Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hate 2


- Witam – powitał osobę mój towarzysz. – Oto szlama, o którą prosiłeś, dostarczona w jak najszybszym czasie.

- Doskonale Roberts – pogratulował mu mężczyzna w pelerynie. – Możesz odejść.

- Oczywiście paniczu – powiedział David i już go nie było. Zostałam sama z nieznajomym mężczyzną.

- Witaj Granger – przywitał mnie. Skądś znałam ten głos. – Nie poznajesz mnie? – zakpił. – To ja, twój stary nieprzyjaciel – powiedział, po czym zdjął kaptur.

- Malfoy – wysyczałam.

- Tak Granger, wreszcie się połapałaś.

- Jakie ty masz ze mną niedokończone sprawy? – zapytałam zdezorientowana. – Przecież do tej pory wszystko załatwialiśmy w szkole.

- Możliwe Granger, ale do tej pory były to dziecinne przekomarzanki i wyzwiska. – poinformował mnie chłopak. – Teraz mam co do ciebie dużo poważniejsze zamiary. Wysłałem Robertsa, ponieważ nie mogłem sam zabrać Cię z Hogwartu. Kiedy już skończę, to co mam w planach, wrócę do szkoły i będę szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej.

- Czyli porwałeś mnie i uwięziłeś we własnym domu, żeby mnie zabić? Świetny plan Malfoy, naprawdę godny Ślizgona – pogratulowałam mu. – Niestety przeoczyłeś jeden szczegół.

- Jaki? – chciał wiedzieć mój wróg.

- Prawda zawsze wychodzi na jaw. Nie ważne jak bardzo starasz się ją ukryć i tak ktoś w końcu się dowie.

- Och, widzę, że wszystko wiedząca Granger znowu w swoim żywiole. – powiedział Malfoy. – Naprawdę myślisz, że przez te kilka lat służby u Czarnego Pana nic się nie nauczyłem? Otóż mylisz się. Można doskonale zatuszować pewne rzeczy, jeżeli ma się środki i znajomości, a ja mam i jedno i drugie – uśmiechnął się diabolicznie.

- Co zamierzasz ze mną zrobić? – spytałam po chwili ciszy.

- Zobaczymy, nie mam jeszcze konkretnego planu.

- Czy nie mógłbyś zabić mnie tu i teraz? Oszczędziłbyś czas i energię na użeranie się ze mną – zaproponowałam, chcąc mieć już to za sobą.

- Och nie Granger, wtedy nie byłoby zabawy – oznajmił. Związał mnie, zakneblował i zaprowadził do budynku. Weszliśmy do hallu, a później ruszyliśmy schodami na strych. Wepchnął mnie do niewielkiej sypialni.

- Teraz chwilę tu poczekaj, zaraz do Ciebie wrócę – powiedział Ślizgon i ruszył w stronę drzwi.

- Czekaj Malfoy – zawołałam. – Czy powiesz mi przynajmniej, która jest godzina?

Po chwili zastanowienia Malfoy wyczarował zegar na ścianie, po czym wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałam na zegar. Była 22:30. Miałam jeszcze półtorej godziny. Ciekawe, co Malfoy ze mną zrobi. Po piętnastu minutach zaczęłam się nudzić. Żałowałam, że nie wzięłam różdżki, chociaż byłam przekonana, że i tak by mi ją zabrano. Rozejrzałam się po pokoju. Na środku stało duże łóżko. Po lewo zauważyłam ogromna szafę. Na przeciwległej ścianie znajdowała się toaletka i drzwi do, jak przypuszczałam, łazienki. Usiadłam na kołdrze i zrzuciłam szatę Hogwartu i buty. Kontynuowałam podziwianie pokoju. Po prawej stronie łóżka stała niska etażerka z lampką nocną, a po lewej niewielka biblioteczka, wypełniona książkami. „Po co to wszystko tu jest?".

Moje rozmyślenia przerwał znienawidzony przeze mnie Ślizgon.

- Hej Maleńka. Tęskniłaś? – zapytał.

- W twoich snach Malfoy – odparłam.

- Oj, nie ładnie się tak do mnie odzywać – powiedział stalowooki. – Nie zapominaj, że jesteśmy w moim domu.

- To nie ma znaczenia! Trzymasz mnie tu wbrew mojej woli! Mogę się do ciebie odzywać jak zechcę! – oznajmiłam.

- Chyba będziemy musieli popracować nad twoim językiem – poinformował mnie platynowłosy.

Zamrugałam gwałtownie, bo zabrzmiało to dwuznacznie. Spojrzałam na poczynania Malfoya.

- Och, nie martw się Skarbie, nie zrobię ci nic, czego byś nie chciała. - To również było dwuznaczne.

- Kłamiesz! Uważasz, że chcę umrzeć?!

- A kto powiedział, że zamierzam cię zabić, Kochanie?

- To raczej oczywiste. Wkurzam cię od siedmiu lat, przeze mnie i moich przyjaciół twój Pan przegrał wojnę i zdechł. Poza tym jestem jedyną osobą, która tak bardzo cię nienawidzi i potrafi ci odpyskować, nie bojąc się konsekwencji.

- Tak, to prawda, ale nikt nie stwierdził, że ściągnąłem cię tu w celu zabicia jednej z najbardziej aroganckich Gryfonek jakie znam.

- Ja?! Arogancka?! Spójrz lepiej na siebie! Jesteś najbardziej zadufanym, wpatrzonym w siebie, snobistycznym i egoistycznym dupkiem jakiego widział świat.

- Przeginasz, nie znasz mojego ojca, Słonko.

- Wcale nie chcę go poznać, Malfoy! I przestań mnie nazywać jakimiś idiotycznymi przezwiskami!

- Jakimi? - udał głupiego Ślizgon.

- Dobrze wiesz, o co chodzi, Malfoy!

- Niestety nie, Złotko – uśmiechnął się do mnie czarująco, co zignorowałam.

- Znowu zaczynasz?! Przestań natychmiast!

- Jeszcze raz przypominam ci, że to mój dom i mogę tu robić, co tylko chcę.

- Czy możemy już skończyć tę bezcelową konwersację? - zaproponowałam.

- Hmmm, owszem. Pod jednym warunkiem. - „Świetnie". - Nie będziesz próbowała uciec, na co i tak nie masz szans, ale chciałbym, żebyś nie marnowała nerwów moich i moich strażników, zgoda?

Zastanowiłam się przez chwilę. Skoro i tak nie ucieknę, to mogę mu obiecać, że nie będę próbować. Z drugiej strony, to nie leży w mojej naturze – łatwe poddawanie się i nie próbowanie. No ale dobrze, muszę się go jakoś pozbyć z pokoju, bo dochodzi północ, a chcę wysłać przyjaciołom wiadomość.

- Jaka decyzja?

- Zgoda, nie będzie żadnych prób ucieczki.

- Wspaniale, w takim razie już cię zostawię. Koło toaletki są drzwi do łazienki, możesz wziąć prysznic albo się napić. Śpij smacznie, Skarbie.

- Koszmarnych snów Malfoy.

- Uparta jak zwykle – wyszeptał jeszcze, zanim wyszedł z pokoju. Usłyszałam jak rzuca jakieś zaklęcia i idzie na dół.

Od razu ruszyłam w stronę łazienki. Szłam po mahoniowych panelach, aż dotarłam do umywalki. Odkręciłam kran i obmyłam zmęczoną twarz zimną wodą. Otworzyłam szafki w łazience i ku mojemu zdziwieniu, nie były one puste. Znajdowały się w nim: kakaowe mydło, szczoteczka do zębów, pasta, malinowy szampon i kilka innych potrzebnych artykułów. Spojrzałam na zegarek. 23:59 – czas wysłać wiadomość. Moja magiczna biżuteria działała trochę jak patronusy. Wysyłam wiadomość, a ona przekazuje ją do moich przyjaciół. Dotknęłam zawieszki na mojej bransoletce, a ta natychmiast rozbłysła czerwonym światłem. – Hej! – zaczęłam. Dziwnie się czułam mówiąc do bransoletki. – Okazało się, że to nie Bellatrix, tylko Malfoy mnie tutaj ściągnął. Chyba chce mnie zabić, ale nie jestem tego na sto procent pewna. Rozmawiał ze mną! Rozumiecie? Jak kolega z koleżanką albo coś takiego. Nie krzyczał, nie torturował mnie ani nie wyzywał. To było bardzo dziwne – opowiadałam dalej. – Jeśli dostaliście tą wiadomość proszę, odpowiedzcie mi – zakończyłam i podałam bransoletce odbiorców tej wiadomości. – Harry Potter, Ronald i Ginevra Weasley, Hogwart. – Po chwili bransoletka zgasła. Postanowiłam sprawdzić, czy w szafkach nie będzie niczego przydatnego. Najpierw otworzyłam mahoniową, wielką szafę, w której znalazłam mnóstwo ubrań. Przymierzyłam kilka i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, okazało się, że pasują idealnie. Założyłam na siebie luźny czerwony sweter i szare dresy. Na stopy wsunęłam czerwone vansy i wzięłam się za dalsze poszukiwania. W mahoniowej toaletce było kilka kosmetyków takich jak brzoskwiniowy błyszczyk (mój ulubiony), tusz do rzęs, podkład i puder, kilka gumek, a na toaletce leżała szczotka do włosów. Na prawo od toaletki znajdowało się mahoniowe biurko. „Czy wszystkie meble w tym domu są z mahoniu?". W rogu pokoju znajdował się grafitowy kominek z marmuru, a przed nim mała, czerwona kanapa i niewielki, mahoniowy stolik do kawy. W mahoniowej szafce nocnej, na której stała niewielka lampka, znalazłam gruby, czysty notes w twardej, czerwono – złotej okładce, kałamarz i pióra. W małej biblioteczce koło łóżka, która również była z mahoniu, znalazłam kilka moich ulubionych książek. Byłam ciekawa, dlaczego to wszystko znalazłam. Przecież byłam przekonana, że mam tu niedługo umrzeć. Dziwne. Usiadłam przy biurku, otworzyłam notes na pierwszej stronie i moim oczom ukazała się taka wiadomość:

Droga Hermiono!

Wiem, że za sobą nie przepadamy, że myślisz, że ściągnąłem Cię tu, aby Cię zabić, i że masz mnie za bezdusznego potwora. Zostawiłem Ci w tym pokoju najpotrzebniejsze rzeczy i kilka książek, żebyś się nie nudziła. Pewnie wydaje Ci się to dziwne. Nie mam pojęcia dlaczego to robię, ale nie chcę, abyś czuła się tu więziona, mimo, że tak właśnie jest. Proszę przyjmij ten notes, jako małe wynagrodzenie tego co Ci zrobiłem.

Przepraszam,

Draco 

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Hej! Już kolejna część. Będzie ich pięć, mam nadzieję, że wam się spodobają. Gwiazdkujcie, komentujcie, itd. Miłego czytania ;*

                                                                                         Wasz Aniołek


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro