Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odc.3 "Współpraca z życie"cz.3

Światła zaczęły wirować wokół braci jak setki małych samochodzików na torze wyścigowym,od których zaczeło im się kręcić w głowach.Jednak po chwili wszystko zwolniło,a krajobraz bardziej przypominał wielke miasto bez ludzi,jedynie z migającymi światełkami i kształtami-jak budynki na Manhattanie.

Żółwie unosiły się nad niematerialną "ziemią"z braku grawitacji oglądając wszystko z podziwem.

Mikey: Woooo! Ale tu fajnie. EJ! Patrzcie na mnie,ja latam! WEEEE!!! *robi kilka beczek w powietrzu*

Leo&Donni:*nie zwracają na to uwagi*

Leo: Donnie,wiesz dokąd mamy iść?

Donni: Najpierw do strefy ośrodków koordynacyjnych,a potem przejdziemy do głównego ośrodka układu nerwowego.

Leo: Emm...okey?...a w którą to stronę?

Donni: No więc...*rozgląda się nerwowo*

Leo: Tylko nie mów, że nie wiesz!

Donni: Wiem! Oczywiście,że wiem. Muszę się tylko skoncentrować i przypomnieć.

Leo: A nie możesz spytać Dr.Hanicat'a?

Donni: Jak?! Tu nawet nie ma takiego zasięgu.Jesteśmy zdani tylko na siebie.

Mikey: Zawsze możemy się spytać tej dziwnej pani,o tam!

Leo&Donni: *odwracają się nerwowo z nadzieją,że nie zastaną tam Samary z "Piły"*

W miejscu na które patrzył Mikey była wielka granatowa kostka wyglądająca jak zrobiona z lodu.W środku znajdowało się małe,migoczące światełko rozjaśniając sylwetkę "zamrożnej" wewnątrz postaci o kobiecych kształtach.Postać nie miała żadnych rysów twarzy ani indywidualnych cech-była po prostu zwykłą formą z błękitnym czymś w piersi.

Mikey: Kto to jest?

Donni: Może to jakaś nieudana replika Królowej sieci,albo źrudło zasilania...

Leo: Raczej nie wygląda na zbyt rozmowną.

Leonardo wyją ostrożnie swoją katanę i lekko postukał pare razy o powierzchnię "lodu".

Po całej okolicy rozniusł się chałas.

.

.

.
*CHARYZMATYCZNA CISZA*

.

.

.

Postać: *gwałtownie otwiera swoje czerwone oczy*

Wszyscy: AAAAAAAAAAAA!!!

Kiedy cała trójka opanowała potok sraczki,lekko zbliżyli się do mrugającej dziewczyny. Zauważyli że niebieskie świtełko zaczeło migotać-ale nie jak pozostałe-tylko jak ludzkie serce.

Donni: *odsówa katanę Leo* Oszalałeś?!!!

Leo: No co?! Skąd miałem wiedzieć że to coś żyje? *wskazuje na bryłę*

Postać: *patrzy na nich zarzenowana*

Reszta: *olewa ją*

Donni: Mógłbyś pomyśleć,w końcu to ty jesteś naszym liderem

Leo: Ty też mógłbyś pomyśleć zanim nas tu przeniosłeś!

Donni&Leo: *ostro się kłucą*

W czasie,kiedy między Leo a Donnim trwała ostra wymiana zdać dziewczyna w bryle spojrzała w górę,a jej źrenice odruchowo się zmniejszyły ze strachu.Jedyną osobą jaka to zauważyła był nie kto inny jak Mikey.

On również odwrócił swój wzrok z taką samą reakcją.

Mikey: Eeee...chłopaki?

Leo: Nie teraz

Mikey: Chłopaki?!

Donni: Mikey,nie teraz!

Mikey:*zdenerwowany* CHŁOPAKI?!

Donni&Leo:*odwracają się* CO?!

Mikey: *wskazuje* TO!

Między dwoma "budynkami" jak z ziemi wyrosła czerwona,kobieca postać z jednym,niebieskim okiem na środku czoła z płonącymi włosami wielkości statuy wolności.

Wszyscy: *miny przedzawałowe*

Donni: JAK ONA TAK SZYBKO UROSŁA?!

Leo: Naprawdę teraz się będziesz nad tym rozwodził?!

K. S.: *wyciąga pazury do ataku*

Leo&Donni&Mikey: *RUN za granatową bryłę*

W ostatniej chwili czerwony laser przeleciał obok skorupy Donniego i uderzając o róg bloku.

K. S.: Ucieczka-typowo ludzka,ale nie martwcie się.Już niedługo otrzymacie zbawienie.I nie tylko wy.Cała planeta posmakuje wolności i pokoju...

Donni:*zza bloku* Niby mówisz o pokoju,a cały czas z nami walczysz-widzę tu małą sprzeczność

K. S.:Wasz świat opanowała zaraza na którą tylko ja poznałam lekarstwo.

Leo: Jaka zaraza?

K. S.: Ludzkość! Jesteście jak bakterie-wyczerpujecie wszystkie dobra naturalne,aż się nie skończą i szukacie kolejnego miejca-a bakterie trzeba zwalczać...

Leo: I tylko dlatego chcesz pozbawić życia bilionów istnień?!

K. S.: Głupcy...uwarzacie siebie za bohaterów.Chcecie chronić świat,ale nie chcecie by się zmieniał...Jesteście jak kukiełki zaplątane we własne sznurki.I nadszedł czas na zmiany...lepsze zmiany...bez sznurków.

Mikey: To chore! Nie masz prawa niszczyć tyle wspaniałych rzeczy. Pomyśl o pizzy.Ona nie jest zła!

K. S.: Tylko ja doznałam tego oświecenia i tylko ja jestem na tyle silna aby ponieść konsekwencje dla lepszego swiata.

Donni: Ty to nazywasz lepszym swiatem? Świat bez życia to nie jest swiat!

K. S.: Będzie,kiedy oczyszczone pokolenie będzie wspominać jak ocaliłam ich przed zagładą.

Leo: Zbawienie i unicestwienie to dwie różne rzeczy.

K. S.: Czasem trzeba zbórzyć stary świat aby powstał nowy-lepszy.

Donni: To niedorzeczne!

K. S.: Niedorzeczne? Powiedz to Noe'mu

Mikey: Ale przecierz mamy ekologię! To pomaga naturze. Czy nie możes się po prostu przyłączyć do jakiejś fundacji ochrony środowiska zamiast wybijać(prawie)całej ludzkości?

K. S.: Wasza cywilizacja chwieje się ku upadkowi i jak dinozary musi przyjść na was koniec,aby ustąpić miejsca lepszej erze. Ja wam tylko zaoszczędzę bólu.

Donni:*sarkastycznie* Hehe...jak miło

Leo: Przykro mi
"Wasza Wysokość",ale nie pozwolimy ci na to ani teraz,ani nigdzie indziej

K. S.: Już mi pozwolilicie *atakuje*

Żółwie:*rozpraszają się*

K. S.: Możecie się kryć,możecie uciekać,wasz los jest przypieczętowany! Dzięki ciału waszego towarzysza to ja pociągam za sznurki...

Czerwona olbrzymka stąpała wywołując przy tym donośny dźwięk,do czasu aż jeden z żółwi wyleciał zza rogu tuż przed nią.

Mikey: *wyskakuje* Nie dzisiaj!

Piegusek wyją swoją broń.Zamachną się i trafił w sam środek wielkiej,granatowej kostki z dziewczyną w środku.

Powierzchnia zaczeła się kruszyć,a kiedy miała się prawie rozbić Leonardo chwycił młodszego brata i zaciągną na bok dając rozprysnąć setkom odłamkom rozżucić się po przestrzeni razem z błękitną poświatą z "serca"dziewczyny.

K. S.: NIE!!!

Niebieskie promienie okazały się tak silne że dosłownie zmiotły sztuczną inteligencję z powierzchni ziemi.

Po ucichnięciu krzyków czerwonej istocie,bracia rozejrzeli się,a spojrzenia dwójki z nich zatrzymały się na najmłodszym.

Leo&Donni: Co ty zrobiłeś?!

Mikey: Dałem się ponieść chwili

*****

O matko jedyna,ileż mnie tu nie było.Już prawie zapomniałam jak się piszę😰

Mam nadzieję że rozdział się podobał.Jeśli tak to zostawcie gwiazdeczkę i komentarz.

Specjalnie dla fanów marvel'a są ukryte nawiązania do Ultroma i Thanosa😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro