▲▼ ROZDZIAŁ 7 ▼▲
-Możesz mi łaskawie powiedzieć, o co ci chodzi? - Zażądałam.
-Coś mi po prostu bardzo nie pasuje.
-Bill. Jaśniej.
-To nie ja zatrzymałem czas. Tylko ty.
-Niby jak? To ty tu jesteś demonem nie ja - spojrzał na mnie.
-Właśnie. Ja. - Zmarszczył brwi. - Ale to nie ja to zrobiłem.
-Ja tym bardziej nie - stwierdziłam. Przecież jestem zwykłą dziewczyną, która nie ma żadnych nadprzyrodzonych mocy. Albo Bill coś przede mną ukrywa, albo rzeczywiście mamy mały problem.
△▽ BILL ▽△
To jest niemożliwe, by April dostała jakiś mocy. Musiałbym przejąć jej ciało, albo przekazać swoją. Albo ktoś mógł to zrobić.
-Bill! - Złapała mnie za rękę. - Uspokój się. Wszystko się wyjaśni, ale się uspokój.
-Jak mam być spokojny? Nie wiem co się dzieje, co mam zrobić.
-Przestań tak panikować.
-Ja nie panikuję. Denerwuje mnie to, że nie wiem co tu się w ogóle dzieje.
-Wiem, ale wszystko się wyjaśni - uśmiechnęła się.
-Jak możesz być tak spokojna w tym momencie? - Zacisnąłem pięści.
-Nie jestem spokojna, staram się trzymać przy zdrowych zmysłach i nie panikować bo to nam nic nie da.
-Muszę się jak najszybciej dowiedzieć co się z tobą dzieje.
-Jak chcesz to zrobić?
-Jeszcze nie wiem.
△▽ APRIL ▽△
Zniknął. Po protu sobie zniknął.
-Co za głupi demon! - Krzyknęłam, a moje ręce pokryły czerwono - błękitne płomienie. Nie czułam by mnie paliły, ale i tak patrzyłam na nie z przerażeniem.
No i co ja mam teraz zrobić? - Myślałam; zaczynałam lekko panikować.
-Bill - szepnęłam. Jak zawsze nie ma go wtedy, gdy jest potrzebny.
Czułam się coraz dziwniej, a płomienie stawały się coraz większe. Muszę się wziąć w garść i się uspokoić - myślałam. To pewnie tak działa - wzięłam głęboki wdech i wydech. Powtarzałam to aż do skutku. W końcu płomienie zniknęły.
Opadłam na fotel załamana. Ja tylko lekko się zdenerwowałam na tego idiotę, co będzie, gdy naprawdę mnie wkurzy? Dostanę takiego szału jak on? - Spojrzałam na swoje ręce. Nie chcę czegoś takiego, chcę być dalej normalna. Tak będzie najlepiej. Chociaż z drugiej strony, jeśli zostanę demonem to będę nieśmiertelna i nie będę musiała się rozstawać z Billem. Może jeśli poproszę go, by pomógł mi nad tym zapanować to wszystko wróci, mniej więcej, do normy i wszyscy znów będą szczęśliwi? Tylko że on chyba raczej nie chce bym się do niego upodabniała.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Wróciłam! Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tej krótkiej nieobecności, ale miałam coś do skończenia i - nie oszukujmy się - chciałam zdać xD Tak czy inaczej już jestem i postaram się częściej wstawiać rozdziały. Amen, idźcie i bawcie się! W końcu wakacje 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro