Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~26~

>It's a prank bro😄😄😄

Taki mały psikus odemnie.Kto się tego  nie spodziewał niech napisze w komentarzach

A teraz rozdział:

Larota

„Czy to prawda córko?"-te słowa powtarzały się w mojej głowie jak echo,a ja nie wierzę jak na nie odpowiedzieć

Wiadomość od Raphaela totalnie mnie zatkała,już nawet nie wiedziałam czy on mówi prawdę czy chce mnie tylko ratować.W jego oczach nie widziałam kłamstwa,ani zawahania.Tak jakby on naprawdę mówił o swojej miłości.

Popatrzyłam jeszcze raz na wszystkich,gdy nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami,a mój oddech się zatrzymał i zakręciło mi się w głowie,a następnie zemdlałam

Raphael

W ostatniej chwili złapałem Larę w swoje ręce

Nie chciałem wywołać u niej zawału,czy ataku serca.Chciałem aby była tylko bezpieczna,już mi wystarczyła ta żywą podróbka„Kena"o imieniu„Derek".Jak ja bym mu chciał teraz przyłożyć!

-Trzeba ją zabrać do lekarza-oznajmił Donni

-Ale tu nie ma lekarzy!-odkrzykną lider

-Znam osobę,która może jej pomóc!...za mną-rzekł rudowłosy prowadząc mnie i resztę do pałacu.Wyglądał od strasznie staro i nieprzyjemnie,ale w środku było owiele majestatyczniej.

-LOKI?!!!-zawołał rudowłosy waląc otwartą dłonią w drżące drzwi

-Co się stało bracie?-z pokoju wyszedł szczupły facet z zielonymi oczami,mniej więcej w wieku Thora.Miał niesforne włosy w odcieniach czerwieni,żółtego i brązu.Byłby nawet przystojny gdyby nie pobliźniona twarz i usta pokaleczone dziurami,jak po szwach

-Przyszliśmy po pomocą-powiedział odsuną się,aby zielonooki mógł obejrzeć Larę

-Jej,czy jemu?-zaśmiał się złośliwie chłopak

-OCZYWIŚCIE ŻE JEJ!!!-wrzasną na niego Odyn

-A czemu miałbym to zrobić?-spytał dziwak podnosząc jedną brew

-Bo jestem twoim ojcem,a to jest twoja zaginiona siostra?-mówił poważnym tonem Odyn

-Freja?-zdziwił się Loki podchodząc bliżej czarnowłosej-T-to niemożliwe...po tylu latach?

-A jednak!-dodał Thor-Jeśli ci na niej dalej zależy,masz jej pomóc...w tej chwili!

-Zrobie wszystko co w mojej mocy aby ją uratować-powiedział skruszonym głosem

-Mam taką nadzieję-westchnołem

Loki rozłożył swoje ręce oczekując że podam mu Larotę.

„NO CHYBA ŚNISZ PALANCIE!!!"-pomyślałem

-Raph nie wygłupiaj się!-wyszeptał Leo

Po krótkim namyśle podałem mu dziewczynę na ręce.Przeniusł ją do swojego pokoju i położył na drewnianym stole w samym centrum.

-Wy musicie zostać na zewnątrz-rozkazał uzdrowiciel wypychając nas rękami

-Nie ma mowy,ja nigdzie się nie ruszam!-tupnołem nogą energicznie

-Niestety będziesz musiał-chłopak nadal nie przestawał nas wypychać

-Jestem jej narzeczonym,to mój obowiązek być przy nie!

-To prawda?!-spytał z niedowierzaniem na co siwobrody pokiwał delikatnie głową-Od dziecka była inna,ale teraz to przeszłaś samą siebie-

-Przestań gadać tylko bież się do roboty!-krzyknąłem wkurzony

-Dobra,dobra...-odparł-Reszta wyjść,w tej chwili!

Wszyscy oprucz mnie i Lekkiego wyszli za drzwi.Kiedy to zrobili,mężczyzna wyją z szafki jakieś buteleczki wypełnione różnokolorową mazią

-I co z nią doktorku?-spytałem łapiąc nieprzytomną Larotę za ręke

-Nazywam się Loki,nie „doktorek"-odpowiedział z powagą-...Zaraz się dowiem-Przyłożył ostrożnie rękę do jej czoła-Nie jest tak źle

-Jak to „nie jest tak źle"?-aż się zagotowałem jak on to powiedział-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?!

-To znaczy że przeżyje!-chciałem mu odpowiedzieć,ale się powstrzymałem.Leo ma racje,muszę przestać się wygłupiać i zacząć zachowywać się jak prawdziwy mężczyzna

Loki otworzył jeden z pojemniczków i wziąć do ręki maziowatą substancję przypominającą majonez,którą rozsmarował czoło i nos Lary.

Maź odrazu się wchłonęła.Nawet nie chce wiedzieć jak to działa,bo pewnie i tak bym tego nie ogarną.

-Teraz powinno być lepiej-oświadczył wybliznowany

-Masz stu procentową pewność?-posłałem mu groźne spojrzenie

-A dziewięćdziesiątych procęt cię zadowoli?

-Jeśli coś się jej stanie,to przysięgam że zabije cię własnymi rękami

-Haha!...gdyby to było takie proste-zaśmiał się faceta przynajmniej już wiem dlaczego jej się spodobałeś!

-Niby dlaczego?

-Macie takie same charaktery-wyjaśnił "żartobniś"-Teraz powinna odpocząć

-Dzięki dziwaku-powiedziałem złośliwie biorąc Larę na ręce

-Prosze,nazywają mnie po imieniu-mówił spokojnie-Wystarczy „Loki"...będę wdzięczny

-Niech ci będzie...Loki

-Znacznie lepiej Raphaelu

-Zaraz...skąd znasz moje imię?-aż wybauszyłem oczy-N-nie przypominam sobie abym ci je podawał

-Nie musiałeś tego robić,mam swoje sposoby-odpowiedział tajemniczo gładząc się po swoich bliznach

Nie zwarzając na swoją ciekawość wyszedłem z pokoju

-I jak było?-jako pierwszy podleciał do mnie Mikey z tym głupim pytaniem

-Loki mówił że wydobrzeje-oznajmiłem

-Przynajmniej raz się na coś przydał,darmozjad jeden-warkną Thor

-Przestań tak o nim mówić,to twój brat-burkną na niego Odyn-A teraz uratował życie twojej siostrę,chyba należy mu się jakaś wdzięczność? 

-Gdyby nią nie była,najpewniej pozwolił by jej umrzeć bez żadnych wyrzutów sumienia-rzekł rudzielec

-E-echem!...-przerwałem im te"fascynujące"spory rozdzinne-Twój„wspaniałomyślny"braciszek powiedział że La...Freja!...powinna odpocząć-poprawiłem się w ostatnim momencie

-STRAŻ!!!-wrzasną brodaty

-Tak panie?!-zjawiły się trzy uzbrojone kobiety.Dokładnie te same które nas prowadziły na szubienice 

-Zaprowadźcie naszych gości i moją córkę do swych komnat-rozkazał mężczyzna-I dajcie im jakieś odzienia,najbardziej tej rudowłosej niewieście

-Hej!-krzyknęła poirytowana April

-Sądze że ubrania będą dla nas zbędne-zasugerował Donni

-A więc tylko dla niewiasty!

-Tak panie!-odpowiedziały chórkiem wojowniczki 

-I macie ich traktować z szacunkiem!-dodał ma koniec Odyn

-Podążajcie za mną-powiedziała najwyższa z nich

-Gada jak GPS-wyszeptał Mikey

-Spytaj się jeszcze czy ma tak na imię-odparłem z sarkazmem

-Ej,śliczna,masz na imię GPS?-palną najmniejszy.Najchętniej bym gi trzepnął,albo strzelił facepalma,ale niestety miałem zajęte ręce

-Nie,moje imię brzmi Tala-przedstawiła się najwyższa z fioletową peleryną

-Co za oryginalne imie?-przyznał wesołek-A twoje kolerzanki? 

-Amilia-powiedziała najniższa z wystającymi spod chełmy lokami

-Venea Milej-rzekła niebieskooka Walkiria z niebieską peleryną

-Czy my się już wcześniej nie spotkałyśmy?-spytała April,dokładnie przyglądając się dziewczynom-Wyglądacie jakoś...znajomo

-Nie sądze-walneła Tala

-Tu będą spać potwory-Milei otworzyła drzwi w których wnętrzy znajdowały się drewniane łóżka,po jednym dla każdego z nas

-Ile razy mamy to powtarzać?...MY NIE JESTEŚMY POTWORAMI!!!-krzykną lider

-Wybaczcie mi,ale nie znam nazwy waszego gatunku-niebieskooka lekko uklękneła przed Leo

-My jesteśmy mut...-już chciał to powiedzieć,ale przerwał mu Donatello

-Ogrami z krainy zwanej Midgard-wyjaśnił machonookk

-Doprawdy?...moje poprzednie wcielenie pochodzi z Midgardu-oznajmiła uśmiechnięta Amilia

-Że co?!-zdziwił się Majkelangelo

-Teraz wasz pokój-wtrąciła się Venea i zaprowadziła mnie i Lare do wielkiej sypialni z baldachimowym łóżkiem w jasnych kolorach

-Łoł,ale wypasiona sypialnia!-skomentował z zachwytem piegusek

-Król kazał wam przekazać że po przebudzonych księżniczki odbędzie się zjazd kandydatów-powiedziała najwyższa

-Ale chyba my tą władze sobie wyjaśniliśmy?...to ja jestem jej narzeczonym,więc odeślijcie tych wszystkich„kandydatów"spowrotem do ich "pałacyków"-odłożyłem ostrożnie Lare na łóżko

-Rozkaz króla-dodała Amilia zamykając drzwi

-A-ale tu jest tylko jedno łóżko-oznajmiłem drżącym głosem 

-No wiesz Raph,tak śpią narzeczeni-odezwał się Donni

-Uuu...zapowiada się ciekawa noc-rozmarzył się Mikey

-Najwyraźniej będę musiał spać na podłodze

-Albo obok Lary-zasugerował najmłodszy 

-Przymknij się Mikey!-trzasnołem go w ten pusty łep-Jak tylko wróci Renet,odrazu wracamy!

-No czy ja wiem,chciałbym być świadkiem na waszym ślubie-rzekł z uśmiechem

-W życiu bym cię nie dał na świadka,nawet w normalnych warunkach! 

-No weź!-jęczał wesołek

-Nigdy!-odparłem

-Ktoś przecież musi-wyjąkał niebieskooki

-Musi to w Rusi-zacytowałem

-Skąd się tego nauczyłeś?-spytał lider

-Lara mnie nauczyła-wyjaśniłem-U niej w kraju tak się mówi

-Teraz to bardziej Freja-poprawił mnie machonooki

-Widzieliście może któregoś z tych kandydatów na męża dla Lary?-przerwała April

-Ja nie!-odparł Donni

-Ani ja!-włączył się Mikey

-Ja też nie!-dodał Leonardo

-Jak tylko któregoś z nich spotkam to zabije na miejscu-zacisnołem pięści ze złości

-Opanuj się narwańcu!-kazał mu Donatello

-Właśnie Raph,znając życie to pewnie jakieś napakowane osiłki z super mocami-mówił przywódca-Jak ty chciałbyś z nimi walczyć?

-Normalnie,a jak! 

-Ty chyba na głowie upadłeś?-powiedział Leo-STARY,TO SĄ BOGOWIE,Z NIMI NIE MA ŻARTÓW!!! 

-Bóg jest tylko jeden i dam głowę że ubiera się inaczej-odezwała się Larota

-Lara,obudziłaś się-podbiegłem do niej koło łóżka 

-Powiedzcie,długo tak spałam?-spytała przecierając oczy

-Jakąś wieczność!-odpowiedział Mikey

-A w skrócie?

-Piętnaście minut-rzekł Donni

-Ciś mnie ominęło?-dodała Lara

-Nic ciekawego,tylko spotkanie z twoim drugim bratem,poznanie twojego nowego imienia i oficjalne zaręczyny z Raphem!-wyjaśnił jej sprintersko wesołek

-T-ty na serio to zrobiłeś?-zdziwiła się Lara odwaracając wzrok w moją stronę

-Czego się nie robi dla towarzyszy?-wzdrygnołem ramionami

-TY IDIOTO,JAK MOGŁEŚ?!!!-wydarła się na mnie czarnowłosa-JEŚLI RENET NIE PRZYBĘDZIE NA CZAS TO MOŻEMY SIĘ NAPRAWDE CHAJTNĄĆ!!!

-Wolisz wyjść za jednego z tych idiotów?!

-A ty wogle ich widziałeś?!

-Nie!...-odparłem

-To skąd możesz wiedzieć jacy oni są?

-Po prostu wiem

-Wy faceci to jednak jesteście nienormalni-westchnęła nastolatka

-Popieram-przyłączyła się rudowłosa 

-Wasza wysokość,twój ojciec i matka przyszli cię zobaczyć-oznajmiła Milej

-Matka?-w oczach Laroty pojawił się błysj nadzieji,a jednocześnie rozpaczy

Do komnaty wpadła piękna kobieta z czarnymi włosami do pleców i niebieskimi oczami.Miała na głowie metalową tiarę podobną do tej co nosiła Lars,ale przyozdobioną drobnymi rzeczami 

-Córeczko!-kobieta odrazu rzuciła się do uścisku na swoją"córkę"-Tyle lat przepadło

-Jak to dobrze że się przebudziłaś moje drogie dziecko-do pokoju wszedł także Odyn wraz ze swoimi synami,którzy wygląsali jakby mieli się zaraz pozabijać

-Ja też się cieszę ojcze-dodała ze sztucznym uśmiechem,odwzajemniając uścisk kobiety

-Jak się czujesz?-spytała z przejęciem czarnowłosa

-Wspaniale,mogę jeż spokojnie chodzić-chciała już wstać lecz przeszkodziła jej królowa

-Nie musisz-powiedziała niebieskooka-Chcę cię jeszcze zapoznać z kandydatami

-Ale przecież Raphael jest moim narzeczonym-Freja złapała mnie za ręke patrząc się na mnie z uśmiechem

W tym czasie jej"matka"skanowała mnie od góry do dołu lodowatym spojrzeniem

-Przebyli taki kawał drogi aby walczyć o twą rękę,nie wypada ich nawet nie przywitać-rzekła.Coś czuje że się z nią nie zaprzyjaźnie

-A ilu ich jest?-spytała Lara

-Nie dużo,tylko siedmioro-oznajmiła kobieta

-To naprawdę nie dużo-skomentowałem z sztucznym uśmiechem 

-Walkirio,wpuść pierwszego kandydata!-rozkazał jej ródowłosy

                                                                                        ♥♥♥♥♥

I kończymy!

Mam nadzieje że rozdzial się spodobał,bo jeśli tak to zostawcie komentarze i gwiazdeczki🌟🌟🌟

Będzie mi miło😊

A ty mczasem do nexta🙋


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro