Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~1~

Był poniedziałek wieczorem,ten najgorszy dzień w tygodniu wszystkich,nawet żółwi.

Od rana w powietrzu wisiały czarne chmury,który zwiastował jakieś zdarzenie.

W kryjówce,Donatello jak zwykle siedział w laboratorium.Sprzątając zniszczenia po swoim nieudanym eksperymencie z rana.

Raphael i Leonardo siedzieli przed telewizorem i przeżucali kanały telewizyjne w poszukiwaniu czegoś ciekawego do obejrzenia.

Jedynie Majkelangelo siedział sam w pokoju i nikt nie widział co on tam robi od południa.

Dopiero około 19:00 wyszedł ze swojego pokoju w stroju żółwiuchy,w rękach trzymając kolorowe balony z wodą które od razu rzucił w kierunku swoich braci.

 Niestety balonem oberwał jedynie Raphael który już od rana był złym humorze.

-MAJKI!!!-krzykną wnerwiony mutant

-Ha Ha Ha! nikt nie zatrzyma żółwiuchy bzzy bzzy-zabzyczał uradowany

-Ja cię zaraz zamorduję!-wrzasną cały czerwony na twarzy,wyciągając swoje Sai,wycelowane w stronę brata

-Raph,spokojnie-odezwał się lider,powstrzując Rapha przed atakiem na Majkiego

-Spokojny?! tu się nie da być spokojnym.Rano Doni znowu omało nas nie wysadził ,potem ty i ten twój głupi trening,który pozwolił ci poprowadzić Mistrz Splinter,a teraz to!-wykrzyczał zbulwersowany-Co jeszcze? Kolejna inwazja krangów?!

-Rozumiem to,ale spróbuj trochę wyluzować i powstrzymac emocje-dodal łagodnie-A swoją drogą mój trening nie był aż taki beznadziejny,prawda?

Po tych słowach Leo oberwal kolejnym wodnym pociskiem Majkiego,a zaraz po nim Raph, centralnie w twarz, jak ostatnio

-Żółwiucha kontr atakuje! Bzzy bzzy-wybzyczał żółw z szerokim uśmieszkiem

Zielonooki już szarżował na żartownisia z bronią w rękach,kiedy znowu przeszkodził mu w tym Leonardo,też lekko wnerwiony.

-Może lepiej będzie jak sobie pójdziesz na powierzchnię,albo gdziekolwiek!-zaproponował 

Zielonooki trochę się uspokoił po słowach lidera,jednak nadal kipiał ze złości.

Odszedł w kierunku wyjścia zostawiając swoich braci i mistrza samych.

                                                                                                                                               **********

Po nieprzyjemnej akcji w kryjówce,Raphael bezcelowo przemieszcza się po mieście skacząc z dachu na dachu.Od czasu przystający i wyżywając się na starych wentylatorach i antenach,aż w końcu zatrzymały się na jednym z budynków niedaleko szkoły Cejsiego i April.

 Po chwili od wylądowania na dachu Mutant zauważył siedzących na krawędzi budynka płaczącą dziewczynę.

Miała na sobie czarny sweter okrywający ją od szyji po nadgarstki,ciemne,luźne jeansy i biało-czarne trampki,a z wyglądu:czarne włosy,rozciągające się do połowy jej pleców,związanych w jeden,masywny warkocz dających wrażenie krótszych.Jej skura była bardzo jasna z zaczerwieniami na polikach po których leciały błyszczące się w blasku zachodzącego słońca łzy.

W rękach trzymała jakiś mały przedmiot na który zerkała smutnym wzrokiem,wzdychając cichutko.

Mutant schował się za ścianą niepostrzeżenie,patrząc z ukrycia na dziewczynę

Nieznajoma zaciekawiła go

Niestety gdy próbował podejść bliżej,aby się jej lepiej przyjrzeć,zaczepił nogą o jakąś butelkę wywołując chałas.

-Czego chcesz?!-spytała parskliwie zapłakana,nastolatka nawet się nie odwracając

Zielonooki przez krótką chwile stał w miejscu,bez ruchu

-Nic...tylko chciałem cię spytać czy wszystko w porządku?-powiedział zestresowany żółw łagodnym głosem

-Tak,jest ok.a teraz odejdź i daj mi święty spokój!-odpowiedziała agresywnie,nadal patrząc się w dół

-Ta jasne,widac że nie!

-Głuchy jesteś,czy co? powiedziałam ci że nic mi nie jest,więc ODCZEP SIĘ!

-Ej! może trochę grzeczniej,ja tylko próbuję ci pomóc,a nie obrażać-impulsywnie podszedł do niej bliżej- spróbuj trochę wyluzować,powstrzymać emocje,cokolwiek!

Momentalnie położył swoją rękę na jej ramieniu.Czarnowłosa błyskawicznie się odwróciła i na widok mutanta,omało co nie spadła z dachu.

W ostatnie chwili złapał ją za rękę Raphael,wciągając ją spowrotemna dach

Oboje stanęli naprzeciwko siebie patrząc sobie w oczy

Żółw dopiero wtedy zobaczył jej wielkie,piwne oczy wypełnione strachem

Nie wiedział co ma zrobić aby jej jeszcze bardziej nie wystraszyć

I tak była już roztrzęsiona upadkiem z budynka

-Wszystko dobrze?-spytał z przejęciem

Na to dziewczyna tylko nadepneła mu mocno na nogę i walneła go prosto w oko.

-Pogieło cię?!ja nie chcę ci nic zrobić!-niedokończył przez atak czarnowłosej.

Zielonooki prubował unikać ciosów przeciwniczki,które nie były jedynie przypadkowymi wymachami rąk i nóg lecz szybkimi i wyćwiczonymi technikami walki.

Chłopakowi zainponowały umiejętności dziewczyny.

Od dawna nie miał okazji do walki z przeciwnikiem na takim poziomie zaawansowania.

Po krutkim czasie walki wręcz Raphael wyją swoje Sai

Jednak na dziewczynie nie zrobiło to większego wrażenia i z premedytacją walczyła dalej omijając ostre końce broni.

Raphael spróbował przybić swoimi Sai przeciwniczke do ściany,lecz zamiast trafić w jej ubranie,jedno z Sai przeleciało jej tuż nad głową,przecinając jej gumke od warkocza.

Jej gęste włosy rozpuściły się na plecy i ramiona,przy legkim powiewie wiatru.

Czarnowłosa popatrzyła na zniszczoną gumkę do włosów,a zaraz potem na Raphaela,posyłając mu paraliżujące spojrzenie,które przeszyło żółwia od stóp do głów.

Zielonooki stał jak zachipnotyzowany wpatrując się w jej piwne oczy

W pewnej chwili,nastolatka znalazła się tuż przy nim,oplatając swoje włosy wokół jego szyji.

Kiedy Raphael prubował zaragować,piwnooka złapala za końcówki swoich włosów i z całej siły zaczeła duśić mutanta.

Kiedy zauważyła że jej przeciwnik ledwo oddycha,pociągneła za swoje włosy że przerzuciła go przez swoje ramie i mutant wylądował pare metrów od miejsca w którym stał.

Po wylądowaniu,poczuł ogromny ból z tyłu głowy i na całej lewym przedramieniu.

Ból był tak przytłaczsjący że stracił przytomność.

Jednak zanim to zrobił,ostatnią rzeczą jaką usłyszał były zbliżające się w jego strone kroki w dość szybkim tempie.

Potem tylko ciemność...

                                                                    ♥♥♥♥♥

Jak obiecałam że będzie 6 to będzie i jest!

Co z tego że o wpółdo północy XD

Mam nadzieje że wam się podobał rozdział i zbyt wielkiego szoku uwas nie wywołałam(w stosunku do kolejnych rozdziałów to jest nicXD)

Tak więc dziękuje za uwage i cierpliwość z wyczekiwaniem(^^)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro