Rozdział 26
Odsunełam od siebie chłopaka i zasłoniłam się koudrą. To mój ojciec.
-Ubierzcie się natychmiast.-Rozkaz. Hoseok był tylko bez koszulki ja natomiast w samej bieliźnie. Ojciec wyszedł, a ja przerażona ubieram się.
Ojciec czeka na nas w aucie.
-Jedziemy do Loży.-Rzuca do Hoseoka nie do mnie. Chłopak skinął głową. Wsiadamy do jego BMW i jedziemy w nieznanym mi kierunku.
-Boje się.-Mówię szczerze. On patrzy na mnie zdziwiony. Kładzie dłoń na moim udzie i lekko gładzi dodając mi otuchy.
Dojerzdzamy do wielkiego wierzowca. Wsiadamy z ojcem do winy. Pietro -67.
-Tato czy ten wierzowiec jest w 100% przeznaczony dla mafi ?
-Tak jest to siedziba sił zjednoczonych mafii koreańskich. SSZM-K w skrócie taki napis jak na dachu tego wierzowca.
Dojeżdżamy na sam dół i skanujemy swoje dłonie. Bo to ponoć obowiązkowa procedura.
Weszliśmy do wielkiej okrągłej sali.
Stało tam wiele ,,tronów'' tak tronów to dobre określenie ogromne krzesła obite skórą z i z złotymi dodatkami oraz jakimś kamieniami szlachetnymi wszytymi w oparcia i siedzenia.
Wszystkie trony były zajęte prócz jednego z wygrawerowanym mojim nazwiskiem, tron mojego ojca.
Obok ogromnych tronów stały wierne kopie tylko mniejsze. Trony dziedziców jak wyjaśnił mi Hobi. Stanełam z ojcem przy naszych, a on zaczął przemowe.
-To moja jedyna córka Ida, część z was ją zna, część tylko kojarzy z opowieści. Młodzi macie czas zaimponować mnie i jej..-Mówi, a ja zdałam sobie sprawe co się dzieje. Rozglądałam się po sali szukając ratunku. Kojarzyłam 6 mafi i to po tronach dziedziców.. Tylko 6 z 10 które był obecne.
Zauważyłam że koło tronu Minów stoji podwójny tron na którym siedział Yoongi z Camillą, mogę wam przysiąć że widziałam lekki brzuch. Uśmiecham się szeroko na myśl że zostane ciotką. Z tych przyjemnych myśli wyrywa mnie kolejka która ustawiła się wokół mnie. Starszych jaki i młodszych. Widziałam gdzieś w tłumie czerwone włosy Tae i rude włosy Jimina. Jednak moją uwagę skupili krążący wzdłuż ścian mężczyźni. Poznałam wsród nich sylwetke JungKooka. Zerwałam się z tronu żeby go obserwować. Co wzbudziło zainteresowanie moich adoratorów.-* Czemu tak patrzy na tego zabójce*-Słyszę szepty. Ratuje mnie jak zwykle Tae. Który przepycha się przez tłum i proponuje mi taniec. Na który się zgadzam.
Rozmawiam z Tae robiąc nieskończoną ilość kółek.
-Tam są Kimowie.
-Kolejni ? To jakaś rodzina ?
-Nie to KimSeokJin, tamci to Wangowie a tamten to Jackson Wang.
-Patrzy na mnie jak na coś do schrupania..-Mówię lekko śmiejąc się z spojrzenia jakim obdarza mnie Jackson.
-Tamte dwa rody to Lee i Woo, oni są w wieku twojego ojca. Słabe mafie przemytowe nie cieszą się szacunkiem, tymbardziej że nie mają dziedziców.
-Okej czyli to wszyscy ?Czemu nie poznałam wcześniej SeokJina i Jacksona ?
-Bo są mafiami politycznymi, sabotują Chiński i Koreański rząd, które uparcie szukają nas wszystkich.
-Tam jest Kookie. Ja musze z nim pogadać.. Powiedzieć mu, że zrywam kontakt z Jiminem, że ja i Hoesok do niczego nie doszło..
-Na pewno?-Pyta Tae.
-Tylko tyle ile wymagała sytuacja.
-Yhm.-Przytakuje Tae.
-Czemu mój ojciec zabrał mnie z domu Hoseoka ? Czy nie tego chciał.
-Hoseok to dobra partia, ale jak widzisz doszli kolejni. Nie jesteś już bezpieczna. Nie masz prywatności. Jesteś włsnością mafi swojego ojca.
-To ochydne, okropne i obrzydliwe.
-W skrócie OOO ? -Śmieje się lekko Tae.
-O do sześcianu.-Mówię oddając uśmiech.
Siadam znowu na swoim miejscu. Po czym pochylam się do ojca.
-Nienawidzę Cię. Mama też Cię znienawidzi jak się dowie..-Szepcze zła.Ojciec lekko drętwieje. Po czym uśmiecha się.
-Jeon podejc tu..-Mówi, a czarna sylwetka Kooka zbliża sie do tronu mojego ojca.-Daj mi swój pistolet.-Chłopak zgodnie z wolą mojego ojca podaje go mu. Widzę że mafiozi patrzą na ten pokaz z otwartymi japami. Ojciec przystawia pistolet do czoła Kooka.
-Licz od pięciu w dół, może moja córka zmądrzeje..
C.D.N.
Uwaga ogłaszam że po wielu namowach i rozmowach z paroma osobami stwierdziłam że dokończe to opowiadanie bez zawieszania.
Napiszcie standardowo jak wam się podoba..
Mimo ze ja nie jestem zadowolona z tego rozdziału..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro