Odc.2„Zwarcie"cz.5
Donatello kazał Rapha'elowi usiąść na foteli,a następnie podłączył do jego głowy kolorowe kable
-Co chcecie mi zrobić?-spytał lekko poddenerwowany mutant
-Spokojnie Raph,to zajmie tylko chwilę-uspokajał go Dr.Hanicat
-A-ale...-nie dokończył zielonooki kiedy przeszedł go dreszcz.Jego oczy przybrały koloru białego i stracił przytomność
-Jesteś pewien że sobie poradzisz profesorze?-dopytywał Leo-Poprzednim razem było nas we trzech,a teraz jesteś zupełnie sam
-Na pewno doktor świetnie sobie poradzi-rzekł Rockwell
Na monitorze komputera zaczeły przewijać się odcinki z przeszłości Raphaela,za czasów kiedy on i jego bracia byli jeszcze mali.Wszyscy przyglądało się tym scenom ze wzruszeniem.
-Ej,patrzcie!-odezwał się Mikey pokazując ma moment z dzieciństwa swojego brata-To ja!
-Zaraz...czy to Leo?-zdziwił się Donatello patrząc na swojego młodszego brata w różowej spódniczce baletnicy
-HAHAHA!!!-wszyscy zaczeli się śmiać do rozpuchu oprucz lidera ze skfaszoną miną
-Leo był małą baletnicą!-naśmiewał się z niego wesołek
-TO NIEPRAWDA!!!-zaprzeczył Leo.Resta posłała mi tylko spojrzenie mówoące"nie kłam,i tak wiemy że to nieprawda"-No może troche...MIAŁEM WTEDY TAKĄ FAZE NA JEZIORO ŁABĘDZI OK!
-Hej psorku,możesz mi zgrać na płyte ten moment?-poprosił go o to Mikey
-Niestety nie mamy na to czasu,muszę szybko dotrzeć do zablokowanego ujścia wspomnień-odpowiedział Fugytoid
Na monitorze zaczeły się przewijać kolejne wspomnienia,ale bliższe teraźniejszości.M.in.kiedy Slash był jeszcze Spikiem oraz jego walka z Raphaelem na dachu.Żółw odwrócił się w strone Mona Lisy i wzia głęboki oddech
-Mona?...j-ja chciałbym...c-cię...p-przeprosić...was wszystkich też...opowiedział Slash
-Słucham?...-wszystkich aż zamurowało,a najbardziej to Mone
-P-powiedzi...że chce...cię...PRZEPROSIĆ!-krzykną mutant
-Łał...Slash przeprosił,normalnie ósmu cud świata-skomentował Donatello
-Zachowałem się jak idjota...ale byłem po prostu zazdrosny-rzekł-Sądziłem że skoro już raz go zdradziłaś to zrobisz to drugi raz,ale właśnie do mnie dotarło że ja wcale mie jestem lepszy
-Co?-zdziwiła się Salamandrianka
-Otóż ja też go zdradziłem...ale z czystej złości...natomiast ty zrobiłaś to aby ratować swoją planetę-wyjaśnił-Jest mi straszliwie wstyd za to co zrobiłem tobie i Raph'owi...obiecuje że zrobie wszystko żebyście mi wybaczyli
-To czy ci wybacze zależeć będzie od powodzenia misji-odparła chłodno dziewczyna-Jeśli coś się stanie Rapha'elowi to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina
-Panowie,już jesteśmy-oznajmił nukowiec-Mamy nasze źrudło problemów-profesor chciał się podłączyć do nerwu,ale nagle coś nim zaczeło trząść-Co do...?
-Profesorze co się dzieje?-spytał przejęty Donni
-T-to...c-chyba...j-jakieś...turbulęcje!...-mówił dygocącym głosem m mężczyzna
-Nie wydale mi się-machonooki wystukał coś na klawiaturze
Po paru sekundach klawiatura zaczeła go piec,a z kabli lecieć czerwone iskry
-Eee...Donni?...chyba nie zapomniałeś pobrać antywirusa?...prawda?-spytał dla pewności lider
-Noo...tak jakoś...wypadło mi z głowy...-odparł cichym głosem
Z maszyny zacza się wydobywać złowieszczy śmiech,a cały ekran pokrył się kolorem czerwonym
Raphael zacza się wierciś w fotelu i cicho pojękiwać
-Donatello?...DONATELLO!!!-wołał go profesor,aż rozpłyną się w czerwieni
-Profesorze czy mnie profesor słyszy?!-krzyczał machonooki,ale nikt mu nie odpowiadał
W pewnym momencie czerwone światełko przeszło przez jeden z kabli przesówając się do głowy zielonookiego.Kiedy tam dotarła żółw wydał z siebie przeraźliwy krzyk po którym nastała chwilowa cisza
-Raphael,czy mnie słyszysz?-Leonardo powoli przysówał się w strone brata,ale zatrzymał go w tym Donatello
Wyją swój kij i lekko szturchną nim nieprzytomnego mutanta
Nastolatech błyskawicznie się obudził łapiąc tym samym za broń machonookiego.Pociągną za jej końcówkę i walną mózgowca kolanem w twarz
-Co ty wyprawiasz Raph? Pogięło cię do reszty?-przywódca wyją swoje katany i czekał na dalsze róchy przecienika
-Od dziś już nie ma Raphaela...jestem tylko ja...Królowa sieci opowiedział żółw zmienionym głosem i czerwonymi oczami
-Masz nam natychmiast oddać Raphaela bo inaczej...-przerwała Monie przeciwniczka
-Bo jak nie to co?...-spytała z uśmiechem,na co reszta zamarła-WY odebraliście moje fizyczne ciało,więc postanowiła odebrać wam coś waszego jako rekompensate
-Ale nie naszego Rapha!-krzykną Mikey
-Głupcy,wy nawet nie ogarniacie co zrobiłam-zaśmiała się wiruska-Spycjalnie pozwolołam tej kosmitce na zatrzanie zegaru,a potem podłączyłam się do nerwu Slasha dzięki mojemu pajączkowi z chormonami agresji-Slash dotkną tyłu swojej szyji i wyczuł na miej jakieś małe urządzenie,które okazało się być małym robotem wielkości pająka.Mutant szybko zrzucił z siebie robota roztrzaskując go o ziemie-Potem to była tylko drobnostka...zablokowanie wspomnień Raphaela było tylko kwestią czasu aż byście go nie podłączyli do sieci
-Jesteś potworem!!!-wrzasną Mondo
-Po tym wszystkim nareszcie moge zrobić TO...-zielonooki rzucił się na swoich towarzyszy z pięściami
******
I tym bolesnym jak ciosy Raphaela,akcentem kończymy kolejny odcinek szóstego sezonu TMNT 2012
Mam nadzieje że rozdział się wam spodobał bo ostatnio mam problem z weną do tego opka
Modlę się aby moja wena powróciła🙏🙏🙏
Trymajcie za mnie kciuki👍
A jeśli odc się wam podobał zostawie gwiazdeczki i komentarze🌟🌟🌟
Bo to bardzo mnie motywuje😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro