gęstą trawę, o niesamowicie zielonym odcieniu.
Kylo puścił jej wypowiedź mimo uszu i również wysiadł ze statku.
- Choć za mną. - polecił dziewczynie. Tak też uczyniła.
Była zbyt zajęta podziwianiem nietuzinkowego krajobrazu, żeby skupić się na maszynie którą tu przylecieli.
Po kilku minutach spaceru w ciszy, zza horyzontu wyłoniła się ogromna i prześliczna świątynia, z również sporym placem dookoła. Budynek został wykonany z jasnego marmuru, wykończenia zaś ozdobione ciemnym drewnem. Dziewczyna nigdy nie wiedziała tego typu architektury, choć interesowała się zawsze tym tematem. Plac otoczony był wysokim murem z jasnoszarego kaminia. Gdy przekroczyli jego bramę, wszystkie oczy zwróciły się ku nim. Tłum zebrał się na około Kylo, w skutek czego dziewczyna została odepchnięta na bok i przewrócona. Przewaliła oczami, widząc grupę dziewczyn przepychającą się do jej nowego znajomego. Wtem zobaczyła przed sobą wyciągniętą rękę. Podniosła wzrok i ujrzała chłopaka, na oko w jej wieku.
- Nie martw się, tak jest zawsze. - uśmiechnął się przyjaźnie, a dziewczyna przyjęła rękę i z jego pomocą ponownie stanęła na nogach.
- Tu jest niesamowicie. - odwzajemniła uśmiech.
- Prawda? Z jakiej planety jesteś? - zapytał.
- Co? Jak to "z jakiej planety"? - zdziwiła się.
- Na Moc, gdzie ty się wychowałaś? - podniósł ze wzburzenia ręce do góry. - Ja jestem z D'Qar.
- To są inne zamieszkane planety? - jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości. - Gdzie ja w ogóle jestem?
- Planeta Zakalo. - powiedział obojętnie. - A, tak w ogóle jestem Connor, ale wszyscy mówią na mnie Astar. A ty, jak się nazywasz?
- Nie cierpię mojego prawdziwego imienia. Ale możesz na moje mówić... Astrid.
- Tak więc Astrid, witam w zakonie Ren! - wykrzyknął, uniósł wysoko ręce i obręcił się dookoła.

***
Muszę przyznać, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;-(
Następny rozdział pewnie w piątek , choć nie obiecuję. Piszcie w kom co myślicie 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro