~29~
Raphael
Minęły chyba dwie godziny odkąd się położyłem,a nadal nie mogłem zasnąć!
To było strasznie flustrujące uczucie kiedy jesteś padnięty,a tymczasem twój mózg ma wobec ciebie inne plany.
Ciągłe leżenie na tym samym boku zaczeło mi naprawde doskwierać.Ostroźnie przewróciłem się na drógi bok tak aby nie obudzić Laroty.
Kiedy się przewaliłem końcówki włosów Lary lekko ocierały mi się o twarz.Było to dość przyjemne uczucie.Jej włosy były nadzwyczaj delikatne i puszyste w dotyku,a na dodatek pachniały świeżą farbą,pizzerinkami i wanilią.
Zauważyłem jak jej ręka odrobinkę się porusza
-Śpisz?-spytałem szeptem
-Nie-odparła cicho odwracając się w moją stronę-Nie moge spać
-To tak samo jak ja-rzekłem
-Niechce ci się spać?-zdziwiła się Lara
-Tylko odrobinke-uśmiechnołem się do niej delikatnie
-Śpij dalej,mną się nie przejmuj-powiedziała z przymrużonymi oczami
-Nie zasne puki ty nie zaśniesz-oznajmiłem
-Aleś ty jesteś czasami upierdliwy-skomentowała półżartobliwie
-Taki już jestem-westchnołem
-Cały ty-dodała
Zapadła niezręczna cisza
-...Chcesz coś porobić?-spyrałam lekko znudzony
-Tylko żadnych zboczonych pomysłów,bo reszte nocy śpisz na podłodze-zagroziła z powagą
-Chodziło mi o rozmowe-wyjaśniłem
-Twoje szczęście
-A co ty sobie myślałaś? Że jestem jak ten blondwłosy erotoman,którego imienia nie zamierzam wymieniać?
-Chodzi ci o Der...-nie dokończyła
-Błagam nie rozmawiajmy o nim!-jęknołem-Porozmawiajmy o czmś p-przyjemniekszym
-Jak...?-popatrzyła się na mnie pytającym wzrokiem
-...Sam nie wiem-odpowiedziałem-Byle nie o tym kretynie,bo jeszcze będe miał koszmary
Znowu nastała cisza
-Może chcesz się mnie o coś spytać,albo coś powiedzieć?-odezwała się z nienacka
Zaczeło mi się robić gorąco,a język sam zaczął mi się plątać.
-JA?! POWIEDZIEĆ?! Nic,nic ci nie mam do powiedzenie,absolutnie nic ciekawego!...heh...-zaśmiałem się sztucznie
Nie mogłem jej wyznać prawdy...nie teraz...nie w takiej sytuacji
-Okejjj...to może będziemy sobie zadawać pytania i na nie odpowiedać na zmiane-zaproponowała podejrzliwie
-I wymyśliłaś to przed chwilą?
-Nie,kiedyś jak byłam mała,bawiłam się w to z bardzo ważnią dla mnie osobą-jej mina lekko posmutniała
-Kim ona jest?-spytałem
-Raczej była
-Co się z nią stało?
-Ej,teraz moja kolej!-przerwała mi radośnie
-Dajesz!
-Hmm...od czego masz tą rysę?-wskazała na róg mojej skorupy
-Tą?-dotknołem się w tym miejscu-Sensei mówił że zrobiłem ją sobie jak byłem jescze niemowlęciem...podobno już wtedy rwałem się do walki jak dziki-Lara lekko się zaśmiała,a na moich policzkach rozkwitły delikatne rumieńce
-I nie mówił ci od czego to masz?
-To było tak dawno że już nikt o tym nie pamięta-odparłem-Teraz ja!...Kim była ta"ważna dla ciebie osoba"?
-T-to była moja mama-spod ubrania wyciągnęła srebrny wisiorek w kształcie serca
Kiedy go otworzyła w środku zobaczyłem małe zdjęcie kobiety,lekko podobnej do Lary
-To ona?-spytałem dla pewności
-Tak-odpowiedziała ze smutkiem chowając wisiorek spowrotem pod ubranie
-Co się z nią stało?-dopytywałem
-Zginęła w wypadku samochodowym
-Przykro mi,nie chciałem cię urazić-powiedziałem skruszonym głosem
-Nic nie szkodzi-otarła oczy
-Musi być ci jej brak-mówiłe ze współczuciem
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo-rzekła-A przypadkiem to nie była moja kolej?
-Faktycznie-zaśmiałem się na rozluźnienie atmosfery
-No tooo...jakiego jesteś gatunku?
-Żółw
-A dokładniej?-pytała
-Oto powinnaś się spytać Donniego-odparłem radośnie-Moja kolej-rzuciłem-Opowiedz mi coś więcej o sobie,cokolwiek,jak się znalazłaś tak daleko od domu?
-To długa historia-powiedziała odwracając wzrok
-Mamy całą noc tylko dla siebie-rzekłem kierując jej głowę na miejsce aby popatrzyła mi się w oczy
-Czy ja wiem...jeszcze nikomu o tym nie mówiłam-oznajmiła-Uważałam że to bez sensu,przecież i tak nikogo to nie obchodzi
-Ale mnie owszem
-To bardzo miłe Raph,ale nie chciałabym cię zanudzić na śmierć
-Wielu próbowało mnie zabić,a jednak żyje-zażartowałem
-Jak chcesz-zaczeła-A więc, wszystko zaczeło się pare lat temu,kiedy chodziłam jeszcze do gimnazjum w moim kraju.Dziewczyny w moim wieku spędzały czas na portalach społecznościowych,albo ze swoimi partnerami,ale ja wolałam trenować,rysować i czytać książki przez co zostałam obiektem kpin-słuchałem jej z zainteresowaniem nie odlepiając wzroku z jej piwnych oczy-Nie mogłam tego wytrzymać,dlatego za radą mojej"koleżanki"znalazłam sobie chłopaka
-MIAŁAŚ CHŁOPAKA?!-krzyknołem zszokowany
-Nie do końca-spojrzała na mnie jak na wariata-Zapłaciłam mu aby go udawał
-I udało się?
-Tylko na chwilę,potem było coraz gorzej-mówiła-Zaczą pozwalać sobie na zbyt wiele
-To znaczy?...-nie za bardzo rozumiałem o co jej chodzi
-Chciał ze mną robić...sam wiesz co-po tych słowach wszystko stało się dla mnie jasne
-Ale nie zgodziłaś się na to...prawda?-spytałem z nadzieją w oczach
-Skąd!-odpowiedziała zgorszona-My się nawet nie całowaliśmy,a co dopiero robić takie rzeczy
-Uff...-odetchnąłem z ulgą
-Dziwnie się zachowujesz,wiesz?-znowu spojrzała na mnie jak na świra
-Nie,nic to po prostu szok.Tyle nowych rzeczy się o tobie dowiaduje-starałem się jej to wytłumaczyć w przekonujący sposób-A co było dalej?
-Nie był zadowolony z odpowiedzi,tacy faceci nie przyjmują słowa "nie"
-I co zrobił?
-Raz nawet próbował mnie zgwałcić!-oznajmiła Lara
-Ale ty mu ostro skopałaś tyłek
-Aż za mocno
-Jak to?-zdziwiłem się na jej słowa-On próbował cię zgwałcić,należały mu się pożądne bęcki
-T-tak,tylko że to pociągnęło za sobą coś strasznego-mówiła ze łzami w oczach
-Co?
-Śmierć mojej mamy
-Zaraz...czy mam rozumieć że on ją zabił?-Larota tylko pokiwała głową-A to bydle,cham,prostak i wszystko co najgosze!...NIECH SIĘ SMAŻY W PIEKLE!!!-wrzasnołem na całe gardło ze złości
-Nie tak głośno-uciszała mnie czarnowłosa-Wszyscy już śpią
-Przepraszam,ale jak tylko to usłyszałem to aż nie moge dać wiary ża tacy ludzie jeszcze istnieją-powiedziałem nieco ciszej-Jak wogle do tego doszo?
-Pewnego dnia mocno się pokłuciłam z moją mamą,nawet nie pamiętam o co wtedy poszło,tego wieczoru,jak co tydzień miała mnie podwieść na trening,ale ja nie pojechałam.Ona natomiast miała jeszcze jechać po zakupu-opowiadała-Przed wyjazdem krzyknęłam w złości"aby nie wracała"...i...i tak się stało-zaczeła goźko płakać-Policja mi powiedziała że wjechał w nią rozpędzony samochód należący do rodziny tego bydlaka!
-Znaleźli go?
-Tylko jego ciało
-Dobrze mu tak,niech teraz cierpi...
-Po śmierci mojej mamy,przeprowadziłam się do ojca...
-Masz ojca?!-zdziwiłem się
-Bardziej prawnego opiekuna niź ojca-wytłumaczyła-Poza wspólnym DNA nic nas ze sobą nie łączy
-I kiedy się z nim ostatnio widziałaś?
-Przed wyjazdem,zanim mnie wysłał do swojej siostry
-Aż tyle?
-Przez czternaście lat mojego życia widziałam go tylko jeden raz,teraz nie robi mi to żadnej różnicy
-I nikt się o ciebie nie troszczy,nie rozmawia...nie kocha?
-Przywykłam do samotności
-Nie jesteś już sama-chwyciłem jej ręke-Masz mnie
-Dzięki Raph,jesteś kochany-oboje się przybliżyliśmy i przytuliliśmy-Nie,czekaj!-odskoczyła odemnie jak poparzona
-Co jest?-aż się przestraszyłam
-T-to nie powinno się zdarzyć
-Co?
-T-ta sytuacja...uścisk...to wszystko!
-Myślałem że ci się to podoba
-Bo tak,ale musimy nad tym zapanować inaczej to może zabrnąć za daleko
-O czym ty wówisz?
-J-ja nie chce cię stracić-rzekła zaciskając pościej w rękach
-Wiem o tym,ale co to ma z tym wspólnego?
-B-bo ja...osobą...ginie...w-ważna...-usiłowała mi coś przekazać,ale jej angielski zacza jakby nawalać
-Spokojnie,powoli-starałem się ją uspokojić dotykając jej dłoni-Powiedz to jeszcze raz tylko spokojniej
-Ty nie rozumiesz-rzuciła-Każda osoba którą obdarzam...c-czymś więcej...na której mi po prostu zależy...ona odchodzi,nawet jeśli tego nie chce
-Chodzi ci o mił...-przerwała mi z nienacka
-TAK! O to mi chodzi,teraz za każdym razem kiedy tylko o tym słysze albo to wymawiam chce mi się podciąć żyły-podkuliła nogi chowając w nich swoją twarz
-Nie pozwole ci na to-pogładziłem ją delikatnie po głowie
-Przestań!-klepneła mnie w ręke-Jesteś dla mnie ważny,ale TYLKO jako przyjaciel,nikt więcej i chce żeby tak zostało!-krzyczała do mnie wściekle-Nie przeżyłabym gdyby komuś dobremu stała się krzywda...p-przezemnie
-Nie odejde,nie mam takiego zamiaru.Chcę być przy tobie-ostroźnie otarłem jej łzy ściekające po zaczerwienionych policzkach-Jesteś najbardziej fantastyczną dziewczyną jaką w życiu spotkałem.Nigdy wcześniej nie widziałem kogoś tak odważnego,silnegi i walecznego jak ty
-Zmieniłbyś o mnie zdanie gdybyś dowiedział się prawdy-mruknęła pod nosem
-Chce ją poznać,bezwzględu na to jaka ta prawda będzie,ja niezmienie o tobie zdania,słowo ninja-podniosłem dwa palce do góry
-Uwież mi nie chcesz-zasugeriwała
-To twoja decyzja,ja cię zmuszać nie będe-wzdrygnął ramionami kładąc się spowrotem na plecy tak jak Larota
-Hej,Raph?-odezwała się po chwili Lara
-He?
-Wiem że to troche za wcześnie na to...ale chciałabym życzyć ci powodzenia w jutrzejszej walce
-Dzięki Lara,to miło-na moich policzkach pojawiły się rumieńce
-O nie,to mnie jest miło-przybliżyła się opierając łokciami i pocałowała mnie w policzek
Omało mi krew nosem nie poszła kiedy dotknęła swoimi ustami mojego policzka
Gdybym tylko mógł,krzyczałbym na całe gardło jak opętany,ze szczęścia
-Dobranoc-dodała Lara kładąc się do snu
-D-dobranoc-to na pewno była dobra noc jak do tej pory
Mam nadzieję że kolejny pocałunek będzie już w usta😎
♥♥♥♥♥
Mam nadzieję że rozdział się podobał
Jeśli tak to zostawcie komentarz i gwiazdeczki🌟🌟🌟
Będzie mi miło😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro