Dziwna atmosfera
Znów jestem delikatnie spóźniona 😅😅 Cóż, nie planowałam takich opóźnień, ale przez jazdy jakoś tak nie jestem w stanie się zabrać za pisanie (też tak macie, że jak wysiądziecie z samochodu to jeszcze kilka godzin dochodzicie do siebie wiedząc, że siedzieliście za kierownicą i nikogo nie zabiliście – może tylko ja tak mam 😅. Zawsze po jazdach muszę się odstresować, więc nie potrafię się zabrać za pisanie, bo ciągle o tym myślę 😂 A że tydzień temu miałam 3 razy jazdy to dużo było odstresowywania się 😂😂😂).
No, ale już jestem i postaram się przyłożyć 😁
Miłego czytania 😘
******************
Po tym co wyznał mi Hassun, nie potrafię przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Na statku jest z tym ciężko, gdyż praktycznie mijamy się co kilka minut. Staram się go unikać jak ognia. Czasami dziwnie to wygląda, bo często przed nim po prostu uciekam albo się chowam, co jest strasznie dziecinnym zagraniem. Pewnie powinnam stawić temu wszystkiemu czoła.
Jednak kiedy sobie przypominam mój sen i zapalczywość Hassuna to od razu boję się być w jego pobliżu. Dla niego te wszystkie moje zagrania, by tylko go nie widzieć na oczy, są dziwne i nieuzasadnione, ale nie mogę mu wyznać dlaczego tak się zachowuję, bo pewnie wyszłabym na jeszcze większego dziwaka.
Więc bawię się z nim w kotka i myszkę.
Niektórzy nawet zaczęli zauważać moje niezbyt normalne zachowanie, gdyż Nancy podchodzi do mnie popołudniu i pyta:
– Co jest między tobą a Hassunem?
Zerkam na nią zlękniona.
– A co ma być? – odpowiadam pytaniem na pytanie.
Mam wrażenie jakby kobieta oskarżała mnie o zdradę Arnara. A to nie tak. Jestem mu wierna i dlatego też w sumie się tak zachowuję.
– No nie wiem. Pokłóciliście się? Obraził cię? Ty go obraziłaś?
Niemal wzdycham z ulgą, słysząc jej słowa. Czyli jednak o nic mnie nie podejrzewa...
– Nie, nie. Nic z tych rzeczy – odpowiadam nagle bardzo spokojna.
– W takim razie co? Jeszcze do niedawna przyjaźniliście się jakbyście się znali latami, a teraz nie potraficie sobie spojrzeć w oczy – zauważa, marszcząc zmartwiona brwi.
– Nie powinnaś się tym przejmować – mówię, bo nie chcę się rozwodzić o moich obawach przez następne pół godziny.
– Ale tak właśnie jest.
Wzdycham.
– Nie odpuścisz, prawda?
– Nie – mówi, podpierając się pod boki i wyczekując mojej odpowiedzi.
Opieram się o drewniany słup i zakładam ramiona na piersi. Naprawdę nie chcę o tym mówić...
– Wiedziałaś, że miałam być żoną Hassuna? – pytam prosto z mostu, pomijając mały szczegół, a mianowicie mój sen.
Nancy patrzy na mnie, nie odzywając się ani słowem. W jej oczach pojawia się zrozumienie.
– Wiedziałaś czy nie?
Kiwa delikatnie głową.
– I nie sądziłaś, że warto mi było o tym wspomnieć?
Czuję się zdradzona. Zdradzona przez najbliższą mi osobę.
– A co by to zmieniło? – pyta, wzruszając ramionami. – Zakochałaś się w Arnarze, więc małżeństwo z Hassunem jest niemożliwe.
– A co jeśli Hassun chciałby zniszczyć mój związek z Arnarem? – pytam zdenerwowana.
– Co ty wygadujesz? Przecież Hassun to twój przyjaciel...
– Czy jeśli by to zrobił, wtedy łaskawie byś mi powiedziała?
– Kochanie, przecież to niedorzeczne. Hassun nigdy by tego nie zrobił. Niezbyt dobrze go znamy, ale on chce dobrze dla całego królestwa i dla ciebie też...
– Właśnie, niezbyt dobrze go znamy – mówię, odpychając się od słupka. – Czyli mam rozumieć, że byś mi o niczym nie powiedziała.
Wychodzę na pokład i opieram się łokciami o balustradę.
Może ta kłótnia była niepotrzebna, ale naprawdę przejmuję się myślą, że chłopak rozdzieliłby mnie z miłością mojego życia. Szczerze? Nie wiem jaki jest Hassun. Nie wiem kim jest. Nie znam jego charakteru, nie znam jego przeszłości. Nie chciałabym się nagle przekonać, że jest zdolny do takiego okrucieństwa jak rozdzielenia mnie od Arnara. Dlatego wolę zakładać najgorszą opcję. I w ogóle nie zbliżać się do Hassuna. A przynajmniej do powrotu Arnara.
Patrzę na horyzont. Często tak robię. Szukam w ten sposób statku. A na nim Arnara.
Gdzie jesteś?
Podmuch wiatru rozwiewa mi włosy. Zakładam je za ucho i znów intensywnie wpatruję się w rozciągający się krajobraz.
Niedaleko...
Otwieram oczy szerzej ze zdziwienia. Albo się przesłyszałam, albo...
Arnar?
Wychylam się za burtę, by lepiej usłyszeć jego głos.
Tak.
Ta krótka odpowiedź sprawia, że na mojej twarzy zaczyna gościć uśmiech szczęścia. Niemal skaczę w miejscu z radości. Znów się wychylam, myśląc:
Boże, niemożliwe, że to ty!
Chwilę muszę poczekać na odpowiedź.
To ja. Słyszę w myślach jego śmiech. Próbowałem wcześniej z tobą porozmawiać, ale... byłaś, że tak powiem, nieosiągalna.
Cóż... Przez to, że byłam bardzo uparta oraz przez moją nieprzyjemną, zimną kąpiel w morzu tak mocno się przeziębiłam, że leżałam w łóżku przez prawie tydzień.
Musiało być z tobą naprawdę źle, skoro nie mogłem się z tobą skontaktować.
W jego głosie słychać zatroskanie.
Byłam nieprzytomna, ale...
I ty nic nie mówisz?! Powinienem tam być...
Nie obwiniaj się. To tylko i wyłącznie moja wina. Powinnam słuchać wszystkich dookoła. Uśmiecham się, choć wiem, że on i tak tego nie widzi. Ale wiesz, gdybym nie była tak uparta to bym się z tobą nie zobaczyła.
No tak, dla tego powodu warto pocierpieć tydzień w chorobie.
Słyszę, że się śmieje. Wtóruję mu.
Jak to możliwe, że możemy rozmawiać?
Chyba udało nam się was dogonić. Musimy być blisko skoro siebie słyszymy.
Rozglądam się dookoła.
Nie widzę was.
To dobrze. Musicie przyspieszyć. Nie możemy was dogonić, bo inaczej zginiecie. Wszyscy.
Nie, nie. Jeśli przyspieszymy nie będziemy w stanie rozmawiać...
Będziemy mieć mnóstwo czasu na rozmowę, ale na lądzie. Jak już będziecie bezpieczni.
Dajmy sobie jeszcze trochę czasu...
Jasmin, musisz ostrzec kapitana. Teraz. Zyskacie na czasie jak to zrobisz już teraz.
Z ciężkim sercem biegnę do kapitana. Stoi za sterem i z rozmarzoną miną patrzy w dal.
– Kapitanie?
Mężczyzna otrząsa się i spogląda na mnie.
– Możemy trochę przyspieszyć? – pytam zniecierpliwiona.
– Możemy, ale gdzie nam się tak spieszy?
– Proszę. To ważne.
Kapitan o nic więcej nie pyta, choć pewnie zżera go ciekawość. Nie mogę mu powiedzieć o piratach. Obawiam się, że zamiast uciekać podjąłby walkę z zakałami morza. Nie mogę na to pozwolić. Musimy bezpiecznie dotrzeć na ląd bez żadnych przygód.
Mężczyzna kiwa głową, a ja wracam na swoje stanowisko przy burcie.
Załatwione.
Dobra decyzja.
Nie wiem... Tęsknię za tobą.
Mogę wyczuć, że się uśmiecha.
Ja za tobą bardziej.
Teraz ja się uśmiecham.
Mogę się założyć, że ja bardziej.
Wyobrażam sobie jak dotykam dłonią jego policzek. Przejeżdżam palcami po zarysowaniu jego szczęki i ust.
Jak to zrobiłaś?
Co?
Jakim cudem wyczułem twój dotyk?
Nie wiem, po prostu to sobie wyobraziłam.
Słyszę jego szczęśliwy śmiech.
Coraz bardziej mnie zadziwiasz. Jesteś w tym wszystkim lepsza ode mnie, a ja całe życie się wszystkiego uczę i tylko kilka rzeczy umiem wykonać.
Śmieję się.
To jest akurat proste. Wyobraź sobie wszystko. Reszta sama zadziała.
Przez chwilę panuje cisza. Mam wrażenie, że nasza "łączność" się przerwała. Zaczynam panikować.
Nagle czuję jego ciepłe dłonie na policzkach.
Działa?
Działa, odpowiadam z uśmiechem.
Jego palce kreślą delikatne kołeczka na moich policzkach. Potem czuję delikatne, miękkie muśnięcie jego ust.
Tak może być?
Nawet lepiej niż może być, mówię rozmarzonym głosem.
Słyszę jego cichy śmiech.
Za niedługo już nic nie będziemy musieli sobie wyobrażać.
Uśmiecham się szeroko.
– Jasmin? Możemy pogadać?
– Nie teraz – mówię zdenerwowana, że ktoś śmie przerwać moją rozmowę z Arnarem.
Jesteś tam jeszcze?
Odpowiada mi cisza.
O nie, nie, nie. Tylko nie to!
Arnar! Odpowiedz, proszę! Proszę...
Mam ochotę się rozpłakać i krzyczeć jednocześnie. Wściekła odwracam się w stronę osoby, która nam przeszkodziła. Serce niemal podchodzi mi do gardła, kiedy widzę, że tą osobą jest Hassun.
– Coś się stało? – pyta.
– N-nie. – Nienawidzę siebie za to, że się zająknęłam. – Ale następnym razem mi nie przeszkadzaj – kontynuuję wkurzona.
– Przecież patrzyłaś tylko na horyzont...
Gromię go spojrzeniem. Chłopak milknie.
Zaciskam dłonie w pięści i wymijam go.
– Możemy porozmawiać? – powtarza pytanie, idąc za mną.
– Nie ma o czym – zbywam go szybko.
– Jest o czym. Cały czas mnie unikasz.
Nie zamierzam się zatrzymać. Nie zamierzam z nim rozmawiać.
– Jasmin! – wykrzykuje i łapie mnie za łokieć. – Porozmawiaj ze mną.
Odwraca mnie siłą do siebie. Przed oczami stają mi obrazy ze snu. Z przerażeniem wyrywam mu rękę z uścisku.
– Nie mam ochoty – mówię, cofając się o krok. Mam wrażenie, że chłopak stoi za blisko mnie.
– Nie ruszę się stąd, dopóki nie otrzymam odpowiedzi – mówi, zakładając ramiona na piersi.
– W porządku! – wykrzykuję i przyjmuję tą samą pozycję co on. – Powiedz mi, co chciałeś uzyskać mówiąc mi to?
– Co? – Udaje, że nie wie, o co mi chodzi.
– Doskonale wiesz co – odpowiadam wściekła. – Może przypomnę. Nasza ostatnia rozmowa.
Chłopak zaciska szczęki.
– Chciałem, żebyś wiedziała.
– I co chciałeś tym osiągnąć? Tylko mnie w tym uświadomić? – pytam nadal zła.
– Tak. A co według ciebie chciałem tym zyskać?
– Nie wiem, sam mi powiedz! – krzyczę. Chcę, żeby sam się przyznał... do czegokolwiek. – Nie wiem jak ty, ale ja mam mnóstwo pomysłów.
– Więc podziel się choć jednym z nich. Ja nie mam ani jednej koncepcji.
Marszczę brwi gniewnie.
– A może chciałeś rozdzielić mnie z Arnarem, co?
– Bzdury. Skąd ci to przyszło do głowy?
– Może dlatego, że w ogóle cię nie znam i nie wiem do czego jesteś zdolny. A po tym jak mi wyznałeś, że to ja powinnam być twoją żoną, zaczęłam się coraz głębiej zastawiać nad tym ile o tobie wiem. Cóż, jest tego zadziwiająco mało.
Chłopak ściąga usta w wąską kreskę.
– Więc dowiem się dlaczego mi to powiedziałeś? – pytam wyczekująco.
Chłopak nadal milczy.
– Odezwij się ponownie jak już się namyślisz i wyznasz mi prawdę – mówię z zamiarem odejścia.
Chłopak zastępuje mi drogę.
– Ale pamiętaj, że sama tego chciałaś. Ja nie zamierzałem o tym mówić.
Przechylam głowę, oczekując odpowiedzi.
– Twoi rodzice.
– Co moi rodzice? – pytam, marszcząc brwi.
– Ich ostatnią wolą był twój ślub ze mną.
***************************
Dziękuję za 26 tysięcy wyświetleń, 4 tysiące gwiazdeczek i tyle komentarzy, no i oczywiście za wszystkie życzenia urodzinowe 😘 Bardzo mi było miło 😍
No i co myślicie o końcówce?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro