Rozdział 19
Stoimy nad rzeką. Widzę Jeona próbuję do niego podbiec jednak coś mnie trzyma. Naprzeciw Kooka pojawia się Hoseok. Oboje wyjmuja broń. Próbuję krzyczeć, ale brak mi sił. Chłopcy celują w siebie słyszę strzały potem tylko dzwonienie w uszach. Sceneria się zmienia. Jestem sama biegnę po ciemym korytarzu. Zza widać cienie. Po chwili z szpar miedzy drzwiami a futryną wylewa się krew. Topie się.. Nie mogę oddychać. Nie żyję.
Budzę się zalana potem obok Kookiego.
Obróciłam się w jego stronę. Chłopak dalej spał. Pojedyńcze kosmyki zasłaniały mi lekko przymknięte powieki.
Chłopak był lekko odkryty. Jest dużo bardziej umięśniony od Hobiego i lepiej zbudowany od Jimina.
Oparłam się o jego bark i przymknełam powieki. Minęła chwila i poczułam usta Jeona na moich rozchylonych wargach.
-Dzień dobry kotku.-Szepnał zaspanym głosem z dobrze słyszalną chrypą. Uśmiechnełam się.-Wstajesz ?-Pyta,a ja przekręcam się i jeszcze bardziej wtulam się w jego ciało.-Nie chcesz wstać ?-Pyta i słyszę jego ciche parsknięcie. Chłopak usadawia nas tak, że leże na nim z brodą opartą o jego klatkę.
Tego potrzebowałam tej prostej i przyjemnej czułości. Hoseok nie dawał mi jej zbytnio.
-Kookie, miałam dziś jechać do mamy.
-Zawieźć Cię?- Zapytał. Ja posłałam mu ciepły uśmiech i dałam lekki pocałunek.
***
Jechaliśmy wolno i cicho. Nie była to krępująca cisza, ale taka która była nam potrzebna.
Mama już na mnie czekała z herbatą była też Camilla.
Po opowiedzeniu mamie o wszystkich sytuacjach mijając aspekty mafii i daddykinka zaczełyśmy gadać.
-Mamo ja naprawdę nie wiem..
-W tej sytuacji nie powinnaś wybrać żadnego.- Przewracam oczami na jej słowa. Ona nie zna całej prawdy więc myśli, że to łatwe.
- Mamo to nie jest takie łatwe, jeszcze tata komentuje który z nicj jest najlepszy.-Mówie rzucając się na kanapę.
-Yhm. Może lepiej doradzi ci Camilla ja jestem nie z tego pokolenia.- powiedziała zabierając kubki po herbacie.Uważałam swoją mamę za wzrór kobiety. Była szczupła i niska, miała ogromne niebieskie oczy i jasne włosy. Chciałabym być do niej podobna z wyglądu i z charakteru.
Wiele przeżyła. Jej rodzina nie chciała jej puścić do Korei gdy mój ojciec wyjeżdżać, sama bez ich wiedzy wyjechała. Przezyła śmierć własnego dziecka, mojej starszej siostry której nigdy nie poznałm.
Kocham moją matkę choć nie mówię jej tego. Camilla usiadła obok mnie i szeptem rozmawiałyśmy o tym co dalej.
-Nie powinnam już się w to mieszać, chce Ci tylko powiedzieć, że jeśli wybierzesz Jimina nie będę Cię odwiedzać.-Mówi całkiem poważnie.
-Cami ja. Biorę go pod uwagę ale tylko dlatego, że on bardzo na to napiera.
-Bo jest w tobie zakochany. Ponoć jak głupi. Nie wiesz jeszcze wszystkiego o mafii. Yoongi mówił mi, że Jimin bardzo się zdenerwował bo ostatnio przyszedł do niego Hoseok, nie skończyło się na wyzywaniu. Zaczęli się bić. Oboje są w szpitalu. Żeby było zabawniej na jednej sali.
-Boże. Jedźmy do tego szpitala.-Powiedziałam.
*****
Pielęgniarka prowadziła nas do sali.
-Kim panie są dla tych panów.
-Jestem siostrą.-Powiedziałam szybko. Pielegniarka skineła głową i wprowadziłam mnie do sali w której leżeli Hoseok i Jimin.
-Ida!-Oboje unieśli się gdy weszłam. W sali przy łóżku Hobiego siedział Yoongi. Podszedł do Camilli i złapał ją za rękę. Dalej nienawidzi Parka za to co robił.
******
Kupa-Pozdrawiam Vicki której sie nudzi jak daje jej potrzymać tel.
****
Usiadłam na krześle miedzy ich łóżkami.
-Jesteście kretynami. Jebanymi kretynami.-Powiedziałam.
-Przepraszamy.-Powiedział Jimin.-Ale Hoseok powiedział, że z nim jesteś.-Powiedział Jimin. Ja spojrzałam wściekła na Hoseoka.
- Co powiedziałeś ?!-Krzyknełam patrząc na Hoseoka zauważyłam ja chłopak lekko się uśmiecha.
-Powiedzmy, że byłem lekko pijany. -Wyznał, a ja pokiwałam głową lekko.
Cała ta sytuajcia mnie rozbawiła, dorośli, groźni faceci i biją się o dziewczynę. Jak w gimnazjum.
Wybuchłam śmiechem.
-Zachowujecie się jak dzieci.-Zaśmiałam się. Śmiałam się dopuki nie rozbolał mnie brzuch.
-Już uspokojiło się dziecko?-Pyta Hoseok. Czuje na sobie wzrok obu chłopców.
-Tak tatusiu.-Powiedziałam śmiejąc się pod nosem. Jimin parsknął śmiechem. Hoseok natomiast chyba lekko się zmieszał.
Przyszła pielęgniarka i powiedziała ze Jimin może wyjść dziś ze szpitala.
-A ja pani doktor ?-Pyta Hoseok.
-Pan miał lekki wstrząs mózgu. Musimy pana zostawić na obserwacji.-Chłopak skinął głwoą i uśmiechnął się do mnie.
-Ida przyjdziesz do mnie jutro ?-Zapytał ja pokiwam głową na tak.
******
Następnego dnia.
Przechadzam się z Jiminem po galerii.
Wczoraj gdy wychodził ze szpitala obiecałam mu że pozwole się zabrać na zakupy.
-Jimin przestań.-Powiedziałam gdy chłopak smyrnął swoim nosem moją szyje. Poprosiłam go żeby zapiął mi suwak,a nie smyrał..
-Skarbie ja naprawdę mogę ci dać wszystko, wiem, że w to nie wierzysz ale mogę.. Mogę to zrobić.-Wtedy poczułam zimną dłoń pod bluzką.
-Jimini przestań.-Powiedziałam łapiąc jego dłoń w nadgarstku. Chłopak szybko się wycofał.
-Już już spokojnie. Tylko wiem, że mam mniejsze szanse niz Hoseok czy Kook.-Wyznał chłopak a mnie przeszedł dreszcz. Brał mnie na serio. Chciał mnie. Teraz jestem pewna jest ich trzech.
-Jimin wiesz, że nie wybieram żadnego z was. Traktuje was tak samo.
-Sypiasz z Jeonem.-Powiedział.-Sypiałaś z Hoseokiem..Nie musisz kłamać.
-Nie z własnej woli.-zaczełam.-Jimin-si proszę Cię. Daj mi czas. Wszyscy powinniście dać.
-JungKook też?- zapytał unosząc brew.-Mieszkacie teraz razem?
-Nie. Znaczy. Chwilowo mieszkam u Tae.-Chłopak otwiera szeroko oczy.
-Taehyung ?! Wiedziałem, że ta szuja się wtrąci. Przecież bedzie zabawniej jak bedzie nas czwórka. Jeszcze tylko Kim'a brakuje.-Powiedział przeczesując włosy. Zaśmiałam się.
-Ja i Tae tylko się przyjaźnimy. Zresztą zamierzam wrócić do siebie.-Mówie całując chłopaka w policzek żeby go uspokoić.
-Idaaa.-Mówi przeciągając ostatnią litere mojego imienia.
-Słucham?-Pytam. Obracając się do niego. Opieram dłonie na jego barkach.
-Zamknij oczy.-Mówi. Ja patrze na niego zdziwiona-Po prostu zamknij.-
Zamykam oczy i czuje jak chłopak całuje delikatnie moje usta. Jakie to było cholernie dobre. Nic wymuszonego, nic brutalnego. W sumie nic takiego, kiedy chłopak się odemnie odsuwa uśmiecham się lekko.
Hoseok był w szpitalu, Kookie w domu, a Jimin tu ze mną.
Ostatnio przyszła mi do głowy myśl,że skoro tak długo się zastanawiam to pewnie nie kocham żadnego z nich.
Prawda jest jednak taka że kocham ich wszystkich, ale boję się wybrać jednego z nich.
****
Macie dzieci rozdział nabazgrany na gegrze ;))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro