Odc.2 „Zwarcie"cz.1
Kryjówka mutazwierzaków
Mona Lisa odkąd dołączyła do drużyny mutazwierzaków wpadła w oko Mondo gekonowi,jednak nie zwracając na to uwagi postanowiła go podszkolić w walce.Tego dnia miła akurat z nim trening.
-I jak mi idzie?-spytał wycięczony nastolatek patrząc na swoją salamandriańską "nauczycielkę"
-Robisz postępy-odparła Mona.Mina gekona natychmiast nabrała rumieńców a język sam wypadł mu z ust(wyobraźcie sobie te serduszka na jego oczach)
-Z prędkością góry lodowej-parskną Slash,który siedział na podłodze czyszcząc swoją broń
-Ważne że się stara-dodał dr.Rockwell siedząc przed komputerem
-Na dziś wystarczy treningów,możesz odpocząć-oznajmiła Y'Gythba,na co chłopak padł na ziemię jak trup
-Ehh..-westchną małpolud.Nagle z monitora wydobyły się czerwone iskry a wszystkie lampy zaczęły w upiorny sposób migać
-Co się dzieje?!-zdziwił się najmniejszy mutant
-Obawiam się że wiem-powiedziała Salamandrianka wyjmując swoje ostrze
-To twoja sprawka!-krzykną na nią wkurzony żółw
-Moja!-odezwał się dobrze znany Monie kobiecy głos,a z komputera wyłoniła się Królowa sieci
-Kto to jest?!-spytał telepata
-To "Królowa sieci"miałam szansę z nią walczyć-rzekła Mona-Razem z żółwiami już raz ją pokonaliśmy
-Jak widać nieskutecznie-zauważył Slash stając w pozycji bojowej
-Głupcy,myśleliście że można się mnie pozbyć od tak?...BŁĄD!-czerwonoskóra zawładnęła nad całym systemem w bazie,zmieniając kolor świateł na czerwony
-Poddaj się,mamy przewagę liczebną!-rozkazał Mondo
-W tej walce ona nie ma najmniejszego znaczenia-zaśmiała się złowieszczo i posłała promień energii w chełm Rockwella
Małpiszon wydał z siebie krótki a zarazem donośliwy jęk podczas którego jego kask zmienił kolor na czerwony
🐢LECI INTRO☝☝☝🐢
Kiedy Rockwell otworzył oczy przyjacie zobaczyli że są one całkowicie białe.Małpolud zaczą rzucać w swoich towarzyszy przedmiotami za pomocą swojej telekinezy.
-Co ty wyprawiasz?!-krzykną mutant w czarnej bandanie odskakując na boki od lewitujących pocisków
-Przyjacielu,nie chce ci zrobić krzywdy!-ostrzegł go Łuskogłowy
-Co mu się stało?-spytał traszek
-To ten chełm!-zauważyła Lisa-Królowa sieci przejęła pewnie nad nim kontrole,dlatego się tak zachowuje!
-Więc pozostaje nam tylko jedno!-oznajmił Slach kierując swoją broń w twarz Rockwella
-Nie!-zatrzymała go w ostatniej chwili Mona-To go może zabić!
-A masz jakiś lepszy pomysł?-spytał wrogo żółw
Salamandrianka zastanowiła się na chwile przeskanowójąc wzrokiem całe pomieszczenie w poszukiwaniu rozwiązania.
-MAM!-odezwała się dziewczyna z błyskiem w oczach-Łuskogłowy,Slash,wy mnie osłaniajcie,ja postaram się dostać do komputara i odciąć zasilanie
-Nie będziesz mi rozkazywać!-warkną Slash
-Jeśli chcemy uratować Rockwella i przeżyć,musimy-uspokoił go krokodyl.Żółw niechętnie pokręcił głową na znak że w to wchodzi
-A ja?-wtrącił się gekon
-T-ty...rób to co umiesz najlepiej-wyjąkała Mona
-Śie robi mała!-odpowiedział entuzjastycznie
Wszyscy uczynili to co powiedziała Mona i po pięciu minutach Salamandrianka znalazła się przy kablach zasilania.Wyjęła swój miecz i przecięła nim maszyny.
Dr.Rockwell został porażony prądem a Królowa sieci stała się niewyraźna ale nadal widoczna
-Doktorku,żyjesz?!-Mondo podbiegł do małpoluda sprawdzając czy wszystko z nim ok.
-Nic mi nie jest,a co z resztą?-spytał mutant
-Żyjemy...jeszcze-rzekł Slash
-TO JESZCZE NIE KONIEC!-krzykneła wiruska
Obraz przeciwniczki znikną,a na jej miejsce pojawił się licznik odliczający czas wybuchu z trzydzieści sekund
-To nie wygląda za dobrze-powiedział nastolatek
-Zaraz to naprawie!-Rockwell szybko "podleciał" do biurka i starał się zhakować program
-Pośpiesz się,nie mamy czasu-poganiał go żółw
-Pracuje nad tym!-odpowiedział mu zestresowany naukowiec
Czas wciąż mijał i z trzydziestu sekund zrobiło się zaledwie dziesięć
-Powiedz że to ogarnołeś?-najmniejszy stał przerażony z błagalnym wzrokiem skierowanym na ręce małpiszona
-KRYĆ SIĘ!-rozkazał im naukowiec odskakując od monitora
-O nie,nie pozwolę na to!-nastolatka wydobyła swój miecz i jednym zamachnięciem przecięła komputer na pół
Tykanie ustało tak samo jak zagrożenie
-T-ty...uratowałaś nas!-oznajmił Rockwell
-MOJA BOHATERKA!-Mondo podbiegł do Mony i mocno ją przytulił w pasie(do którego dosięgał)
-Pff..też mi coś...-westchną Slash spoglądając na swoich towarzyszy pogardliwym wzrokiem
-Trzeba przyznać,wykazała się dzisiaj ogromną odwagą-rzekł Łuskogłowy
-No błagam...to nic wielkiego uratować jedną bazę-parskną mutant
-No weź Slash,rozchmurz się troche-mówił gekon-Mamy okazję do świętowania!
-To prawda,Mona nas wszystkich ocaliła,ciebie też,należy się jej szacunek-powiedział łagodnie Łuskogłowy
-Na szacunek to się trzeba zasłużyć!-odparł mutant
-O co ci chodzi?!-zdziwiła się lekko wnerwiona Mona-Odkąd tylko się tu pojawiłam traktujesz mnie jak wroga i dajesz mi to odczuć na każdym kroku!
-Ej,uspokójcie się!-odezwał się małpiszon ale nikt się nim nie przeją
-...Może to dlatego że nie jesteś tu mile widziana!-oznajmił Slash z zaciśniętą pięścią
-Zależy dla kogo-mutazwierzaki wstawiły się za dziewczyną tworząc "mur"
-Dla mnie nie!-krzykną wściekły żółw
-Co takiego zrobiłam że mnie nienawidzisz?-Y'Gythba spojrzała żółwiowi w oczy-Już chyba rozumiem...chodzi o Raphaela...nie możesz się pogodzić że z nim jestem?
-Raphaelu nie ma tu nic do rzeczy!-odpowiadział gwałtownie
-To czym ci zawiniłam skoro nie tym!
-PO PROSTU SIĘ POJAWIŁAŚ,TO TYLE!-mutant zaczął się do niej zbliżać z wyciągniętą bronią i wściekłością w oczach,taką samą jak miał podczas ostatniej walki z Raphem
-Nie tkniesz jej!-ostregł go krokodyl
-NIE WTRĄCAJ SIĘ!-wrzasną na całe gardło żółw odpychając swego przyjaciela
-Opanuj się,to zaczyna cię przerastać-mówił Rockwell
-Nie zmuszają mnie do użycia siły!-rzekł Mondo gekon stając między nim a Moną
-ZJEŻDŻAJ!-krzykną mutant waląc dzieciaka w brzuch swoją bronią
-Mondo,Rockwell,Łuskogłowy!...-salamandrianka patrzyła z przerażeniem a zarazem wściekłością na czyny Slasha-Nie pozwolę ci krzywdzić moich przyjaciół!-nastolatka wycelowała swój miecz w stronę przeciwnika posyłając mu mordercze spojrzeniem-Zakończmy to raz na zawsze!
-Wreszcie jakiś dobry pomysł!-dodał mutant z chytrym uśmieszkiem
Oboje zaczęli że sobą zacięće walczyć.W tym czasie obolały naukowiec wysłał sygnał telepatyczny do żółwi:
„Żółwie,mamy problem!,Slash wpadł w szał i atakuje Moje,natychmiast tu przyjedźcie zanim będzie za późno"
CDN
Sorki że taki krótki i na dodatek z Polsatowym zakończeniem
Nie sądziłam że jeden odcinek będzie zajmował tyle pracy i opisów
Mam nadzieję że "odc"się podobał
Jeśli tak to zastawie gwiazdeczkę i komentarz🌟🌟🌟
Będzie mi miło😊
Postaram się kolejną część opublikować jak najszybciej to możliwe.Na pewno w tym tygodniu,a kolejny odcinek w przyszłą niedzielę
Ps.To nie jest jeden pełny odcinek tylko podzielony na części
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro