Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Myślę, że od zawsze miałeś znać mnie trochę bardziej niż ktokolwiek inny. A naszym życiom zostało przeznaczone połączyć się jak w jakimś kosmicznym tańcu. Wiem, że dzieli nas straszny dystans. Ale nasze ciała zostały stworzone z niebiańskiego światła, pędzimy w stronę czasu i przestrzeni, prosto do najpiękniejszej kolizji.

-Lang Leav

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Lipiec 2001 / Czas Draco: Teraźniejszy

══════════════════════

Harry Potter

Ginny używała swojej różdżki, by lewitować brudne talerze i kubki do zlewu, gdy Harry wrócił do kuchni po pożegnaniu Neville'a i Hanny. Patrzył na nią kilka minut, zanim wreszcie ruszył się, by jej pomóc z porządkami.

— Co chcesz zrobić z tymi wszystkimi dekoracjami? — zapytał. — Za kilka tygodni znów będziemy je wyciągać na twoje urodziny. Mogę je skurczyć i ułożyć w szafie, jeśli nie przeszkadza ci użycie ich ponownie.

Wzrok miała skupiony na naczyniach, które zaczęły się same myć w zlewie.

— Nie mam problemu z używanymi rzeczami. Wiesz, jak dorastałam. Powinno być trochę miejsca w holu. — Machnęła w stronę szafy w przedpokoju, a Harry szybko pozbył się dekoracji. Gdy wrócił, zaczarował miotłę, by zamiatała.

Pracowali w ciszy, każde zagubione w swoich myślach. Harry miał nadzieję, że ona zacznie rozmowę, dokładnie o tym, co usłyszał, gdy mówiła to  Hermionie wcześniej, ale nie wydawała się tego planować. Nuciła do siebie z małym uśmiechem na ustach.

Czy myślała o tym, jak by to było wyprowadzić się do Hiszpanii i grać w ich drużynie Quidditcha? Kiedy planowała mu o tym powiedzieć? Zamierzała kontynuować ich związek czy się rozstaną? I jak mogła wyglądać na tak spokojną i zadowoloną z tak dużą, zmieniającą życie decyzją przed sobą?

— Co się dzieje? — Ginny patrzyła na niego zmartwiona.

— Ty mi powiedz.

Jej twarz opadła i westchnęła, przerywając zaklęcie, które zmywało naczynia. Odwróciła się do niego z dłońmi na biodrach.

— Naprawdę będziesz dzisiaj zaczynać kłótnie? W swoje urodziny?

— Nie zaczynam kłótni, Gin — odgryzł się defensywnie. — Chcę tylko wiedzieć, kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że planujesz wyprowadzić się do Hiszpanii.

Przewróciła oczami i wymaszerowała z pomieszczenia. Harry podążył za nią do salonu, po którym chodziła.

— Słyszałeś moją rozmowę z Hermioną, prawda?

Kiwnął głową.

— I wtedy od razu doszedłeś do wniosku, że wyprowadzam się do Hiszpanii? Naprawdę myślisz, że zrobiłabym coś takiego bez rozmowy z tobą?

— Dlaczego poszłaś na próby ich drużyny?

Przestała chodzić i odwróciła się do niego.

— Dla zabawy, Harry! I tyle. Kilka osób z mojej drużyny i ja zrobiliśmy to jako wyzwanie dla zabawy.

— Więc po co to ukrywać?

 — Bo wiedziałam, że to zrobisz!

— To?

— Ten klasyczny ruch Harry'ego, gdzie zakładasz po mnie najgorsze. — Jej twarz momentalnie wygięła się w złości, a on przeszedł od razu na defensywę.

— Cóż, jeśli mnie tak nienawidzisz, to może powinnaś wziąć tę robotę — wybuchł.

— Masz rację, Harry. To byłaby niesamowita okazja na zostanie sławnym Szukającym.

— Nie chcę ci wchodzić w drogę. Jeśli chcesz być międzynarodową gwiazdą Quidditcha, to logiczny krok. Nie daj mi się zatrzymać.

Westchnęła i zaczęła masować swoje skronie.

— Co my w ogóle mówimy? Tego właśnie chcesz? Bym wyjechała do Hiszpanii?

Skrzyżował ręce na piersi i powiedział przygnębiony.

— To twoje życie, Gin.

Spuściła głowę i powiedziała w stronę ziemi.

— Nie chcę być międzynarodową gwiazdą Quidditcha, Harry. Wiesz, kim chcę być?

— Nie.

Znów spojrzała na niego, a jej oczy były smutne.

— Wiem, że nie wiesz, bo odmawiasz rozmowy o przyszłości ze mną.

Westchnął.

— Okej, powiedz. Kim chcesz być?

Przygryzła wargę i ostrożnie położyła obie swoje dłonie na jego ramionach. Czekała kilka sekund zanim przemówiła, tak jakby częściowo spodziewała się, że odepchnie jej dłonie. Wziął głęboki, uspokajający oddech i czekał, aż się odezwie. 

— Chcę być matką. Chcę zostać w domu z moimi dziećmi - naszymi dziećmi - a przynajmniej, póki będą młode. A gdy dorosną, wtedy chcę znaleźć fajną pracę na boku, taką jak reporter Quidditcha.

Serce Harry’ego zamarło, a on momentalnie poczuł się winny. Chciała być mamą? Z nim? Nigdy wcześniej nie ośmielił się omawiać z nią niczego poważnego, ale powinien był. Byli razem już ponad dwa lata. Zamknął oczy, nie będąc już w stanie patrzeć na jej smutny wyraz twarzy, który on spowodował.

— Wszystko co teraz robię: Quidditch, próby, robię tylko dla zabawy. Chcę być tu z tobą, nie w Hiszpanii. Ale kiedy zamierzasz mi zaufać, Harry? Kiedy uwierzysz mi, gdy mówię, że cię kocham?

Gdy znów otworzył oczy, ona patrzyła na niego zaciekle. Przyciągnął ją do uścisku i wymamrotał w jej włosy.

— Ufam ci, Ginny.

Potrząsnęła głową i odsunęła się od jego uchwytu.

— Nieprawda. I jeśli nie umiesz mi zaufać, jak to ma wyjść?

Harry wziął głęboki oddech i wyciągnął ręce, by ująć jej dłonie w swoje.

— Kocham cię — wymamrotał. — Czasami, wydaje mi się niemożliwym to, że mnie wybrałaś i boję się, że zrozumiesz jaki popieprzony jestem i odejdziesz.

— Wiem, Harry — powiedziała zmęczonym głosem. — Ale chcę być z tobą i chcę, byś dobrze się z tym czuł. Żebyś przestał się za to biczować. Masz tę nieugiętą pewność siebie w każdym innym aspekcie swojego życia, ale gdy chodzi o mnie, rozpadasz się. — Westchnęła głęboko i dodała. — Może to w nas jest problem. Może nie jesteśmy dobrzy dla siebie. Nie sądzę, że to wszystko powinno być tak trudne.

— Nie — odpowiedział stanowczo. — To nie chodzi o ciebie, a o mnie. I po prostu - daj mi szansę. Pracuję nad tym, przysięgam.

To było trochę naciągane. Gdy powiedział swojemu Uzdrowicielowi o sytuacji z Ginny, ten wypunktował, że Harry prawdopodobnie ma problemy z zaakceptowaniem miłości na wzgląd jego dzieciństwa oraz tego, że był porzucony przez każdy rodzicielski wzorzec, jaki miał. I to miało dla niego sens, nie wiedział jednak, jak to naprawić. Uzdrowiciel powiedział, że musi się z tym pogodzić na własnych warunkach.

Ale za każdy razem, gdy zdawało mu się, że Ginny go zostawi, a strach ten był bezpodstawny, tracił panowanie nad sobą i wybuchał na nią. Wiedział, że ten cały konflikt między nimi był z jego winy, ale na razie nie wiedział, jak to zatrzymać. Ale jeśli szybko na nic nie wpadnie, straci ją.

Oczy Ginny były mokre od łez, a jego klatka zacisnęła się boleśnie.

— Idę na noc do Nory — powiedziała niskim głosem.

— Nie, Gin. Proszę, nie odchodź-

— Nie zostawiam cię, Harry. To tylko jedna noc. Potrzebuję przerwy i myślę, że jeśli dzisiaj tu zostanę, będziemy się tylko kłócić i powiem coś, czego będę żałować. — Złożyła pocałunek na jego policzku i zanim zdążył dalej protestować, zniknęła na górze.

Oparł się o ścianę i słuchał, jak grzebała w jego sypialni. Schował twarz w dłoniach, gdy do jego uszu dotarł głośny trzask, który oznaczał, że się Aportowała.

Harry spojrzał na salon, podniósł lampę i rzucił ją o ścianę. Nie sprawiło to, że poczuł się lepiej, więc zaczął chodzić po pokoju. Po kilku minutach, dalej czuł się jak gówno, więc podszedł do kominka i wrzucił garść proszku Fiuu zanim powiedział. 

— Mieszkanie Hermiony i Ginny. — I wszedł w zielone płomienie.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Harry wiedział, że coś było nie tak, gdy tylko pojawił się w mieszkaniu. Hermiona i Ron siedzieli na przeciwnych krańcach kanapy i jasnym było, że oboje płakali.

— Cholera, co się stało? — zapytał w pośpiechu, skanując pokój w poszukiwaniu niebezpieczeństwa.

Hermiona zalała się łzami i schowała twarz w dłoniach. Harry był zdezorientowany, gdy Ron został na miejscu i nie poruszył się, by ją pocieszyć. Brunet przykucnął przy niej i ułożył dłoń na jej plecach, jednocześnie ciekawsko spoglądając na przyjaciela.

— Nie wiem, dlaczego ona płacze — burknął Ron. — Skoro to ona zerwała ze mną.

— Zerwaliście? — Harry skierował swoją głowę z powrotem na Hermionę dla potwierdzenia, a ona uniosła wzrok i kiwnęła smutno.

— To nie tak, Ron — powiedziała między łkaniami. — Oboje się na to zgodziliśmy.

— Wiem, Hermiono, wiem. — Westchnął ciężko. — Ale i tak nie cierpię tego.

Harry wstał i zaczął chodzić po pokoju.

— Dlaczego? Co się stało? — Jeśli oni nie potrafili sprawić, by ich związek działał, on i Ginny nie mieli nawet szans. Ron i Hermiona wydawali się spełnieni. Jeśli mieliby problemy, pierwszy by o tym wiedział.

Rudy spojrzał na dziewczynę, czekając by zobaczyć czy zacznie mówić, ale ona dalej cicho łkała. Westchnął, w końcu przesuwając się na jej stronę kanapy i objął ją ramieniem niepewnie. Oparła głowę o jego tors i kontynuowała płacz.

 — Mówiąc prosto — zaczął Ron martwym głosem. — Nie chcemy tych samych rzeczy. Kocham ją, a ona mnie. Ale końcowo nie lubimy tych samych rzeczy i nie mamy tych samych celów w życiu. Więc w czasie, gdy mogłoby nam się udać na chwilę, na dłuższą metę poczulibyśmy niechęć do siebie. — Westchnął i spojrzał na Hermionę, która przestała łkać i patrzyła na niego. — Dobrze zrozumiałem?

Odsunęła się, by ponownie usiąść i zwróciła się ku niemu.

— Mówiłeś, że rozumiesz. Że się zgadzasz. Ale mówisz tak, jakby chodziło tylko o mnie i-

— Rozumiem, Hermiono. Ale wciąż cię kocham i to w cholerę boli. — Harry czuł się niesamowicie niezręcznie obserwując to, ale nie wiedział jak dyskretnie odejść. I z jakiegoś powodu nie mógł odwrócić wzroku. — Mam przeczucie, że myślałaś o tym od miesięcy, ale dla mnie jest to nowe. Więc daj mi chwilę, by za tobą nadążyć, okej?

Kiwnęła głową i ponownie ułożyła się na jego piersi. Ron westchnął i oparł głowę o oparcie kanapy.

— Er, mogę zostawić was samych-

— Nie — powiedział wciąż patrząc na sufit. — Domyślam się, że przyszedłeś powiedzieć nam o jakiejś kłótni z Ginny. Śmiało, dobrze będzie chwilę myśleć o cudzych problemach.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Draco Malfoy

Draco jadł obiad z rodzicami i częściowo słuchał swojej matki, która dzieliła się planami na Bal Halloweenowy. Posyłał ojcu krótkie spojrzenia co jakiś czas. Czy miał części zmieniacza czasu? I jeśli tak, dlaczego je zatrzymał? Czy Draco powinien po prostu go o nie zapytać? Czy w ogóle ich chciał?

Jeśli zatrzymałby skoki w czasie, prawdopodobnie nie miałby Hermiony w swoim życiu. Ale czy wszystko nie byłoby o wiele prostsze jeśli nie zobaczyłby swojej przyszłości z nią?

Łatwe, raczej. Ale może nie właściwe.

Westchnął i wziął kolejnego gryza, odwracając wzrok z powrotem na matkę. Jedyne, co wiedział na pewno to to, że chciał znów pocałować Hermionę i jeśli teraz wyjąłby części zmieniacza ze swojej krwi, to by się nie wydarzyło.

— Kogo zaprosisz na bal w tym roku, Draco? — zapytała jego matka.

Westchnął. Więc słyszała o Astorii. Zaskoczyło go, że tak długo jej zajęło zaczęcie tego tematu.

— Skoro pytasz, to domyślam się, że wiesz już, że ja i Astoria się rozstaliśmy. — Widział jak jego ojciec zerkał z drugiego końca stołu.

— Co się stało? — zapytała.

— Nie pasowaliśmy do siebie. Nie kochałem jej.

— Czasami ma się szczęście znaleźć dobre połączenie z kimś, kogo się kocha. — Przerwała, by uśmiechnąć się do jego ojca. — Ale wiesz, Draco, to nie zawsze o to chodzi. Może będziesz kiedyś musiał zadowolić się kimś, kto jest lojalny i będzie wspierającą żoną. Z kimś, z kim będziesz spełniony.

— Chcę czegoś więcej niż spełnienia — kłócił się, dodając trochę bezmyślnie. — Może z nieidealną partią.

— Proszę, powiedz mi, że nie chodzi o tę dziewczynę, Granger — rozrysował jego ojciec. Jego matka wzięła szorstki wdech, a Draco zamarł. Skąd jego ojciec wiedział o Hermionie?

— Co?

— Czy naprawdę sądzisz, że nie słyszałem o waszych spotkaniach w Ministerstwie?

Draco starał się wyglądać swobodnie i wzruszył ramionami.

— Szukamy informacji na pewien temat.

— Chciałbyś się tym podzielić, synu?

Obserwowali się nawzajem przez moment. Draco już był pewny tego, że Lucjusz wiedział, jakich informacji szukają. Ale nie zdawało się, by jego matka wiedziała. Po kolejnych kilku sekundach ciszy, jego ojciec zmienił temat rozmowy.

Draco nie miał pojęcia, co starszy wiedział i zastanawiał się, jak wiele razy spotkał się z Draco ze złych czasów. Powinien wszystko wyznać i zyskać pomoc ojca w wyciąganiu odłamków, ale nie skończył jeszcze z Hermioną.

Choć gdy chodziło o nią, nie wiedział, co robić. Wiedział, że chce ją pocałować i że chciał, by rzuciła swojego chłopaka, ale oprócz tego... czy naprawdę chciał być z nią w związku? Byłoby to warte upadku, który nastąpi, gdy tylko jego rodzice i przyjaciele się dowiedzą? Im więcej nad tym myślał, tym gorzej to brzmiało. Ale gdy przestawał myśleć i skupiał się na tym, jak się z nią czuł, wydawało się to właściwe.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Sierpień 2001 / Czas Draco: Marzec 2002

══════════════════════

Hermiona Granger

Gdy kolejny raz zobaczyła Malfoya w Archiwach Ministerstwa, zajęło jej kilka minut spostrzeżenie, że nie był z jej czasów. Wyglądał praktycznie identycznie do tego, do którego była przyzwyczajona, ale jego humor był dziwny. Był zirytowany i niesamowicie rozkojarzony.

— Jesteś z innego czasu?

Kiwnął głową i posłał jej mały uśmiech. Pierwszy, który zobaczyła dzisiejszego dnia.

— Jesteś naprawdę dobra w nadążaniu za tym.

— Z którego roku jesteś? — Hermiona otworzyła notatnik, w którym zapisywali daty wszystkich jego skoków.

— Marzec 2002.

Zamarła i spojrzała na niego, zamykając usta gdy zdała sobie sprawę, że były otwarte.

— Ale to znaczy, że będziesz skakać w przeszłość, gdy tylko będzie marzec. To tylko sześć miesięcy. Czy to znaczy, że Teoria Środka jest błędna?

Hermiona miała teorię, że gdy tylko Malfoy dotrze do połowy sześcioletniego okresu, wszystkie jego skoki będą działy się w przeszłość. Jak dotąd podróżował tylko w przyszłość i moment skoku był niemożliwy do przewidzenia. Ale gdy tylko przekroczyłby półmetek, wszystkie jego skoki byłyby znane, skoro zapisywał daty każdego z nich.

Nawet jeśli nie daliby rady zatrzymać jego podróży w czasie do tego okresu, dalej byłoby to bardziej wykonalne skoro wiedziałby, kiedy się one wydarzą. Ale jeśli cofnął się w marcu 2002, to może cała teoria była błędna.

Nie odpowiedział jej i zamiast tego wzruszył ramionami niezobowiązująco.

— Powinienem iść. Nie mogę uczyć się nowych rzeczy, poza kolejnością, w ten sposób.

Wstał, by wyjść, a Hermiona wróciła do swoich notatek i zaczęła bazgrać w nowych informacjach z tego skoku, by zobaczyć, jak pasują do reszty.

— Hermiono, też powinnaś zrobić sobie przerwę. — Znów spojrzała na niego, zaskoczona, że dalej tam był. — Zbyt ciężko nad tym pracujesz, a to nawet nie jest twój problem.

Wzruszyła ramionami i wróciła spojrzeniem do zapisek.

— Podoba mi się to. To bardzo skomplikowana zagadka. — Była to też fajna odskocznia od myślenia o zerwaniu z Ronem - choć nie zamierzała mu tego powiedzieć.

Gdy ponownie wróciła wzrokiem do Malfoya, mogła stwierdzić, że coś było z nim nie tak. Ale wiedziała, że nie mogła zapytać o szczegóły na wypadek, gdyby dotyczyło to czegoś konkretnego, co dzieje się w przyszłości.

— Wszystko okej, Malfoy?

— Nic mi nie jest — powiedział, unikając jej wzroku. — Jestem po prostu kurewsko wyczerpany. — Kiwnął do niej głową krótko i zostawił ją samą.

Pokręciła głową. Myślała, że woli przyszłego Malfoya. Ale teraz w sumie tęskniła za jej Malfoyem.

Moim Malfoyem? Dobry Boże. Obecnym Malfoyem, poprawiła się w myślach.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Marzec 2002 / Czas Draco: Sierpień 2001

══════════════════════

Draco Malfoy

Gdy Draco ponownie skoczył w czasie, pojawił się na miotle i prawie rozbił się o drzewo. Mocno skręcił ją i udało mu się odzyskać kontrolę, by delikatnie polecieć w dół. Był zszokowany, gdy zobaczył datę, która była odległa tylko o sześć miesięcy: 15 marca 2002. Nie spodziewał się tak szybko cofać się w czasie.

Czy to znaczy, że wszystkie skoki po następnym marcu będą w przeszłość? Serce mu zamarło. Nie był gotowy na zaprzestanie spotkań z przyszłą Hermioną.

Wrócił do swojego mieszkania i odkrył, że wygląda praktycznie tak samo jak w jego czasach. I czekał, nie wiedząc co ma robić. Miał nadzieję, że Hermiona wpadnie w odwiedziny, ale to się nie stało. A on nie wiedział czy mają na dzisiaj zaplanowaną sesję studiowania notatek. Rozważał wysłanie jej sowy, ale nie chciał wydawać się zdesperowanym.

Pełen dzień minął bez żadnych gości i gdy wrócił do swoich czasów, próbował ukryć swoje rozczarowanie za pracą nad inwestycjami. Powinien był pójść znaleźć Hermionę - ale bał się, co zastanie.

Co, jeśli dalej nie byli razem? W końcu zaczął akceptować ich związek jako konieczność i nawet nie mógł się tego doczekać. Musiał zrobić coś, by popchnąć to na przód. Było to ciężkie, bo dalej była przy nim ostrożna, ale jeśli myślał o tym na poważnie, musiał wykonać jakiegoś rodzaju ruch.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Sierpień 2001 / Czas Draco: Teraźniejszy

══════════════════════

Draco Malfoy

— Jak myślisz, co wydarzy się w 2006? — zapytała Hermiona podczas ich następnej sesji.

— Co masz na myśli? Dlaczego myślisz, że coś się wydarzy?

— Nie skoczyłeś w przyszłość dalej niż do lutego 2006, a przynajmniej nic o tym nie wiemy. Był pierwszy skok ze znakiem zapytania, który mógł być dalszy, ale cała reszta dzieje się przed. Więc możemy zakładać, że coś się wydarzy w okolicach lutego 2006, co zatrzymało skoki w czasie. Myślisz, że znalazłeś ostatni kawałek zmieniacza czasu i zrobiłeś Eliksir Wydobywający?

Draco pokręcił głową.

— Zawsze widziałem to jako dziwną pętlę zaczętą przez pierwszy skok. A on był spowodowany ilością obrotów pierścieniami zmieniacza, którą wykonałem, czyli sześć razy.

— Hmmm — powiedziała tylko tyle. Mógł stwierdzić, że się zamyśliła. — Cóż, tak czy inaczej, byłoby świetnie, gdyby Teoria Środka okazała się poprawna, bo będziesz w stanie przewidzieć każdy skok. Chyba dowiemy się za sześć miesięcy.

Uśmiechnął się. Planowała kontynuować te sesje za sześć miesięcy, nawet jeśli często odbiegali od tematu ich poszukiwań. Czytali bazgroły tego szaleńca, który sam sobie to zrobił z własnej woli. Ale gdy skończą, nie wiedział jak wypełnią ten wolny czas i martwił się, że utnie z nim kontakt.

Gdy Draco ponownie spojrzał na Hermionę, przyglądała mu się. Uniósł brwi.

— Co?

— Zastanawiałam się czy myślałeś więcej o tym, czy zamierzasz zatrzymać skoki w czasie, jeśli będziesz w stanie.

To było obciążające pytanie.

— Nie wiem. Czytałem więcej o alternatywnych rzeczywistościach i myślę, że masz rację. Skoczyłbym do alternatywnego życia, gdzie nic z tych skoków by się nie wydarzyło albo tylko część. Wydaje się to zbyt niebezpieczne, by z tym zadzierać.

— Tak. Dlatego Ministerstwo zniszczyło wszystkie brytyjskie zmieniacze czasu. Cóż. — Posłała mu uśmieszek. — Te, o których wiedzieli. Zbyt łatwym byłoby komuś zmienić wynik wojny, nawet przez przypadek. Mogliby chcieć zapobiec okropnemu wydarzeniu, ale mogło ono być konieczne, by doprowadzić nas do pokoju, którym się teraz cieszymy.

Draco kiwnął głową i przełknął ślinę zanim obrócił rozmowę w kierunku, który wiedział, że będzie ciężki.

— Więc, ten dzień we Dworze, nie zmieniałbyś go, gdybyś mogła?

Spięła się i odwróciła od niego wzrok. Gdy wreszcie odpowiedziała, mówiła z głową spuszczoną i twarzą skierowaną do jej uda.

— Nie, nie zmieniłabym. Był okropny, ale doprowadził nas do Gryfka, a bez niego nie dalibyśmy rady zdobyć, tego czego potrzebowaliśmy z Gringotta. I Harry nigdy nie odebrałby ci władzy nad Czarną Różdżką. Wydarzenia tamtego dnia były krytyczne dla zwycięstwa Harry’ego.

Oboje siedzieli w ciszy przez kilka chwil, w czasie, gdy Draco zbierał odwagę, by znów przemówić.

— Cofnąłbym się i go zmienił. Nie na tyle, by zmienić skutek, oczywiście. Ale zrobiłbym... cokolwiek. Za każdym razem gdy o tym myślę, jak tam po prostu stałem, chce mi się śmiać.

W końcu na niego spojrzała i gdy ich oczy się spotkały, zobaczył w nich troskę. Obserwowała go długi czas zanim spytała.

— Dlaczego nic nie zrobiłeś?

Draco chciał wybiec z pokoju, ale zmusił się do zostania, utrzymania kontaktu wzrokowego i odpowiedzieć jej. Zasługiwała, by wiedzieć, nawet jeśli jego wymówka była okropna.

— Byłem tak kurewsko przerażony. Martwiłem się tylko o siebie i swoją rodzinę. Ja- — przerwał i wypuścił długie westchnięcie. — Nie wiem jak możesz spędzać ze mną czas -  z osobą, która patrzyła na to, co ci się działo i nie zrobiła nic.

Hermiona położyła niepewnie dłoń na tę jego i zacisnęła.

— Teraz jesteś inny. Byłeś wtedy tylko dzieckiem i nawet gdyby to wydarzyło się dzisiaj, to dużo wymagać, by ktoś ryzykował sobą dla kogoś, kogo ledwie zna. Większość ledwo wyobraża sobie zrobić to dla ludzi, których kochają.

Pokręcił głową.

— Mówisz, że byłem młody, ale byliśmy w tym samym wieku. Ty i twoi przyjaciele ratowaliście świat, a ja stałem nieruchomo i zgadzałem się na wszystko. — Odwrócił od niej wzrok, nie mogąc już patrząc w jej piękne oczy.

Ścisnęła jego dłoń ostatni raz i zabrała ją z powrotem na swoje kolano.

— Już mnie za to przeprosiłeś, Malfoy.

— Nieprawda. Nie w tych czasach. — Uniósł głowę i spojrzał na nią, chcąc, by zobaczyła szczerość na jego twarzy, gdy wypowiedział następne słowa. — Przepraszam, Hermiono. Tak bardzo mi przykro. Nie tylko za mój brak reakcji tamtego dnia we Dworze, ale także za próbę powstrzymania Pottera w Pokoju Życzeń. Za każdą głupią drwinę w szkole, za każdy raz, gdy sprawiłem, że czułaś się bezwartościowa, przepraszam. I wiem, że mówiłem ci to wcześniej, ale sądzę, że zasługujesz, by usłyszeć to więcej niż raz. I jestem pewien, że to nie jest ostatni raz, gdy będę przepraszać.

Zauważył łzę spływającą po jej policzku i musiał zacisnąć dłoń w pięść, by nie sięgnąć do jej twarzy i ją zetrzeć. Odwróciła od niego wzrok zawstydzona i powiedziała łagodnie.

— Dziękuję, Malfoy.

Wyszła kilka minut później. Gdy zniknęła z zasięgu wzroku, Draco westchnął i schował twarz w dłoniach. To było okropne, ale musiało zostać powiedziane. Chciał, by zaczęła mu ufać zamiast zwyczajnie znosić go z nadzieją, że przyszły on wróci i go zastąpi.

Relacja z nią ewoluowała niesamowicie wolno. Ale miało to sens, prawda? Musiał odpokutować za lata dręczenia i znęcania się, które nie zostaną naprawione w ciągu tylko kilku miesięcy miłych rozmów i jednych przeprosinach.

Ale Draco był oddany. Chciał zobaczyć, gdzie to wszystko pójdzie. Może by jej nie poślubił, ale chciał ją w swoim życiu i był cierpliwy; mógł poczekać. Im więcej czasu z nią spędzał, tym bardziej odkrywał, że Hermiona Granger była warta czekania.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Wrzesień 2001 / Czas Draco: Teraźniejszy

══════════════════════

Draco Malfoy

Draco stawał się naprawdę zdesperowany, by znów zobaczyć przyszłą Hermionę. Nie tylko dlatego, że chciał mieć ją w swoich ramionach. Chciał zapytać ją o to, jak skończyli razem. Ale nawet jeśli chciał skoczyć w czasie, nie mógł zaprzeczyć, że cieszył się Hermioną z jego czasów.

Zrelaksowała się trochę w stosunku do niego i spędzali więcej czasu na rozmawianiu o różnych rzeczach, niezwiązanych z podróżą w czasie. Mogła bez przerwy mówić o swojej pracy, a Draco to nie przeszkadzało. Właściwie to wiedział co nie co o procesie legalizacji. Ale chciał móc ją dotknąć. Musiał czasami powstrzymać się od złapania jej dłoni albo dania jej loka za ucho.

Pewnego dnia, w połowie września, obserwował ją kątem oka, gdy odsunęła się od stołu, by się rozciągnąć. Ujęła swoje włosy i spięła je w luźny kok, odsłaniając złoty naszyjnik, który zauważył kilka razy, ale nie w tych czasach.

Odwrócił się do niej i przyjrzał się mu bardziej, zauważając kilka run wygrawerowanych na wisiorku. Zbliżył się i złapał go, nagle zaciekawiony. Wtedy zdał sobie sprawę, że na ten czas było to zbyt intymne. Spojrzała na niego zaskoczona, ale nie odepchnęła go.

Draco był już w kompromitującej pozycji, więc zdecydował się iść za tym. Wziął głęboki oddech, mogąc poczuć coś kwiatowego i schylił się, by zbadać runy na naszyjniku.

— Rozkoszna burza? — spytał, zastanawiając się czy dobrze przetłumaczył.

Kiwnęła głową, a jego serce zaczęło bić szybciej. Była tak blisko. Przygryzł wargę, by powstrzymać się od zrobienia czegoś głupiego i puścił wisiorek, ale został na miejscu, tylko cale od niej.

— To prezent urodzinowy od moich rodziców. — Miała smutny głos, a Draco przechylił głowę, przypominając sobie, co mówiła o nich tamtej nocy na plaży. Jak to, że użycie na nich zaklęcia pamięciowego zniszczyło ich relację. — To było słodkie — kontynuowała. — Znaleźli Runy w jednym z podręczników, które zostawiłam w domu. Starają się ze mną dogadać, ale sprawy są tak napięte między nami... — Jej głos urwał się.

— Mówiłaś — przyznał.

Otworzyła oczy szerzej zaskoczona, ale nie zapytała o rozwinięcie. Draco ponownie złapał naszyjnik, muskając swoimi palcami jej obojczyki robiąc to.

— Dlaczego „rozkoszna burza’’?

— To prawdopodobnie był pomysł taty. Kocha poezję i jednym z jego ulubionych jest: ‘’Była burzą, ale nie taką, od której się ucieka, a taką, za którą się goni’’. Wyrył ją na mojej ścianie, gdy byłam małą dziewczynką. — Gdy spojrzała na Draco, jej oczy były mokre.

Wziął głęboki oddech, ponownie puścił naszyjnik i w końcu odsunął się od niej.

— Jest piękny i pasuje do ciebie, poem jak i naszyjnik.

Oboje milczeli i zastanawiał się nad czym myślała, ale jej mina była nie do odczytania.

— Kiedy miałaś urodziny? — zapytał w końcu.

— Oh - uh - mam dzisiaj.

Draco wskazał na książki znajdujące się na stole.

— Nie możemy robić poszukiwań w twoje urodziny! Dlaczego nie mówiłaś wcześniej? — Zaczął sprzątać stół przy użyciu różdżki.

— Nie szkodzi, Malfoy. Mam dzisiaj przyjęcie urodzinowe.

— Nie. — Skończył pakować swoją torbę i wskazał, by zrobiła to samo. — Wychodzimy.

— Okej... — Niechętnie spakowała swoją torbę i spojrzała na niego zaciekawiona. — Gdzie idziemy?

Draco wzruszył ramionami.

— Wybieraj, to twoje urodziny. Co lubisz robić?

Spojrzała znów na stos książek i uśmiechnęła się wrednie.

— Merlinie. — Złapał ją za ręce i delikatnie pociągnął ją, by wstała, podnosząc jej torbę w trakcie. — Jestem pewny, że nawet ty możesz pomyśleć o czymś fajnym do robienia, co nie ma nic wspólnego z książkami.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Hermiona Granger

Malfoy był dziś naprawdę słodki. Hermiona zastanawiała się, kiedy przestała zakładać, że był z przyszłości, gdy tylko był dla niej uprzejmy. Przyzwyczajała się do jego bycia miłym. Wcześniej gdy była stawiana przed ogromnym kontrastem przyszłego i obecnego Malfoya, nie była w stanie wyjaśnić drastycznej zmiany w jego usposobieniu.

Ale teraz zdała sobie sprawę, że doświadczała tego od miesięcy, choć było to tak subtelne i stopniowe, że prawie to przegapiła. Po czasie, każda interakcja - od tych małych, jak jego uprzejma prośba, by podała mu książkę, do tych większych jak jego przeprosiny sprzed kilku tygodni - zbliżała ich do... czegoś. Przyjaźni? Czy może już się przyjaźnili?

W jego przypadku trudno było stwierdzić, bo jego humor mógł zmienić się w mgnieniu oka. Ale dzisiaj, przyznała, czuła się jakby się przyjaźnili. Najpierw poszli na lody, a potem wzięła go do Mugolskiego parku. Obserwowali innych ludzi jedząc i wyjaśniła mu grę, w którą lubiła grać podczas patrzenia na innych.

— Tamta kobieta, z drugą starszą, to córka i matka, tak myślę. Córka jest czymś podekscytowana. Może dostała promocję, na którą pracowała cały rok.

— Okej, rozumiem — powiedział, wskazując na parę kilka kroków za matką i córką. — Ta para - kłócą się. Myślę, że typ ją zdradził, może z jej najlepszą przyjaciółką.

Szturchnęła jego ramię figlarnie.

— Jesteś okropny. Następnym razem wybierz kogoś, kto wygląda na szczęśliwego.

Przewrócił oczami wskazał na kobietę z jej młodym synem.

— Okej. Ta mama próbuje sobie radzić ze względu na jej syna, ale w głębi serca jest zaniepokojona. Właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży, ale ona i jej mąż nie bzykali się od wieków. Dziecko nie jest jego i nie wie, jak mu to powiedzieć.

Hermiona wybuchła śmiechem.

— Ah tak? Wyczytałeś to wszystko z kobiety rzucającej piłkę do jej syna? — Pokręciła głową i polizała swojego loda. — Twoje historie są strasznie mroczne. To powinna być zabawa.

Wzruszył ramionami.

— Świetnie się bawię. — Spojrzała na niego i zobaczyła, że się uśmiechał. Naprawdę wyglądał jakby dobrze się bawił. Wydawał się bardziej zrelaksowany niż podczas tych lat, w których go widziała. Jego uśmieszek zmienił się w szeroki uśmiech, gdy przyłapał ją na patrzeniu na niego. Stwierdziła, że pasuje mu i powinien uśmiechać się częściej. Prawie mu to powiedziała, ale powstrzymała się, wiedząc jak niesamowicie zadowolony z siebie by był, gdyby to się stało.

— Powiedz mi coś, Hermiono — zaczął poważnym tonem. Kiwnęła do niego głową, by kontynuował. — Co Weasley dał ci na urodziny? — Skrzywiła się na niego i polizała swojego loda. On uniósł na nią brew. — Nic? Nawet Weasley nie jest tak głupi.

— Zamknij się, Malfoy. Mówiłam ci, żebyś o nim nie wspominał.

— Spokojnie, Hermiona. Nie zamierzałem powiedzieć nic złego. Byłem tylko ciekawy. — Wzruszył ramionami i wrócił do patrzenia na Mugoli. Milczeli przez następne kilka chwil, kończąc lody.

W końcu, Hermiona wzięła głęboki oddech i powiedziała szybko.

— Ron i ja zerwaliśmy. — Gdy znów spojrzała na niego, widziała, że starał się utrzymać neutralną minę. — To nie przez cokolwiek, co powiedziałeś — dodała i skrzywiła się, gdy mały uśmiech wkradł się na jego usta. — Myślałam o tym jeszcze przed tym.

Kiwnął głową, a jego twarz stała się pusta.

— Dobrze dla ciebie. Jesteś poza jego ligą.

— Ta, jasne — parsknęła. — Wiem, jak złe mniemanie masz o Ronie.

— Nie o to chodzi. — Spojrzał na nią, a jego oczy znów były poważne.

— Co?

— Myślę, że Weasley jest w porządku. Ale zdaje się, że o tobie mam bardzo wysokie mniemanie.

— Naprawdę?

— Nie spędzałbym z tobą tyle czasu, gdyby tak nie było.

Hermiona obserwowała go przez chwilę.

— Nie mam zielonego pojęcia, co na to odpowiedzieć.

— Ahh, więc sprawiłem, że zaniemówiłaś. — Obdarował ją kolejnym uśmiechem i wziął ostatni gryz swojego rożka. Jego oczy świeciły w rozbawieniu. Czy on z nią flirtował?

Co?! Oczywiście, że nie! Po prostu zbyt długo byłaś poza sceną randkową.

— Co? — zapytał. Zdała sobie sprawę, że dziwnie na niego patrzyła.

— Jesteś dezorientującą osobą, Malfoy.

— Możesz mówić na mnie Draco. Ja od tygodni nazywam cię Hermioną.

— Wiem.

— Więc czemu ty nie chcesz tego robić?

— Cóż - — zawahała się. — To zrobiłoby z nas przyjaciół.

— Oh, a nie przyjaźnimy się? — Wyglądał na zawiedzionego. Wychodziło na to, że miał odpowiedź na jej wcześniejsze pytanie. Wyglądało na to, że byli przyjaciółmi, albo chociaż on tak sądził.

— Może jesteśmy... Draco — przerwała, by się wzdrygnąć. — Dziwnie to brzmi.

Zaśmiał się i pokręcił głową.

— Przyzwyczaisz się.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Notka od autorki:
Poem, o którym wspomina Hermiona jest autorstwa R. H. Sin.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro