Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One More Night

Po okresie regeneracji przyszedł czas na drugi etap leczenia - leczenie konsolidujące. Polegało ono na podawaniu jednego z leków w dużo większych dawkach niż podczas etapu pierwszego. Kamil otrzymał trzy cykle tej chemioterapii. Był bardzo słaby, nie czuł się najlepiej. Dużo spał. Gregorowi było bardzo ciężko na to patrzeć. Chociaż zdarzały się i dobre dni. Bardzo łatwo było wyczuć nastrój i samopoczucie Kamila. Jeśli czuł się dobrze, sporo rozmawiał i żartował. Jednak kiedy był małomówny i poważny, wiadomo było, że źle się czuje.

- Ciekawe, czy teraz jak już nie skaczę zmienią nagrodę za Raw Air - zastanawiał się z udawaną powagą Kamil

- Na pewno. W końcu talerz to nagroda zarezerwowana dla ciebie.

- Kamil Stoch kolekcjoner talerzy.

- I wazonów - dodał Gregor.

- Widzisz jakie przydatne rzeczy przynoszę do domu.

- Oczywiście kochanie. Jeszcze tylko sztućce i kielich i zastawa gotowa.

- Czyli mamy następny cel

- Kocham jak masz dobry humor.

- A jak mam zły, to już nie? - Stoch chciał się z nim trochę podroczyć.

- Zawsze cię kocham, niezależnie od wszystkiego. Pamiętaj o tym.

- Wiem, ja też cię bardzo kocham. Bez ciebie bym nie dał rady - wsparcie ukochanego dużo mu dawało, było nieocenione.

Kamila zabolał fakt, że całkowicie stracił kontakt z rodzicami. Co prawda nie miał z nimi kontaktu od ponad roku, odkąd dowiedzieli się o jego związku z Gregorem. Myślał, że chociaż jedna dobra rzecz wyjdzie z jego choroby i przynajmniej rodzice się z nim skontaktują. Zastanawiał się, czy sam tego nie zrobić, ale nawet nie wiedział co mógłby powiedzieć. Nie chciał ich litości, przepraszać też nie miał za co. Za miłość? Ma szczęście mógł liczyć na wsparcie Gregora, sióstr i kolegów z kadry, którzy też go często odwiedzali albo dzwonili. Po ich wizytach zawsze miał dobry humor. Również skoczkowie z innych krajów pisali do niego pytali o jego stan. Rodzeństwo Gregora też było przejęte jego chorobą. Kamil był poruszony ile osób okazywało mu wsparcie.

Austriak wciąż siedział pod salą całymi dniami patrząc na Kamila, chociaż ten wielokrotnie powtarzał mu, żeby jechał do domu, do Austrii, że to nie ma sensu, żeby przy nim siedział, bo i tak nic to nie da, jednak Gregor był uparty. Chciał jak najwięcej być przy Kamilu, nawet jeśli jedyne co mógł zrobić to siedzieć pod salą i podawać mu potrzebne rzeczy przez pielęgniarki. Najbardziej bolała go bezradność, to, że nie mógł nic zrobić, tylko czekać i wierzyć, że leczenie przyniesie efekty.

Właśnie, wiara… od zawsze była ważnym aspektem jego życia, tak jak i religia. Dlatego gdy uświadomił sobie, że interesują go mężczyźni, czuł się z tym źle, bardzo źle. Wiedział, co na ten temat mówiła  jego religia. Że to złe, że to grzech. Dlatego starał się to od siebie odsunąć. Jednak im starszy był, tym więcej pytań rodziło się w jego głowie. Co jest w tym takiego złego, co jest złego w miłości? Przecież sam papież powiedział, że kim on jest, aby osądzać osoby homoseksualne oraz że mają prawo do rodziny.
Jednak wierzył, wierzył, że Bóg kocha go takim jaki jest i go wysłuchuje. Dlatego teraz, w tym bardzo ciężkim dla nich czasie modlił się, prosząc o uzdrowienie dla Kamila, żeby z tego wyszedł.

Witam po dłuższej przerwie, ale ciężko pisało mi się ten rozdział, nie miałam na niego zbyt pomysłu.
Trzymajcie się!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro