Rozdział 12
Kochałam to jak wesoło błyszczały jego oczy
i łagodny sposób w jaki mówił;
sposób w jaki wypełniał moje bezcelowe dni
goryczą i nadzieją.
Kochałam go gdy zasypiałam
i każdego poranka, gdy się budziłam;
kochałam go całym moim krnąbrnym sercem -
póki nie zostało złamane.
-Lang Leav
══════════════════════
Czas teraźniejszy: Styczeń 2004 / Czas Draco: Czerwiec 2001
══════════════════════
Draco Malfoy
Gdy Hermiona i Draco wrócili do jego mieszkania, kobieta ruszyła prosto do sypialni. Czekał w korytarzu kilka minut, zastanawiając się czy zaraz wyjdzie. Gdy się na to nie zapowiadało, delikatnie zapukał do drzwi.
Przebrała się w jedwabne, zielone spodnie od piżamy i szary top. Jej włosy były spięte w poplątanego kucyka. Nawet bez ładnych ubrań na sobie wyglądała cudownie.
— Powiedz mi, co się dzieje.
Westchnęła, jakby zastanawiając się czy chce z nim rozmawiać. W końcu zapytała.
— Dlaczego zerwałeś z Astorią?
— Co? — To była ostatnia rzecz, jakiej spodziewał się, że zapyta.
— To się dopiero stało w twoich czasach, prawda? Kilka tygodni temu. Powiedz dlaczego.
— To ona zerwała ze mną, gdy dowiedziała się, że cię pocałowałem.
Hermiona pokręciła głową.
— Oboje wiemy, że byłeś w stanie wykręcić się z tej sytuacji słodkimi słówkami, gdybyś chciał. — Skrzyżowała ręce na piersi i uniosła na niego brew, czekając na odpowiedź.
Westchnął.
— Widziałem, jak bardzo kochamy się w przyszłości. Takie uczucie nie miało miejsca między mną i Astorią. Chcę dla swojego życia więcej niż to, co miałem z nią.
— Chcesz prawdziwej miłości?
Draco kiwnął głową.
— Ale nie mnie.
— Hermiono-
— Chcesz miłości — kontynuowała, przerywając mu. — Tak jak każdy inny. I doznałeś przyszłości z kimś, kto by cię kochał. Więc zacząłeś przyjaźń z kimś, kto cię do tego doprowadzi. Ale- — Odwróciła od niego wzrok i wzięła głęboki, uspokajający oddech. — Nigdy nie chodziło o mnie, prawda?
Serce Draco zamarło. Wiedział, do czego zmierzała. Czy on sam nie próbował się przekonywać, że uczucia, które do niej czuł, nie miały nic wspólnego z nią personalnie? Że były po prostu związane z potencjalnie szczęśliwą przyszłością, której dostawał tylko strzępki?
Przypomniał sobie, co powiedział jej podczas jednego z skoków: ''Przeszło ci kiedyś przez myśl, że może to nie ma żadnego związku z tobą? Może ten, rzekomo, żałosny Draco pragnął miłości i więzi, którą tylko ty mu oferowałaś w tej zjebanej osi czasu. Ale mając wybór, jestem pewien, że nigdy nie wybrałby samotnej, żałosnej, niepewnej siebie Hermiony Granger''.
Ta Hermiona jeszcze nie słyszała tych słów z jego ust. Nie miał wtedy pojęcia, że uderzył w istniejącą niepewność. Nigdy by tego nie powiedział, gdyby wiedział.
— Dla mnie zawsze chodziło o ciebie. — Hermiona kontynuowała gdy zobaczyła, że Draco nie zamierzał się odzywać. — Przyznaję, zakochała się w przyszłym tobie zanim w tym obecnym, ale nie goniłam za niczym innym.
Odwróciła się do sypialni, ale Draco złapał jej rękę i przyciągnął do siebie, opierając swoje czoło o jej. Wziął kilka głębokich wdechów zanim się odezwał.
— Nie gonię za niczym innym, Hermiono.
— Nie okłamuj mnie, Draco — powiedziała stanowczo, odsuwając się, by móc lepiej zobaczyć jego twarz. — Widzę zwątpienie w twoich oczach.
— Zapytaj mnie ponownie, dlaczego Astoria i ja zerwaliśmy.
— Co?
— Po prostu zapytaj.
— Okej, dlaczego się rozstaliście?
— Zobaczyłem przyszłość z żoną, którą pokochałem bardziej niż cokolwiek, a ona czuła do mnie to samo. Astoria kochała mnie tak jak ta kobieta z przyszłości, albo mogłaby, gdybym jej na to pozwolił. Ale ja nie kochałem jej i wiedziałem, że nigdy nie będę. — Draco ułożył dłoń na policzek Hermiony i zaczął go głaskać kciukiem. — Nie interesuje mnie tylko wizja otrzymania miłości od kogoś; szukam kogoś, kogo też będę mógł pokochać — przerwał, by wziąć oddech. — Trudno mi jest cię pocieszyć, bo jeszcze tego do ciebie nie czuję. Ale znam siebie. Jeśli mówię, że cię kocham i dałem ci to- — Uniósł jej lewą dłoń i przejechał palcem po jej pierścionku zaręczynowym. — - to jest to prawdą. Wiem, że bym nie skłamał.
Kiwnęła głową i oparła czoło o jego tors w czasie, gdy on zaczął głaskać jej plecy. Stali tak przez czas zdający się być latami.
— Uważam, że wypadałoby bym to teraz ja zapytał — powiedział po czasie, mając nadzieję na rozweselenie atmosfery. — Dlaczego zerwałaś z Weasleyem? — Poczuł jej śmiech przy klatce i zobaczył jak kręci głową. — Cóż, myślę, że wiem. Na pewno stało się to przeze mnie. Ale kiedy?
Odsunęła się od niego, a on poczuł ulgę, widząc, że uśmiech wrócił na jej twarz.
— Jesteś taki okropny. Nie zerwałam z nim przez ciebie, nieważne ile razy będziesz stwierdzać, że tak było.
Wiedział, że ona sama obali to stwierdzenie w przyszłości. Uznał jednak, że teraz to nie jest moment, by to przytoczyć.
— Okej...dlaczego więc się rozstaliście?
Hermiona uśmiechnęła się do siebie.
— Był łatwym wyborem, nie tym właściwym.
Draco spiął się na to zdanie. Było ono swego rodzaju jego mantrą od wojny. Kilka miesięcy po bitwie, opublikowali przemówienia Dumbledore'a w Proroku Codziennym. Jedno zdanie z przemówienia, którego udzielił po śmierci Diggory'ego przylgnęła do Draco.
Pamiętajcie, jeśli przyjdzie czas, gdy będziecie musli wybrać między tym, co właściwe, a tym co łatwe, przypomnijcie sobie, co stało się z chłopakiem, który był dobry, życzliwy i odważny, bo trzymał się z dala od ścieżki Lorda Voldemorta.
Draco nie wysłuchał wtedy całkowicie rady Dumbledore'a, ale przyrzekł sobie nie popełnić więcej tego błędu. Nie zamierzał iść za czymś, bo było to łatwe.
— Mówiłem ci? O Dumbledorze?
— Dumbledorze? Oh... — Hermiona przerwała, tak jakby sobie coś przypominając. — To dlatego wydawało się to tak znajome. To były jego słowa.
Więc Draco powiedział jej coś o tym, ale nie źródło. Zastanawiał się, kiedy to zrobił. Ich linie czasowe zaczęły się tak przeplatać, że coraz trudniej było za tym nadążyć. Ta cała pętla była teraz jego życiem.
— Będę iść spać. — Zbliżyła się i pocałowała go w policzek.
— Przepraszam za zrujnowanie ci wieczora. Czy licytowaliście coś?
— Tak, licytowaliśmy, zanim inny ty zniknąłeś. Tygodniowy pobyt w przepięknym domku na plaży w Bali na nasz miesiąc miodowy, który będzie za kilka miesięcy. Wychodzi na to, że dopiero jutro dowiem się czy go wygraliśmy.
Draco wrócił pamięcią do nocy, gdy przeszkodził im w ich miesiącu miodowym.
— Wygraliście.
Uniosła brwi na niego i wiedział, że chciała zapytać o szczegóły, ale zamiast tego przemilczała i uśmiechnęła się do niego.
Wtedy coś go uderzyło. To była ta sama czarownica, która przekonywała go, by porozmawiał z nią o wojnie, gdy patrzyli na odbicie księżyca w oceanie przed domkiem na plaży w Bali, który wygrali na dzisiejszej cichej aukcji.
Wysłuchała uważnie, dając mu wsparcie i akceptację, której potrzebował, by ruszyć dalej przez tę traumę. Była też tą samą czarownicą, która zostawała z nim w nocy po jego koszmarach i tą samą osobą, która dokuczała mu na imprezie z okazji jego dwudziestych czwartych urodzin podczas luźnej rozmowy z jego przyjaciółmi.
To była ta sama kobieta, która chciała tylko jego pocieszenia, gdy stała się jakaś nieznana mu tragedia, która doprowadziła ją do niekontrolowanego płaczu. Ta sama, która później powiedziała mu, że kocha go nieważne z jakiego roku jest. Również ta sama, która teraz siedziała obok niego w Archiwach Ministerstwa w jego czasach, wpychając ich sesję w grafik, który wiedział, że był niewiarygodnie pełny, tylko by pomóc komuś, kogo nawet nie lubiła.
Każda Granger i Hermiona, którą poznał ciągle były tą samą osobą. Dlaczego zajęło mu tak długo, by to zaakceptować?
Zanim Hermiona odwróciła się, by wrócić do sypialni, Draco złapał jej rękę i przyciągnął ją do ostatniego pocałunku. Ten był delikatny i wolny, wydawał się zupełnie inny niż te z wcześniej. Gdy uniósł jej podbródek i pogłębił pocałunek, ona złączyła dłonie na jego karku i przyciągnęła go bliżej.
Poczuł ucisk w klatce na myśl, że niedługo ją zostawi, by wrócić do swoich czasów. Draco był tym, który przerwał pocałunek, ale gdy chciał się odsunąć, ona dalej trzymała dłonie na jego karku i wyszeptała do jego ucha.
— Mówisz, że mnie nie kochasz, ale ten pocałunek pokazuje coś zupełnie innego. — Złożyła ostatniego buziaka na jego szczęce i zniknęła w sypialni, zamykając delikatnie drzwi za sobą.
Draco stał w korytarzu, wydawało się, że przez kilka godzin, słuchając walenia swojego serca i przypominając sobie słowa, które przyszły on napisał:
Hermiona jest odpowiedzią na wszystkie dręczące cię teraz pytania. Ona naprawi to wszystko, jeśli jej pozwolisz. Nie będziesz czuć się samotny czy nieprzynależący. Ale musisz dać jej jebaną szansę.
══════════════════════
Czas teraźniejszy: Czerwiec 2001 / Czas Draco: teraźniejszy
══════════════════════
Draco Malfoy
W następnym tygodniu, gdy Draco spotkał się z Hermioną w Archiwum Ministerstwa, nie mógł się skupić na zadaniu, które mu dała. Jedyne, co chciał zrobić to pocałować ją i zobaczyć, jak wyglądało by to w porównaniu do pocałunku z przyszłą nią.
Spoglądał na nią i im dłużej to robił, tym bardziej dostrzegał tą kuszącą Hermionę, którą całował na cichej aukcji. Miała rację, wyglądała prawie tak samo teraz jak i wtedy. Jedyną różnicą było to jak układała włosy.
— Malfoy!
Ocknął się ze swojej zadumy, przejęty tym, że został przyłapany, ale ona nie zdawała się zauważyć jego uwagi. Patrzyła na niego z dużym uśmiechem i Draco pomyślał, że wyglądała o wiele piękniej, gdy się uśmiechała. To był kolejny powód, dla którego przyszła ona wydawała mu się bardziej atrakcyjna; ta rzadziej się przy nim uśmiechała.
Jej usta zaczęły się poruszać i myślał jak miękkie by się wydały, gdyby złączyły się z jego-
Skup się, idioto!
Zamrugał i odwrócił wzrok od jej warg, próbując słuchać tego co mówiła.
— -i myślę, że to rozgryzłam.
To wyrwało Draco z zamyślenia.
— Czekaj, co?
— Rozgryzłam to! — powtórzyła. Wykonała swój mały taniec radości, siedząc na krześle, co wydało mu się niewiarygodnie urocze.
Co się z tobą dzieje? Jesteś teraz jebanym Puchonem czy co?
— Racja, uh - więc powiedz - na co wpadłaś?
Pochyliła się nad swoim notatnikiem, a Draco zbliżył się do niej, by móc zobaczyć jej notatki, na które wskazywała. Bardzo się starał, by jej nie dotknąć albo nie powąchać, albo myśleć o pocałowaniu jej odsłoniętej szyi-
Patrz na jebane notatki, durniu!
— -wiemy, że masz części zmieniacza czasu we krwi — mówiła. — I wiemy, że w przypadkowych momentach magia aktywuje się i skaczesz albo w przyszłość, albo przeszłość. Ale dziwnym jest to jak wersja ciebie, ta z danego czasu, pojawia się w linii czasowej, którą opuściłeś. Zmieniacze czasu zazwyczaj tak nie działają.
Obróciła się, by na niego spojrzeć i podskoczyła subtelnie w krześle, najwidoczniej zaskoczona tym jak blisko niej był. Draco odsunął się delikatnie.
— Racja. Więc, co rozgryzłaś?
Wydawała się podekscytowana zaangażowaną publicznością i kontynuowała entuzjastycznie.
— Już do tego przechodzę. Więc, wiemy też, że zmieniacze czasu zostały stworzone z silnej magii obronnej z powodu tego, jak niebezpieczne mogą być, gdy się zepsują. Tak jak widzieliśmy, ich magia staje się bardzo niestabilna.
Draco westchnął.
— Czy przejdziesz w końcu do meritum tego wszystkiego?
Przewróciła tylko oczami, ale kontynuowała swoje wyjaśnienia, rysując diagram w notatniku. Wykorzystał okazję, by ponownie się zbliżyć.
— Gdy jeden Malfoy skacze do przyszłości czy przeszłości, zmieniacz czasu idzie z nim. — Narysowała patyczaka ze strzałką na papierze. — Wtedy, w tym czasie, jest dwóch Malfoyów z dwoma częściami zmieniacza w ich krwi. — Dorysowała kolejnego obok pierwszego. — Jedynym powodem, by inny Malfoy został ściągany z powrotem. — Narysowała okrąg wokół drugiego patyczaka i strzałkę. — Byłoby coś, co ciągnęłoby go do innego czasu.
Draco pokiwał głową.
— Okej, chyba ma to sens. Co ściąga mnie?
Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na niego.
— Zmieniacz czasu. — Mężczyzna był zdezorientowany i był w stanie zobaczyć, że dobrze się bawiła. — Muszą być dwie części zmieniacza w obu czasach. To jedyne wytłumaczenie. — Znów zaczęła rysować na kartce. — Wersja ciebie, która podróżuje w czasie, aktywowała magię, ale odłamek zmieniacza, który obecnie nie jest w tobie, zostaje na miejscu. Odłamek w nowym czasie łączy się z wersją ciebie, która skacze w czasie, bo twoje części zmieniacza są aktywne. W tym czasie inny ty jest ściągany do przeszłości, by być złączonym z obecnym odłamkiem zmieniacza. Kotwiczy cię albo raczej można rzec, że robi wszystko, co może, by pozostać w całości - przez magię ochronną. Powodem, dla którego nigdy nie zostajesz tam na miesiące czy lata jest to, że ta magia potrzebuje od kilku godzin do kilku dni, by się naprawić i by zmieniacze zdały sobie sprawę, że połączyły się z nie tą wersją ciebie. Wtedy wyrzucają was oboje do odpowiednich czasów. I koło się zatacza.*
Spojrzała na niego wyczekująco, tym razem mając gdzieś jak blisko był.
— Kurwa — wymamrotał. — Jesteś kurewsko niesamowita.
— Jestem. — Pokiwała głową, a potem opuściła głowę delikatnie zawstydzona. — Byłam nazywana najmądrzejszą czarownicą moich czasów.
— Więcej, powiedziałbym, że wszechczasów — odpowiedział nieobecnie, przemyślając to, co właśnie powiedziała. Hermiona była zarumieniona, a on uśmiechnął się do niej patrząc, jak jej twarz robi się bardziej czerwona.
— Wiesz co to znaczy, prawda? — zapytała odsuwając się od niego. Jego umysł pracował na pełnych obrotach i ledwo miał czas zarejestrować swój zawód, że znów ma ją poza zasięgiem ręki.
— Słodki Merlinie. Mogę to cofnąć.
— Dokładnie. W tych czasach znajduje się część zmieniacza czasu. Musisz ją po prostu znaleźć. Wtedy możesz uwarzyć Eliksir Wydobywający, by wyciągnąć te części, które są w twojej krwi.
Draco myślał, że skrzaty domowe pozbyły się zmieniacza czasu wraz z innymi rzeczami z pokoju. Jeśli dalej gdzieś tam był, mogła go mieć tylko jedna osoba?
— Wiesz, gdzie mógłbyś go znaleźć?
— Mam pomysł.
Hermiona kiwnęła na niego głową i zaczęła brać swoje rzeczy. On w tym czasie zastanawiał się nad powodami jakie mógł mieć jego ojciec, by chować zepsuty zmieniacz czasu. Musiał wiedzieć więcej niż Draco początkowo sądził. Czy wiedział, że te odłamki były kluczem do cofnięcia tego wszystkiego? Jeśli tak, dlaczego nie oddał ich jeszcze Draco?
— Malfoy. — Hermiona bawiła się ramiączkiem swojej torby.
— Co?
— Myślę, że powinnam ci to powiedzieć. Gdy rozmawiałam z przyszłym tobą tydzień temu, nie chciał ze mną pracować na szukaniem informacji. Mówił, że nie chce zatrzymywać skoków w czasie.
— Co? Dlaczego nie?
— Powiedział, że podoba mu się jego życie i nie chce niczego zmieniać.
Draco przypomniał sobie słowa z listu: ''Wiem, że nienawidzisz skoków w czasie. Ale uwierz mi, zaczniesz je widzieć jako dar, którym są''.
— Co by się wydarzyło, gdyby teraz to wszystko zakończył? Czy skoki w czasie by się po prostu nie skończyły? Ale i tak powinienem pamiętać wszystko, co do tej pory widziałem, prawda?
Pokręciła głową.
— Myślałam nad tym odkąd to powiedział i nie sądzę, by tak to działało. Albo mogłoby dla ciebie, skoro to ty skaczesz w czasie, ale moja linia czasowa zdecydowanie by się zmieniła.
— Co masz na myśli?
— Cóż, zważając na naszą przyjaźń... — Przerwała, jakby czekając, aż zaprotestuje przeciwko jej sformułowaniu. Ale on tylko kiwnął głową, by kontynuowała. — Uh, to wszystko się wydarzyło przez to, że przybyłeś z przyszłości, by zjeść ze mną lunch. Potem pożyczyłeś mi książkę i gdy pojawiłam się w twoim mieszkaniu, by ją oddać, cóż, oboje wiemy co się stało. Jeśli teraz zatrzymałbyś skoki w czasie, nie będziesz wracał w przeszłość, by mnie zobaczyć. Nie zabierzesz mnie do biblioteki, by wziąć tę książkę i ja nie miałabym powodu, by ją zwrócić. Nie rozumiesz?
— Nie zaprzyjaźnilibyśmy się...
— Dokładnie. Mówiłeś, że w przyszłości, którą odwiedziłeś, przyjaźnimy się. Prawdopodobnie już by tak nie było. Zostalibyśmy wrzuceni do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, gdzie ta przyjaźń nigdy się nie wydarzyła. I, cóż, jeśli chodzi o mnie i ciebie. Nie znam szczegółów twoich innych relacji, ale jeśli wszystko opiera się na skokach, których jeszcze nie dokonałeś, te również byłyby inne.
Draco milczał, myśląc nad tym co sugerowały jej słowa. Był zdesperowany, by zakończyć skoki w czasie, ale nigdy nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Hermiona nie byłaby już w jego życiu.
— Dalej skakałbym do przyszłości, prawda? Co bym wtedy zobaczył?
Wzruszyła ramionami.
— Pewnie alternatywną wersję przyszłości. Twoje wspomnienia z tych wszystkich skoków prawdopodobnie się zmienią, gdy tylko przerwiesz tę pętlę.
Draco mocno zastanawiał się nad tym, jak mogła wyglądać ta alternatywna przyszłośc. Czy dalej byłby z Astorią? Zaręczyliby się? Czy to nie było to czego myślał, że chce?
— Wiem, że to dużo, Malfoy, a decyzja będzie skomplikowana. Ale nie mamy nawet innej części zmieniacza, więc to wszystko jest teoretyczne.
Kiwnął na nią głową, delikatnie pocieszony jej uśmiechem.
— Co robiłaś z przyszłym mną? Chciałem zapytać.
Ona tylko przewróciła oczami.
— Był naburmuszony. Miał na sobie szaty wyjściowe i mówił, że został zabrany od gorącej randki. Domyślam się, że ty się nią cieszyłeś? — powiedziała przedrzeźniającym tonem.
Draco kiwnął głową i nie mógł powstrzymać uśmiechy na wspomnienie o wyglądzie Hermiony z tamtej nocy i jak niesamowitym uczuciem było ją pocałować.
Ta Hermiona przed nim zarumieniła się ponownie i pokręciła głową, widocznie zirytowana.
— Biedna dziewczyna — wymamrotała pod nosem, by zaraz zapytać zaciekawiona. — Zauważyła, że się zamieniliście?
— Wiedziała o skokach w czasie. Spodziewała się tego i nawet przygotowała mi zapasowe szaty.
— Oh, jak miło z jej strony — rzekła ostro. — Tak czy inaczej, mam spotkanie, na które muszę się spieszyć. Pa, Malfoy.
Draco uśmiechnął się do siebie, patrząc, jak wychodzi i mając nadzieję, że gorycz w jej tonie była spowodowana delikatną zazdrością o jego ''gorącą randkę''. Zaczął chować rzeczy do swojej torby i westchnął, przypominając sobie, że dalej była w związku z Weasleyem.
Nie wiedział jeszcze, jak chciał postępować w stosunku do Hermiony z jego czasów i dalej rozpracowywał swoje uczucia do niej. Ale jednej rzeczy był pewien: musiał sprawić, by rzuciła Weasleya. W przyszłości zasugerowała, że maczał palce w ich zerwaniu, ale Draco musiał stąpać ostrożnie. Na szczęście, nie był Ślizgonem za nic.
ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ
Hermiona Granger
W następnym tygodniu, Hermiona studiowała informacje z Malfoyem, próbując znaleźć więcej szczegółów na temat alternatywnych rzeczywistości i linii czasu. Miała nadzieję znaleźć bardziej przejrzystą odpowiedź na pytanie, co by się wydarzyło, gdyby nagle przestał skakać w czasie.
Czytali dzienniki czarodzieja, którego Malfoy odkrył kilka miesięcy temu, który dobrowolnie wszczepił piasek ze zmieniacza czasu do jego krwioobiegu. Od tamtej pory słuch po nim zaginął z racji, że zmienił się w ludzki zmieniacz czasu. Zrobił jednak wiele badań, które mogły być pomocne, przed opuszczeniem swoich czasów.
— Ten facet był powalony — powiedział Malfoy zanim odepchnął się od stołu i schował twarz w dłoni.
— Czemu? Co znalazłeś?
— Nic nowego, po prostu- — Opuścił dłoń ze swojej twarzy. — Dlaczego sobie to zrobił bez żadnej wiedzy, co się wydarzy?
Wzruszyła ramionami.
— Wydaje się kimś, kto był oddany swoim badaniom. Nie zapowiada się też, że miał rodzinę czy wielu przyjaciół, więc co miał do stracenia?
— Cóż, jego dziedzictwo, chociażby. — Malfoy wskazał na książkę przed nim. — To wszystko to tylko legalny żargon** o tym czy mógł coś odziedziczyć bądź nie, gdy zaczął skakać w czasie.
— Daj zobaczyć. — Podsunął dziennik do niej, a ona zaczęła czytać ochoczo. — Absens haeres non erit*** — wymamrotała pod nosem, zainteresowana tą unikalną realizacją argumentacji prawniczej, którą studiowała ostatnio.
— Kiedy nauczyłaś się prawnego żargonu powiązanego z prawami dziedziczenia? Myślałem, że pracowałaś nad nową legalizacją praw dla magicznych stworzeń.
— Bo pracuję, ale- — przerwała czytanie i spojrzała na niego. — Skąd to wiesz? — Rozmawiała o swojej pracy z przyszłym Malfoyem, nie tym obecnym.
Wzruszył ramionami i odpowiedział niejasno.
— Też pracuję w polityce. A teraz mów, dlaczego tak cię interesują prawa dziedziczenia?
— To niekoniecznie nimi jestem zainteresowana. Badałam typowe, pradawne praktyki legalne Czystokrwistych. Wychodzi na to, że większość z dokumentów mają związek z dziedziczeniem. Nic zaskakującego — dodała zimno.
— Co to ma w związku z prawami magicznych stworzeń?
— Oh, nic. — Odwróciła od niego wzrok, nagle zawstydzona.
— Więc to po prostu hobby? — droczył się. — Jak ty masz czas na cokolwiek innego poza swoją obecną pracą i tym wszystkim? — Wskazał na stos dzienników przed nimi.
Zgromiła go wzrokiem.
— Nie narzekałeś, gdy zaoferowałam ci z tym pomoc. I to ja rozgryzłam-
— Spokojnie, Hermiono. — Uniósł dłonie w geście poddania się. — Jeśli chcesz się zapracować na śmierć, kim jestem, by stać ci na drodze? I dla jasności, nie narzekam, doceniam twoją pomoc. Byłem po prostu ciekawy.
Kiwnęła głową, zastanawiając się jak zareagowałby gdyby znał prawdziwy powód jej pracy nad pradawnymi prawami. Postanowiła dać mu szansę i powiedzieć, w ramach czegoś w rodzaju testu. By sprawdzić jak daleko ten Malfoy zaszedł od fanatyka, którym był w szkole.
— Tak właściwie to chcę być Ministrem Magii. Znaczy, nie teraz, nie szybko, oczywiście, ale może za dwadzieścia lat. Zrozumienie zawiłości starych praw pomoże mi, tak sądzę. Czystokrwiści dalej są wpływowi w polityce. — Przygotowała się, czekając aż się zaśmieje albo będzie jej dokuczać, ale nie zrobił żadnej z tych rzeczy.
— Wow. Przygotowujesz się do pracy, którą masz nadzieję mieć za dwadzieścia lat? To imponujące, Hermiono. — Naprawdę wyglądał jakby był pod wrażeniem.
Zrelaksowała się delikatnie i zapytała z delikatnym zawahaniem.
— Myślisz, że to możliwe? Dla, uh - kogoś takiego jak ja?
— Dla mugolaczki?
— I czarownicy.
Zastanawiał się nad jej pytaniem chwilę, za co była wdzięczna. Gdy pytała Rona, szybko odpowiadał ''tak'' i zmieniał temat.
— Będzie to dla ciebie trudniejsze, bez wątpienia — powiedział. — I gdybyś próbowała teraz - wiesz, jeśli byłabyś wystarczająco dorosła, znaczy - nie wiem czy byś wygrała. Ale z większą ilością czasu dla Magicznego Świata do rozwoju społecznego i dobrym menadżerem od kampanii. Tak, sądzę, że mogłabyś wygrać. — Wtedy dodał z uśmiechem. — Gdyby chodziło o inną Mugolską czarownicę, powiedziałbym nie. Ale widząc, że to ty i że masz tą niesamowitą umiejętność do osiągania tego, co sobie postanowisz w głowie, dlaczego nie?
Hermiona uśmiechnęła się szeroko, czując się lżejszą na ten niespodziewany komplement. W końcu zaczynała zauważać przebłyski przyszłego Malfoya, który byłby (albo był?) dla niej miły.
— Dzięki.
Nagle zaczął patrzeć na nią z powagą, tak jakby coś rozważał i po dłuższej chwili powiedział ostrożnie.
— Weasley nie popiera tego planu, prawda?
Hermiona była zbita z tropu przez jego pytanie, co prawdopodobnie było powodem zauważalnego rozczarowania na jej twarzy zanim zdołała opanować swoją mimikę. Ron nie pochwalał, ale też nie był przeciw. Wiedziała, że jej wybór tak wymagającej kariery nie napawał go entuzjazmem, ale rozmawiali o tym tylko raz i miała wrażenie, że nie brał jej planów na poważnie.
— To nie twój interes — powiedziała, stwierdzając fakt.
Malfoy znów ucichł. Wtem obrócił swoje krzesło, by być z nią twarzą w twarz i zaczął mówić cicho.
— Wiem, że przeklniesz mnie za to co powiem, ale musisz to usłyszeć. Wydajesz się postawić sobie niemożliwy cel i powoli do niego dążyć. Widziałem to w szkole, słyszałem o tym, co zrobiłaś na wojnie i nawet pracując z tobą nad tymi badaniami, widzę to. Jesteś mądra i masz bezkonkurencyjną etykę pracy, co nie daje mi cienia wątpliwości, że jeśli chcesz być Ministrem Magii, będziesz nim.
Hermiona nie wiedziała, co powiedzieć i zastanawiała się dlaczego powiedział, że będzie chciała go przekląć. Jak dotąd, wszystko co powiedział było niesamowicie miłe.
— Ale w twoim życiu prywatnym — kontynuował. — Poddałaś się. Weasley zachowuje się jak śmieć w stosunku do ciebie. Wiem, że jest fajnym facetem, lojalnym, odważnym i tak dalej. Ale nie jest czarodziejem dla ciebie. Zadowalasz się nim, bo jest łatwym wyborem. Sądzę, że boisz się, że nikt inny się nie znajdzie, jeśli dasz mu odejść, ale musisz bardziej docenić siebie. Pozwól sobie mieć nadzieję na więcej w swoim życiu prywatnym, tak jak to robisz z pracą.
Gdy skończył mówić, niewygodna cisza zapadła między nimi. Zatkało ją, ale szybko złość zaczęła rosnąć w jej piersi.
— Nie wiesz nic o mnie i moim związku z Ronem! Jak śmiesz mówić coś takiego?
— Hermiono, miałem na myśli-
— Nie! I kim ty niby jesteś, by mówić o łatwych wyborach? Spójrz na siebie i swoją dziewczynę. Perfekcyjne, Czystokrwiste towarzystwo. Jakie to przewidywalne — dodała złośliwie.
Spodziewała się, że będzie zły, ale on tylko kiwnął głową.
— Masz rację.
— Co?
— Masz rację co do Astorii. I dlatego zerwałem z nią kilka miesięcy temu.
— Oh. — Hermionę ponownie zatkało i ponownie usiadła na krześle, nie wiedząc, co powiedzieć.
— Myślałem, że się pobierzemy gdy zacząłem się z nią umawiać.
Przekrzywiła głowę na jego słowa, zdezorientowana.
— Co się zmieniło?
— Jak powiedziałaś, była łatwą opcją. I ja- — Odwrócił wzrok na szafkę za nią, unikajac jej spojrzenia. — Próbowałem tego w przeszłości, wybierać łatwą drogę. Skończyłem oznakowany i zmuszony do niewypowiedzianych rzeczy. — Gdy znów na nią spojrzał, jego wzrok był intensywny. — Nie żeby Astoria była jak Czarny Pan, oczywiście. Ja tylko- Bardziej trzymam gardę, gdy łatwa decyzja pojawia się na celowniku. Chcę wybierać to, co słuszne, nie łatwe.
Te słowa wydawały się znajome Hermionie, ale nie umiała przypomnieć sobie, skąd. Kiwnęła na niego głową, pod wrażeniem jego oddaniu, by nie popełnić błędów z wojny.
— Myślę, że wiesz co mam na myśli — dodał, a jej oczy błysnęły gniewnie, gdy zrozumiała, że znów wrócił do tematu jej związku z Ronem.
Wzięła swoją różdżkę z biurka i zanim mówił zareagować, wycelowała w niego i zawołała.
— Prurito!****
Sięgnął po swoją różdżkę i rzucił Zaklęcie Ochronne, ale było za późno. Jej klątwa uderzyła go prosto w pierś. Zaszydziła z niego, gdy on oglądał swój tors, prawdopodobnie próbując się dowiedzieć co na niego rzuciła.
— Chyba miałeś rację, przeklęłam cię za to, co powiedziałeś. Przyszły ty też powiedział coś o Ronie. Powiedziałam to jemu więc powiem też tobie: jest to kompletnie nieprzyzwoite i jeśli jeszcze raz wspomnisz o Ronie, kończę z tym. Możesz szukać informacji w tych głupich dziennikach samemu.
Hermiona wstała na nogi i zaczęła chować swoje rzeczy do torby, ale złapał jej rękę. Cofnęła się z jego zasięgu.
— Czaję, żadnych rozmów o twoim cennym chłopaku. Ale nie idź. Możemy porozmawiać o prawach dziedziczenia i może powiesz mi, czym mnie trafiłaś? — Znów spojrzał na swoją klatkę.
Zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersi.
— Niedługo się dowiesz. I jeśli jesteś w stanie mi powiedzieć jedną rzecz, której nie wiem na temat praw dziedziczenia, zostanę.
Oczy Malfoya zabłysły w rozbawieniu i zaczął drapać swoją szczękę dłonią.
— Okej, mam coś. Wiedziałaś, że kiedyś istniał portret, który odziedziczył posiadłość Malfoyów zamiast najstarszego, żyjącego dziedzica?
— Niemożliwe.
— No. Była luka w prawie, która pozwalała panowi posiadłości przepisać fortunę samemu sobie po śmierci. Został zmieniony w portret i on rządził posiadłością.
— Nie mogli go po prostu zniszczyć?
Zaśmiał się.
— Mogli i to się właściwie stało. Ale rok zajęło im zdjęcie wszystkich zaklęć z niego.
Obserwowała jego twarz, szukając kłamstwa, ale nie była w stanie powiedzieć.
— Nie wierzę ci.
— Mam dokumenty we Dworze, które to udowadniają. Wyślę ci je dzisiaj wieczorem sową. — Zamilkła, by po chwili uśmiechnąć się, widząc jak zaczął się wić. Klątwa, którą rzuciła, oczywiście działała. Jego oczy błysnęły irytacją. — Zaklęcie Swędzące? Ale inkantacja nie pasuje.
Jej uśmiech się poszerzył.
— Zmodyfikowałam je. Jest łagodniejsze niż te standardowe, ale także-
— Niech zgadnę. Nieodwracalne?
Kiwnęła głową i zaśmiała się, gdy spiął się biorąc głęboki wdech. Efekty zaklęcia nie były bolesne, a po prostu niesamowicie irytujące. Ron porównał to do noszenia bardzo drapiącego, wełnianego swetra na gołej skórze. Zdała sobie sprawę, że dla Malfoya było to jeszcze bardziej irytujące, bo przywykł do noszenia tylko najlepszych materiałów.
— Dalej chcesz zostać i rozmawiać o prawach dziedziczenia? — zapytała, drocząc się.
Spiorunował ją wzrokiem i kiwnął głową.
— Tak. Ale chyba mówiłaś, że nie wierzysz mi w sprawie portretu.
Wzruszyła ramionami i usiadła na swoim miejscu przy stole.
— Możesz mi wysłać dzisiaj te dokumenty.
Dołączył do niej, ciągle zmieniając pozycję. Oczywistym było, że nie umiał ułożyć się komfortowo.
— Jak długo będzie się trzymać? — zapytał przez zaciśnięte zęby.
— Powinno przestać działać za trzy, cztery godziny. Może bliżej czterech; byłam naprawdę wkurzona, gdy je rzuciłam. Teraz przestań narzekać, powinniśmy rozmawiać o legalizacji.
Przeszył ją wzrokiem, ale gdy zadawała pytania na temat incydentu z portretem, on wytłumaczył jej sytuację w większych szczegółach. Powiedział jej o innych niejasnych klauzulach w prawie, z którymi się spotkał. Dotrzymał słowa i nie wspominał więcej o Ronie. Domyśliła, że głównie zrobił to, by uniknąć kolejnej klątwy.
Ale gdy Malfoya już nie było, ich rozmowa o Ronie wróciła do niej i została w jej głowie do końca tygodnia. Czy zostawała z Ronem tylko dlatego, że był łatwy? Malfoy powiedział, że bała się o to, że nikt inny by jej nie zechciał. I jeśli była ze sobą szczera, była to prawda. Część niej dalej była tą niepewną siebie dziewczyną z Hogwartu, którą dręczono za bujne włosy i królicze zęby.
Zawsze wybierała właściwą ścieżkę, nawet jeśli była trudna. Zawsze była z siebie za to dumna, ale kiedy ostatni raz zrobiła to w życiu prywatnym? Jak wiele razy odkładała ciężkie rozmowy z Ronem, by uniknąć kłótni? Jak wiele razy powstrzymywała się od wspominaniu o czymś, co było dla niej ważne, bo martwiła się, że Ron tego nie poprze?
Malfoy miał rację. Traktowała jako priorytet bycie dobrą dziewczyną dla Rona nad byciem prawdziwą ze sobą samą. I wyznanie mężczyzny o Astorii Greengrass i dlaczego z nią zerwał, tylko pogorszyło sprawę. Czy mogłaby znieść życie w świecie, w którym Draco Malfoy miał więcej odwagi od niej?
══════════════════════
Czas teraźniejszy: Lipiec 2001
══════════════════════
Hermiona Granger
— Chyba dostanę się do drużyny. Nie żeby to miało znaczenie... ale miło jest wiedzieć, że jestem wystarczająca. — Hermiona ledwo słuchała do Ginny mówiącej o serii ostatnich treningów, które odbyła ze współzawodnikami.
— To świetnie, Ginny. Zawsze dobrze jest czuć się docenioną. — Obserwowała Rona rozmawiającego z Harrym na drugim końcu pokoju. Spojrzała na rozmówczynię, która przestała mówić i patrzyła na Harry'ego.
Gdy zobaczyła jak przyjaciółka patrzy na swojego chłopaka, uderzyło w nią, że para w związku tak powinna wyglądać. Ginny i Harry uwielbiali się. Byli w rozsypce i ciągle się kłócili, ale była w tym pasja, której ona i Ron nigdy nie mieli. Wydawał się on bardziej jej dobrym przyjacielem, z którym okazjonalnie uprawiała sex. Nie kochała go tak głęboko, jak powinna.
Hermiona chciała więcej dla siebie, Ron też zasługiwał na więcej. Słowa Malfoya z poprzedniego tygodnia wniknęły w jej mózg jak trucizna i nie mogła pozbyć się z głowy myśli, że zadowalała się Ronem.
Głupi Draco Malfoy.
Jednak zwątpienie siedziało w niej od dawna, naprawdę. On po prostu ubrał w słowa to, co ona czuła od miesięcy.
Gdy dotarli do mieszkania Hermiony, Ron dostrzegł jej słaby humor.
— Co się dzieje? — zapytał, gdy tylko zdjęli swoje szaty wierzchnie.
Wzięła głęboki oddech. Przyszedł czas na bycie odważną i porozmawianie z nim.
— Ron, nie sądzę byśmy kochali się tak jak robią to Harry i Ginny.
— Harry i Ginny? — parsknął. — Ciągle się kłócą.
— Tak. Zbyt do siebie lgną, ale jest między nimi pasja, której między nami nie ma.
— Chcesz, byśmy więcej się kłócili? — Ron uniósł na nią brew i uśmiechnął się, myśląc, że musi to być jakiś rodzaj żartu.
— Nie, oczywiście, że nie. Ja tylko - czuję się jakbyśmy stali się dobrymi przyjaciółmi, którzy ze sobą mieszkają. Dogadujemy się, że zasługujemy na więcej.
Twarz Rona opadła.
— Więc... mówisz, że już mnie nie kochasz? Zrywasz ze mną? Czy o to chodzi?
Jego niebieskie oczy były smutne i błagające. Hermiona wzięła kolejny głęboki oddech, przyzywając całą odwagę, którą mogła zebrać. W końcu była gotowa na rozmowę, którą powinna była odbyć z Ronem lata temu.
— Usiądźmy, musimy pogadać.
ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ
*Notka od tłumacza:
Okej. Wiem, że może to być bardzo zawiłe. I o ile rozumiem, o co chodziło Hermionie, to trudno było przełożyć na polski to, jak było to ujęte po angielsku. Więc w skrócie:
- W czasie każdego Draco są dwa kawałki zmieniacza czasu — ten w jego krwi (nazwijmy go A) oraz ten, który według Draco może mieć jego ojciec (nazwijmy go B).
- Kawałki zmieniacza w krwi Draco są cały czas aktywne, co rozumiem jako to, że poglądowe pierścienie zmieniacza obracają się bez przerwy między obecnym rokiem Draco, a rokiem 2006 do momentu, aż zatrzymają się randomowo na jakiejś dacie, co skutkuje skokiem w czasie.
- Gdy, przykładowo, Draco z 2001 skacze do 2004, kawałek A łączy się z kawałkiem B z 2004. Za to kawałek A Draco z 2004 łączy się z tym B z 2001, gdy ten się cofa.
- Gdy magia ochronna, z której zbudowane są zmieniacze, wraca do normy, kawałki B z obu tych czasów orientują się, że połączyły się ze złą wersją kawałka A. Wtedy siłą ściągają odpowiedni kawałek z powrotem, chcąc ponownie złączyć się w całość, dzięki czemu Draconowie wracają do swoich czasów.
- Potem obrazowe pierścienie znów zaczynają się obracać i koło się zatacza.
Mam nadzieję, że jest to bardziej przejrzyste, bo naprawdę nie wiem, jak inaczej to ująć.
**Język prawniczy.
***Z łaciny ''The absent one will not be the heir'' co na polski znaczy ''Nieobecny nie zostanie dziedzicem''.
****Z włoskiego ''swędzenie'', ''świąd''.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro