Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▲▼ ROZDZIAŁ 11 ▼▲

△▽ DIPPER ▽△

Przed oczami wciąż miałem obraz zdenerwowanej April, której dłonie płonęły żywym ogniem. To nie było czymś normalnym. Jestem pewny, że to Cyferka za tym stoi. Chyba będę musiał z nim poważnie porozmawiać - pomyślałem.

-Nad czym tak myślisz? - Pacyfika usiadła obok mnie na sofie i oparła głowę o moje ramię.

-A nad niczym - przytuliłem ją do siebie, uśmiechając się lekko.

-Akurat. Już za dobrze cię znam.

-Rozmawiałem wczoraj z April - oznajmiłem. - I nasza rozmowa zakończyła się... Niezbyt przyjemnie.

-Pokłóciliście się? - Spojrzała na mnie.

-Nie, raczej nie.

-Więc?

-Eh... - Westchnąłem ciężko. Ona nie pamięta Billa, wszyscy już o nim zapomnieli. Ludzie tutaj nie chcą pamiętać tego koszmaru. - Myślę, że coś złego się z nią dzieje. Trochę się martwię.

-Chciałbyś jej pomóc co?

-Tak.

-Nie sądzisz, że czasami nie warto wtykać nosa w nie swoje sprawy?

-Chcę jej pomóc. I zrobię to.

-Eh... Nic do ciebie nie dociera - uśmiechnęła się.

To jest moja sprawa - dopowiedziałem w myślach. - Nie mogę pozwolić na to, by krzywdził osoby na których mi zależy.

△▽ TIME SKIP ▽△

Zapukałem do drzwi. Mam tylko nadzieję, że April nie ma - myślałem.

-O proszę - przed sobą zobaczyłem uśmiechniętego demona. - Któż to do mnie przyszedł? Wchodź śmiało - nienawidzę tej jego radości. - Co cię do mnie sprowadza?

-Już ty dobrze wiesz co parszywcu. - Syknąłem.

-Ale Dipper, skąd na nienawiść?

-Przestań zgrywać niewiniątko. Przyznaj się, co jej zrobiłeś?

-A więc o to ci chodzi - usiadł na fotelu. - Cóż, nic nie zrobiłem skoro chcesz wiedzieć.

-Nie dam ci się oszukać Cyferka. Nie tym razem.

W odpowiedzi usłyszałem tylko jego donośny śmiech.

-Nadal ją kochasz co? - Spytał nagle.

-Co?

-Kochasz ją. Zależy ci na niej.

-Owszem zależy. Dlatego się o nią martwię, bo wiem, że maczałeś w tym palce.

-Powtarzam, nic jej nie zrobiłem. Ona jest temu winna. Mogła na siebie bardziej uważać - stwierdził jak gdyby nigdy nic.

-Ona cię wcale nie obchodzi co? Robisz jej wodę z mózgu, udajesz, że jest dla ciebie ważna, ale tak naprawdę masz ją gdzieś. - Po tym nastała chwila ciszy.

-Posłuchaj mnie uważnie młody. - Zaczął; ton jego głosu kompletnie zmienił barwę. - Po pierwsze, nic jej nie zrobiłem. - Podniósł się z fotela. - Po drugie, nie mógłbym jej skrzywdzić. Jest dla mnie zbyt ważna. - Zaczął podchodzić bliżej mnie; nie podobał mi się wyraz jego twarzy. - A po trzecie, ona jest moja. Nie kocha cię, jeszcze to do ciebie nie dotarło? - Zostałem przybity do jednej ze ścian. - Jeśli spróbujesz mi ją odebrać, to przysięgam, że wyrwę z ciebie twoje małe, człowiecze serduszko. Zrozumiałeś czy może mam zademonstrować?

-Myślisz, że się ciebie boję? - Spojrzałem prosto w jego złote oczy przesiąknięte nienawiścią.

-Oh, ja to wiem. Twój strach czuć na kilometr.

-Akurat.

-Wiesz co Dipper? - Jego ręka spoczeła na mojej klatce piersiowej. On mnie zabije - pomyślałem, jednak nie ruszyłem się stamtąd. - Zawsze uważałem cię za mądrego dzieciaka. Jak widać jesteś cholernie głupi. - Złapał mnie za szyję i lekko podniósł do góry.

Starałem się wyszarpnąć, jednak nie miałem na tyle sił.

-Spokojnie. Jeszcze cię nie zabiję. - Puścił mnie. - Ale lepiej więcej mnie nie denerwuj.

Nie odezwałem się. Jedyne co, to zmierzyłem go morderczym spojrzeniem i wyszedłem.

Nienawidzę go. Myśli, że wszystko mu wolno, udaje miłego i mąci April w głowie. Tak dłużej być nie może.

Jednak co do jednej rzeczy miał rację. Nadal ją kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro