Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▲▼ ROZDZIAŁ 18 ▼▲

△▽ DIPPER ▽△

Od tamtego incydentu u Mabel nie odwiedzałem April. Po prostu jakoś tak nie byłem w stanie stanąć z nią twarzą w twarz. Teraz nawet nie wiem jak ona się czuje.

- Dipper, jesteś w domu? - Usłyszałem znajomy głos.

- Tak - powiedziałem, usmiechając się do niej.

Podeszła do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach; chciałem odwzajemnić gest, ale poczułem jakąś dziwną blokadę. Odepchnąłem dziewczynę od siebie i spojrzałem na nią z żalem w oczach.

- Przepraszam Pacyfiko - powiedziałem. - Ja już tak nie mogę.

- Dipper? - Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, a ja jedynie wyminąłem ją i bez słowa wyszedłem z domu.

Nie mogę już dłużej jej okłamywać, źle się z tym czuję. Moje uczucie do niej po prostu się wypaliło, albo raczej nigdy go nie było. Teraz to widzę; nie kochałem jej, tylko tak myślałem, myślałem, że będzie w stanie zastąpić mi April. Jednak nie była. Przykro mi, że ją tak potraktowałem, naprawdę nie chciałem.

I co ja mam teraz zrobić? - Myślałem. - Może powinienem porozmawiać z April? Powiedzieć jej wreszcie o wszystkim i liczyć, że zrozumie? Nie, to głupie - kopnąłem kamyk leżący na ziemi. - Bill miał rację. Jestem do niczego.

- Hej, Sosenko - usłyszałem nagle.

Rozejrzałem się wokół, ale nigdzie go nie dostrzegłem.

- Dipper.

- Gdzie jesteś Cyferka? - Warknąłem.

- W domu. Jest sprawa.

- Jaka?

- April umiera - pojawił się przede mną.

- Że co? - Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. - Jak to umiera?

- To... Może rzeczywiscie moja wina - powiedział. - Nie chciałem jej zrobić krzywdy, ale po tym wypadku coś musiało się stać. Jej organizm nie jest w stanie znieść mojej mocy. To ją zwyczajnie wyniszcza - mówił; w jego głosie wyraźnie było słychać smutek.

Czułem jak mój świat nagle się rozpada, a serce pęka na miliardy maleńkich kawałeczków. Przecież to nie może być prawda - myślałem. - Ona nie może umrzeć.

- Zabierz mnie do niej. - Rozkazałem.

W mgnieniu oka znaleźliśmy się u nich w domu; poczułem na sobie czyjś ciężar.

- Wszystko dobrze? - Spytałem, gdy demon uwiesił się na moim ramieniu.

- Jeśli ona umrze - zaczął - ja prawdopodobnie razem z nią.

- Jak to? - Posadziłem go na kanapie.

- Słabnę z każdą chwilą Dipper.

Popatrzyłem na niego z jeszcze większym zdziwieniem. Dlaczego wszystko tak nagle się sypie?

- Idź z nią porozmawiać jeśli chcesz. To może być ostatnia okazja do tego.

- Jasne. Dzięki - powiedziałem i skierowałem się do sypialni. Leżała na łóżku, owinęta bandażami i przykryta kocem. - Cześć April - wydukałem, siląc się na uśmiech.

- Dipper - spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem. - Hej - uśmiechnęła się leciutko. - Co tu robisz?

Czułem jak gardło mi się zaciska; złapałem ją za rękę i ze łzami w oczach postanowiłem wreszcie to powiedzieć.

- Kocham cię April.

- Wiem o tym Dipper - uśmiechnęłam się. - Ja ciebie też, ale nie tak, jakbyś tego chciał. Przepraszam, nie chciałam cię zranić.

- To nic takiego - uśmiechnąłem się. Miałem ochotę płakać. - Tylko, mam prośbę - spuściłem wzrok. - Błagam, nie zostawiaj mnie - poczułem jak łzy spływają mi po policzkach.

- Nie zostawię Dipper - ona też płakała. - Obiecuję - dotknęła dłonią mojej twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro