Wonderland
Kolejne badania kontrolne. Poprzednie pokazywały, że leczenie daje dobre efekty, że jest dobrze. Mieli nadzieję, że te także to pokażą. Razem z Gregorem siedzieli w jego sali. Dopiero od kilku dni młodszy mógł wejść do sali. Gdy w końcu mu na to pozwolono obaj byli przeszczęśliwi, w końcu mogli się przytulić, czy złapać za rękę. Do sali wszedł lekarz
- Jest dobrze panie Kamilu. Wyniki się poprawiły, są w normie. Można uznać pana za wyleczonego - uśmiechnął się
- Naprawdę? - był przeszczęśliwy.
- Tak, pokonał pan białaczkę.
Zwrócił się do Gregora po angielsku
- Jestem zdrowy. Pokonaliśmy to
- Tak? - Kamil przytaknął skinieniem a Austriak go przytulił.
- Kocham cię, mój wojowniku
- A kiedy będę mógł wyjść do domu? - Stoch ponownie zwrócił się do lekarza.
- Nawet dzisiaj, zaraz przygotuję wypis.
- Dobrze. Dziękuję bardzo panie doktorze.
- Cieszę się, że pan wyzdrowiał. Oczywiście musi pan na sobie uważać jeszcze przez jakiś czas, unikać skupisk, żeby odporność wróciła do zwyczajowego poziomu, no i będzie pan musiał przyjeżdżać na badania kontrolne. Za jakieś półtorej godziny będzie mógł pan odebrać wypis z dyżurki.
- Dobrze, dziękuję jeszcze raz.
- Życzę powodzenia i widzimy się na kontroli. Do widzenia.
Po wyjściu lekarza zaczęli pakować rzeczy Kamila.
- Tak bardzo się cieszę, że jesteś zdrowy, że wracasz do domu - Schlierenzauer przytulił go do siebie.
- Ja też się cieszę.
Półtorej godziny później Kamil poszedł do dyżurki po wypis, który był gotowy, więc tylko podziękował i pożegnał się z pielęgniarkami i wrócił do sali, aby zabrać torby. Gdy wyszli z budynku, Kamil przystanął, zamknął oczy i uniósł głowę do góry łapiąc ostatnie promienie słońca.
- Kochanie? - zapytał trochę zdziwiony jego zachowaniem.
- Hmm? - wymruczał z delikatnym uśmiechem na ustach
- Co ty robisz? - zaśmiał się
- Po prostu brakowało mi tego, wiesz, przez ostatnie miesiące byłem uwięziony w szpitalu.
- Wiem, wiem. Ale chodźmy już.
Podeszli do samochodu, Gregor włożył torby Kamila do bagażnika i usiadł za kierownicą, a Kamil miejsce obok. Ruszyli w stronę domu Kamila, który od razu włączył radio. Raczej mało się odzywali. W pewnym
mencie spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Gregor położył dłoń na kolanie Kamilai ścisnął je delikatnie. Obaj bardzo się cieszyli, że w końcu Kamil wraca do domu. Gdy weszli do domu, były tam już siostry Kamila z rodzinami.
- Co wy tu robicie? Ucieszył się na ich widok. Woleli zachować ostrożność, więc mieli założone maseczki. Przytulił się do nich.
- Przyjechaliśmy cię w końcu zobaczyć nie przez okna sali szpitala.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że was widzę.
- Jak się czujesz?
- Dobrze, ale najbardziej cieszę się, że jestem już w domu.
- Musisz teraz o siebie dbać.
-Wiem, wiem
- Już ja cię dopilnuję
W między czasie dołączyli do nich przyjaciele Kamila, w tym Maciek Kot i Dawid. Z resztą która mieszkała w okolicach Wisły, połączyli się na video.
To popołudnie spędzili bardzo miło, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Wieczorem zostali już sami. Wyszli na taras ubrani w kurtki, Gregor okrył jeszcze Kamila kocem, na co ten tylko przewrócił oczami. W ręce trzymali lampkę wina.
- Cieszę się, że jesteś już w domu
- Ja też się bardzo cieszę. I dziękuję ci. Dziękuję, że byłeś przy mnie, że mnie wspierałeś, motywowałeś do walki z chorobą, pomogłeś mi przejść przez to wszystko. Gdyby nie ty, to już pewnie bym się poddał.
- Jestem i zawsze będę przy tobie - zapewnił go.
Po chwili Gregor sięgnął do kieszeni i uklęknął przed Kamilem.
- Kochanie, wiem, że jesteśmy razem dość krótko, półtorej roku, ale to, co teraz przeszliśmy uświadomiło mi, że nie chcę cię nigdy stracić i nie można wszystkiego odkładać, bo życie jest bardzo kruche. Jesteś dla mnie najważniejszy. Bardzo cię kocham i chciałbym być z tobą już do końca. Troszczyć się, wspierać, być przy tobie. Sprawiasz, że jestem szczęśliwy. Chciałbyś uszczęśliwić mnie jeszcze bardziej i zostać moim mężem?
- Tak - odpowiedział bardzo wzruszony Kamil. Gregor wsunął obrączkę na jego palec, a Kamil mocno go pocałował - Kocham cię. Dziękuję. W ogóle się tego nie spodziewałem
- Wiesz, stwierdziłem, że nie ma na co czekać, a poza tym dziś jest chyba bardzo dobry moment.
- Zgadzam się, to chyba bardzo dobry moment.
Witam!
Taka rekompensata za te tygodnie przerwy hah
W końcu coś pozytywnego haha
Ale spokojnie, to nie koniec hahah
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro