Rozdział 20
Siedziałam w swoim mieszkaniu. Naprawdę nie mam co zrobić. Jestem w punkcie wyjścia. Nikt mnie nie szuka, nikt nie chce zabić. Wszyscy oczekują wyboru.
Jedni dla pieniędzy inni dla uczuć.
Mogłam to już dawno skączyć.
Dziś ten pocałunek z Jiminem, ta zimna dłoń pod bluzką. Próbuję sobie wyobrazić, że Jimin mnie dotyka. Nie potrafie. Nie potrafie, nie myśleć o Hoesoku. Skończę to po prostu pójdę do Hobiego powiem mu i urwa kątakty z resztą grupy.
Gdy stałam pod jego salą zaschło mi w gardle. Wchodzę.
-Hej.-Mówię szybko.-Kiedy wychodzisz?-Pytam.
-Jutro. A randka z Jiminem udana ?-Pyta. Nie widzę żeby był tym jakoś zirytowany. Więc odpowiadam.
-Bardzo udana.-Mówie zakładając włosy za ucho. Hobi posłał mi lekki uśmiech. On wie, że żyje tylko dla niego. Spoglądam w lustro i poprawiam włosy.
Hoseok.pov.
Przyszła ! Nie zapomniała. W sali nagle stało się jaśniej, milej bo ona tu była. Zawsze będzie jak się postaram.
-Jak dziś wyjdę zabiorę Cię na lepszą randkę.-Mówię i uśmiecham się do niej.Ona odpowiada niepewnym uśmiechem.
-No nie wiem czy Ci się uda.-Mówi, a na jej policzki wkradł się rumieniec. Pierdolony Park już coś odpierdolił i ona przez to się rumieni. Mówiłem już kiedyś jak bardzo go niecierpie ?
Nie ?! No to ja go po prostu nienawidzę!
Razem z Idą wychodzimy ze szpitala.
Łapie dziewczynę za rękę i mówię.
-Zaczynamy randkę od teraz.-Mówie i przytulam ją mocno. Zdecydowanie uzależniłem się od niej. Nie przytulałem jej dawno i sam niewiedziałem jak bardzo mi tego brakowało.
Dziewczyna pocałowała lekko moją szyję w której zagłębieniu schowała swoją twarz. Mógł bym tam stać i ją obejmować cały dzień, ale oczywicie ktoś nam przerwał.
-Hobi!-Krzykneła jakaś blondynka, a Ida odsuneła się odemnie.-To ja Surami twoja mama powiedziała mi że ktoś Cię pobił, ale już wszystko dobrze prawda skarbie?-To skarbie na końcu mnie dobiło. Trzy lata na trzy lata znikneła, teraz pojawia się po wypadku i mówi na mnie skarbie.
-A ty to kto ?-Zwraca się do Idy.
-Jestem jego.. Dzie..Znajomą.-Powiedziała dalej zaskoczona całą sytuacją.
-Dobrze się składa. Ja jestem jego dziewczyną, więc ja zajmę się nim lepiej.-Powiedziała Suram.Ida posłała mi lekkie spojrzenie jakby oczekiwała obrony z mojeje strony, ja byłem zaskoczony i jednocześnie szczesliwy że Surami wróciła, kochałem ją dużo wcześniej niż Idę.
-Dobrze, na pewno za sobą teskniliście.-Powiedziała dziewczyna zaciskając zęby, zostawiła mnie. Mnie, ale nie samego była Surami, a ja chciałem z nią wszystko wyjaśnić.
Czy Ona nadal mnie kocha ?
Czy ja ją kocham ? Pewnie tak.Była pierwszą miłiścią, wszystkie inne to tanie zastępstwo. Pomyślałem i zakuło mnie w sercu. Wtedy pomyślałem, że to jeszcze coś po pobicu, byłem głupi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro