Rozdział 3
Od tamtego wydarzenia minęły dwa tygodnie. Te nudne, uciążliwe czternaście dni. W szkole nic się nie działo. Dostałem tylko uwagę za coś czego oczywiście nie zrobiłem (uwaga: pobicie kogoś to nie to samo co wtargnięcie na niego przy okazji szybkiego biegu...dwa razy)
W sobotę siedziałem w pokoju, grając sam ze sobą w ping pong. Najpierw odbijałem piłeczkę, po czym spokojnym truchtem przebiegałem na drugą stronę.
Nagle usłyszałem, jak jakiś samochód parkuje pod naszym domem. Jeśli parkuje oznacza wylądowanie przed trawnikiem z piskiem opon i ledwym walnięciem w skrzynkę pocztową. Zostawiłem piłeczkę w powietrzu, zatrzymując czas. Pobiegłem sprawdzić kto to jest. Oceniłem, że trójka facetów przed drzwiami domu, rozmawiających z moją mamą to na siedemdziesiąt sześć procent NIE gliny. Jeden z nich, najwyższy i nabardziej umięśniony, ubierał brązową skórzaną kurtkę i zabawną koszulę, taką trochę w stylu hippie. Miał interesująca fryzurę: brązowe włosy, u górze układające się w ciekawe, jakby kocie uszy i schodzące na dół, tworząc baczki. Kolejny był niski mężczyzna ubrany naprawdę jak te całe dzieci kwiaty, miał przydługie, nieumyte włosy i kilkudniowy zarost oraz sińce pod oczami. Biedak musi mieć problemy. Za to trzeci był pinglarzem w okularach, patrzącym na to wszystko tak przestraszonym wzrokiem, że z największą chęcią uwiecznił bym to na zdjęciu i wysłał mu na urodziny. Uznałem więc, że to ten facet prowadził auto. Zerknąłem mu do kieszeni. Aha. Umowa z wypożyczalni.
A zatem samochód...nie jest stąd. Westchester, Nowy York. Dość daleko. Powinienem wrócić do pokoju i zrobić na tych kolesiach dobre wrażenie. Mam na myśli spławić ich moją dziwnością, bo nie za bardzo lubię FBI.
Cześć wszystkim, którzy chcą to czytać!
Zanim zaczniecie komentować motyw z Hankiem: doskonale wiem, że prowadził Charles, ale mam na Beasta takiego focha, że musiałam pokazać jakim to jest idiotą. Chyba napiszę o nim recenzję w Marvel: Recenzje i Spostrzeżenia, zatem zapraszam tam!
Poza tym dziękuję wszystkim za gwiazdki i do zobaczenia w następnym rozdziale!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro