Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~20~

Raphael wrócił do kryjówki późnym wieczorem,ale nawet tego nie odczówał.Po głowie chodziły mu tylko myśli związane z Larą.

-O,nareszcie jesteś-zaóważył Leo na co nie zareagował-Halo,jest tam ktoś?!-mówił żółw ale jego brat wcale go nie słyszał-Ziemia do Rapha, odbiór,CZY KTOŚ MNIE SŁYSZY?!!!

-LEO?!-przeraził się buntownik-Przestań tak krzyczeć,wszystko dobrze słyszę!

-Mam do tego wątpliwości-rzekł niebieskooki

-To że cię słyszę nie oznacza że mam ci odpowiadać-warkną Raphael

-O czasie to jak widzę zapomniałeś?

-A co jeśli ci powiem że czas zapomniał o mnie?

-Ciekawe jak się będziesz tłumaczyć przed Splinterem

-To już nie twoja sprawa!

-Było przynajmniej warto?

-A żebyś wiedział że tak

-EJ,Doni,Raph wrócił!-odezwał się Majkelangelo

-O nie,znowu się zacznie-westchną zielonooki

-No proszę,twoja twarz nabrała kolorów-powiedział zaintrygowany Majki z bananem na twarzy.Raphael dotkną swojej twarzy i zorientował się że ma na sobie farbę którą wylał u Laroty-Nie musisz nam nic mówić,masz wszystko wymalowane na twarzy...dosłownie!

-ZAMKNIJ SIĘ!-krzykną wkurzony mutant

-Brakuje tu tylko śladów po szmince Larotyyy-wtrącił się Donatello

-Ale ona się nie maluje-odparł Raph

-Serio?-zdziwił się machonooki-Wygląda jakby nosiła

-Ma po prostu naturalnie,czerwone usta i nie potrzebuje żadnych kosmetyków do poprawienia urody-oznajmił zielonooki

-A co?...sprawdzałeś?-spytał z przymrużonymi oczami Leonardo

-To widać...jak się stoi...blisko twarzy...no wiecie-jąkał się buntownik

-Było buzi,buzi?-wygłupial się najmniejszy układając usta w dziubek

-Fujj...oczywiście że NIE!

-Szkoda,bylibyście ładną parą-zasugerował mózgowiec

-Z wyjątkiem Rapha-wymamrotał pod nosem Leo

-Hej!-usłyszał to Raphael-My nie jesteśmy żadną parą i nigdy nią nie będziemy!

-Ktoś tu się zakooochaaałłł-Majki nie zwracał uwagi na słowa brata

-Powtarzasz to w kółko od ponad dwóch tygodni,a ja ci ciągle muszę mówić że to nieprawda-zaprzeczał buntownik zakrywając swoją twarz

-Prawda,prawda i ty o tym dobrze wiesz-powiedział lider

-Nie,ja ide!-oznajmił żółw-Nie wytrzymam z wami ani sekundy dłużej!

-Raphaelu!-rozległ się podniesiony głos mistrza-Nie zapomniałeś o czymś?

-Eeee...Sensei...-cała radość w jednej chwili uleciała z mutanta

-No to po nim-wyszeptał piegusek

-Zdajesz sobie sprawe która jest godzina?

-Coś...koło...północy?

-Jest pierwsza rano-oznajmił z powagą szczur-Miałeś odbywać swoją kare,a tymczasem wymykasz się w środku nocy i bez mojej zgody wyszedłeś na powierzchnię!

-Tak,wiem sensei-rzekł skruszony Raphael

-Masz coś na swoją obronę?

-Nie,sensei

-To może podasz mi powód dla którego złamałeś mój zakaz?!

-Bo...ten...eee...byłem u Lary...oddać jej pamiętnik...i czas...zapomniałem...-próbował wyjaśnić

-Byłeś u Laroty?-zdziwił się Hamato Yoshi

-Emm...no Tak-odpowiedział z rumieńcami które zasłaniała zaschnięta farba

-Hmm...-mistrzu podrapał się po swojej brodzie patrząc na swojego syna z zainteresowaniem-Uważasz że było warto?

-No...emm...tak-wyjąkał zielonooki

-A z kąd się wzięły plamy farby na twojej twarzy?

-To długa i szalona historia-podrapał się po karku z zawstydzeniem-Na pewno by mi Sensei nie uwieżył

-Hmm...a więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko...-nastała dramatyczna cisza.Wszyscy patrzyli tylko na usta mistrz które zaraz miały przekazać dalsze losy Raphaela-Odwołać twój szlaban!

-Nie,sensei,dlacz!...eee...słucham?-zdziwił się Raph

-Co?-powiedzieli równocześnie pozostali bracia z wywalonymi oczami

-Łoł,tego się nie spodziewałem-rzekł skołowany Doni

-Ahh..pamiętam jak ja byłem młody-wspominał szczur-Ja też często łamałem zakazy ojca aby spotkać się z ukochaną

-Z-z ukochaną?-przeraził się Raph.Domyślil się co mistrz ma na myśli

-Tak Raphaelu,bo tylko dla ukochanej osoby można robić głupoty-odpowiedział łagodnie

-Tylko Sensei mnie źle zrozumiał,mnie i Lare nie łączy nic więcej niż przyjaźń-wyjaśnił mutant

-Oh,doprawdy?-popatrzył na zielonookiego przenikliwym spojrzeniem

-Nie wież mu Mistrzu!-wtrącił się Majkelangelo-On łże jak pies!

-To nieprawda!-odparł buntownik

-Z tym się zgodze-dodał najmniejszy z uśmiechem na ustach

-Nie to...tylko...to z Larą...a z resztą...nieważne!

-Miło wszystko życzę wam jak najlepiej-rzekł Hamato Yoshi

-Dziękuje Mistrzu-odpowiedział zielonooki-Myślałem że będziesz wściekły

-Bo jestem...i dlatego zamiast szlabanu wyczyścisz całą kryjówkę na błysk razem z kiblami-oznajmił szczur

-Eeee..to ja już wolę szlaban

                                                                                       ♥♥♥♥♥♥

I tym brudnym,jak kible w kanałach akcentem kończymy kolejny rozdział

Mam nadzieję że się podobał

Jeśli tak,koniecznie zostawcie gwiazdkę i komentarze 🌟🌟🌟

Będę wdzięczna😊

I sorki że taki krótki,następny będzie owiele dłuższy👌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro