Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~5~

A kiedy odsłoniła swoją twarz

Cała czwórka ujrzała piękną,młodą dziewczynę z wielkimi,piwnymi oczami i czarnymi włosami rozciągającymi się do połowy pleców.

Raphael odrazu rozpoznał w niej swoją dawną przeciwniczke,kiedy jego bracia zachodzili w głowę kim ona jest.

-Larota?!-odezwał się zdziwiony żółw-To ty?!

-A kogo się spodziewałeś?...króliczka wielkanocnego-odpowiedziała sarkastycznie

-Przestań tą nową fryzurę i styl,ledwo cię rozpoznałem-odparł z uśmiechem

-Nie przyzwyczajaj się...gumka od włosów mi się gdzieś zapodziała i tyle

-...Myślałem że cię więcej nie zobacze

-Oj,sorki...już sobie idę i więcej mnie nie zobaczysz,jak sobie życzysz-odeszła parę kroków

-NIE ZACZEKAJ!-Raphaelu złapał ją za rękę.Kiedy czarnowłosa to zobaczyła,wykrzywiła twarz w stylu„WTF?!!!"

-Ciesze się że cię widzę!...-dodał łagodnym głosem Raphael,nie puszczając ręki dziewczyny

-...Ja ciebie też-w jednej chwili grymas z jej twarzy zamienił się w delikatny uśmiech z rumieńcami

-Zaraz,to wy się znacie?!-wtrącił się Leonardo

-Tiaa

-Nie przedstawisz nas?-ciągną Leo

-Sama to zrobie!-powiedziała z powagą w głosie Lara,puszczając tym samym ręce Raphaela-Nazywam się Larota Le'qua!

-Jesteś francuską?-spytał Donatello

-Nie! to tylko takie nazwisko,chociaż po francusku też umiem mówić-oznajmiła

-A to przypadkiem nie ty skopałaś tyłka Raph'owi parę tygodni temu?-dopytywał Leonardo

-Tiaa,to ja-odparła niechętnie

-A skąd ty o tym wiesz?-zdziwił się zielonooki-Przecież ci o tym nie mówiłem

-Mi nie,ale słyszałem jak gadasz przez sen„Larota,Larota"-zaczą przedrzeźniał brata

-ZAMKNIJ SIĘ!-przerwał mu Raph,cały czerwony

Larota popatrzyła się na niego z takim samym grymasem na twarzy jak wcześniej

-Eeeee...-stała jak wryta i kompletnie nie wiedziała co powiedzieć

-Hehehe...on tylko tak żartował-uśmiechną się sztucznie-Nie bież tego na serio...Prawda Leo?!

-P-prawda-powiedział cicho,nie spuszczając wzroku z morderczego spojrzenia swojego brata

-Słaby żart-parskneła dziewczyna,przewracając oczami

-Chwila moment!-wtrącił się najmłodszy-Musimy sobie wyjaśnić jedną,ważną rzecz...CZY WY JESTEŚCIE PARĄ?!

„Co?"„Nie,z kąd",„My ledwo się znamy",„Nie jest w moim typie"„To nieprawda"-oboje zaczeli zaprzeczać nawzajem,co wyglądał dość uroczo

-To może lepiej się przedstawmy-zaproponował najstarszy-Ja jestem Leonardo,dla przyjaciół Leo i jestem liderem tej grupy

-Przestań się tym ciągle przechwalać-przerwał mu Raph

-A naszego"milusińskiego"Rapha to już poznałaś-kontynuował-To jest Donatello, nasz geniusz

-Dla przyjaciół Doni-odezwał się czerwonooki

-Miło mi-odparła Larota,podając mu rękę na powitanie

-I nasz najmłodszy,Majkelangelo-dodał lider

-Siemka-przywitał się luzacko-Możesz mi mówić Majki,jak wolisz

-On jest naszym,...eeee...-zamyślił się niebieskooki

-Rodzinnym idiotą!-rzekł zielonooki

-HEJJJ!-krzykną najmniejszy

-Łoł,niezłą broń!-zmienił temat machonooki,wpatrując się w pistolety

-Z kąd ty je masz?-spytał Leonardo

-Robie staż w agencji do zwalczania przestępczości kryminalnej w Nowym Jorku-wyjaśniła

-Więc jesteś tajną agentką?!-podekscytowany się Majki

-Nie! ja tam tylko tworzę portrety pamięciowe i czasami podaje kawe

-W takim razie z kąd ty masz tą broń?-dopytywał się Leonardo

-Tam wszyscy pracujący mają do niej dostęp

-I każdy może mieć broń?-spytał dla pewności lider

-Nawet sprzątaczki mają swoją altylerie-odpowiedziała sarkastycznie

-A nam też byś mogła taką załatwić?-zaproponował Doni

-Ooo! to ja zamawiam to co masz ty!-krzykną podekscytowany Majkelangelo,pokazując na broń dziewczyny

-Nie ma mowy!-powiedział Raph-Ty jesteś ostatnią osobą która mogła by dzierż taką broń

-Jeśli mogę się wtrącać,to są moje pistolety i nie zamierzam ich nikomu oddawać!-rzekła stanowczo czarnowłosa,ściągając całą uwagę żółwi -Nawet gdybym chciał to i tak bym wam nie mogła dać żadnej broni... poza tym za krótko się znamy abym mogła wam powierzyć coś tak niebezpiecznego!

-Spokojnie,mamy swoją broń i to nam wystarcza,jak na razie-dodał spokojnie Leonardo

-Te głupie kawałki metalu i drewna,przy twojej broni prezentują się dość marnie-zasmucił najmłodszy

-W zasadzie to tradycyjna,japońska broń biała,używana przez wojowników ninja w czasach Edo-zdefiniował najwyższy-Chociaż rzeczywiście,przy twoim sprzęcie to wypada blado 

-Nieprawda! wasza broń też jest świetna,na swój sposób-odrzekła Larota wyciągając swoje ostrza-A z resztą ja też mam coś podobnego

-Kusarigamas?...ale z kąd ty?...-zdziwił się Leo

-A to już tajemnica rządowa-dodała tajemniczo chowając swoje ostrza

-A-chaa-westchną lider

-Co do tej broni to ci nie wierze!-walną Majki

-A to niby czemu?

-Bo twoja jest lepsza i zaprzeczasz tak żeby nie było nam przykro-wyjaśnił Majkelangelo

-Gdyby rzeczywiście tak było to odrazu powiedziała to wam prosto w twarz,a nie ściemniało,a jeżeli tak bardzo chcecie wiedzieć,to lubię japońską kulturę,a w szczególności wojowników ninja,mam nawet własną kolekcję czasopism„Nowoczesny ninja"-oznajmiła

-SERIO!-krzykną spontanicznie Raph-T-to znaczy,ja też to kolekcjonuje

-O fajnie!..a ile ich masz?

-Dokładnie czterdzieści

-Nie licząc tych sześciu których użyłem jako papier toaletowy-przerwał najmłodszy

-MAJKI!-wrzasną zdenerwowany Raph,naciskając mu na noge i zakrywając usta

-Ja też mam ok.40-oznajmiła z uśmiechem

-W imieniu moim i moich braci,chciałbym podziękować za ratunek-wtrącił się Leonardo

-No myślałam że się tego nie doczekam-powiedziała opryskliwie-I nie ma za co,pewnie wy zrobilibyśmy to samo

-Ale nie każdy zrobiłby to w takim epickim styu jak TY!-powiedział Majkelangelo z błyskiem w oczach

-Wy też świetnie walczyliście-oznajmiła z małymi rumieńcami

-Obserwowała nas?-zdziwił się lider

-Tak troche...widziałam was przez chwilę zanim ten zwutowany tygrys omal was nie zabił i według mnie też byliście„Epiccy"-zacytowała niebieskookiego

-Może chciałabyś kiedyś do nas wpaść na trening-zaproponował zielonooki,co Leo się to nie spodobała...co Raph miał gdzieś:-)

-Moglibyśmy się lepiej poznać-namawiał czaewonooki

-Skoro tak,to na pewno przyjdę-zgodziła się,co w głębi ducha ucieszyło Raphaela

-A nie boisz się kanałów?-spytał najstarszy

-Nie jestem taka delikatna aby się bać jakiegoś kanałku pod Manhattanem-oznajmiła czarnowłosa-Żebyś ty widział polskie szamba!

-Co?

-Dobra, nie ważne,zapomnijcie o tym ostatnim-wykręcała się Larota-To o której możemy się spotkać

-O tej samej porze przy najbliższym włazie od kanałów-odrzekł lider

-Mnie pasuje!

-A więc jesteśmy umówieni!-potwierdził Raphael,po czym wszyscy się pożegnali i rozeszli

                                                                                     ♥♥♥♥♥♥♥

Dzięki za uwagę zapraszam do następnej części która pojawi się już jutro(mam nadzieje😊)

Gwiazdki mile widziane🌟🌟🌟

A komentarze jeszcze bardziej😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro