Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Nie wiem jak to jest, że jesteś mi tak znajomy - albo dlaczego czuję się jakbym dopiero poznawała ciebie i coraz bardziej pamiętała kim jesteś. Jak każdy uśmiech, każdy szept prowadzi mnie do nieprawdopodobnego wniosku, że znałam cię wcześniej, kochałam cię wcześniej - w innych czasach, w innym miejscu- jakimś innym wcieleniu.
-Lang Leav

══════════════════════

Teraźniejszość: Wrzesień 2000 / Czas Draco: Październik 2004

══════════════════════

Hermiona Granger

Kilka tygodni minęło zanim Malfoy ponownie dołączył do Hermiony na lunch. Gdy tylko usiadł, zapytała go, jak zdecydował się kiedy przyjść. Odpowiedział niejasno.

- Gdy mogę się oderwać.

Oderwać od czego? Hermiona zastanawiała się nad tym. A może pytanie dotyczyło bardziej kogo? Zgadywała, że Lucjusz nie wie o tych spotkaniach.

- Przyjdę też jutro i pojutrze - dodał. Zarejestrowała tę informację w milczeniu. Nie planowała przychodzić przez następne dwa dni z powodu spotkań, które odbywały się równolegle z lunchem. Mogłaby je przełożyć...

Czy ty naprawdę rozważasz dopasowanie swojego grafiku, by móc wyrobić się na lunch z Malfoyem?

Hermiona pokręciła głową. Pomyśli o tym później. Ponownie skupiła się na nim i dostrzegła, że przekręcił głowę, by móc przeczytać tytuł trzymanej przez nią książki. Położyła ją na stole, by łatwiej byłoby mu go zobaczyć.

- Czytałeś ją?

Malfoy skrzywił się gdy przeczytał tytuł.

- ''1984''. Tak, czytałem. ''Umiejętność posiadania dwóch kontrastujących ze sobą opinii jednocześnie w jednym umyśle, akceptując je obie'' - zacytował. - Jak się to nazywało?

- Dwójmyślenie.

Draco kiwnął głową, wyglądając jakby czuł się niekomfortowo.

- Jestem bardzo dobrze zaznajomiony z tym konceptem.

Hermiona wiedziała. W noc meczu Quidditcha przyznał, że podczas wojny miał trudność z pogodzeniem ideałów, z którymi się wychował i okropnych rzeczy, których musiał doświadczyć. Ale nie chciała tego znów przytaczać.

Przeprosił i nie sądziła, by fair było nadal skupiać się na jego błędach z przeszłości. Starała się zmienić kierunek rozmowy.

- Jednym z moich ulubionych cytatów jest: ''Być może ta osoba nie chciała być tak bardzo kochana jak zrozumiana''.

Malfoy uniósł brew.

- Dlaczego ten?

- Dobrze mi się kojarzy. Ja, cóż, gdy byłam młodsza, miałam tendencję do bycia zbyt idealistyczną. Myślałam, że najlepiej wiedziałam, co jest lepsze dla wszystkich - przerwała, oczekując, że zacznie jej dokuczać, ale on milczał. - Ale by naprawdę kogoś pokochać - kontynuowała. - Musisz go zrozumieć. Musisz wiedzieć skąd bierze się ich punkt widzenia. Dbać o nich, jednocześnie wymuszając swoje poglądy nie jest tak naprawdę miłością.

Opuściła wzrok zawstydzona. To było personalne wyznanie i nie była pewna, co z nim zrobi. To był jakiegoś rodzaju test, zgadywała, by sprawdzić jak zareaguje na taką wrażliwość. Zaskoczył ją jednak następnym pytaniem.

- A co z ludźmi, którzy kochają ciebie, Hermiono? Rozumieją cię?

Odpowiedź momentalnie pojawiła się w jej głowie. Nie . W szkole zawsze czuła się jak wyrzutek. Na początku myślała, że to przez to, że jest Mugolakiem, ale to było coś więcej. Nawet teraz, podejrzewała, że nie do końca pasuje.

Ron nie rozumiał jej aspiracji, Harry i Ginny byli zbyt skupieni na sobie, a jej rodzice dalej nie pochwalali jej życia w magicznym świecie. Zawsze starała się zrozumieć i pomóc innym, ale kto próbował zrozumieć ją?

Przykleiła na twarz uśmiech i skłamała.

- Oczywiście. Mam szczęście mając takich cudownych przyjaciół i kochającego chłopaka. Moi rodzice są bezpieczni. - Westchnęła, zwracając rozmowę z powrotem na niego. - Jesteś zaskakująco dobrze oczytany w Mugolskiej literaturze. I dobrze pamiętasz cytaty. A przecież mówiłeś, że masz problem z zanikiem pamięci.

Wciąż ją obserwował i posłał jej spojrzenie, które mówiło, że nie oszuka go zmianą tematu, ale na szczęście odpuścił.

- Pojawia się i znika.

Resztę rozmowy utrzymywali w lekkiej atmosferze i gdy musiał już iść, powiedział pewny siebie.

- Do jutra. - I zanim mogła mu wytknąć, że na nic się nie zgadzała, już go nie było.

W drodze powrotnej do Ministerstwa, Hermiona zastanawiała się czy ona i Malfoy się przyjaźnią. Przesunęłaby swój grafik dla przyjaciela. Ale on...

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Skończyło się na tym, że następnego dnia przesunęła swoje spotkania, by wyrobić się na lunch z chłopakiem. Tłumaczyła to sobie tym, że było to spowodowane jej irytującą potrzebą bycia uprzejmą. Przypuszczał, że się pojawi, a ona nie chciała być niemiła i go wystawić.

Mogła wysłać mu sowę z odwołaniem spotkania, ale to wydawało się zbyt formalne. Była też ciekawa. Gdy się pojawiła, on już tam był. Usiadła obok niego i zamówiła sałatkę, którą zwykła jeść. Upewniła się, że ''1984' ' znajdowała się tym razem w jej torbie bo rozmowy, które wywołała ta pozycja, były zbyt ciężkie.

Siedzieli w ciszy przez chwilę, czekając na swoje zamówienia i ponownie rozważała trzymanie książki w torbie. O czym innym mieli rozmawiać? Nie mieli ze sobą nic wspólnego. Nie mogła dyskutować o swoich przyjaciołach i nic nie wiedziała o tych jego. Rodziny również odpadały, tak jak szkoła i każdy inny temat związany z wojną. Bez tych rzeczy, co innego pozostawało? Ale rozmowa nawiązała się łatwiej niż myślała.

Malfoy zapytał ją o jej pracę. I po raz pierwszy od dłuższego czasu, mogła omówić szczegóły tego nad czym pracowała bez oczu rozmówcy uciekających od niej. Na bieżąco zadawał pytania i nawet wskazał dziurę, której wcześniej nie wyłapała.

- Skąd tyle wiesz o ustawodawstwie?

Wzruszył ramionami.

- To część mojej pracy.

- Masz pracę?

Skrzywił się.

- Nie o to mi-

Machnął na nią ręką.

- Nie mam formalnie pracy. Ale mój ojciec - wiesz, czym się zajmuje...

- Tak właściwie to nie - przyznała. Wydawał się przejęty wspominaniem o swoim ojcu, więc nie wiedziała, czy to dobry pomysł podążać tą drogą, ale on kontynuował tak czy tak.

- Celuje w posiadanie wpływów w polityce i społeczeństwie. To - jest na to słowo w Mugolskim świecie, muszę sobie je przypomnieć. Chce mieć coś do powiedzenia w kwestii praw i by to przeszło. Pracuje nad zrozumieniem sytuacji politycznej, by móc pociągać sznurkami tam, gdzie jest to potrzebne i dostać czego chce. To...subtelne i zaskakująco skomplikowane.

- Lobbysta*. O to słowo ci chodzi? - Malfoy kiwnął głową, a Hermiona zastanowiła się chwilę. - Ale dlaczego? Jaki ma cel?

Wzruszył ramionami.

- Taki jak każdy, kto robi cokolwiek. Władza. Dlaczego ty narzucasz swoje prawa?

- Chcę uczynić świat lepszym miejscem.

- Tak jak i on. - Skrzywiła się na co on uśmiechnął się i pokręcił głową. - Wszyscy myślą, że mają rację i rzadko robią coś, by zrobić świat mniej złym. Są po prostu różnice w opiniach.

Hermiona przewróciła oczami, ale stwierdziła, że to dobry pomysł do odwrócenia rozmowy od tego konkretnego tematu.

- Co robicie, by mieć wpływ w ustawodawstwie?

- Spotykamy się z niezliczoną ilością ludzi i inwestujemy w firmy oraz projekty ważne dla osób, których potrzebujemy po swojej stronie.

- Czyli...przekupstwo?

Malfoy wzruszył ramionami i posłał jej uśmiech.

- Ty mówisz przekupstwo, ja mówię strategiczna inwestycja.

- Lubisz robić to wszystko?

- Jest w porządku. Nie przeszkadza mi myśl, która idzie w ten cały manewr. To jak duża gra w szachy. Ale, szczerze, wolę poboczną stronę utrzymania naszych inwestycji. Czerpanie korzyści z tego, czego się nauczyliśmy, łączenie tego z wykresami gwiazdowymi i Numerologią**, by zwiększyć nasze zyski - przerwał, by westchnąć i zauważyła, że jego mina stała się kwaśna. - Ale to administracyjna robota, która nie przynosi korzyści Malfoyowi.

To były słowa Lucjusza. Mieli zdecydowanie napiętą relację, ale wiedziała lepiej niż na niego naciskać. Tuż zanim Malfoy wyszedł tego dnia, odwrócił się do niej i zapytał.

- Jutro o tej samej porze?

Hermiona tym razem przytaknęła bez wahania.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Malfoy promieniował, gdy w piątek usiadła obok niego.

- Gratulacje.

- Co? - Wtedy sobie przypomniała. Otrzymała nagrodę za jej ostatni projekt związany z ustawodawstwem dla centaurów. Ledwo o tym wspomniano w Proroku Codziennym z dzisiejszego poranka. - Widziałeś? Musisz czytać Proroka od deski do deski.

- Owszem. To część mojej tak zwanej pracy, by wiedzieć, co dzieje się w magicznym świecie.

Hermiona kiwnęła głową, nie wiedząc czy się z niej naśmiewał.

- Nie wydajesz się tym podekscytowana.

- Szczerze to nie jestem pewna czy na nią zasłużyłam - przyznała. - Czasami - cóż, myślę, że jestem zauważana przez to, że jestem Hermioną Granger, najlepszą przyjaciółką Harry'ego Pottera.

Malfoy przytaknął z powagą.

- Czy powiedzieli ci za co ją dostałaś, gdy ci ją dali?

Wytłumaczyła mu prawo, które jej szef uznał za rewolucyjne, choć nie było skomplikowane i z łatwością przeszło proces poparcia. Zadał jej dużo pytań na ten temat i gdy skończyła, oparł się na krześle i przytaknął zamyślony.

- Więc, co sądzisz? Zasłużyłam na nią?

- Obchodzi cię, co myślę?

- Nie - przyznała szczerze. - Ale interesuje mnie twoja opinia.

Zaśmiał się krótko.

- Myślę, że masz rację. Prawo samo w sobie nie jest niczym wielkim. Ale myślę, że proces poparcia jest wyjątkowy i udało ci się znaleźć mądry sposób na obejście typowych kroków. Tych, które można zastosować do innych, bardziej wpływowych przepisów. - Hermiona nie przemyślała tego aspektu. - Pamiętaj, nie zawsze najmądrzejsza rzecz jaką zrobisz, będzie mieć największy wpływ - kontynuował. Uśmiechnął się do niej. - Uważam, że zasłużyłaś i powinnaś być dumna.

Hermiona odwzajemniła uśmiech, w końcu pozwalając sobie na dumę z osiągnięcia.

- Dzięki, Malfoy.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Później tego wieczora, Hermiona i Ron szykowali się na kolację z Harrym i Ginny, by świętować nagrodę. Poprawiała zagubiony lok różdżką, gdy Ron pojawił się w lustrze za nią.

- Jestem z ciebie taki dumny - wyszeptał jej do ucha, obejmując ją rękami.

- Dzięki, ale - cóż, nie sądzę, że wytłumaczyłam za co ją otrzymałam. Dopiero dzisiaj udało mi się to wszystko ułożyć w głowie.

Z pomocą Draco Malfoya.

- Tłumaczyłaś. Prawo Centaurów, pamiętam. Był wspaniały.

- Nie sądzę, że chodziło o samo prawo w sobie, ale nowy proces poparcia, który byłam w stanie użyć, by - przerwała, gdy zauważyła nieobecny wzrok, który Ron zawsze miał, gdy próbowała mówić o swojej pracy. - Musimy iść. Wytłumaczę ci później, jeśli chcesz o tym słuchać.

- Oczywiście. - Wyglądał, jakby odczuł ulgę. - Jesteś wspaniała. Nic dziwnego, że otrzymałaś nagrodę. I nie ma wątpliwości, że będzie ich coraz więcej.

Hermiona przygryzła wargę. Nie lubiła być rozpoznawalna za sam jej intelekt. Wolała, by ludzie przyklaskiwali rzeczom, które dzięki niemu robiła. To samo gdyby Malfoy był uważany za to, że jest bogaty. Nie było w tym nic specjalnego. Ale jeśli dobrze użyłby swoich pieniędzy, wtedy byłoby to godne podziwu.

Pokręciła głową. Spędzała za dużo czasu na myśleniu o nim. Powinna ponownie skupić się na Ronie, który stał teraz przed nią, uśmiechał się i chciał świętować jej sukces. Odwzajemniła uśmiech i starała się oczyścić swój umysł z Malfoya na resztę wieczoru.

══════════════════════

Teraźniejszość: Wrzesień 2000 / Czas Draco: Teraźniejszy

══════════════════════

Draco Malfoy

Draco szukał informacji w głównej bibliotece we Dworze Nottów, gdy dostrzegł wchodzącego Theo. Starał się go ignorować, mając nadzieję, że sobie pójdzie. Dalej nie był w stanie pogodzić tego Theo z tym, którego spotkał w przyszłości. Kiedy jego obojętność i zgryźliwy sarkazm zmienił się w szczere zainteresowanie?

- Dlaczego tak interesuje cię podróż w czasie? - zapytał Theo.

Draco zgadywał, że chłopak był na bieżąco z książkami, które przeglądał więc przygotował wymówkę. Ale z ograniczonym zapoznaniem, Theo byłby w stanie domyślić się, że kłamie. Draco miał nadzieję, że nie będzie go to obchodzić na tyle, by sprawdzić.

- Szukam informacji dla firmy, w którą planujemy inwestować.

- Firma podróżująca w czasie? Wszyscy wiedzą, że zmieniacze czasu zostały zniszczone.

- Jest z zagranicy.

- Jestem pewien, że Dwór Malfoyów ma wszystkie te książki. Nawet więcej.

- Są aktualnie niedostępne - odpowiedział niejasno.

Theo obserwował go chwilę, zanim wzruszył ramionami.

- Wszystko jedno. - W końcu wyszedł i Draco wrócił do książki z instrukcjami budowy nowego zmieniacza czasu, którą czytał.

Jak na razie, nie dowiedział się niczego nowego o zmieniaczach czasu. Jedna z pierwszych książek, które przeczytał mówiła o silnym zaklęciu obronnym, który posiadały, by uniknąć zepsucia. Magia czasu była niesamowicie niestabilna i niebezpieczna, gdy się psuła.

Draco znał to z pierwszej ręki. Pechem było, że czarnomagiczny artefakt zdołał uszkodzić zmieniacz czasu, gdyż brzmiało to tak, jakby były naprawdę ciężkie do zniszczenia.

Znalazł profil czarodzieja, który eksperymentował z włożeniem piasku ze zmieniacza czasu do swojego krwioobiegu, by stać się ludzkim odpowiednikiem. Na początku brzmiało to obiecująco, bo Draco był pewny, że właśnie to mu się przydarzyło. Ale nie było żadnych więcej wzmianek o tym czarodzieju i podejrzewano, że zaczął skakać w czasie i nigdy nie wrócił do swoich czasów, by udokumentować, czego się dowiedział.

Po przeczytaniu o nim, Draco zaczął przeglądać zaklęcia i eliksiry wydobywające, myśląc, że jeśli mógłby wyciągnąć kawałek zmieniacza czasu z jego krwi, przestałby skakać w czasie. Ale nie mógł znaleźć metody wydobycia, która działa bez części rzeczy, którą chciało się wyjąć.

Zaczynał być niesamowicie sfrustrowany z każdym mijającym dniem. Draco ułożył jasny plan na swoje życie, gdy był młodszy. Skończyłby Hogwart jako najlepszy na swoim roku Prefekt Naczelny. Poślubił by piękną Czystokriwstą czarownicę i płodził dzieci, póki nie urodziłby mu się męski potomek. Wtedy przeżyłby resztę swoich dni jako majętny i potężny członek społeczeństwa.

W trakcie wojny myślał, że jego plany trafił szlag i był pewny, że umrze. Ale o dziwo, przeżył i zdołał nie skończyć w Azkabanie. Wszystko powoli wracało na prostą, aż do dnia, w którym został wrzucony w przyszłość, ożeniony z nie tą czarownicą. Ale jeśli Czarny Pan nie był w stanie przeszkodzić jego planom, to Hermiona Granger również tego nie zrobi.

Choć coraz mniej w to wierzył. Nie tylko nie robił żadnych postępów w szukaniu informacji o podróży w czasie, ale też życie, które tak starannie sobie zaplanował przelatywało mu przez palce. Astoria irytowała się jego podejściem, ale on nie wiedział, jak się jej zwierzyć. On i jego ojciec również się zdystansowali, ale jemu także nie wiedział jak powiedzieć, co się dzieje.

Każdy skok w czasie zdawał się go spychać ze ścieżki. I Draco zaczął skupiać całą swoją rosnącą frustrację na jednej osobie: przyszłej Hermionie Granger.

Ostatnie dwa razy, podczas których próbował z nią walczyć, okazały się prawie fajne. Najpierw ten irytujący wybuch śmiechu, później ten głupi pojedynek. Ale nie następnym razem. Zamierzał postawić jasno jak okropnym połączeniem byli, gdy znów ją zobaczy.

Jak gdyby sobie tego zażyczył, jego ręka zaczęła migać i pojawiły się zawroty w głowie. Po raz pierwszy miał nadzieję, że spotka się z przyszłą Granger. Czekał tygodniami, by móc na kogoś nakrzyczeć i nie mógł wymyślić innej osoby, która bardziej zasłużyła by na jego wybuch.

══════════════════════

Teraźniejszość: Październik 2004/ Czas Draco: Wrzesień 2000

══════════════════════

Draco Malfoy

Draco zaczął krzyczeć gdy tylko pojawił się w domu. Tym razem był sam w kuchni.

- Granger! Gdzie ty, do kurwy nędzy, jesteś?

Ruszył do pokoju głównego i zauważył, że jest pusty. Pobiegł więc na górę i otworzył wszystkie drzwi z impetem, ale tam również nikogo nie znalazł. Musiała być w pracy. Wrócił do głównego pokoju i sprawdził godzinę. Powinna być w domu w każdej chwili.

Gdy tylko o tym pomyślał, pojawiła się tuż przed nim.

- Proszę, proszę. Czy to nie moja kochana żona? - powiedział z największą ilością sarkazmu, na jaką mógł sobie pozwolić.

- Zostaw mnie w spokoju, Draco. - Pobiegła na górę i gdy dotarła do pokoju, próbowała trzasnąć drzwiami za sobą, ale on zatrzymał je dłonią i z powrotem otworzył.

- Nie! Porozmawiamy o tym, jak zjebałaś mi ży-

- Nie masz prawa!

Draco zatkał jej niespodziewany wybuch.

- Czy wiesz, że dzień po twoich oświadczynach przeszły ty skoczył do przyszłości, nazwał mnie suką i zniknął na dwa dni? Nie masz prawa przychodzić tu i mnie traktować w ten sposób! Ja nigdy ci tego nie zrobiłam!

- Nie mam z tym żadnych wspomnień. Oświadczyny, nazwanie cię suką czy nawet to jak mnie traktujesz. Żadne z tych to nie byłem ja! Ten pierścionek. - Draco wskazał na złotą obrączkę na jej palcu. - Nigdy bym ci go nie dał. Planuję oświadczyć się pierścionkiem rodu Malfoy'ów. Był przekazywany w mojej rodzinie przez wieki i fakt, że ci go nie dałem udowadnia, że coś między nami jest nie tak.

Odwróciła od niego wzrok i skupiła się na ścianie.

- Nienawidzę cię.

- Racja. Ale gdy ten drugi Draco wraca to go kochasz? Nie widzisz, jakie to jest pojebane?

- Nie. Jego teraz też nienawidzę. - Ponownie na niego spojrzała, a on dostrzegł mieszankę złości i bólu w jej oczach. - Nienawidzę każdego ciebie, niezależnie od czasów. Nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że muszę ciągle cię kryć. I nienawidzę tego, że gdy znikasz to idziesz do jakiejś lepszej, młodszej, milszej wersji mnie, a ja dostaję ciebie .

- Więc wyświadcz nam wszystkim przysługę i odejdź od niego. Proszę! Mogę ci zagwarantować, że w głębi serca on chce, byś to zrobiła. Chce wrócić do pierwotnego planu, który dla siebie ułożył.

Przeszywała go wzrokiem przez chwilę po czym odeszła, zamykając się w pokoju gościnnym. Nie wyszła przez resztę nocy.

Draco spał na kanapie, nie chcąc spać w ich sypialni, a ona zajęła pokój, który on zazwyczaj zajmował. Tej nocy miał kolejny koszmar, jednak tym razem Granger nie przyszła mu pomóc. Przekonywał samego siebie, że ma to gdzieś, ale minęły godziny zanim ponownie udało mu się zasnąć.

Następnego ranka obudził go dźwięk stukania w kuchni. Zaszydził, pewny, że była głośniejsza niż było to potrzebne tylko po to, by go obudzić. Dołączył do niej w kuchni i przez chwilę patrzył jak przygotowywała herbatę. Wtedy ponownie zaczął rozmowę z wczorajszego wieczoru.

- Zdajesz sobie sprawę, że niszczysz plan, który na siebie miałem? Odebrałaś mi wszystko czego dla siebie chciałem.

- Oh, i uważasz, że to pokrywa się z planem, który miałam dla siebie? Mąż, który ciągle znika, by pojawić się w innej formie i mnie obrażać?

- Ty przynajmniej miałaś wybór.

- Wybór?! Zajmowałam się sobą, gdy wszedłeś w moje życie i zacząłeś być miły. Chciałeś rozmawiać o książkach, które lubiłam. Udawałeś, że interesuje cię moja praca i nawet powiedziałeś wszystko to, co musiałeś, bym zerwała z Ronem. - Uderzyła swoją filiżanką o blat i spojrzała na niego. - Nie miałam szans. I gdy zaczęliśmy się umawiać mówiłeś, że mam wybór, ale - przerwała, a on zauważył jak łzy napływają jej do oczu. - Byłeś idealny, wszystkim czego wiedziałeś, że pragnę i czułam, że walczenie z tym byłoby jak stawianie oporu jakiejś potężnej sile... - urwała i odwróciła się, by wytrzeć łzy. - Nie, ja również nie miałam wyboru.

Draco przerwał. Nie pomyślał o tym, ale miała rację. Przyszły on cofał się w czasie i szedł się z nią zobaczyć, mając korzyść z tego, że wiedział o niej wszystko by sprawić, że go polubi. Ten Draco wyruchał ich oboje. Palant .

Granger wyszła bez słowa i nie wróciła przez resztę dnia. Draco spędził większość tego czasu chodząc po pokojach, próbując wymyślić plan. Wiedział, że była na niego zła, nie tylko teraz, ale również w przyszłości. Może mógłby to popchać dalej i przekonać ją, by z nim zerwała.

Kto wie? Może gdyby to zakończyła, przyszły on przestałby się do niej zalecać, gdy pojawiał się w przeszłości. Może wtedy ten cały związek nigdy by się nie wydarzył.

Ale denerwowanie oczywiście silnej wiedźmy jak Granger było ryzykownym posunięciem. Mogła się zemścić, przeklinając go w zapomnienie. Ale nie miał innych opcji. Jego złość wzrosła, gdy nie wróciła na noc i dalej obmyślał swój lekkomyślny plan.

Draco wyskoczył z łóżka następnego ranka, gdy usłyszał otwierane drzwi i spotkał Granger w korytarzu u góry schodów.

- Gdzie ty do chuja byłaś?

- O co chodzi, kochanie? Martwiłeś się o mnie? - Dalej szła w stronę swojego pokoju, ale on pociągnął ją za rękę przez co prawie się potknęła. Spojrzała na niego. - Nie dotykaj mnie!

- Muszę ci coś powiedzieć.

Czekała w ciszy.

- Chcę byś wiedziała, że nigdy nie zainteresowałby mnie ktoś taki jak ty. Jesteś impulsywną, irytującą i wszystko wiedzącą suczą. To oczywista alternatywna rzeczywistość, a nie ta sama oś czasu bo osoba, którą dzisiaj jestem nigdy nie skończyłaby z tobą.

Granger zbliżyła się do niego i parsknęła.

- Wiesz, jak ze mną skończyłeś? Zrozumiałeś gdzieś w trakcie swojego życia, że jesteś żałosny. Nie masz prawdziwych przyjaciół i spędzasz każdy swój dzień łażąc za ojcem jak skrzat domowy, trzymając się nazwiska, którym każdy w czarodziejskim świecie gardzi. Jedyną rzeczą, którą z tego masz, jest dostęp do ogromnych pieniędzy, na które, tak nawiasem mówiąc, nie zrobiłeś nic, by zarobić. - Draco zacisnął pięści, próbując kontrolować swój rosnący gniew, ale ona kontynuowała niewzruszona. - Cóż, pewnego dnia, żałosny Draco Malfoy stoczył walkę ze zmieniaczem czasu. Zaczął skakać w czasie, odkrywając, że w życiu jest coś więcej niż status, pieniądze czy relacje na odległość. Istnieją w nim też miłość, życzliwość i przyjaźń, których desperacko chcesz być częścią. I powodem, dla którego się teraz tak zachowujesz jest to, że sobie to uświadamiasz i jest to sprzeczne ze wszystkim, co dotąd wiedziałeś.

Skończyła swój monolog i odsunęła się, wzruszając ramionami.

- Bądź nie. Może to spieprzone życie z okropną, brzydką, oddaną nauce Hermioną Granger jest tylko twoją karą za bycie Śmierciożercą.

Odwróciła się, by odejść, ale zawołał za nią.

- Granger. - Zatrzymała się, ale nie odwróciła do niego. - Przeszło ci kiedyś przez myśl, że może to nie ma żadnego związku z tobą? Może ten, rzekomo, żałosny Draco pragnął miłości i więzi, którą tylko ty mu oferowałaś w tej zjebanej osi czasu. Ale mając wybór, jestem pewien, że nigdy nie wybrałby samotnej, żałosnej, niepewnej siebie Hermiony Granger.

Odwróciła się do niego i zanim mógł zarejestrować różdżkę w jej ręku, został związany Klątwą Wiążącą Całe Ciało. Upadł boleśnie na swój bok i próbował powstrzymać swój jęk bólu, nie chcąc dać jej satysfakcji z wiedzy, że go skrzywdziła. Kucnęła nad nim i zauważył łzy spływające po jej twarzy. Draco wiedział, że powinien czuć triumf, ale ten widok sprawił, że poczuł się nieswojo.

- Cały czas gadamy o tym jak Draco Malfoy mógł skończyć z Hermioną Granger, choć pytanie brzmi jak do cholery ja skończyłam z tobą ?

Odwróciła się i zniknęła w jej pokoju, by później zbiec w dół schodów.

- Granger! - Próbował za nią wołać przez swoją związaną szczękę, ale wydał z siebie tylko mamrot. Usłyszał trzaśnięcie frontowymi drzwiami i zawołał ponownie, ale bez odpowiedzi. Odeszła.

══════════════════════

Teraźniejszość: Wrzesień 2000 / Czas Draco: Teraźniejszy

══════════════════════

Draco Malfoy

Granger zostawiła Draco spetryfikowanego w korytarzu na cały dzień. Minęły godziny, zanim ponownie pojawił się w swoich czasach. Tydzień później zobaczył ją ponownie, w teraźniejszości, jedzącą lunch ze swoim chłopakiem na Ulicy Pokątnej.

Gdy się do niego odwróciła, rzucił jej najbardziej nienawistne spojrzenie na jakie mógł sobie pozwolić. Nie była to nawet część tego skeczu, by z nim zerwała. On dosłownie nienawidził tej czarownicy. Słowa, które tamtego dnia do niego wypowiedziała wciąż odbijały się echem w jego umyśle.

W życiu jest coś więcej niż status, pieniądze czy relacje na odległość. Istnieją w nim też miłość, życzliwość i przyjaźń, których desperacko chcesz być częścią.

- Co jest? - spytał Blaise, patrząc, jak Granger patrzy na Draco zdezorientowana. - Gdy ostatni raz was widziałem, tańczyliście ze sobą. Teraz wróciłeś do nienawidzenia jej?

Zignorował pytanie i pociągnął przyjaciela w dół drogi.

- Chodźmy.

Blaise strzepał go z siebie zirytowany, a Draco przypomniał sobie jego pierwszy skok. Prawie zapomniał, że Blaise był wtedy w jego mieszkaniu, patrząc na niego ze smutkiem i zmartwieniem. Jak Theo, przyszły Blaise wydawał się inny. Czujący się bardziej komfortowo w towarzystwie Draco z jakiegoś powodu.

W życiu jest coś więcej niż relacje na odległość... Chcesz być tego częścią.

- Nienawidzę jej. - Draco mamrotał pod nosem.

- Tak, załapaliśmy.

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

Hermiona Granger

Ron i Hermiona jedli lunch na Ulicy Pokątnej, omawiając ostatnią kłótnię Harry'ego i Ginny.

- To dla mnie trudne - mówił Ron. - Chcę wspierać mojego najlepszego kumpla, ale Ginny to moja siostra. I, będąc szczerym, nie wiem nawet, dlaczego się kłócą.

- To jeden z ich problemów - powiedziała Hermiona z westchnieniem, bawiąc się jedzeniem na talerzu. - Nie kłócą się o prawdziwe rzeczy. Wymyślają takie głupoty jak to, że Harry mówiący, że Ginny nie zapytała go o zdanie zanim przyprowadziła nowego członka drużyny do jego domu, by go poznać. To nie jest problemem.

- To co nim jest?

- Harry dalej jest naprawdę niepewny siebie. Martwi się, że Ginny kocha go tylko dlatego, że jest sławny i czuje się dla niej niewystarczający. Więc gdy ona przyprowadza kogoś, by go poznać, zakłada, że robi to, by się nim chwalić.

Ron kiwnął głową, będąc pod wrażeniem.

- A o co była ta kłótnia sprzed miesiąca?

- Oh, wtedy, gdy Harry zapomniał zaprosić ją na drinka? - Hermiona ponownie westchnęła. - On nie jest jedynym niepewnym siebie. Ginny nigdy nie wybaczyła mu opuszczenia jej, gdy ruszył na polowanie na Horkruksy. Znaczy, wie dlaczego to zrobił, ale dalej nie zapytał jej czy z nim pójdzie, w czasie gdy nam na to pozwolił. A Harry'emu nie pomaga jego tendencja do odpychania jej. Wydaje mi się, że robi to bo boi się, że zostawi go jak każdy, kogo kochał. Może myśli, że jeśli to on ją odepchnie, to będzie to bolało mniej.

- Wiesz, prawdopodobnie masz rację. Powinnaś powiedzieć to im .

- Próbowałam, ale te rozmowy idą donikąd. Chyba muszą dojść do tego sami.

- Sądzę, że jesteś ekspertem związkowym.

Tylko gdy chodzi o czyjeś związki , pomyślała smutno.

Hermiona wiedziała, że było coś nie tak między Ronem i nią, ale nie mogła dokładnie wskazać, co to było. Łatwiej było skupić się na problemach Harry'ego i Ginny zamiast na jej własnych. Ale wiedziała, że kiedyś musi spróbować pogadać o tym z Ronem.

- Nadchodzi fretka, na czternastej - wymamrotał Ron. Hermiona odwróciła głowę i zobaczyła Malfoya idącego z Zabinim. Uśmiechnęła się instynktownie, ale momentalnie przestała, gdy zobaczyła jego nienawistne spojrzenie.

Wróciła myślami do ich ostatniej interakcji, ale nie mogła przypomnieć sobie nic, czym mogła zasłużyć na taką reakcję. Zastanawiała się wtedy czy jego dziury w pamięci mogły być tak poważne, że mógł zapomnieć o ich wszystkich lunchach, ale wtedy czy nie patrzyłby na nią tak jak zwykle?

Patrzył na nią tak jakby zrobiła mu coś okropnego i nie był w tym subtelny.

- Co ty mu zrobiłaś? - zapytał Ron.

Hermiona wzruszyła ramionami, próbując ukryć swoje urażenie.

- Kogo to obchodzi?

Ciebie .

Wróciła do wszystkich chwil, gdy Malfoy był dla niej miły i wtedy zrozumiała różnicę między tymi spotkaniami, a tym teraz. Był miły tylko wtedy, gdy byli sami. Publicznie, wydawał się chcieć pokazać, że nie chce mieć nic wspólnego ze Szlamą Hermioną Granger.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Październik 2000 / Czas Draco: Sierpień 2003

══════════════════════

Hermiona Granger

Kilka tygodni później, Malfoy miał czelność usiąść naprzeciwko Hermiony w kawiarni. Nawet nie zamierzała odłożyć książki.

- Odejdź.

- Co?

Uniosła wzrok na niego znad strony, ale dalej nie odłożyła lektury.

- Nie przeszkadza ci spotykanie się ze mną, gdy jesteśmy sami, ale zdecydowanie nie chcesz, by dotarło do twoich przyjaciół, że kolegujesz się ze Szlamą.

- Nie mów tak.

- Ty nauczyłeś mnie tego słowa.

Wyglądał na smutnego i mającego poczucie winy, ale nie odpowiedział.

- Proszę, odejdź - powtórzyła.

Malfoy westchnął i zostawił ją samą.

══════════════════════

Czas teraźniejszy: Sierpień 2003 / Czas Draco: Październik 2000

══════════════════════

Draco Malfoy

Gdy Draco ponownie skoczył w czasie, pojawił się w swoim mieszkaniu pracując przy biurku nad Wzorami Arytmetycznymi. Zeskanował pomieszczenie i dojrzał Granger czytającą w pokoju głównym.

- Oh, hej. Jak się - zaczęła, ale przerwał jej.

- Jesteś jebaną suką! - krzyknął, przypominając sobie jak zostawiła go spetryfikowanego na kilka godzin ostatnim razem gdy ją widział.

Próbował zignorować ukłucie bólu w klatce na widok jej niewinnej, zranionej reakcji. Wyszedł frontowymi drzwiami i zaczął zbiegać po schodach, zatrzymując się nagle, gdy dotarł na dół, przypominając sobie, co powiedziała mu, gdy widział ją w przyszłości.

Czy wiesz, że dzień po twoich oświadczynach przeszły ty skoczył do przyszłości, nazwał mnie suką i zniknął na dwa dni?

Oparł się o ścianę i zaczął pocierać twarz dłońmi.

Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.

Starał się wymazać widok jej zranionej miny z umysłu, przypominając sobie, że ta wersja Granger nie zrobiła nic złego. Dopiero się jej oświadczono, a jej narzeczony nakrzyczał na nią za coś, czego jeszcze nie zrobiła.

Nie jestem jej narzeczonym , poprawił się. Nigdy nim nie będę .

Ale te słowa wydawały się puste. Myślał, że ma kontrolę nad tymi skokami w czasie, ale stał tu, spełniając to co powiedziała mu, że się wydarzy nie chcąc tego robić. To uczucie bezradności cofnęło go do wojny gdzie był zbyt słaby, by działać bądź przemówić przeciwko Czarnemu Panu.

Draco obiecał sobie, że nigdy więcej nie straci kontroli nad swoim życiem w ten sposób. I oto jest, przeżywając oś czasu której nienawidził, ale najwidoczniej nie mógł zmienić.

Westchnął. Jeśli wróciłby do mieszkania, zmieniłby ją, prawda? Nie wykonałby tej części, w której znika na dwa dni. Ale nie mógł na nią patrzeć bez tracenia kontroli.

Draco transformował swoje ubrania i zameldował się w Mugolskim hotelu. Tak jak powiedziała Granger, ten skok trwał dwa dni. Gdy wrócił do swojego mieszkania, znów czekał na niego list.

Draco,

To znów ja. Wiem, że nie jestem teraz twoją ulubioną osobą i gdy to przeczytasz, będziesz mnie lubić jeszcze mniej. Ale pamiętaj, wiem dokładnie jak się czujesz bo trzy lata temu stałem tam gdzie ty, czytając dokładnie ten sam list.

Draco parsknął i prawie wyrzucił list do ognia, ale coś kazało mu czytać dalej.

Jak się okazuje, ty też nie jesteś moją ulubioną osobą. Mogę znieść twoje spierdalanie sprawy z Hermioną w moich czasach, bo w większości rozumie i mogę posprzątać twój bałagan, kiedy wrócę. Ale jeśli dalej będziesz pierdolić sprawę z nią w swoich czasach, obawiam się, że ten związek nigdy nie dojdzie do skutku. A bez niej jesteśmy niczym.

Hermiona jest odpowiedzą na wszystkie dręczące cię teraz pytania.

To nieznane źródło lęku towarzyszące ci za każdym razem, gdy rozważasz oświadczenie się Astorii. Dystans między tobą i twoimi przyjaciółmi, któremu nie wiesz, jak zaradzić. Wahanie przed powiedzeniem Tacie, że wolałbyś śledzić inwestycje niż zasiadać w radach nadzorczych. I strach, że nikt na tym świecie nigdy tak naprawdę cię nie zrozumie, że nie będzie nawet tego chcieć.

Ona naprawi to wszystko jeśli jej pozwolisz. Nie będziesz czuć się samotny czy nieprzynależący. Ale musisz dać jej jebaną szansę.

Wiem, że nienawidzisz skoków w czasie. Czujesz, że tracisz kontrolę i jesteś zmuszany do przyszłości, której nie chcesz. Ale uwierz mi, w końcu zobaczysz to jako błogosławieństwo, którym jest jeśli wyjmiesz głowę z własnej dupy.

Mówiłem ci to wcześniej i powiem ponownie: bądź miły dla Hermiony Granger.

-Draco.

Draco zgniótł list i wrzucił go brutalnie do ognia.

- To moje pieprzone życie!

ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ ᔓᔕ

*Lobbysta - osoba lub inny podmiot, wykonujący działalność lobbingową, czyli próbujący przekonać organy władzy do podjęcia działań w odpowiednim kierunku (np. uchwalenia nowej ustawy, wydania rozporządzenia czy decyzji administracyjnej).

**Numerologia (ang. Arithmancy) - nieobowiązkowy przedmiot nauczany przez Septimę Vector w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie oraz jedna z technik wróżenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro