-9-
Jeszcze przez chwilę stałam bez ruchu i patrzyłam w stronę, gdzie odszedł mój rozmówca. Czułam się, jakbym była kimś niewidzialnym — żaden omijający mnie człowiek nawet na mnie nie spojrzał.
Właściwie nie ma się co temu dziwić, to przecież Los Angeles! Jedna z największych metropolii świata. Bardziej anonimowym, można być chyba tylko w Nowym Yorku.
— Czekasz tu na kogoś Bloom? — zapytał nagle znajomy głos.
Momentalnie moje źrenice rozszerzyły się, a ja czując, że krew odpływa mi z twarzy, powoli przeniosłam wzrok w stronę dochodzącego głosu.
Stał tam, nie kto inny, jak Michał Morningstar. Jak zwykle ubrany bardzo stylowo, w szary, obcisły sweter, czarną, skórzaną kurtkę i popielate, idealnie skrojone spodnie, w dużą, lekko zarysowaną kratkę.
— Właściwie to nie, zwyczajnie się zamyśliłam... — odparłam cicho, patrząc na anioła z lekkim uśmiechem.
— Czy wobec tego można zaprosić piękną panią na spacer, albo na kawę? Oczywiście, jeśli masz wystarczająco dużo czasu i chęci.
Kiwnęłam spokojnie głową, na co anioł uśmiechnął się promieniście, ukazując dołki w policzkach. Podał mi swoje ramię, a gdy je delikatnie ujęłam, powolnym krokiem skierował nas na spacer w kierunku pobliskiego parku.
— Rozmowa z moim bratem się udała? — zapytał, spoglądając na mnie dociekająco.
— Właściwie to nie było go w domu, ale twój tata też wydaje się być świetnym rozmówcą — powiedziałam, unosząc na niego wzrok i uśmiechając się ciepło.
— Tata... Tak, doprawdy to człowiek, który na drugie imię powinien mieć, psycholog. Chociaż czasami go ponosi i ujawnia swoje zamiłowanie do starożytnych alegorii czy książkowej symboliki... - mruknął lekko niezadowolony, odwracając wzrok. Najwidoczniej bliźniacy nie lubili poruszać tematu swojego ojca w rozmowach.
— No cóż, czasami odpowiedzi, do których sami musimy dojść, przez rozwiązywanie tego typu zagadek są lepsze, niż puste słowa, rzucone na wiatr.
— Być może to prawda, ale większość ludzi woli jednak konkrety...
— To wszystko zależy od sytuacji, prawda? Jeśli to nie operacja ratująca życie, tylko zmiana pracy, czy wyznanie drugiej osobie swoich uczuć, to zawsze możesz się zastanowić i przemyśleć, co jest dla ciebie najlepsze.
Po tym zapanowała między nami niezręczna cisza, która trwała aż do momentu, w którym przekroczyliśmy wejście do zielonych terenów miasta.
— Przepraszam, że tak drążę temat mojego brata, ale skąd wy się właściwie znacie? — zapytał nagle anioł, patrząc na mnie uważnie.
— To długa historia... Powiedzmy, że w życia wędrówce na połowie czasu, straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, w głębi ciemnego znalazłam się lasu...
— Och, Dante! Zdecydowanie dogadałabyś się z tatą... On też uwielbia średniowiecze, ale chyba jego największą miłością i tak pozostaje starożytność. W końcu to ta epoka przyniosła mu Biblię... Ale dalej nie sprecyzowałaś odpowiedzi na moje pytanie!
Zaśmiałam się cicho, widząc, jak bardzo anioł pragnie dowiedzieć się prawdy.
— Wydawało mi się, że dopiero rozmawialiśmy na temat zagadkowych odpowiedzi. Chciałam cię odrobinę potrzymać w napięciu, ale jak widzę, nie masz zamiaru długo się zastanawiać nad sensem moich słów. Poznaliśmy się dawno temu, podczas jednej z imprez w jego klubie. Uprzedzę twoje pytanie i od razu powiem, że nigdy ze sobą nie spaliśmy. Łączyły nas stosunki czysto biznesowe, ale później wyjechałam i nasz kontakt się urwał... Chciałam teraz wpaść i chociaż się z nim zobaczyć, ale niestety nie było mi dane.
Nigdy nie lubiłam kłamać, ale ostatnimi czasy to pasmo ciągnie się za mną na każdym kroku, jaki stawiam w ludzkim świecie.
— Zapewne jest teraz w pracy, razem ze swoją pożal się tato, oblubienicą i rozwiązują kolejną durną zagadkę — mruknął z wyraźną irytacją w głosie.
Napięcie między nimi jest jeszcze większe niż dwa lata temu...
— Dlaczego mówisz o tym takim dziwnym głosem?
— Bo gdyby nie amerykańska policja, która zmagała się ponad dwadzieścia lat z rozwiązaniem jednej sprawy i zlokalizowaniem jednej, pieprzonej mafijnej organizacji, Camilla mogłaby tu być teraz z nami. Prócz tego, on w najlepsze bawi się w kotka i myszkę ze swoją Decker, a moja leży, zakopana metr pod ziemią na okolicznym cmentarzu. Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo to boli? Mój brat w tym momencie ma wszystko to, o co ja bezskutecznie walczyłem całe życie...
Na twarzy mężczyzny zagościło coś, czego nie widziałam już bardzo dawno — smutek, wywołany tęsknotą, ale równocześnie ukłucie zazdrości. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się lekko, łapiąc go za ramię.
— Jeśli zadam ci teraz pytanie, to odpowiesz mi na nie szczerze? — zapytałam cicho, patrząc mu prosto w oczy.
— Musisz je najpierw zadać — odparł poważnie mężczyzna.
— Skoro twój brat jest diabłem, to kim ty jesteś?
— A skąd masz pewność, że Lucyfer ma się za tego, za kogo się podaje?
— Trzy razy z rzędu widziałam jego diabelskie oblicze. Nie ma tu mowy o pomyłce.
— Mam na imię Michał, to już powinno ci dużo powiedzieć.
— Rozmawiam więc z archaniołem...
— Odczuwasz z tego powodu jakieś kompleksy? Jeśli tak, to szybko zmień swój sposób postrzegania całej tej sytuacji — uśmiechnął się smutno i wsadził ręce do kieszeni.
— Camilla wiedziała?
— Wiedziała... Zdążyła się już z tym oswoić i właściwie to przywyknąć do mojej odmienności... — mruknął, kopiąc kamyczek, który leżał na jego drodze, chcąc jakby rozładować emocje, które się w nim skumulowały.
— Gdzie ona w takim wypadku jest?
— Sam chciałbym wiedzieć... Przeszukałem już całe niebo i czyściec. Ostatnio zajrzałem nawet do piekła i zapytałem jednego z najważniejszych tam demonów, o niejaką Camille Decker, ale stwierdził, że nie ma tam takiej osoby... Sam nie wiem, co mam robić... Jej śmierć, nie powinna tego wszystkiego tak skomplikować... Właśnie wtedy mieliśmy być naprawdę szczęśliwi! Boję się, że odeszła w niebyt Bloom.
Jego głos, brzmiał tak, jakby był skazany na wieczną egzystencję, wśród ludzi, których nie zna i poznać nie może. Ogarnęło go coś, co ludzie zwykli nazywać dramat egzystencjalny.
— Opowiesz mi, co to jest niebyt? - zapytałam, łapiąc go za rękę, aby chociaż trochę okazać mu wsparcie.
Anioł uśmiechnął się smutno i tylko mocniej ścisnął moją dłoń.
—Niebyt, to miejsce, z którego nie ma już powrotu. Wasza ludzka natura, składa się ze śmiertelnego ciała i nieśmiertelnej duszy. Po śmierci dusza oddziela się od ciała i trafia odpowiednio, do nieba, piekła lub czyśćca. Właściwie gdy trafiasz do niebytu, przeżywasz śmierć drugi raz, a cały ślad po tobie ginie... Osobiście znam jeden sposób na wysłanie tam kogoś...
— Myślę, że Camilla prędzej czy później odnajdzie się w nicościach którejś krainy... Pamiętaj, że mimo iż nadzieja jest matką głupich, to i tak zawsze umiera ostatnia.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym w to wszystko wierzyć... Przez całe życie byliśmy razem, ale jednak oddzielnie. Mimo wszystko wiedziałem, że żyje w którejś części globu i znowu robi jakieś głupie rzeczy... Miałem świadomość, że zawsze mogę ją zobaczyć, porozmawiać, pod pretekstem jakiegoś durnego pytania...
— Naprawdę ją kochałeś... — odparłam cicho, patrząc na niego smutnym wzorkiem.
— To była moja druga połówka. Jak mogłoby być inaczej? — zapytał spokojnie, skupiając swój wzrok na mijającej nas parze.
— Czy to znaczy, że jesteś skazany na wieczną samotność?
— Mogę sobie kogoś znaleźć, ale to nie będzie to samo...
— Nessun maggior dolore, che ricordarsi del tempo felice ne la miseria... — powiedziałam pod nosem*.
— Dogadalibyście się z tatą, on też bardzo lubi Dantego, zresztą mówiłem ci to już dzisiaj.
Zaśmiałam się serdecznie.
— To poeta ponadczasowy. Chociaż zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że nie każdy jest w stanie go zrozumieć.
— W jakim kontekście o tym mówisz?
— W każdym kontekście. Mamy tam do czynienia z głęboką symboliką, ale również z miłością... Któż lepiej ją przedstawił niż on?
— Grecy, w swojej mitologii. Orfeusz, Penelopa, Odys! Nie wiem, dlaczego aż tak namiętnie uczepiłaś się tego Dantego. Pisarz jak każdy inny. Wejdziesz sobie na moment w ramiona jakiegoś innego autora, dla przykładu Szekspira i też znajdziesz tam pełno symboliki, a nawet jak się uprzesz to i miłość odnajdziesz.
— Szekspir, ani żaden inny pisarz nigdy nie napisał nic o piekle, niebie i czyśćcu, ani o podobnym poświęceniu, jakiego dokonał Dante.
Anioł zaśmiał się gorzko pod nosem.
— Ty na pewno nie jesteś jakaś zaginioną siostrą Camilli?
Poczułam się tak, jakbym dostała w policzek. Jeśli pyta o takie rzeczy, moja tożsamość leży na włosku.
— Czemu tak sądzisz? — zapytałam pewnym głosem, nie chcąc pokazać, że jestem zdenerwowana jego pytaniem.
— Jesteś do niej bardzo podobna...
— Dlatego byłyśmy przyjaciółkami...
W tamtym momencie zrobiło mi się okropnie głupio. Dlaczego się na to porwałam? Po co wymyśliłam te durną bajeczkę o Bloom Wine, najlepszej przyjaciółce Camilli Decker!
Tak bardzo chciałabym powiedzieć mu całą prawdę, ale niestety nie mogę... A podobno diabeł nie ma poczucia moralności...
— Nie chciałabyś dać się wyciągnąć do jakiegoś klubu dziś wieczorem? — zapytał niespodziewanie, przystając przed wyjściem z parku.
Czy my naprawdę rozmawialiśmy tak długo, że zdążyliśmy przejść cały park?
— Sama nie wiem... — powiedziałam z zakłopotaniem.
— Daj spokój, gwarantuje ci, że w takim miejscu jeszcze nie byłaś.
Anioł ujął moje dłonie i popatrzył mi prosto w oczy z taką nadzieją, że poczułabym się gorzej niż Lucyfer, gdy musiał opuścić Chloe, gdybym teraz mu odmówiła.
— Dobrze... W takim wypadku dobrze — powiedziałam cicho, wciąż katując się w myślach, za cały ten teatrzyk, w którym teraz na własne życzenie przyszło mi grać główną rolę.
— Jesteśmy więc umówieni! Czy godzina dwudziesta ci odpowiada?
— Myślę, że tak.
— Wspaniale! Do zobaczenia Bloom!
Anioł ujął moja dłoń i ucałował jej wierzch, a następnie cały w skowronkach udał się w stronę centrum miasta.
— Do zobaczenia Michale...
W co ja się właśnie wpakowałam.
*Nie ma większego bólu niż wspomnienie szczęśliwych chwil w nieszczęściu.
Witajcie,
wiem, że nie było mnie tu trochę, ale ostatnio miałam zero chęci do czegokolwiek i tak jakoś nie mogłam zabrać się za dokończenie rozdziału, który czekał na mnie od listopada...
Mam nadzieję, że się wam podoba.
Trzymajcie się ciepło i do następnego!
Data: 14.01.2023
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro