Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚠35⚠

Na wstępie informuje że ten rozdział,dla osób wrażliwych i mocno przeżywających,może się zakończyć bardzo nieprzyjemnym urazem psychicznym lub nawet zawałem
Jeśli jednaj chcesz to czytać to:
ODŁÓŻ JEDZENIE,NIEBEZPIECZNE NARZĘDZIA I TRZYMAJ KOŃCZYNY BLISKO SIEBIE
Dobrze radzę
Czytasz na własną odpowiedzialność
A teraz zaczynajmy:

Raphael,po podróży w czasie nie kontaktował się w żaden sposób z Larotą.Bał się spojrzeć jej w oczy,po tym co razem przeszli i nie móc powiedzieć o tym co czuje.Chciał jej to wyznać na swój oryginalny sposób.Mimo to strasznie się przed tym denerwował i obawaiał że jego miłość nieodwzajemni tych uczuć,bądź co gorsza,ma już kogoś innego.

Po wielu namowach ze strony braci i przyjaciół mutant przełamał się i zadecydował że nadszedł ten moment w którym wyzna Larze miłość.

Raphael

Wieczorem,koło północy biegłem do mieszkania mojej wybranki.

Serce jeszcze nigdy mi tak nie waliło jak teraz.Przez całą droge powtarzałem sobie jak wariat co mam jej powiedzieć,mimo że byłem u kresu wytrzymałości psychicznej.

Kiedy w końcu dotarłem na miejsce szybko sprawdziłem oddech i wygląd.Jak na dwu metromego,zmutowanego gada nie było ze mną tak źle.

Zanim jednak rzuciłem kamyczkiem w jej okno,uszczypnąłem się w przedramię,na wszelki wypadek.

Wziąłem do ręki mały kamień i ostrożnie rzuciłem go w stronę balkonu Lary.

Kamień walną w okno robiąc przy tym mały chałas,ale nic oprócz tego się nie stało

-...Lara?...Lara?!...-nawoływałem imienniczkę,ale nadal nikt mi nie odpowiadał

Zaniepokojony wspiąłem się po drabine do balkonu i wszedłem do jej pokoju.

-Lara,jesteś tu?-spytałem cicho rozglądając się dookoła

Podszedłem do jej łóżka.W nim leżała moja księżniczka pogrążona w śnie.Wyglądała tak niewinnie kiedy leżała wtulona w jednego ze swoich kotów.

Nie miałem ochoty jej budzić.Ten moment był zbyt piękny.

Złapałem za końcówki jej kołdry i narzuciłem ją na dziewczynę.Na szczęście,ani ona,ani kot się nie obudzili.

-Dobranoc księżniczko<3-powiedziałem całując ją w czoło

Na moje nieszczęście kot Lary się obudził i zaczął na mnie syczeć

-RZUĆ BROŃ!!!-krzyknęła z nienacka dziewczyna wyjmując spod poduszki pistolet wycelowany w moją twarz

-TO JA!!!-wrzasnąłem na całe gardło

-Raph?-zdziwiła się czarnowłosa-Co ty tu robisz,wiesz która jest godzina?!

-Z chęcią ci wyjaśnię jak tylko zabierzesz lufę z mojej twarzy-rzekłem spięty

Nastolatka odłożyła swoją broń na stoliczek nocny,a kot powędrował do innego pokoju

-Co ty wyprawiasz?! Już myślałam że jesteś jednym z wojowników klanu stopy!-mówiła do mnie podniesionym głosem-Czy ty chcesz żebym tu na zawał zeszła?! Omało bym cię nie zabiła!

-Nie zrobiłabyś tego-uśmiechnąłem się do niej zalotnie

-Nie ciesz się tak Raph,nadal mam broń i jestem nieźle wkurzona!-zagroziła mi z surpwum spojrzeniem

-No dobrze,już dobrze aniołku<3...przepraszam-pogłaskałem ją lekko po głowie-Już lepiej?

-Będzie jak powiesz mi co się stało!

-A musiało się coś stać?

-No właśnie nie wiem i się ciebie pytam!

-Chciałem cię tylko zobaczyć,to przestępstwo?

-To byłoby nawet urocze gdyby nie fakt że budzisz mnie TYLKO PO TO,W ŚRODKU NOCY!!!-krzyknęła na całe gardło

-Ostatnio jak u ciebie byłem rozmawialiśmy ze sobą całą noc i jakoś nie narzekałaś-przypomniałem

-Bo była sobota,a dzisiaj wtorek!-wyjaśniła-Jutro mam szkołe!

-Eeee...przykro mi...-dodałem zawstydzony

-Spoko,wybaczam ci,w końcu jesteśmy kumplami-uśmiechnęła się do mnie ciepło

-Tiaa...-mruknąłem 

-To powiesz mi dlaczego tu przyszedłeś?

-Może innym razem-zaproponowałem-Teraz śpij

Miałem już wyjść przez jej balkon,kiedy niespodziewanie Lara złapała mnie za ręke

-O nie,nie,nie,obudziłeś mnie w samym środku nocy z powodu o którym nic niewiem,a teraz chcesz tak po prostu sobie iść?-rzuciła-Nie ma mowy,masz mi wszystko wyśpiewać w tej chwili!

Przez cały czas gapiłem się jej prosto w oczy,nawet nie zauważyłem że cały czas stoimy na balkonie

-E-eee...ładną mamy noc...-wyjąkałem-T-ten księżyc w pełni...i wogle

-Raph...znam cię,prosze,powiedz mi co cię trapi-rzekła łagodnie opierając łokcie o barierki balkonu.Po krótkiej chwili zrobiłem to samo.

-Ale wszystko jest w porządku,nic mnie nie trapi,coś musiało ci się przywidzieć!

-Raph,dobrze wesz że nie potrafisz kłamać-oznajmiła-Widzę że coś jest nie tak

-To nic takiego-zapewniałem

-"Nic takiego"?-zdziwiła się czarnowłosa-I dlatego do mnie wbijasz w środku nocy?!

-TAK,ZROZUMIAŁEM ŻE NIE POWINIENEM CIĘ BUDZIĆ!!!...-krzyknąłem

Zobaczyłem jak Lara patrzy na mnie z przerażeniem swoimi wielkimi oczami.Zrobiło mi się strasznie głupio

-...J-ja przepraszam...nie chciał na ciebie krzyczeć-powiedziałem ze zwieszoną głową

-Nic się nie stało,to moja wina,nie powinna była cię denerwować-odparła kładąc swoją dłoń na mojej

-Miałaś prawo być wściekła,w końcu obudziłem cię w środku nocy-zaśmialiśmy się cicho

-Jak nie chcesz mi powiedzieć to okej,powiesz mi kiedy indziej,a teraz,jeśli pozwolisz idę spać-oznajmiła wchodząc do środka

-Czekaj!-w ostatniej chwili złapałem ją za ręke-Zmieni...

-Zmieniłeś znanie?-dokończyła za mnie

-T-tak-odpowiedziałem-Otóż...poznałem dziewczynę!

-I...?-posłała mi pytające spojrzenie,jakby poznawanie innych ludzi w moim przypadku było takie proste

-Jest piękna,mądra,zabawna i na dodatek waleczna...i ma takie wspaniałe,gorące ciało-mówiłem-Jest po prostu chodzącym ideałem!

-Niech zgadnę...zakochałeś się?-spytała

-I to po uszy!

-Ty ich nawet nie masz-zachichotała pod nosem

-Racja-odparłem drapiąc się po karku-Ale i tak kocham ją całym sercem.Jest najwspanialszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.Mówie ci.Jest wspaniałą wojowniczka,artystką i towarzyszką,a kiedy się uśmiecha...wygląda jak anioł!

Kiedy opowiadałem,Lara zaczęła ukradkiem ziewać i zamykać oczy

-Halo,nie śpij,jeszcze nie skończyłem!-pomachałem ręką przed jej twarzą

-Co?!-momentalnie się ożywiła-Sorki,ta miłość,romanse i inne takie bzdury mnie po prostu nudzą

-Wytrzymaj jeszcze chwilę,obiecuje że nie pożałujesz

-Ja już żałuje!-rzekła

Nie zwarzając na jej niechęć gadałem dalej

-Znamy się od prawie dwóch miesięcy,a czuje jajbyśmy się znali od dziecka-mówiłem-Jeszcze z nikim mi się tak dobrze nie rozmawiało,jak z nią.Ona mnie rozumie jak nikt inny,czasami wystarczy nam tylko jedno spojrzenia i już znamy wszystkie nasze myśli...jest tylko jeden problem-ściszyłem na chwile głos

-Jaki?-spytała Lara

-Ona widzi we mnie tylko przyjaciela,bo do tej pory nie powiedziałem jej co do niej czuje

-To czemu tu jeszcze stoisz?! Ruszaj do niej i powiedz to samo co mi przed chwilą!

-Właśnie jej to powiedziałem-oznajmiłem

-A,to fajnie,życze wam wszystkiego dobrego na nowej drodze życia,a tera idę spać!-rzekła kierując się do swojego pokoju

-Czekaj,ty nie rozumiesz!-chwyciłem ją za ręke i przybliżyłem do siebie-Tą dziewczyną...jesteś ty

-Że co?!-zdziwiła się dziewczyna

-Lara,kocham cię i to od dawna.Śnie o tobie każdej nocy i myśle każdego dnia

-A-ale sam mówiłeś że ludzie i mutanci nie powinni być razem...że to się nie może udać-powiedziała dygocącym głosem opierając się o barierkę

-Tak sądziłem do czasu aż zrozumiałem co do ciebie czuje,teraz wiem że się myliłem i chce to naprawić-wyjaśniłem-Lara,ja cię naprawdę kocham,jak nikogo innego i chcę cię spytać czy ty też kochasz mnie?

Widziałem jak jej ręce i kolana się chwieją,a twarz robi się czerwono-blada

-...R-Raph...powinieneś już iść...robi się naprawde późno-wyjąkała odwracając się do mnie plecami

-Ale najpierw mi odpowiedz!-przeskoczyłem przez barierkę i stanąłem między nią,a Larą

-Raph,uwarzaj,jeszcze spadniesz!-zaniepokoiła się czarnowłosa

-Boisz się o mnie?-spytałem flirciarsko

-Przestań zadawać mi takie głupie pytania tylko zejdź z tego balkonu!-zarządała

-Najpierw musze się dowiedzieć prawdy!-złapałem ją spowrotem za ręke,jednak tym razem ona się od niej odsunęła-Lara,zrozum,ja naprawdę cię kocham

-ALE JA CIEBIE NIE!!!-wykrzyknęła ze szklanymi oczami

Poczułem jak w mojej piersi coś mnie skręca.Ból był bardzo piekący i głęboki,jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi i przekroił je na pół.

(Teraz wiecie dlaczego to narysowałam tak dawno:(

-To dlatego że jestem mutantem, oto chodzi?!-dopytywałem rozgoryczony

-Nie!-odparła

-To o co?!

-Tu nie chodzi o ciebie tylko o mnie-mówiła spokojnym głosem i szklanymi oczami

-No tak,jasne,bo przecierz zawsze chodzi tylko o ciebie!-parsknąłem oziemble

Te słowa mocno dotknęły Larote.Odwróciła się do mnie ze złością w oczach

-Tak bardzo chcesz poznać prawdę?! OKEJ!!!-zaczęła krzyczeć-JESTEM LESBIJKĄ!!!

Jej słowa uderzyły mnie jak rozpędzony pociąg jadący 100 na godzine

-C-co?!-nie wierzyłem w co właśnie usłyszałem

-JESTEM HOMO,LUBIE KOBIETY,ZADOWOLONY?!?!-wrzasnęła na całe gardło

-...N-nie,t-to musi być jakiś zły sen...to się nie dzieje!-mówiłem

Lara widząc mnie w takim stanie przestała krzyczeć i lekko otarła ręką mój policzek

-Raph...tak mi przykro,nie chciałam aby do tego doszło-powiedziała czule

-Do czego? Że się w tobie zakochałem?! O to ci chodzi,prawda?!-warknąłem

-...Tak-odparła niechętnie spuszczając głowe w dół

-Lara...ja nie rozumiem...dawałaś mi znaki

-Mówiłam ci wiele razy że jesteś tylko moim przyjacielem i nikim więcej-mówiła spokojnie

-Ale ja cię nadal kocham-oznajmiłem

-Prosze,wróć do domu,zapomnij o mnie,żyj swoim życiem tak jakby mnie wogle w nim nie było-powiedziała z zapłakanymi oczami mimo iż żadna z łez nie dotknęła jej policzka

-Jesteś częścią mojego życia,ja nie moge...-nie dokończyłem

-Jeśli mnie kochasz daj mi odejść!-wykrzyknęła płacząc

-Nie,niepozwolę na to!-złapałem ją za ramiona

-Zostaw mnie,nie jesteś moim ojcem!-zaczęła się szarpać i gorzko płakać

-Owszem,jestem dla ciebie kimś więcej i dobrze o tym wiesz-powiedziałem

-O czym ty mówisz?!-zdziwiła się dziewczyna

-Popatrz mi prosto w oczy i powiedz że mnie nie kochasz!-zarządałem z poważną miną

-...N-nie kocham cię-wyszeptała przełykając słone łzy,które leciały jej nurtem po policzkach

-Nie wierzę ci!-dodałem

-To uwierz!-wykrzyknęła-Zrozum,ja nie pokocham,ani ciebie,ani żadnego innego faceta!

-Ale dlaczego?-dopytywałem

-Bo jestem homo,nieznosze mężczyzn i to od dzieciństwa!-odpowiedziała-Od najmłodszych lat,dostawałam od mężczyz to co najgorsze,tak właśnie zaczełam kochać kobiety...tego już nie zmienię Raphaelu

-Ale ja nie jestem taki jak inni,nie skrzywdzę cię,nawet nie spróbuję-zapewniałem ją

-Udowodnij to i odejdź!

-Nie moge,za bardzo cię kocham

-RAPH,zrozum,my nigdy nie będziemy razem!...ty nie zasługujesz na kogoś takiego jak ja...zasługujesz na lepszą!

-Nie chce żadnej innej,chce ciebie!-oznajmiłem

-...R-Raph...ja tak nie moge...nie potrafie kochać...-wykrztusiła ostatkiem sił

-Ciiii...ja cię nauczę-szepnąłem jej do ucha przybliżając się w kierunku jej ust

Kiedy nasze usta miały się złączyć,Lara gwałtownie odepchnęła mnie od siebie

-NIE!!!-wrzasnęła

Jej odepchnięcie było tak silne że poręcz tego nie wytrzymała

Spadłem z czwartego piętra
                                                      ~CDN~

Mam nadzieję że jeszcze żyjecie po tym rozdziale

Przepraszam za wszystkie utracone nadzieje i marzenia z shipem Laraph😞

Następny rozdział postaram się napisać jeszcze w tym tygodniu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro