Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//21//

Zamarłam, a moje serce zaczeło bić jak szalone. Czy on..? Myślenie przerwał mi Stew, który wyciągnął malutkie pudełeczko, a otwierając je ukazał mi się śliczny pierścionek.
- Zostaniesz moją królową?
Spytał biorąc pierścionek pomiędzy dwa palce. Nie mogłam nic poradzić na łzy, które spłyneły mi po policzkach ze szczęścia.
- Tak!
Krzyknęłam, a Stew wsunął pierścionek na mój palec, po czym wstał a ja złączyłam nasze usta, a wszyscy wokół nas zaczeli bić brawo.

Czułam się taka szczęśliwa.

***


>>Dwa miesiące później.<<

- Bru, nie dźwigaj, wiesz że ci nie wolno.
Powiedział Stew gdy próbowałam podnieść pudło z ciuchami dziecka.
- To nie jest ciężkie, po prostu mam zbyt duży brzuch który utrudnia mi cokolwiek chcę zrobić.
- I bardzo dobrze.
Powiedział po czym poddałam się.
- Możesz już iść do góry otworzyć drzwi i nalać nam czegoś do picia. Dziś jest cholernie gorąco.
Powiedział Brad, a Troy, Stew i Adrian się z nim zgodzili.
- To my pójdziemy z nią.
Powiedziała Madison, podchodząc do mnie z Weronicą.

Weszłyśmy do windy a Mad nacisnęła guzik z numerem 37.

Weszłyśmy do mieszkania, i wszystkie trzy zamilkłyśmy. Widok z 37 piętra był zdumiewający.
- Szczęściara.
Powiedziała Mad a Weronica dodała.
- Zakładam że będzie znakomicie uprawiać seks z takim widokiem.
Na co wszystkie zaczęłyśmy chichotać.
- Dziewczyny, z tym brzuchem nic nie jest możliwe, po za tym, czuje się mniej atrakcyjna odkąt przytyłam.. 15 kilo.
- Bru ogarnij się. Moja mama przytyła 21 kilo będąc w ciąży ze mną, a Stew kocha cię taką jaką jesteś.
Powiedziała Madison, po czym usłyszałyśy wchodzących do domu, zdyszałych chłopaków. Wszyscy z nich wtargali jakieś pudła.

Weszłam do kuchni i nalałam im zimnej wody z kranu do plastikowych kubeczków, gdyż jeszcze nie mamy lodówki, a kubki są w którymś z tych pudeł.

- Niech ci bozia w dzieciach wynagrodzi.
Zaśmiał sie Brad gdy podawałam im picie, na co wszyscy zaczęli się śmiać.

***

- To chłopczyk.
Powiedziała pielęgniarka, gdy ja z ulgą odetchnęłam.

Gdy było po wszystkim, a ja już leżałam na sali, drzwi się otworzyły a w nich stanął Stew, Troy, tata, Madison, Brad, Adrian i Weronica która trzymała balony. Zaczęli mi gratulować, a Stew stał obok i dumnie się mi przyglądał.

- Znaleźliście już dla niego imię?
Spytał Troy i po chwili szybko dodał.
- Bo nie będę miał nic przeciwko, jeśli byście go nazwali Troy.
Zaśmiał się.
- Wybacz, to mały Kris.
Zaśmiałam się gdy Troy zrobił smutną minę.

Gdy już wszyscy wyszli, Stew podszedł i uklęknął obok.
- Kocham cię księżniczko.
Powiedział.

>>Pół roku pózniej<<

- Wreszcie.
Westchnął Stew gdy udało mu się uśpić Krisa. Podszedł do łóżka, a na jego twarzy pojawił się łobuziarski uśmieszek.

- Co?
Zapytałam.
- Zróbmy sobie jeszcze Madison.
Po czym wszedł na łóżko i zaczął mnie namiętnie całować.
- Już do końca zwariowałeś.
Powiedziałam w jego usta.






>> 9 miesięcy później <<

- To para bliźniaków!
Krzyknęła pielęgniarka, gdy już myślałam że piekło się skończyło.

***

- To chłopczyk i dziewczynka.
Powiedziały pielęgniarki podając mi już umyte dzieci.

***

Drzwi się otworzyły a do sali weszli; Stew, Troy jego nowy chłopak Jack, ciężarna Madison z Bradem, Weronica i Adrian oraz tata.
- Oooh! Stew, widzę że strzeliłeś podwójnego gola!
Zaśmiał się Adrian, na co wszyscy zaczęli się śmiać.

- Macie już imiona?
Spytała Madison.
- Megan i Troy.
Powiedziałam łapiąc kontakt wzrokowy ze Stewem, który się do mnie uśmiechał.
- Brad to wszystko twoja wina!
Zaśmiałam się, ale nikt z nich nie zrozumiał o co mi chodziło więc kontynuowałam.
- Jak mówiłeś, bozia wynagrodziła mi w dzieciach.
Powiedziałam, a wszyscy wybuchli śmiechem.

________________________________________________

Happy End  (> *o* <) Hahha mam nadzieję że się wam podobała ta historia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro