Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~27~

Raphael

Walkiria otworzyła drzwi zza których wyszedł wysoki i przystojny chłopak o jasnej skórze,białych włosach i szpiczastych uszach.

-A oto książę Luk ze słonecznej Alfheimi,z elfickiego rodu-oznajmiła dziewczyna

Chłopak słodko się uśmiechną do Lary przyklęknąć na jedno kolano

-O pani,twą uroda jest w istocie tak promienna jakże jest w mojej słonecznej krainie„Alfheimie"-chłopak wziąć rękę Laroty i przymierzał się do jej pocałowania

-Jesteś naprawde bardzo miły,ale lepiej będzie jak uszanujesz moją przestrzeń prywatną-czarnowłosa wyrwała swoją dłoń,a drugą odepchnęła twarz młodzieńca

Z całych sił starałem się nie zaśmiać jak ten smark chciał ją poderwać

-Kolejnym kandydatem jest król Wanaheima,bóg Frejd z rodu Wanów!-do komnaty wszedł niewiarygodnie przystojny,w ten opalony,nieogolony,luzacki sposób facet o niebieskich oczach i jasnych włosach do połowy szyji.Promieniował pewnością siebie,zadowoleniem i spokojem

-Wasza wysokość-lekko dygną w stronę pary królewskiej,a potem odwrócił się w stronę Lary posyłając jej promienny uśmiech-Księżniczko,to prawdziwy zaszczyt cię spotkać-zza pleców wyją żółtą róże i wystawił ją Larocie,aby ją przyjęła

No nie,co kolejny to gorszy,jeszcze chwila,a nie wytrzymam i ich wszystkich stąd wywalę na zbity pysk.

-Dzięki,ale preferuje klasyczną czerwień-Lara wyjęła swój sztylet i przecięła nim róże

„Mine tego gościa zapamiętam do końca życia😂😂😂"

-...Trzecim kandydatem jest król świata olbrzymów zwanego„Jötunheimem"z rody olbrzymów górskich„Król Höd"-widać że dziewczyna walczyła z całych sił aby nie wybuchnąć że śmiechu,ale po krótkiej chwili wpuściła kolejnego gościa którym był elegancko ubranym,wysoki mężczyzna o czarnych włosach,żółtej skórze i zielonych oczach

-Witam wasze wysokości i księżniczkę-dygną przy nich i natychmiast wyszedł

Dziwny jakiś"-pomyślalem sobie

-Czwartym kandydatem jest książę Nidawellier,z rodu krasnoludów„książe Baldr"-do pokoju wszedł niski,gruby i czarnoskóry facet o gęstej brodzie w której już pewnie się coś zalęgło

-Wielkie darem jest być świadkiem tak wiekopomnej chwili połączenia zerwanych więzów rodzinnych najznamienitszej rodziny królewskiej...-tą komedie przerwała nieźle zniecierpliwiona Larota

-TE!..."poeta"...jak nie masz nic sęsownego do powiedzenia to tam są drzwi!-pokazała gniewnie ręką na wyjście

Brodaty po chwili wyszedł ze skwaszona miną

„TAK TRZYMAJ LARA!!!"

-Kto następny?-westchnęła nastolatka podpierając się łokciem

-Piątym kandydatem jest władca krainy Niflheim z rodu oszronionych olbrzymów

Do pokoju wszedł pół nagi,umięśniony facet o bardzo jasnej skórze i długich białych włosach do ⅓ pleców

-Długo jeszcze?-spytał znudzony Mikey rudowłosego osiłka 

-Tak!-odparł Thor przez cały czas gapiąc się na April,a Donni na niego tym swoim morderczym wzrokiem

To pocieszające że ktoś oprócz mnie ma jeszcze ma takie problemy

-W imieniu całego rodu lodowych olbrzymów składamy hołd rodzinie królewskiej oraz ich odnalezionej córce-białoskóry uklękną na środku sali i po chwili wyszedł

-Przedstawił kandydatem jest książę Helheimu,syn królowej Hel„książe Idur"-zza drzwi pokazała się średnia postać owinięta czarnym płaszczem od stóp do głów.Rozsiewająca tajemniczą atmosferę.

Postać podeszła dość blisko i zdjęła kaptur spod którego wyłoniła się twarz bladego chłopaka z czerwonymi oczami i czarnymi włosami w wieku Laroty.Wzią jej rękę i ja delikatnie ucałował

„NO SZCZYT WSZYSTKIEGO!!!"

Idus włożył spowrotem kaptur i wyszedł z pokoju tak szybko jak się pojawił

-Eeee...i ostatnim kandydatem jest...-mówiła Walkiria,ale w nieoczekiwanym momencie do pokoju wpadł gigantyczny mężczyzna,ledwo mieszczący się w drzwiach,cały czarny z wyjątkiem czerwono mieniących się oczu i złowrogim uśmiechu,bez ani jednego włoska na głowie,cały w bliznach,z wystającymi kłami.

-JAM JEST „SURTR"KRÓL I WŁADCA KRAINY WIECZNEGO OGNIA„Musoellheim"!!!-oznajmił na cały pokój-PRZYBYŁEM TU Z JEDNEGO POWODU...ABY POŚLUBIĆ ASGARDZKĄ KSIĘŻNICZKĘ I POŁĄCZYĆ TE DWA ŚWIATY POD SWOJE PANOWANIE!!!

-Na twoim miejscu nie byłbym taki pewny-wtrąciłem się z uśmiechem kładąc rękę na ramieniu Lary

-TY KONUSIE SIĘ NIE ODZYWAJ!!!-warkną na mnie-WRACAJ DO SWOJEGO STAWU SKĄD PRZYLAZŁEŚ OGRZE

-Dla ścisłości,my nie jesteśmy ubrani tylko mu...-chciałem dokończyć ale ubiegł mnie Donni

-Szlachetnymi ogrami z Midgardu-rzekł Donatello

-MNIE TO NIE OBCHODZI-westchnchnął olbrzym starając się dojść do czarnowłosej-ODSUŃ SIĘ DZIWAKU,ALBO DOSIĘGNIE CIĘ MÓJ GNIEW!!!

-Mam to gdzieś!-odpowiedziałem że zmarszczonym i brwiami-Nie pozwolę ci jej tknąć!

-A kim ty niby jesteś że pozwalasz sobie na takie zachowanie?!-lekko ściszył swój ton

-Nazywam się Raphael Hamato z Midgardu i jestem jedynym narzeczonym księżniczki Frei-powiedziałem dumnie

-TY?!...-czarnoskóry wybuchł śmiechem

-CO CIĘ TAK BAWI?!-krzyknąłem najgłośniej jak umiałem

-TY NIE DORASTASZ MI NAWET DO PIĘT!!!-zaśmiał się Sultr

-Błąd,Raph dorasta do do pasa-wtrącił się Mikey

-FREIA ZOSTANIE MOJĄ ŻONĄ,A CIEBIE KAŻE POŻREĆ DEMONOM!!!

-NIKT NIE BĘDZIE RZUCANY NA POŻARCIE,ZROZUMIAŁEŚ SULTR-włączył się Odyn

-JAK JESTEŚ TAKI SILNY TO ZMIERZ SIĘ ZE MNĄ!-odezwała się Lara podchodząc do giganta

-NIE BĘDZIESZ SIĘ TAK DO MNIE ODZYWAĆ,JUŻ NIEDŁUGO ZOSTANĘ TWOIM MĘŻEM!!!-krzyczał wielkolud

-W TWOICH SNACH!!!-Larota bez wahania napluła mu w twarz

-TY DURNA KOBIETO...-wojownik przymierzał się do jej uderzenia,gdy nagle,najbardziej niespodziewana osoba ochronila ją od ciosu

-Trzymaj swoje brudne łapska zdala od mojej siostry-rozkazał Loki trzymając przy gardła Sultra małą szabelkę

-Ty nędzny tchórzu,nie jesteś godny aby nawet błagać o rękę księżniczki!-powiedział przeciwnik

-Owszem,jestem jej godny!-odpowiedziałem

-W takim razie to udowodnij stając ze mną do walki na śmierć i życie,o rękę księżniczki Frei!-zaproponował olbrzym

-Raph nie...prosze...-wyszeptała z błagalnym wzrokiem Lara

-Przyjmuje wyzwanie!-odparłem

-No to po nim-skomentował lider

-JUTRO,PRZED ZACHODEM SŁOŃCA MASZ SIĘ ZJAWIĆ NA PLACU NIEZWYCIĘŻONYCH!!!-oznajmił-JEŚLI NIE PRZYJDZIESZ POŚLUBIE FREJE,A TY OKRYJESZ SIĘ HAŃBĄ!!

-A co jeśli to ty stchórzysz?-zażartował Loki

Kurcze,naprawde zaczynam lubić tego gościa"-pomyślalem sobie

-MASZ PRZYJŚĆ NA CZAS,ALBO ZABIJE WSZYSTKICH TWOICH KOMPADRÓW-zagroził

-A jeśli ty przegrasz będziesz światkiem na ślubie moim i Frei,na dodatek włożysz wianuszek i sukienkę-zażądałem pewny siebie

-ZGODA!-odpowiedział zadowolony Sultr wychodząc z pomieszczenia

-E-ehem...czy mogłabym porozmawiać z moim narzeczonym....na osobności?-poprosiła "księżniczka"

-Oczywiście-wszyscy oprucz nas wyszli z pokoju

-A więc o czym chciałaś poga...-z nienacka dostałem słonego płaszcza od Lary

-TY IDIOTO,WARIACIE,KRETYNIE,WIESZ COŚ TY NAROBIŁ?!!!-wrzeszczał na mnie dziewczyna

-Tak-odpowiedziałem jej z uśmiechem

-BĘDZIESZ Z NIM WALCZYĆ NA ŚMIERĆ I ŻYCIE,WIESZ WOGLE CO TO OZNACZA?!!!

-Tak!

-JAK JA CIĘ NIENAWIDZĘ!!!-krzyczała czarnowłosa wymachując rękami

-Tak,tak,ja też cię kocham,skarbie-złapałem za jej dłonie i starałem się ją trochę okiełznać

-ZABIERAJ ŁAPSKA!-odepchnęła mnie z impetem tak że aż spadłem z łóżka-ROZUMIESZ ŻE TO WSZYSTKO FIKCJA,TO NASZE"ZARĘCZENIE"I "WIELKA MIŁOŚĆ"...TO WSZYSTKO KŁAMSTWO...JESTEŚMY TYLKO PRZYJACIÓŁMI I LEPIEJ ŻEBYŚ O TYM NIE ZAPOMINAŁ!!!

-Chciałem ci tylko pomóc,nie musisz się odrazu na mnie drzeć!-wstałem otrzepując swoje kolana

-J-ja...przepraszam...-popatrzyła na mnie szklanymi oczami

-Co powiedziałaś?-zdziwiłem się na jej słowa

-P-powiedziałam...ż-że...PRZEPRASZAM!!!

-No dobra już dobra,ty mały rozpieszczony smrodzie-objołem ją czule.Po chwili poczułem delikatne krople wody spływające po moim torsie.Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie.Ten widok był dla mnie prawdziwym ciosem w serce,już nigdy nie pozwolę żeby płakała.

-Tak strasznie mi jest przykro-wyszlochała 

-Wiem,mi też nie jest łatwo,ale razem sobie poradzimy-otarłem jej łzy uśmiechając się do niej słodko

-Ja po prostu się o ciebie martwię-wyjaśniła spokojnie-Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie wiem co bym zrobiła gdybyś to z mojej winy zginął

-I nie chcę wiedzieć,dlatego wygram!-pogładziłem ją ostrożnie po głowie

-A co jeżeli nie-zasugerowała

-Nawet tak nie myśl!-przerwałem-Jestem od niego szybszy,zwinniejszy,mądrzejszy,no i co najważniejsze...o wiele przystojniejszy

-Niech żyje skromność-zaśmiała się Lara

-No nareszcie się rozchmurzyć nasza księżniczka na ziarnku grochu-ucieszyłem się na jej widok-Nie waż się mi nawet uronić jednej łzy,to rozkaz-dodałem półżartobliwie

-Zgoda,jeśli tylko ty obiecasz przeżyć tę walkę?

-Obiecuje-odparłem-A po walce się z tobą ożenię,a ten czarny frajer będzie twoją pierwszą druhną

-Ty żartobnisiu-oboje się zaśmialiśmy

-Panie Hamato,pańscy bracie cię wołają-przerwała jedną z Walkirii wchodząc bez pukania do pokoju

-Zaraz wracam-powiedziałem do Laroty puszczając jej dłoń

-Raph...?-odezwała się Lara

-Tak?

-...Kocham cię...-dodała na pożegnanie

-...Ja ciebie też-odpowiedziałem tym samym

                                                                                             ♥♥♥♥♥

Koniec!

Nie mam pomysłu na zdanie u dołu😅😅😅xD



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro