Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Zburzył moje ściany,
nie mając takiego zamiaru.
Pocałunkami, które koją
i jednocześnie niepokoją.
W ramionach, które przerażają
i jednocześnie uspokajają.

-Lang Leav

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Luty 2001 / Czas Draco: Lipiec 2005

══════════════════════

Hermiona Granger

Moment później Hermiona i Malfoy znaleźli się na środku przecudnej biblioteki. Dziewczyna czuła, że nie mogłaby obrócić głowy wystarczająco szybko, by przyjrzeć się całemu pomieszczeniu. Piękne, kręte schody na środku, wysokie okna, piękne panele drewniane. I przede wszystkim, niezliczona ilość książek. Mogłaby spędzić tam tygodnie i się nie znudzić.

Gdy znów spojrzała na Malfoya, obserwował ją z rozbawionym i prawie podziwiającym wzrokiem.

— Tu jest cudownie. Gdzie my jesteśmy? — Zamarła, biorąc pod uwagę jedną możliwą opcję.

— Nie — powiedział szybko, znów zgadując jej myśli. — Nie zabrałbym cię do Dworu Malfoyów bez ostrzeżenia. To jest główna biblioteka w Dworze Nottów.

— Dworze Nottów...tak jak Theodore Nott?

— Tak, ale nigdy nie nazywaj go Theodore. Przeklnie cię. Albo, cóż, w twoim przypadku mógłby próbować.

Uśmiechnęła się na niespodziewany komplement i wróciła do obserwowania półek na książki.

— Więc Nott jest twoim przyjacielem? Nigdy nie widziałam was razem w szkole.

— Był samotnikiem w Hogwarcie. Ale dzieliliśmy dormitorium i zbliżyliśmy się po szkole.

— I gdzie jest teraz? — Hermiona nie usłyszała jego odpowiedzi. Jej oko przyciągnęła znajoma książka dotycząca dawnych praw Czystokrwistych, o której słyszała tylko wspominki.

Sięgnęła po pozycję, ale zawahała się, niepewna, czy mogła jej dotknąć. Spojrzała na Malfoya, a on kiwnął na nią z uśmieszkiem, powtarzając swoją odpowiedź na jej wcześniejsze pytanie.

— Jest w pracy.

— Oh. — Hermiona zatrzymała dłoń na książce. Nie sądziła, że ktoś tak oczywiście bogaty jak Nott miałby pracę. Malfoy nie miał. A przynajmniej nie taką prawdziwą. — Czym się zajmuje?

— Pracuje w Ministerstwie na dziale Magicznych Gier i Sportów.

— Huh...

— Co?

Odwróciła się do książki i w końcu wzięła ją z półki.

— Nic.

— Zamierzałaś coś powiedzieć.

Westchnęła i podeszła do stołu stojącego niedaleko po czym odłożyła tam duży tom.

— Zastanawiałam się tylko, po co mu praca, skoro żyje w takim miejscu. — Wskazała na pomieszczenie. — Oczywiście nie brakuje mu pieniędzy.

Malfoy wzruszył ramionami.

— Ma co robić. Inaczej marnował by swój czas tutaj, sam, w tym dużym domu. — Odczuła, że brzmiał dość gorzko, ale nie mogła domyślić się, dlaczego. 

— Co- — powstrzymała się. Prawdopodobnie nieprzyzwoitym było zadawać tak personalne pytanie.

— Pytaj.

— Cóż, wydajesz się...rozgoryczony. Zastanawiałam się dlaczego.

— Zazdroszczę mu. Nie mogę z tym dostać normalnej pracy. — Objął przedramię dłonią, na której wiedziała, że był jego Czarny Znak.

— I tego właśnie chcesz? Prawdziwej pracy?

— Oczywiście.

— Ale pracujesz, z twoim tatą. Wpływasz na polityków.

— Pewnie.

— Nie lubisz tego robić? — Pytała go o to wcześniej i zastanawiała się czy to pamiętał.

Odpowiedział tak jakby nie pytała wcześniej, ale odpowiedź była praktycznie identyczna. Wytłumaczył, że preferuje prowadzić inwestycje rodzinne, ale jego ojciec nie pochwalał tego wyboru. Koniec końców, przyznał, że i tak to robił, wbrew woli taty. Ostatnia część wyjaśnień była inna niż ostatnim razem.

— Brzmi dość nudno — przyznała i odpowiedział jej śmiech.

— Mówi wiedźma trzymająca w ręku książkę o starych prawach Czystokrwistych. — Pokręcił głową i dodał. — Nie jest to nudne, gdy użyjesz Astrologii i Arytmetyki, by przewidzieć najlepsze inwestycje. To jak duża układanka pomieszana z grą w szachy i - cóż - łutem szczęścia.

— Brzmi skomplikowanie.

— Bo jest - pokochała byś to. Kiedyś ci pokażę — powiedział tak pewnie jak gdyby mieli już uzgodnione następne spotkanie. Hermiona nie wiedziała, skąd Malfoy miał tyle pewności siebie, ale skrycie chciała, by użyczył jej jej choć trochę.

Odwróciła się do książki i przekartkowała ją, po czym niechętnie odłożyła ją na miejsce. Poszła na drugi koniec pomieszczenia. Zatrzymała się, gdy zauważyła stół z piętrzącymi się notatkami i otwartymi książkami. Wszystkie dotyczyły podróży w czasie.

— Nott interesuje się podróżami w czasie? — Malfoy zamarł na drugim końcu pokoju.

Szybko się jednak otrząsnął, ale Hermiona nie przegapiła jego pierwotnej reakcji i zostawiła ją na później.

— Po prostu lubi czytać; skupi się na jednym temacie na chwilę, a potem ruszy do następnego.

Wróciła do przeglądania biblioteczek, ale po godzinie zaznajamiania się z niezliczoną ilością książek, wróciła do pierwszej jaką znalazła. Malfoy to zauważył, oczywiście, skoro wydawał się widzieć wszystko związane z nią.

— Możesz ją wziąć. Obiecuję, że nawet nie zauważy, że zniknęła.

— Nie mogłabym.

— Więc po prostu ją pożycz, naprawdę nie poświęci temu uwagi.

— Chyba bym mogła...i potem oddałabym mu ją w pracy-

— Nie!

Hermiona odwróciła do niego głowę, zaskoczona jego nagłym wybuchem.

— Co?

— Oddaj ją mi, a ja ją tu odniosę.

— Więc...nie powinno nas tu być. — Rozejrzała się tak jakby spodziewając się, że ktoś tu zaraz wejdzie i ich stąd wyrzuci.

— Nie o to chodzi. To-

— Czy to przez to, że jestem Mugolaczką? Nie spodobałoby mu się-

— Nie, oczywiście, że nie chodzi o to. Po prostu ceni swoją prywatność. Weź tę książkę, Hermiono, naprawdę.

Zawahała się, ale widziała wspominki o tej książce w wielu innych tekstach i zawsze chciała położyć na niej swoje dłonie. I nigdy nie była dobra w odmawianiu sobie interesującego tytułu. Postanowiła zaufać Malfoyowi (cóż za przerażająca myśl), ale i tak jej nie zwiódł.

Gdy byli gotowi do wyjścia, zatrzymała się, zanim złapała jego rękę, by mógł Aportować ich z powrotem do Ministerstwa.

— Malfoy, um, dziękuję. Potrzebowałam dzisiaj odwrócenia uwagi.

Posłał jej uśmieszek.

— Wiem.

Przewróciła oczami.

— Nie musisz być taki zadowolony z tego powodu.

Jego uśmieszek zmienił się w ciepły uśmiech, do którego zaczęła się przyzwyczajać.

— Okej, pozwól, że znów spróbuję. Nie ma za co. To ja dziękuję. Również potrzebowałem dzisiaj odwrócenia uwagi.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Lipiec 2005 / Czas Draco: Luty 2001

══════════════════════

Draco Malfoy

Następny skok Draco przeniósł go do znajomego domu w Londynie. Nie był tym zaskoczony po tym, jak Granger wytłumaczyła, że przyszły on zawsze się tam aportuje, nieważne gdzie był, gdy tylko zaczną się zawroty głowy.

Sprawdził datę: 20 lipca 2005. Więc było to kilka miesięcy po tym, jak spędził Wielkanoc z przyjaciółmi. Draco cieszył się, że nie był to czas, gdy się kłócili. Obszedł dom i okazało się, że był pusty. Zaczynało zmierzchać, więc zapalił światło czekając, aż Hermiona wróci z pracy.

Granger, poprawił się.

Westchnął i usiadł na kanapie, zauważając na stole gazetę i książkę. Dalej bronił się przed czytaniem gazet z przyszłości, więc wziął książkę, zaczynając ją czytać zamiast tego.

Kilka chwil później usłyszał dźwięk aportacji i czekał, aż Granger wejdzie do pokoju, ale tak się nie stało. Nastawił uszu, spodziewając się kroków, lecz było cicho. Wstał z kanapy i poszedł sprawdzić, co z nią.

Po drodze usłyszał głośny huk z korytarza i przyspieszył kroku. Draco znalazł ją kucającą na ziemi, płaczącą niekontrolowanie. Miał mgliste wspomnienia z jego pierwszego skoku w czasie, gdzie napotkał ją w prawie tej samej pozycji.

Pospieszył do niej i zaczął sprawdzać czy miała jakieś obrażenia, jednocześnie zdając sobie sprawę jak inny był jego odruch w porównaniu do pierwszego razu. Czy zaczynało mu na niej zależeć?

Odsunął od siebie tą myśl. Mógł nad tym pomyśleć później. Draco sprawdził wynik zaklęcia diagnostycznego swoją różdżką, ale nic nie wykazywało. Nie była fizycznie ranna, ale zdecydowanie było coś bardzo nie tak.

— Granger, to ja, z przeszłości. Um, mogę ci pomóc, ale musisz mi powiedzieć, co się dzieje.

Usiadła w końcu i spojrzała na niego, by później oprzeć swoje czoło o jego tors, dalej płacząc jednocześnie gniotąc materiał jego koszulki.

— Hermiono — powiedział, używając nadanego jej imienia, mając nadzieję, że to wyrwie jej z tego stanu. — Co się stało? Mam kogoś sprowadzić? Może Pottera?

Ostatnie pytanie zdawało się w końcu do niej dotrzeć, bo spojrzała na niego ponownie i pokręciła głową nagle.

— Nie chcę nikogo więcej. Tylko ciebie. — Patrzyła mu głęboko w oczy, a on wiedział, że mówiła o nim, Draco z 2001 roku, a nie jej mężu. To uczucie spowodowało skurcz w jego klatce. Gdy znów oparła o niego głowę, w końcu objął ją i przyciągnął bliżej.

To był skrajny scenariusz, zastanowił się. Na pewno było coś na rzeczy i potrzebowała wsparcia. A on był jedyną osobą tutaj. Jedyną, którą chciała.

Praktycznie od razu, gdy ją objął, zaczęła płakać bardziej. Draco westchnął i wzmocnił uścisk. Po kilku chwilach, gdy jej łkania trochę ustały, delikatnie odsunął ją od siebie.

Jego oczy otworzyły się szerzej w niepokoju, gdy spotkały te jej. Ktoś umarł, pomyślał. To było jedyne wytłumaczenie na ilość żałoby, jaką w nich zobaczył. Kto to był? Ktoś z jej przyjaciół? Jej rodzice? Nie wiedział nic o nich ani ich zdrowiu.

Powinien pójść po Pottera. Wiedział, jak się tam dostać, a on wiedział o skokach w czasie, więc zrozumiałby dlaczego Draco nie był przygotowany na pomoc jej. I na pewno chciałby zaopiekować się swoją przyjaciółką.

Ona nie chce Pottera. Chce ciebie.

Granger uniosła dłonie i złączyła je na jego karku. Wtedy, zdała się odzyskać głos.

— Po tym, jak na mnie patrzysz, mogę zobaczyć, że nie kochasz mnie albo nawet nie lubisz, ale czy możesz udawać? Potrzebuję, byś udawał.

Draco trwał w bezruchu, nie wiedząc jak odpowiedzieć na taką prośbę.

— Potrzebuję teraz, byś mnie kochał, Draco.

— Co się stało? — wyszeptał.

Pokręciła głową i znów się w niego wtuliła, tym razem chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Mógł poczuć zapach jej kwiatowego szamponu i głaskał ją po włosach przez kilka minut.

— Jesteś pewna, że nie chcesz, bym ściągnął Pottera? Albo jego żonę?

— Jestem pewna. — Draco mógł poczuć jej oddech na jego szyi. Gdy jego kolana zaczynały drętwieć, poruszył się, a ona zacisnęła ręce na jego plecach niemalże boleśnie.

— Nie zostawiam cię, Hermiono — zapewnił ją szybko. — Ale- powinniśmy wstać z podłogi.

Odsunęła się delikatnie i dopiero wydawała się zdać sobie sprawę, gdzie są. Kiwnęła głową i pozwoliła mu pomóc sobie wstać i udali się do salonu. Gdy tylko usiadł na kanapie, ona szybko usadowiła się na jego kolanach i oparła głowę o jego tors.

Westchnął i przypomniał sobie, że to była wyjątkowa sytuacja. Gdyby nie była kompletnie załamana, nie pozwoliłby jej na to. Wrócił do głaskania jej po głowie. Draco próbował jeszcze kilka razy dowiedzieć się, co się wydarzyło, ale ona milczała udawając, że nie słyszy za każdym razem, gdy pytał.

Zasnęła na nim godzinę później, a on zdał sobie sprawę, że to był już drugi raz, gdy to zrobiła. Zastanawiał się czy to była codzienność w ich życiu.

Poprawił swoją pozycję i stwierdził, że prawdopodobnie dobrze byłoby zanieść ją do łóżka. Przyciągnął ją bliżej, by móc ją lepiej złapać i ostrożnie wstał z nią w ramionach. Gdy był w połowie schodów, zdał sobie sprawę, że Zaklęcie Lekkiego Pióra mogło być dobrym pomysłem, ale nie była tak ciężka.

Położył ją delikatnie na łóżku i zaczął ją nakrywać. Gdy koc dotknął jej podbródka, przebudziła się. Wyciągnęła rękę i położyła dłoń na jego karku, po czym pociągnęła go w dół do siebie.

Złożyła delikatny pocałunek na kąciku jego ust i wyszeptała.

— Dziękuję. — Kiwnął głową i podniósł się, by wyjść, ale wtedy dodała głośniej. — Kocham cię.

— Nie. — Potrząsnął głową. — Kochasz jego. — Zaskoczyła go gorycz w jego głosie.

— Kocham cię niezależnie z którego roku jesteś — powiedziała sennie. Jej oczy zamknęły się i po minucie znów spała.

Zszedł na dół i krążył, po czym wrócił do pokoju po chwili. Nadal spała, a jej kot leżał na drugiej stronie łóżka, patrząc na nią. Miała kota dla towarzystwa, zauważył, więc mógł ją zostawić w spokoju. Ale nie zrobił tego.

Usiadł na krześle, w którym czytał tą Mugolską książkę kilka skoków w czasie temu i patrzył jak spała, skupiając się na jej równym oddechu, by uspokoić emocje, które w nim wrzały.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Sierpień 2005 / Czas Draco: Marzec 2001

══════════════════════

Draco Malfoy

Draco nigdy nie dowiedział się, co było nie tak z Hermioną podczas ostatniego skoku w czasie. Zasnął w jej pokoju i ze snu wyrwał go powrót do jego czasów. Cieszył się, że wrócił i miał nadzieję, że Draco z przyszłości da jej wsparcie, którego potrzebowała.

Wtedy, wziął długi prysznic, próbując zetrzeć z siebie uczucie jej ciała w jego ramionach. Ale tej nocy, gdy leżał w łóżku, był w stanie odgrywać to wspomnienie z taką łatwością. Jej ciepły oddech łaskotający jego szyję, jej ciężar na jego kolanach i jak cudownie było jeździć palcami w jej delikatnych lokach.

Przestań! To była jednorazowa sytuacja bo była tak smutna.

Próbował więcej o niej nie myśleć, ale czasami, przez następny miesiąc, przyłapał się na zastanawianiu się, co mogło ją zranić. Gdy sprawdził swoje zapiski czasów, uświadomił sobie, że odbył dwa skoki w przyszłość po tamtym dniu. Podczas jednej, chodził po Mugolskim Londynie przez kilka godzin, a druga podczas jego pierwszego skoku w czasie, kiedy również płakała. To nie był dobry znak.

Postanowił jednak, że nie chce znać szczegółów i starał się odepchnąć z myśli te dziwne wydarzenie. To było nienaturalne znać swoją przyszłość.

Jej przyszłość, poprawił się.

To nie to samo?

Przestań!

Draco zaczynał wariować. I żeby tego było mało, jego związek z Astorią był bardziej napięty niż kiedykolwiek. Stała się bardziej wymagająca i wiedział, że to dlatego, bo czuła, że się oddalał, ale nie wiedział, jak ma się przy niej zachować.

Część niego czuła się jakby zdradzał ją z Granger. Nieważne, ile razy powtarzał sobie, że jej nie lubi, oczywistym było, że obchodziła go w jakiś sposób. Nawet zgodził się kilka razy, by udawać, że są małżeństwem.

I poprzedni skok w czasie coś zmienił. Miał wybór zostawić ją w spokoju, rozumował później, choć wtedy nie czuł się jakby go miał. Mógł ją zostawić, jak zrobił to podczas pierwszego skoku albo mógł pójść po kogoś z jej przyjaciół. Ale został. I nie tylko to - ale też pocieszył ją. Ułożył ją w łóżku i został w jej pokoju na wypadek, gdyby się obudziła.

Nie wiedział, kiedy dokładnie to się wydarzyło, ale jego uczucia co do niej się zmieniły. Źle to ujął. Nie czuł nic do niej.

Tak czy inaczej, to prowadziło do tej samej konkluzji: Draco nie mógł oświadczyć się Astorii, gdy miał inną żonę na boku, nawet jeśli technicznie nie była jego żoną. Ale kiedy był dobry czas na oświadczenie się Astorii? To nie miało się skończyć, prawda?

Nie, jeśli nie będziesz kontynuować swoich badań.

Draco dotarł do martwego punktu w sprawie badań podróży w czasie i nie wrócił do Dworu Nottów od miesięcy. Ale jeśli podchodził na poważnie do zakończenia tych skoków w czasie, wiedział, że umiał pracować ciężej. Nie wyczerpał wszystkich swoich opcji. Nadal mógł rozważyć rozmowę z ojcem.

Ale Draco udałby się do niego tylko w ostateczności. Nienawidził denerwować swojego ojca, a przyznanie się do relacji z Mugolaczką, w jakiejkolwiek formie, dokładnie by to zrobiło.

Gdy Draco pojawił się w znajomym domu w Londynie, od razu zaatakowały go głośne głosy i migające światła. Opadł na ziemię i westchnął gdy zauważył, że źródłem hałasu było jedno z tych Mugolskich pudełek. Wymamrotał ''Silencio*'', a potem ''Finite Incantatem**'', jednak żadne z tych nie zadziałało, a pudełko kontynuowało wydawanie głośnych dźwięków. Draco podszedł do niego i naciskał na wszystkie guziki z boku, aż w końcu znalazł ten, który uciszył tą cholerną rzecz.

Westchnął i rozejrzał się. Od razu wiedział, że coś jest nie tak. Pokój był pełen pustych butelek, pogniecionych gazet i pudełek po jedzeniu. Nie był zaskoczony, gdy jego Hominem Revelio nie pokazało nic. Nie było mowy, by Granger pozwoliła na taki bałagan.

Nawet on był tym zdegustowany i zaczął znikać stertę śmieci za pomocą swojej różdżki. Gdy pokój w końcu wyglądał trochę lepiej, sprawdził datę: 2 sierpnia, 2005. Jego żołądek zrobił fikołka. To było tylko kilka tygodni po jego ostatnim skoku w czasie. Mógł dowiedzieć się, kto umarł.

Sprawdził resztę domu i doszedł do konkluzji, że Granger nie było już jakiś czas. Kot jak i większość jej rzeczy z łazienki zniknęła. A przyszły on oczywiście był tym mocno przybity, patrząc na Mugolskie pudełko i pijąc, nawet nie myśląc o posprzątaniu śmieci walających się wokół niego.

Czy miało to związek z powodem, przez który płakała? Zerwali? Jego serce zamarło na samą myśl. Weź przestań, to nie twój problem.

I tyle było z jej kochającego go, nieważne co. Wiedział, że to brzmiało zbyt pięknie by było prawdziwe. Gdy wyszedł z jej pokoju, zauważył ich zdjęcie ślubne. Podniósł je i obejrzał ponownie. Wyglądała niesamowicie, w końcu był w stanie to przyznać, przynajmniej w myślach.

Też wyglądał dobrze w porządnej, szarej szacie. Ale co sprawiało, że wyglądał niezwykle, to niezmącone szczęście na jego twarzy, jakby nie mógł uwierzyć, że miał szczęście poślubić Hermionę Granger.

Ale jak z nią skończyłeś? Przypomniał sobie zdjęcie z albumu, który dała mu tej samej nocy, podczas której pierwszy raz zobaczył to zdjęcie. Cały ten czas, nie chciał widzieć żadnego ze zdjęć z ich związku, więc głównie go ignorował.

Przyzwał go i usiadł na krześle, które zajmował te kilka tygodni temu i otworzył go na pierwszej stronie. Była tam fotografia jego i Granger w jakiegoś rodzaju bibliotece, której nie poznawał, siedzących przy stole i otoczeni przez książki. Draco zmrużył oczy i próbował przeczytać jeden z tytułów, wtedy prawie upuścił album.

Szukali informacji na temat czasu. Cholera. Powiedział jej. I wtedy ona pomogła mu badać temat. Wyjął zdjęcie i obrócił je. Westchnął, gdy zobaczył napis na tyle: 2001. Żadnego miesiąca. Odwrócił zdjęcie z powrotem i przyjrzał mu się bardziej.

Oboje czytali, czasem unosząc wzrok znad książek i spoglądając na siebie, potem ponownie opuszczając wzrok. Wtedy zobaczyli inną osobę patrzącą na nich. Przed zakończeniem pętli, oboje posłali zirytowane spojrzenia temu kto zrobił zdjęcie, ktokolwiek to był.

Draco włożył zdjęcie z powrotem do albumu i obrócił na następną stronę. Był z Granger w paryskim muzeum. Poznawał je, ale nie mógł przypomnieć sobie nazwy. Obserwowała dzieło, zbliżając się ostrożnie, by nie być za blisko. Draco stał kilka kroków za nią, patrząc na nią z delikatnym uśmiechem.

Granger przeszła do następnego obrazu, ale on utrzymywał na niej swój wzrok, ani razu nie unosząc go na arcydzieła, które go otaczały.

Draco przewracał kolejne strony aż dotarł do ich ślubu. Ponownie poszukał zdjęcia z jego ojcem i skrzywił się na jego nienawistne spojrzenie. Szukał swojej matki i znalazł ją w tle innego zdjęcia, ale nie mógł dobrze zobaczyć jej twarzy, by odgadnąć jej wyraz.

Na następnej stronie, napotkał zdjęcia z ich miesiąca miodowego. Jego serce zamarło, gdy dotarł do jednego, na którym stali twarzą w twarz na tle przepięknego oceanu. Patrzyli sobie w oczy, kompletnie nieświadomi kamery czy zapierającego dech w piersi widoku za nimi. Mieli oczy tylko na sobie.

Draco czuł się dziwnie patrząc na nie, jakby naruszał intymny moment między dwójką nieznajomych. Ale nie mógł odwrócić wzroku. Patrzyli na siebie w kompletnym bezruchu przez kilka sekund, wtedy Draco sięgnął dłonią do jej twarzy i dał lok za jej ucho. Przejechał palcem po jej szczęce do brody, gdzie zatrzymał się z uśmiechem zanim uniósł jej twarz i pocałował ją czule.

Zdjęcie zostało zrobione po tym jak przyznał jej się do wszystkiego, co zrobił podczas wojny. A ona i tak patrzyła na niego z taką samą miłością z jaką to robiła na ich ślubie, zanim wiedziała.

Draco zamknął album i westchnął. Żadne zdjęcie jego i Astorii tak nie wyglądało. Nawet jeśli nie chciał skończyć z Granger, musiał przyznać przed samym sobą, że Astoria nie była czarownicą dla niego. Zasługiwał na kogoś, kogo kochał, tak jak ten Draco kochał Granger, prawda?

Ale Astoria reprezentowała życie, którego dla siebie chciał. Bycie wpływowym członkiem społeczności Czystokrwistych, przejąć spadek po ojcu, bycie godnym synem. Czy już nie chciał tych rzeczy?

Draco ponownie otworzył album, głównie by odwrócić uwagę od tych niebezpiecznych myśli i zaskoczył się widząc zdjęcie z momentu, który poznawał. To było z jego 24 urodzin, w domu Theo. Kojarzył, że Daphne zawołała do jednego z skrzatów domowych w domu Notta, by zrobił zdjęcie zanim wszyscy wyszli.

Od razu zauważył na zdjęciu, że nie pasował do nich. Był spięty, rozglądając się uważnie w czasie, gdy wszyscy zdawali się uśmiechać przez jakiś żart. Dodatkowo, on i Granger nie dotykali się. Stała między nim i Theo na zdjęciu, ale będąc bliżej tego drugiego. Draco patrzył na fotografię jeszcze chwilę zanim zamknął album na dobre.

Musiał się napić. Odłożył go na łóżko i zaczął rozglądać się za butelką whiskey, ale wyglądało na to, że przyszły Draco wypił całą ilość. Znalazł jednak butelkę wina w kuchni i stwierdził, że będzie musiało wystarczyć. Wziął długi łyk, nie myśląc nawet o użyciu lampki, wyobrażając sobie przerażoną minę jego mamy, gdyby go teraz widziała.

— Gdzieś w tym roku, zacznę pracować z Granger nad badaniami o skokach w czasie — powiedział te słowa na głos, przewracając je w głowie. Jak się z tym czuł? Nie był pewien.

I jak by się to zaczęło? Myślał, że to już wie. Przyszły on oczywiście latał za nią za każdym razem, gdy był w przeszłości. Może nawet uformowali do teraz coś w rodzaju przyjaźni. Wiedział, że nie było to nic więcej, bo dalej chodziła z Weasleyem. Widział ich zdjęcie kilka tygodni temu w jednym z plotkarskich artykułów, które czyta Astoria.

Więc przyszły on musiał jej się zwierzyć z podróży w czasie, a wtedy Granger musiała szukać Draco w ich czasach. Zastanawiał się czy przyszły on powiedział jej specjalnie czy był zmuszony, gdy coś mu się wymsknęło.

Prawdziwym pytaniem było, co Draco miałby zrobić, gdyby Granger okazałaby się chcieć pomóc mu z naprawieniem tych skoków? Czy przystałby na to wiedząc, że może doprowadzić to do ich małżeństwa? Czy miał jakikolwiek wybór lub czy to już wydarzyło się w ten sposób?

Tak! Mam wybór. To dalej jest moje życie!

Draco wziął kolejnego łyka wina. Dalej mógł jej odmówić, jeśli by chciał. Ale czy chciał? Sądził, że ta przyszłość nie była taka zła, ale jednak to było przed ostatnimi dwoma skokami. I dalej musiał rozważyć sprawę ojca.

Czy przyszły on nie przejmował się już, co jego rodzice o nim pomyślą? Czy może jego miłość do Hermiony zwyczajnie przeważyła nad tymi zmartwieniami? Nie wyobrażał sobie kochać kogoś bardziej niż swoich rodziców. Znów pomyślał o ich zdjęciu na tej plaży.

Czy nawet teraz przyszły Draco czuł do Hermiony to samo co czuł? Pomimo tego konfliktu, który zmusił ją do wyprowadzki? Gdzie był teraz ten Draco? Czy wyznawał teraz dziewczynie sprawę skoków w czasie? Jak by zareagowała?

Nie, argumentował, przypominając sobie stan w jakim zastał dom. Przyszły on na pewno był pijany i nie w kondycji do rozmowy z innymi ludźmi. Pewnie przesypiał to w jego mieszkaniu.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Marzec 2001 / Czas Draco: Sierpień 2005

══════════════════════

Hermiona Granger

Kilka tygodni po jej wycieczce do Dworu Nottów, Hermiona znalazła się na najwyższym piętrze ładnego apartamentowca. Myślała ponownie nad jej decyzją, by przyjść osobiście do mieszkania Malfoya, by oddać książkę, którą pożyczyła.

Wzięła ją ze sobą do kawiarni, ale nie pojawił się i miała dość noszenia jej ze sobą. Dodatkowo, część niej chciała zobaczyć gdzie mieszkał. Tydzień po tym jak pierwszy raz ją przeprosił, przejrzała jego akta i znalazła raporty Aurora z jego co dwurocznych wizyt kontrolnych. Wtedy zobaczyła, że nie mieszał już w Dworze Malfoyów, a w mieszkaniu znajdującym się niedaleko domu Harry'ego.

Kilka dni wcześniej, zastanawiała się nad ponownym znalezieniem tego dokumentu i dowiedzeniem się jego adresu. Potem zdecydowała się tego nie robić, argumentując to tym, że byłoby to duże naruszenie jego prywatności. Jej siła woli zniknęła na koniec dnia i zatrzymała się w archiwum, zapisując adres zanim wróciła do domu, mówiąc sobie, że nie musi go używać.

Ale oto była, kilka dni później, stojąc przed jego drzwiami. Część niej chciała wiedzieć o nim coś personalnego, skoro wydawał się móc z niej czytać jak z książki. Mogłoby to dać jej choć trochę pola manewru przy następnych interakcjach.

Wzięła głęboki oddech zanim zapukała do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Okej, cóż, wyszedł. Odwróciła się, by odejść gdy usłyszała głośny huk ze środka, jakby ktoś upadł. Obudziła go? Sprawdziła zegarek. Była 11 rano w sobotę. Kto spał do tak późna?

Gdy w końcu otworzył drzwi, zrobiła krok w tył, a jej oddech zadrżał z niepokoju na widok jego stanu. Jego ubrania były pogniecione, miał kilkudniowy zarost na twarzy i granatowe cienie pod oczami. Nigdy nie widziała Malfoya tak zaniedbanego.

— Hermiono. — Patrzył na nią tak, jakby nie wierzył, że jest prawdziwa. Znów cofnęła się o krok.

— Uh, hej. Przyszłam oddać to. — Wystawiła do niego książkę, ale on ją zignorował, a jego oczy dalej błądziły po jej twarzy. — Wyglądasz okropnie, Malfoy. Dobrze się czujesz? — Mogła poczuć woń alkoholu pochodzącą od niego i poświęciła chwilę na przyjrzeniu mu się ponownie. Zdrętwiała, gdy zobaczyła obrączkę na jego palcu. Kiedy wziął ślub? Był to pijacki błąd? A może pił, bo nie chciał się żenić? Sądziła, że zobaczyłaby wieść o weselu w gazetach i na pewno wspomniałby do teraz o zaręczynach.

— Chcesz wejść? — Jego głos był szorstki i bez czekania na odpowiedź, wszedł do mieszkania i przytrzymał jej drzwi, patrząc na nią z nadzieją.

Wzięła głęboki oddech i weszła za nim, powtarzając jej wcześniejsze pytanie.

— Wszystko okej?

Patrzył na nią łakomie, a ona odwróciła wzrok, delikatnie zawstydzona i zajęła umysł ostrożnym odłożeniem książki na stół z boku. Zaczęła skanować pokój, byleby coś robić, gdy tak na nią patrzył, ale zanim zdała sobie z tego sprawę, był już na niej.

Przyparł ją do ściany, lecz ułożył dłoń na tyle jej głowy, by się w nią nie uderzyła. Wtedy jego usta znalazły się na jej i pocałował ją z desperacją. Jego wargi były twarde i wymagające, a ona zamarła w miejscu, kompletnie zszokowana i nie wiedząca, co zrobić.

Przeniósł dłoń z jej głowy na jej szczękę i uniósł jej twarz, by móc pogłębić pocałunek. Wtedy złagodniał on do czegoś bardziej przyjemnego, a ona przeniosła swoje dłonie na jego ramiona odruchowo. Gdy zaczynał wsadzać język w jej usta, wtedy w końcu zrozumiała, co oni robią i odepchnęła go.

— Malfoy! Co ty wyrabiasz?

Spojrzał na nią zdezorientowany, wtedy uświadomił sobie, co się dzieje i jego mina zmieniła się na skruszoną.

— Hermiono, ja-

Przerwał, nie wiedząc, co powiedzieć, a wtedy znów zaczął się do niej zbliżać. Odeszła od ściany i wyślizgnęła się od niego. Nie odwrócił się do niej, zamiast tego oparł głowę o ścianę naprzeciwko niego i wymamrotał pod nosem.

— Przepraszam.

Wyszła z jego mieszkania i zbiegła po schodach, zatrzymując się na samym dole, by złapać oddech. Spojrzała na klatkę i nadstawia uszu, relaksując się gdy upewniła się, że za nią nie szedł. Co to do cholery było?

Co było z nim nie tak? Dlaczego miał na palcu obrączkę? Dlaczego ją pocałował? I najważniejsze, dlaczego czekała tak długo, by go odepchnąć?

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

*Silencio — zaklęcie uciszające przeciwnika.

**Finite Incantatem – zaklęcie kończące działanie wszystkich użytych w danej sytuacji czarów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro